Depresja a kompleksowa terapia

wprowadzenie elementu psychoterapii do kuracji zdecydowanie podnosi jej efektywność. (fot. by TrevinC / flickr.com)
PAP- Nauka w Polsce / slo

Z danych WHO wynika, że depresja jest jednym z najpoważniejszych problemów zdrowotnych na świecie. Na świecie cierpi na nią ok.10 proc. populacji dorosłych. Depresja dotyka nie tylko chorych, lecz również ich bliskich i rodziny.

Zdaniem naukowców nowe możliwości leczenia depresji stwarza rozwój neurobiologii. Biologicznymi uwarunkowaniami tej choroby zajmuje się m.in. dr Beata Legutko z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie.

- Biologiczne uwarunkowania tej choroby wiążą się z zaburzeniami funkcji mózgu, a więc z zaburzeniami funkcji pojedynczych neuronów i wzajemnych interakcji pomiędzy sieciami neuronalnymi. - wyjaśnia dr Beata Legutko z Instytutu. Farmakologii PAN w Krakowie. - Neurobiologia może przyczynić się do wyjaśnienia podłoża tego schorzenia i wskazać nowe możliwości leczenia.

Depresja jest chorobą uleczalną. Sposób leczenia depresji uzależniony jest od przebiegu choroby i czynników ją wywołujących. W leczeniu depresji stosowana jest psychoterapia, psychoedukacja, farmakoterapia, fototerapia.

DEON.PL POLECA

Zespół naukowców i lekarzy z Katedry Patofizjologii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach przeprowadził badania nad efektywnością leczenia depresji u osób otyłych.

- Współwystępowanie otyłości i depresji jest częstym zjawiskiem - wyjaśnia dr Magdalena Olszanecka-Glinianowicz z zespołu - choć trudno określić, które z tych zaburzeń jest zjawiskiem pierwotnym. Prawdopodobnie tworzą one rodzaj "błędnego koła". Dlatego celem naszych badań było sprawdzenie, czy obniżenie masy ciała może przyczynić się do poprawy samopoczucia, a psychoterapia w trakcie kuracji odchudzającej ułatwia redukcję masy ciała poprzez obniżenie poziomu depresji.

W badaniach wzięło udział kilkudziesięciu pacjentów, z których ponad połowa miała zdiagnozowaną depresję. Przez trzy miesiące byli oni objęci kompleksowa terapią, prowadzoną pod nadzorem lekarzy, dietetyków, rehabilitanta i psychoterapeuty.

