Depresja może dotknąć każdego z nas...

Depresja nie wybiera. Choroba może zaatakować każdego (fot. freebirdxx / flickr.com)
forumprzeciwdepresji.pl

Depresja to poważna choroba, która może dotknąć każdego. Zachorować na depresję można niezależnie od wieku, płci, wykształcenia czy pozycji społecznej. Depresja nie wybiera. Cierpią na nią osoby, które doświadczyły nieszczęścia, ale także osoby spełnione zawodowo, zamożne, określane mianem „człowieka sukcesu”.

„Świat depresji zmienia w życiu wszystko, nic już nie jest tak, jak było…” - Artur Marino „Widziałem ciemne słońce

DEON.PL POLECA

Każda osoba cierpiąca na tę chorobę może także doświadczać jej inaczej, możemy mówić o depresji sezonowej, poporodowej, depresji w okresie klimakterium, depresji w wieku podeszłym czy też depresji młodzieżowej a nawet dziecięcej.

Pacjent chorujący na depresję nie poradzi sobie sam. Potrzebuje kontaktu z lekarzem i wsparcia bliskich. Kluczowym jest rozpoznanie przez specjalistę prawdziwego oblicza choroby i zastosowanie indywidualnej, skutecznej i systematycznej terapii.

Depresja - przyczyny choroby

Depresja rzadko ma tylko jedną przyczynę. Chorobę najczęściej wywołują różne, złożone czynniki takie jak negatywne doświadczenia, ciężkie choroby trwające długi czas, czynniki dziedziczne, cechy osobowości, warunki życiowe, układy rodzinne i zawodowe.

Jesteś osobą duchowną? Odbierz pięć darmowych poradników nt. depresji

Rozregulowanie rytmów może prowadzić do zaburzenia cyklów zmiany nastroju oraz snu i aktywności, wpływając na sposób funkcjonowania człowieka w ciągu doby. U chorych na depresję objawy rozregulowania zegara biologicznego występują tak często, że uważa się je wręcz za jedną z najbardziej charakterystycznych cech tej choroby. Przy czym wpływ zaburzeń rytmów okołodobowych jest tym większy, im depresja jest głębsza. Zdarzają się jednak zupełnie nietypowe postaci depresji, których nie powoduje żadna z wymienionych przyczyn i które nie dają żadnych typowych objawów.

Depresja - objawy:

  • ogólne pogorszenie nastroju,
  • ciągły smutek,
  • obojętność na to, co dzieje się dookoła,
  • stany lękowe pojawiające się bez żadnych przyczyn i nasilające w obliczu trudniejszych wyzwań i zadań,
  • poczucie winy i niska samoocena,
  • myśli samobójcze,
  • utrata apetytu i szybkie chudnięcie (rzadziej obżarstwo i nadwaga),
  • kłopoty ze snem,
  • niemożność koncentracji,
  • spowolnienie, szybkie męczenie się, utrata sił fizycznych i psychicznych.

Nie zawsze jest tak, że osoba chora ma depresyjny nastój czy też odczuwa wewnętrzną pustkę. W niektórych przypadkach przeważają zaburzenia snu, w innych brak inicjatywy, w jeszcze innych dolegliwości fizyczne. Również, jeśli chodzi o natężenie choroby to bywa ono różne. Niektórzy chorzy nie są w stanie poradzić sobie z codziennością, inni mobilizują swoje siły i próbują w miarę normalnie funkcjonować. U różnych osób depresja przybiera różne oblicza.

Depresja - liczby:

  • pod względem liczby zachorowań depresja stanowi obecnie czwarty najpoważniejszy problem zdrowotny na świecie – cierpi na nią około 121 milionów osób,
  • Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że do roku 2020 depresja stanie się w skali świata drugą najczęstszą przyczyną niepełnosprawności wynikającej ze stanu zdrowia (za niewydolnością serca),
  • szacuje się, że 5-10% populacji cierpi na depresję i wymaga interwencji psychiatrycznej lub psychologicznej,
  • na depresję cierpi aż 10% Polaków (wg danych Zespołu ds. Walki z Depresją, działającego przy Ministrze Zdrowia),
  • przeciętnie ryzyko rozwoju depresji wynosi 10-20% i jest nieco wyższe u kobiet niż u mężczyzn,
  • u osób przed 45 rokiem życia istnieje większe prawdopodobieństwo zachorowania niż u osób starszych (średni wiek wystąpienia pierwszego epizodu depresji to 20-40 lat).

