Depresja... Coś poniżej morza?

Depresja... Coś poniżej morza?
Słowo depresja jest terminem stosowanym w wielu dyscyplinach naukowych (fot. Dare Darlington/flickr.com)
"Charaktery" / Jerzy Bralczyk / slo

Gdybyśmy chcieli wywieść prostą, naiwną etymologię słowa depresja, czyli gdybyśmy znaczenie tego słowa odczytywali ze znaczeń jego części składowych - powinno mieć ono raczej pozytywne skojarzenia. Presja jest, jak wiemy, raczej niedobra, zatem jeśli ją unieważnimy, zlikwidujemy za pomocą cząstki de-, do tego przecież głównie służącej, otrzymamy coś dobrego.

Otóż nieprawda. Podobnie, gdybyśmy depresję próbowali skojarzyć z jej niby-kuzynami: opresją, ekspresją, impresją, represją czy kompresją - wiele by z tego nie wyszło.

Depresja to nie likwidowanie presji. Łacińskie deprimere znaczyło "przygniatać, cisnąć w dół", a także, przenośnie, "poniżyć, upokorzyć".

Słowo depresja jest terminem stosowanym w wielu dyscyplinach naukowych. W geografii i w geologii odnosi się do terenów nisko położonych, w astronomii oznacza kąt między płaszczyzną poziomą a linią poprowadzoną od oka obserwatora do jakiegokolwiek punktu na horyzoncie, w meteorologii to tyle co niż barometryczny, czyli obszar obniżenia ciśnienia atmosferycznego, a w ekonomii - okres po kryzysie, gdy aktywność gospodarcza jest mała, ceny niskie, a popytu brak.

Najbardziej jednak znanym terminologicznym zastosowaniem tego słowa jest jego użycie w psychologii, gdzie oznacza chorobliwe przygnębienie, apatię, ogólne zniechęcenie. Takie rozumienie tego słowa spotykamy również najczęściej w języku codziennym, coraz częściej, niestety, pojawia się ono w naszych rozmowach, a także w naszym myśleniu o innych - oraz o sobie.

Terminy często biorą się z metafor. Kiedy coś jest przygniatane czy ciągnięte w dół - znajduje się niżej i coraz niżej. W geologii zatem depresja jest fizycznie łatwo zrozumiała. Możemy ją sobie też niemal fizycznie wyobrazić w astronomii czy meteorologii, gdzie już trochę pachnie metaforą. W ekonomii to już metafora na całego. W psychologii - także.

Metafory często mają charakter przestrzenny. Wyżej - to zawsze lepiej, niżej - gorzej. Chcemy "osiągnąć wyżyny", nie chcemy "się staczać". "Przestrzenność" metafory polega też między innymi na tym, że wiele rzeczy i bytów traktujemy jak swoiste "pojemniki", w których można się znaleêć. Jesteśmy "w domu", ale i "w biedzie", "w grzechu" czy "w dobrym nastroju". Takim szczególnym "pojemnikiem" jest dla nas stan, "w którym" się znajdujemy.

Możemy się "znaleźć w depresji". Mało, możemy "w nią wpaść". Trudno "z niej wyjść" - zwykle musimy się "z niej wydobywać". Depresja to nie tylko "niżej". To wręcz "dół", choć czasem go zdrabniamy, mówiąc, że "jesteśmy w dołku".

I kiedy w niej (w depresji), czy też w nim (w dole) jesteśmy, czujemy się "zdołowani". To stosunkowo nowe określenie jest niezwykle trafne i odświeża dawne znaczenie depresji. Odświeża też dlatego, że sama depresja oderwała się od znaczenia czynnościowego - nie wyobrażamy sobie niczego, mniej lub bardziej realnego, co nas przygniata, ciągnie w dół, spycha, poniża. Sami w depresję wpadamy, jak w pułapkę.

Dołowanie ma wyraźniejszą przyczynę. Owszem, możemy być zdołowani, sami nie wiedząc, czym i dlaczego, ale często możemy zobaczyć i powiedzieć, co mianowicie nas dołuje czy zdołowało. Może nas dołować pogoda, mogą ceny, może polityka. Dołować to czasownik przechodni i może być użyty w stronie czynnej.

A często dołowanie to czynność świadoma. Może nas ktoś zdołować. A my możemy dołować innych. Dołowanie to częsty rodzaj dominacyjnej agresji, to celowe sprawianie, że ktoś zaczyna czuć się gorszy, poniżony, godny pogardy.

Nie dajmy się zdołować.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Depresja... Coś poniżej morza?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.