- Po zakończeniu kompleksowej grupowej kuracji zaobserwowano istotne obniżenie poziomu depresji i istotną poprawę nastroju u uczestników - dodaje naukowiec - można zatem uznać, że wprowadzenie elementu psychoterapii do kuracji zdecydowanie podnosi jej efektywność.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Depresja a kompleksowa terapia
Komentarze (10)
R
R
26 marca 2011, 17:38
Witajcie! Polecam Wam wszystkim chorym na depresję stronkę TacyJakJa.pl Tam znajdziecie pomoc i wsparcie, choć na odległość, ale na prawdę warto tam zajrzeć. Pozdrawiam słonecznie i wiosennie. Jest wiele strom, ale z mojego doświadczenia niewiele one daja poza swiadomoscią, ze nie jest się saemu z tym cholerstwem na świecie. Choruje i męczy się wielu. Pomóc może najlepiej drugi człowiek i to taki, który, jak słusznie pisze Tolek,  sam coś podobnego przeżył lub przeżywa. O dziwo najsistotniejsze rozmowy odbyłem z towarzyszami niedoli w szpitalu. Tam dopiero rozmawia się o tym, co w życiu ważne - samop życie. Czasy takie?
Barbara E.
26 marca 2011, 16:37
Witajcie! Polecam Wam wszystkim chorym na depresję stronkę TacyJakJa.pl Tam znajdziecie pomoc i wsparcie, choć na odległość, ale na prawdę warto tam zajrzeć. Pozdrawiam słonecznie i wiosennie.
T
tolek
25 marca 2011, 22:02
zapewniam Ciebie, że wiem o czym piszę. Doskonale wiem co się czuje w takch stanach od 10 lat mam zdjagnozowaną depresję a piorun wie jak długo cierpię na to cholerstwo. Jeszcze w ubiegłym roku też widziałem wszystko w czarnych barwach. Nawet rozina nie wyrobiła ze mną i się odsunęła. Pomoc uzyskałem od przyjaciuł depresantów i pani psycholog. Tak jak Ty pracuję umysłowo i pierwszą rzeczą której nauczyła mnie pani psycholog to wypoczynek. Nie dziw się ale to jest najważniejsze pozwala złapać dystans do wszystkiego. Proszę powiedz mi kiedy ostatni raz zasnąłeś ze zmęczenia nawet w ciągu dnia. Długotrwały stres i obciążenie psychiczne nie pozwala na to, jesteś wykończony ale nie uśniesz i tak wygląda samo nakręcająca się machina depresji. Nie radzę nikomu żeby został zagadany na smierć proszę przeczytaj jeszcze raz mój komentaż. Życzę każdemu depresantowi powrotu do zdrowia chociaż wiem, że nawt po wyzdrowieniu jest się w grupie podwyższonego ryzyka powrotu do kanału
R
R
25 marca 2011, 17:46
Tolku, gdyby tak było, jak piszesz, to depresja nie byłaby chorobą, a jest. I z tą "krzywdą" to tez trudno na odległość diagnozować. Ja byłem dyrektorem, z ludźmi miałem kontaktów nadmiar i to z wielu krajów. Po ataku depresji bałem się wyjść ze swojego gabinetu, przestałem rozumieć, co czytam itd... Są różne depresje. Bywają tak ciężkie, że uniemozliwiają pracę. Zwłaszcza, jeśli zarabiałeś na życie głową a teraz to narzędzie ci ci wysiadło. Co do tzw. "wychodzenia do ludzi", to gdy jesteś w depresji ciężkiej - boisz się ich, rozmowę kilku osób odbierasz jako szum, jazda tramwajem z gadającymi przez komórki staje się gehenną. Długo by opisywać. Chcę tylko przestrzec przed lekceważeniem tej okrutnej dolegliwości i "dobrymi radami", które potrafią dobić, a napewno nie o to Ci chodzi. Pozdrawiam.
wiesława dampz
25 marca 2011, 16:56
Bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Sytuacja jednak nie jest taka biało-czarna.Mam już "swoje lata".Kilkakrotnie przeprowadzałam się. Wiem, że trzeba iść do ludzi, ale dla mnie chyba "już po ptakach". Odizolowałam się od ludzi bo doznałam wielu krzywd, wtedy przyszła choroba,przeprowadzki, kontakty się pourywały, bliscy poumierali, dzieci daleko. Jestem bardzo wyizolowana i w takim środowisku i sytuacji /także materialnej/, że o radykalnych zmianach nie mam co marzyć. Zmieniają mi leki co jakiś czas, ale jem je ciągle. I niby są dni lepsze /nie mam już zbyt często takich stanów o jakich pisze Blanka/ ale jestem jakaś zawieszona , bez emocji,bez uczuć pozytywnych,bez nadziei.Właściwie tylko czekam kiedy skończy się życie. Dziękuję tolek za życzenia.Tobie też dużo dobrego życzę.
Bolesław Zawal
25 marca 2011, 14:40