Depresja - oblicza choroby

W depresji typowej występują wszystkie główne objawy: przewlekły smutek, zniechęcenie do życia, znaczące obniżenie witalności, brak apetytu i związana z tym utrata wagi.

Depresja z cechami melancholicznymi

Osoby z tym typem depresji często mają poczucie winy a ich nastrój nie zmienia się bez względu na wydarzenia dziejące się wokół.

Depresja lękowa

Przejawia się wyjątkowo silnym uczuciem niepokoju, wśród objawów dominuje znaczące obniżenie poczucia własnej wartości, a przyszłość jawi się wyłącznie w czarnych barwach. U osób z tym typem depresji istnieje wysokie ryzyko samobójstwa.

Depresja urojeniowa

W tym typie depresji nasilenie objawów związanych z obniżeniem własnej wartości i negatywnymi myślami o przyszłości osiąga poziom urojeń. Chorzy odnoszą wtedy obojętne sygnały z otoczenia do siebie, zadręczają się.

Depresja z zahamowaniem

Zwana też osłupieniem depresyjnym. Chorzy nie podejmują żadnej aktywności, nie można z nimi nawiązać kontaktu słownego. Mają zastygły, cierpiący wyraz twarzy. Przestają jeść. Taka depresja wymaga intensywnego leczenia szpitalnego.

Depresja hipohondryczna

Polega na zaburzeniu przekonania o własnym stanie zdrowia. Osoby te są przekonane o poważnej, przewlekłej chorobie, na jaką zapadły. Jako objawy wymieniają wiele dolegliwości, które nie znajdują potwierdzenia w dalszej diagnozie.

Dystymia

Określana jest jako przewlekłe obniżenie nastroju trwające, co najmniej dwa lata. Osoby z dystymią są przez większą część dnia smutne, zmęczone, mają poczucie nieradzenia sobie. Objawy nie spełniają kryteriów epizodu depresyjnego, ale powodują cierpienie chorych.

Depresje maskowane

To zespoły depresyjne, w których zdecydowanie dominuje jeden lub dwa objawy spoza wymienianych w przebiegu typowej depresji. „Maski” to najczęściej różnego typu dolegliwości bólowe, zaburzenia snu, jadłowstręt lub okresowe nadużywanie alkoholu.

Depresja nietypowa (atypowa)

To taki stan depresyjny, w którym kluczową rolę odgrywa specyficzne „odwrócenie” cech depresji typowej. Najczęstsza różnica to zwiększony apetyt, czyli objadanie się oraz nadmierna senność. Bardzo charakterystyczne jest złagodzenie lub nawet ustąpienie objawów po południu lub wieczorem oraz zaburzenia snu w drugiej połowy nocy.

Sezonowe zaburzenie nastroju spowodowane jest przede wszystkim niedoborem światła w okresie jesienno-zimowym. Do dość typowych cech tej depresji należą: nadmierna senność, znaczne obniżenie energii życiowej, wzmożony apetyt na węglowodany i przyrost masy ciała.

To stan depresyjny, którego przyczyną są zmiany hormonalne towarzyszące ciąży i ogromna odpowiedzialność po porodzie związana z opieką nad niemowlęciem. Do najczęstszych objawów należy poczucie bycia niedobrą matką połączone z obsesyjnym zamartwianiem się o zdrowie dziecka.

Depresja u dzieci i młodzieży

Poza charakterystycznymi dla typowej depresji objawami, takimi jak apatia, trudności z koncentracją czy próby samobójcze, o depresji dziecięcej lub młodzieżowej może świadczyć lenistwo lub agresja. U dzieci w wieku 6-12 lat depresja objawia się przede wszystkim skargami na rozmaite dolegliwości fizyczne. Często u dzieci w wieku szkolnym w obrazie depresji dominuje niepokój, objawiający się rozdrażnieniem i nadmierną aktywnością, co prowadzi często do błędnego rozpoznania ADHD zamiast depresji.

Źródła:

  1. Ayuso-Mateos JL et al. Depressive disorders in Europe: prevalence figures from the ODIN study. Brit J Psychiatry 2001; 179: 308-316
  2. ECNP Congress (Turkey, September 2009). Satellite Symposium: Agomelatine – Innovation for the benefit of depressed patients
  3. Hesse A, Drogi wyjścia z depresji i lęku
  4. Jarema M. Depresja w praktyce lekarza rodzinnego
  5. Sabate E., 2004 Depression In Young People and Elderly. Dokument WHO: Priority Medicines for Europe and the Word; Chapter 6
  6. Well Connected Report. http://www.well-connected.com/report.cgi/pdf/000008.pdf
  7. World Health Organisation. Mental Health Home – Depression. Available at: http://www.who.int/mental_health/management/depression/definition/en/
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Depresja może dotknąć każdego z nas...
Komentarze (30)
S
Staszek
14 grudnia 2013, 22:42
Dziękuję za refleksję, ale wpierw mnie osądziłeś. Depresji nie lekceważę, gdyż ona, jak podaja statystki, jest ogromna. Ale jeszcze raz wracam do początku: gdyby przyjąć wszystkie wymienione jej objawy i skutki to niewiele osób na świecie jest od niej wolnych. A wtedy powstaje pytanie: jakiej terapi należy nas, ludzi, poddać, aby zmniejszyć jej skutki? Bo może to nie choroba w klasycznym rozumieniu, a ludzka przypadłość? Może nie tyle psychologa nam trzeba, a spowiednika? Wyczuwam, że za duzo wiary pokłada się w samym sobie, czyli w ludzkich możliwościach, a za mało w Bogu, czyli stały problem ludzki: damy sobie sami radę i dopiero w ostateczności zwrócimy się o pomoc do Boga, czy na odwrót? I nie znajdując odpowiedzi, wpadamy w depresję... lub nie poddajemy się jej, jako trudniejszemu wyjściu z sytuacji. I tylko w tym celu zadaję te pytania, które zaprowadzają mnie aż na skraj szyderstwa, w każdym razie na pozycję dziwadła, któremu pokazują pukanie się w czoło. Ale się nie obrażam - jedynie pytam madrzejszych od siebie. ... przyjaciele Hioba
LD
Lecz depresję...
7 października 2011, 21:34
Leczenie depresji na Śląsku, w ramach NFZ prowadzą, np. <a href="http://www.depresja-gliwice.pl/index.php?q=node/15">http://www.depresja-gliwice.pl/index.php?q=node/15</a> inny link- tu więcej adresów dobrych ośrodków leczenia depresji i itp.: <a href="http://www.psychoterapia-silesia.org.pl/osrodki.html">http://www.psychoterapia-silesia.org.pl/osrodki.html</a> Depresję można leczyć w ramach NFZ. Da się z tym wygrać, choć czasem to trwa i łatwe nie jest. Sam lekarz i leki nie pomogą. Trzeba "rozprawić się" z przyczynami. powodzenia! <a href="http://leczdepresje.pl/dlarodzin.php">http://leczdepresje.pl/dlarodzin.php</a>
A
Aga
23 lutego 2011, 21:41
Leczenie depresji na Śląsku, w ramach NFZ prowadzą, np.  http://www.depresja-gliwice.pl/index.php?q=node/15 inny link- tu więcej adresów dobrych ośrodków leczenia depresji i itp.: http://www.psychoterapia-silesia.org.pl/osrodki.html Depresję można leczyć w ramach NFZ. Da się z tym wygrać, choć czasem to trwa i łatwe nie jest. Sam lekarz i leki nie pomogą. Trzeba "rozprawić się" z przyczynami. powodzenia!
A
Adam
23 lutego 2011, 11:17
"R" - rzeczywiscie musisz się jeszcze wiele nauczyć, aby niektóre rzeczy pojąć. Nie musisz się uczyć ostrego oceniania drugiego - to już świetnie potrafisz. Wszystkiego dobrego.