"wuka" nie tylko leki, leki i jeszcze raz leki, tak naprawdę nikt nie moż nakazać Tobie poczuć się lepiej, musisz sama tego chcieć. Leczę się z depresji trochę krucej bo 10 lat i też przestawałem wierzyć, że kiedyś z tego będę mógł wyjść, obecnie mam ograniczane leki i czuję się dosyć dobrze. Jeżeli uważasz że te leki które przyjmujesz otumaniają Ciebie powiedz o tym lekarzowi, antydepresanty nie powinny mieć takiego działania coś jest nie tak. Uważam że największą krzywdą jaką zrobili Tobie było wysłanie na rentę, depresant w swoim zdrowieniu musi mieć kontakt z innymi ludźmi i tylko od Ciebie zależy ile czasu bedziesz chorować, zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że to jest bardzo trudne ale wyjdż do ludzi, poszukaj jakiejś grupy modlitewnej lub jakiejś innej działalności która nie pozwoli Tobie myśleć o chorobie na początku chociaż przez parę godzin. Unikaj ludzi ciekawych a lgnij do takich, którzy będą cenić to, że poprostu jesteś. Życzę dużo zdrowia i jeżeli chcesz jeszcze porad w kwesti depresii to daj znać.
B
Blanka
25 marca 2011, 14:27
Ja leczę się od 7 lat. Wierzę, że choroba jest uleczalna. W najgorszych okresach nie mogłam robić prawie nic, nie ubierałam się, nie myłam, prawie nie ruszałam. Ale to było i minęło. Zdąrzyłam skończyć studia, studia podyplomowe, znaleźć pracę, wyjść za mąż i zaznać szczęścia. Od kilku miesięcy jestem w ciąży i bez leków. Czasem nie jest lekko i dawne sposoby myślenia wracają, ale potrafię sobie z nimi radzić. A jak nie radzę pomaga mąż, modlitwa albo czekam na lepsze jutro. I przychodzi. Pomocy psychologa można szukać w poradniach zdrowia psychicznego. Wymagane jest skierowanie, np. od lekarza pierwszego kontaktu. Zdarzają się długie kolejki, szczególnie gdy szuka się psychoteraputy z certyfikatem. Kolejki mają jednak to do siebie, że poza tym, że bywają długie, mają również koniec. W ten sposób można dostać się pod bezpłatną opiekę psychologiczną i zabrać za pracę nad sobą. Piszę te słowa, bo gdy byłam w głębokiej depresji w necie znajdowałam tylko wpisy osób chorujących. Potegowało to we mnie myśl, że nie da się z tego wyjść. Gdy mi samej się polepszyło, nie miałam czasu na internet, bo cieszyłam się życiem wśród ludzi. Nie piszę, że wszystkich, zawsze się polepsza. Ale skoro mi się udało zaznać szczęścia, to jest to czasem możliwe, nawet po depresji. Warto o siebie zawalczyć i szukać pomocy, psychologicznej, psychiatrycznej lub/i duchowej.
wiesława dampz
23 marca 2011, 12:22
"Depresja jest chorobą uleczalną".To cytat z powyższego artykułu. Mam pytanie z własnego doświadczenia.Leczę się nieprzerwanie od 19 lat /codziennie przyjmuję leki antydepresyjne/. Od kilkunastu lat mam rentę m.in.z tego powodu. Lekarze zapewnili mnie, że muszę być na lekach do końca życia. Więc jak to jest z tą uleczlnością? To pewwnie tylko dla wybranych i majętnych z dostępem do wybitnych specjalistów. Bo na pewno nie dla biednych, zwykłych pacjentów przychodni psychiatrycznych. Dziękuję za słowo wsparcia.Mam czasami wrażenie,że jestem sama na tym świecie. Tak naprawdę nikogo nie obchodzi jak żyją chorzy,ubodzy ludzie.Te wszystkie tzw.programy pomocowe-to pic na wodę, bo ja o nich dowiaduję sie tylko z internetu.Nigdy nawet nie zaproponowano mi wsparcia psychologa. Leki i jeszcze raz leki. One nie leczą tylko podtrzymują do śmierci.
R
R
23 marca 2011, 10:22
Są depresje i depresje. Ja też się "leczę" od nastu lat i biorę leki codziennie. Bywałem w szpitalu kilka razy. Nie wolno odbierać nadziei, ale nie sądzę, by ktoś pozostający w depresji lat naście wyzdrowiał. I co to ma właściwie znaczyć to "wyzdrowienie", skoro depresja jest już trwałym elementem naszej osobowści? Mam sie stać kimś innym? Trzeba przyjąć, że skoro depresja jest uznana za tak groźną i powszechną chorobę, to dla ludzi nią dotkniętych należy znaleźć jakieś formy pomocy, instytucjonalnej a także finansowej. Renta pozwala na wegetację, a szpitale oraz przychodnie proponują tylko otumaniające leki. Taki już nasz los. Pozdrawiam Cię serdecznie.
wiesława dampz
23 marca 2011, 09:41
"Depresja jest chorobą uleczalną".To cytat z powyższego artykułu. Mam pytanie  z własnego doświadczenia.Leczę się nieprzerwanie od 19 lat /codziennie przyjmuję leki antydepresyjne/. Od kilkunastu lat mam rentę m.in.z tego powodu. Lekarze zapewnili mnie, że muszę być na lekach do końca życia. Więc jak to jest z tą uleczlnością? To pewwnie tylko dla wybranych i majętnych z dostępem do wybitnych specjalistów. Bo na pewno nie dla biednych, zwykłych pacjentów przychodni psychiatrycznych.