R
R
23 lutego 2011, 10:45
Znacie kogoś, kto sensownie leczy depresję na Śląsku, a nie tylko wyciąga pieniądze? Wydałem już ponad 3000 zł na lekarzy i farmaceutyki w ciągu ostatniego roku i jedni mówią Ci po prostu "weź się w garść" a drudzy nawet nie diagnozują sensownie, tylko pompują w Ciebie chemię licząc, że a nuż się uda. A gdy lek nie pomaga przepisują inny i kolejny. Może to moje depresyjne czarnowidztwo, ale boję się, że z depresją i tak zostajesz sam, absolutnie sam na dnie czarnej studni. I jak tu nie myśleć o przerwaniu takiego stanu raz na zawsze...? Jak ja Cię dobrze rozumiem. Są gorsze i lepsze shrinki, ale ogólnie z depresją walczy się samotnie.
R
R
23 lutego 2011, 10:44
A może chodzi o to, że nie ma czegoś takiego jak depresja, może to jest wymysł lekarzy by zbierać kasę i uzależniać od leków? Popada się w złe nastroje np. z powodu braku pracy, tęsknoty za kimś ... itd. ... dużo by wymieniać, bo każdy ma jakieś indywidualne swoje sprawy i problemy. No właśnie problemy! Każdy ma swoje problemy i musi je sam rozwiązać i najlepiej zgodnie z Dekalogiem. Czasem są to proste sprawy wbrew pozorom, jeśli za kimś tęsknię to "muszę się wziąść w garść" i spotkać się, jeśli jestem zakochany to wyznać swą miłość i walczyć o nią, jeśli nie da się wytrzymać w pracy zwalniam się itp. Oczywiście nie jest to wszytko łatwe, bo życie łatwe nie jest. Jednak z pomocą Bożą wszystko jest możliwe. Pierwszy krok - rozpoznać problem, drugi - rozwiązać go i już po tzw. depresji :)))) Życie jest piękne. Dziś żyjemy, a jutro może przyść koniec świata, więc cieszmy się dzisiejszym dniem jeszcze. Nadzieja to najlepsza recepta na wszystko i życie w zgodzie z Dekalogiem bo to daje jakby nie było optymizm. Może te moje refleksje komuś pomogą ... hej! A jeśli nie to pewnie zaraz ktoś się tu wyżyje na tym co skleciłam w przypływie dobrej woli będzie 10 razy cytować, robić rozbiór zdań itp. ;) ... ale grunt to się nie przejmować za bardzo. I od razu uprzedzam, że nie wdam się w dłuższą rozmowę. To mój jednorazowy wpis na dziś. I całe szczęście.
R
R
23 lutego 2011, 10:43
To chyba jakaś odgrzewana sprawa, gdyż jest jakiś dzień walki z depresją (są jeszcze jakieś wolne dni w roku)? Muszę niestety zakpić: podtrzymujcie nastroje depresyjne choćby przypominaniem o niej... Smutne to, ale prawdziwe... jak się człowiek sam wałkuje i potem odnajduje dobre dusze, które go pocieszą - jakby mu o to właśnie chodziło. Przeciez to bezowocna praca! - wkoło Macieju! Aby tylko był ruch... bez pytania, czy jest on celowy? Do tajemniczego " ~T": wiem, co to depresja, gdyż ją przezyłem... dlatego napisałerm to, co napisałem. Może miałeś po prostu kaca, a nie depresję, bo tak to wygląda z Twojego głupiego wpisu.
M
marzycielka
23 lutego 2011, 10:38
A może chodzi o to, że nie ma czegoś takiego jak depresja, może to jest wymysł lekarzy by zbierać kasę i uzależniać od leków? Popada się w złe nastroje np. z powodu braku pracy, tęsknoty za kimś ... itd. ... dużo by wymieniać, bo każdy ma jakieś indywidualne swoje sprawy i problemy. No właśnie problemy! Każdy ma swoje problemy i musi je sam rozwiązać i najlepiej zgodnie z Dekalogiem. Czasem są to proste sprawy wbrew pozorom, jeśli za kimś tęsknię to "muszę się wziąść w garść" i spotkać się, jeśli jestem zakochany to wyznać swą miłość i walczyć o nią, jeśli nie da się wytrzymać w pracy zwalniam się itp. Oczywiście nie jest to wszytko łatwe, bo życie łatwe nie jest. Jednak z pomocą Bożą  wszystko jest możliwe. Pierwszy krok - rozpoznać problem, drugi - rozwiązać go i już po tzw. depresji :)))) Życie jest piękne. Dziś żyjemy, a jutro może przyść koniec świata, więc cieszmy się dzisiejszym dniem jeszcze. Nadzieja to najlepsza recepta na wszystko i życie w zgodzie z Dekalogiem bo to daje jakby nie było optymizm. Może te moje refleksje komuś pomogą ... hej! A jeśli nie to pewnie zaraz ktoś się tu wyżyje na tym co skleciłam w przypływie dobrej woli będzie 10 razy cytować, robić rozbiór zdań itp. ;) ... ale grunt to się nie przejmować za bardzo. I od razu uprzedzam, że nie wdam się w dłuższą rozmowę. To mój jednorazowy wpis na dziś.
S
smutas
23 lutego 2011, 10:14
 Znacie kogoś, kto sensownie leczy depresję na Śląsku, a nie tylko wyciąga pieniądze? Wydałem już ponad 3000 zł na lekarzy i farmaceutyki w ciągu ostatniego roku i jedni mówią Ci po prostu "weź się w garść" a drudzy nawet nie diagnozują sensownie, tylko pompują w Ciebie chemię licząc, że a nuż się uda. A gdy lek nie pomaga przepisują inny i kolejny. Może to moje depresyjne czarnowidztwo, ale boję się, że z depresją i tak zostajesz sam, absolutnie sam na dnie czarnej studni. I jak tu nie myśleć o przerwaniu takiego stanu raz na zawsze...?
A
Adam
23 lutego 2011, 08:18
To chyba jakaś odgrzewana sprawa, gdyż jest jakiś dzień walki z depresją (są jeszcze jakieś wolne dni w roku)? Muszę niestety zakpić: podtrzymujcie nastroje depresyjne choćby przypominaniem o niej... Smutne to, ale prawdziwe... jak się człowiek sam wałkuje i potem odnajduje dobre dusze, które go pocieszą - jakby mu o to właśnie chodziło. Przeciez to bezowocna praca! - wkoło Macieju! Aby tylko był ruch... bez pytania, czy jest on celowy? Do tajemniczego " ~T": wiem, co to depresja, gdyż ją przezyłem... dlatego napisałerm to, co napisałem.
OB
o. Bashobora!
27 września 2010, 07:10
Polecamy bardzo gorąco!!! <a href="http://www.pozytywnego.pl/?go=newsy">http://www.pozytywnego.pl/?go=newsy</a>
T
T
31 marca 2010, 18:07
do ~Adama Jeżeli nie wiesz co to depresja nie podejmuj tematu. O depresji wiedzą tylko ludzie którzy na nią chorują i tylko Oni mogą pomóc wrucić do Boga. Tak na marginesie zachorują tylko wybrańcy przez Boga i niestety Maxx spotkał na swjej drodze ludzi wielbiących Go tylko ustami. Mnie osobiście w początkowej Fazie wychodzenia z depresji pomógł kapłan którego postawił Bóg na mojej drodze, bo w przeciwnym razie już nie było by mnie na tym świecie. Pomimo głębokiej wiary człowiek zachowuje się iracjonanie, z jednej strony obawia się samotności z drugiej strony odpych cały świat siebie z jednej wierzy z drugiej poprostu się wiesza lub popełnia inną głupotę nie do naprawienia. Maxx miałem to szczęście i spotkałem na swojej drodze ludzi ze wspólnoty którzy mi pomagają swoją modlitwą w wychodzeniu z najwiękrzych dołów i zapewniam Cię że są tacy KATOLICY (piszę z dużąj litery przez szacunek dla nich) którzy potrafią to zrozumieć i nie oceniać. Przykro mi bardzo żę spotkałeś w swoim życiu tylko tych z pierwszych ławek gdzie wychodzą najlepiej na zdjęciach.    
A
Adam
27 lutego 2010, 06:43
Z dyskusji wynika, iż wciąż jesteśmy w deporesji... bo tak małej wiary! Drobiazgmi się zajmujemy, swoimi żalami - miast Bogiem!
Grażyna Urbaniak
25 lutego 2010, 21:24
Prawda, Robaku, przepowiedziała to Matka Boża w La Salette: "Wielkie mnóstwo złych książek będzie na całej ziemi, a duchy ciemności doprowadzą do powszechnego rozluźnienia w tym, co dotyczy służby Bożej."
Krzysztof Pachocki
25 lutego 2010, 20:11
A, co najgorsze, jego książki to tandeta. A szkód, Salome to może wyrządzić baaardzo wiele różnych książek.
Grażyna Urbaniak
25 lutego 2010, 20:08
Kongregacji Nauki Wiary jednoznacznie stwierdziła, iż poglądy ks. Anthony'ego de Mello SJ są "nie do pogodzenia z wiarą katolicką" i "mogą prowadzić do poważnych szkód"
M
mnms
25 lutego 2010, 20:00
a ja ni z gruchy ni z pietruchy (ale nie kijem w mrowisko!) proponuję konsekwentne podążanie za Anthonym de Mello... albo chociaż czasem wracać :) 
Grażyna Urbaniak
25 lutego 2010, 19:06
Maxxx Cyt. W takim razie odrzucasz, że w ten sposób Bóg może doświadczać człowieka, nawet jeśli  człowiek mu ufa? CZĘŚĆ WSTĘPNA: HISTORIA CIERPIEŃ BOGOBOJNEGO HIOBA 24 Płacz stał mi się pożywieniem, jęki moje płyną jak woda, 25 bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło.
M
Maxxx
25 lutego 2010, 18:48
Maxxx - właśnie tak jak piszesz: nie zapadają... jeżeli naprawdę ufają Bogu - nie sobie. I tylko w tym jest problem - nazwijmy to w procencie zaufania: gdy ono rośnie w stosunku do Boga, to do siebie samego maleje, gdyż się przenosi na Boga i wtedy On działa. Tak teoretycznie, a praktycznie to najtrudniejsza rzecz dla człowieka: stracić swoje "ja", aby je odzyskać w Bogu (czlowiek trzyma się go jak ostatniej deski ratunku, a to wcale nie ratunek - złudzenie). To stosunek pokory do pychy. A Twoje doświadczenia... takich jest multum, ale ci od wspólnot nie są świętymi jeszcze, chcą nimi być, ale to nie znaczy, że mam ich od razu wyrzucać poza nawias, bo nie pasują do moich "wyobrażeń". Są inni, często gorsi, tępi itd., ale dlaczego mam do nich podchodzić najpierw z tej negatywnej strony - można najpierw szukać pozytywów, zaufać dobrej wizji, która może się przerodzić w rzeczywistość. Jeżeli najpierw odrzucimy, to nie tylko ich, ale też siebie umniejszamy - skierowujemy się ku złu zamiast dobru. A więc to naprawdę Twój problem! A to Twoje ostatnie zdanie: naprawdę wierzysz, czy się Tobie tak jedynie wydaje? Jeżeli wierzę, to nie mam żadnej ochoty nie wierzyć. Mogę się wadzić z Bogiem, nie rozumieć Go, nawet przeklinać, ale nie moge równocześnie wierzyć i nie wierzyć - to sprzeczność. Pozdrowienia. W takim razie odrzucasz, że w ten sposób Bóg może doświadczać człowieka, nawet jeśli  człowiek mu ufa? Piękna to opisałeś "teoretycznie". Ja też to znam na pamięć :) i jeszcze wiellle pięknych sloganów i definicji. Nigdzie nie napisałem, że miałem jakieś "wyobrażenia" jacy powinni być ludzie, ani że podchodzę do ludzi od "negatywnej" strony. Na koniec napisałem, że wierzę w ISTNIENIE Boga, ale chciałbym przestać w Niego wierzyć, a to nie znaczy, że wierzę i nie wierzę jednocześnie.
A
Adam
25 lutego 2010, 13:01
Maxxx - właśnie tak jak piszesz: nie zapadają... jeżeli naprawdę ufają Bogu - nie sobie. I tylko w tym jest problem - nazwijmy to w procencie zaufania: gdy ono rośnie w stosunku do Boga, to do siebie samego maleje, gdyż się przenosi na Boga i wtedy On działa. Tak teoretycznie, a praktycznie to najtrudniejsza rzecz dla człowieka: stracić swoje "ja", aby je odzyskać w Bogu (czlowiek trzyma się go jak ostatniej deski ratunku, a to wcale nie ratunek - złudzenie). To stosunek pokory do pychy. A Twoje doświadczenia... takich jest multum, ale ci od wspólnot nie są świętymi jeszcze, chcą nimi być, ale to nie znaczy, że mam ich od razu wyrzucać poza nawias, bo  nie pasują do moich "wyobrażeń". Są inni, często gorsi, tępi itd., ale dlaczego mam do nich podchodzić najpierw z tej negatywnej strony - można najpierw szukać pozytywów, zaufać dobrej wizji, która może się przerodzić w rzeczywistość. Jeżeli najpierw odrzucimy, to nie tylko ich, ale też siebie umniejszamy - skierowujemy się ku złu zamiast dobru. A więc to naprawdę Twój problem! A to Twoje ostatnie zdanie: naprawdę wierzysz, czy się Tobie tak jedynie wydaje? Jeżeli wierzę, to nie mam żadnej ochoty nie wierzyć. Mogę się wadzić z Bogiem, nie rozumieć Go, nawet przeklinać, ale nie moge równocześnie wierzyć i nie wierzyć - to sprzeczność. Pozdrowienia.
M
Maxxx
24 lutego 2010, 20:20
A może zarzut "generalizujesz" jest przeciwieństwem "minimalizujesz"? Nie trzeba się bać generalizacji, ale minimalizacji raczej nalezy unikać, gdyż z niej już niewiele może wyjść. A do Maxxxa - wykorzystujesz "generalizację" dla własnych celów, miast zastanowić się nad uszczegółowieniem jej. Taki w każdym razie był mój cel. A do Jadwigi: a może proces jest odwrotny - nie od tarczycy do depresji, a na odwrót? Wykorzystujesz "generalizację" do własnych celów itd...sorry ale nic z tego zdania nie rozumiem. Czyli według twojej teori ludzie ufający Bogu nie zapadają na depresję? Super. Powtarzam jeszcze raz, przez 35 lat życia, nie spotkałem wierzących osób, które były by jakimkolwiek oparciem, taka jest prawda. Co innego oratorów...tych było pełno. Można pięknie, sensownie mówić...i być właśnie w tym zakochanym, a drugiego człowieka nie dostrzegać. Uczęszczając na spotkania we wspólnocie modlitewnej (Spokojnie. Nie sekta), czułem się wśród tych ludzi dosłownie jak trędowaty. Wierzę w istnienie Boga, ale bardzo bym chciał przestać w Niego wierzyć.
A
Adam
24 lutego 2010, 17:48
Dziękuję za refleksję, ale wpierw mnie osądziłeś. Depresji nie lekceważę, gdyż ona, jak podaja statystki, jest ogromna. Ale jeszcze raz wracam do początku: gdyby przyjąć wszystkie wymienione jej objawy i skutki to niewiele osób na świecie jest od niej wolnych. A wtedy powstaje pytanie: jakiej terapi należy nas, ludzi, poddać, aby zmniejszyć jej skutki? Bo może to nie choroba w klasycznym rozumieniu, a ludzka przypadłość? Może nie tyle psychologa nam trzeba, a spowiednika? Wyczuwam, że za  duzo wiary pokłada się w samym sobie, czyli w ludzkich możliwościach, a za mało w Bogu, czyli stały problem ludzki: damy sobie sami radę i dopiero w ostateczności zwrócimy się o pomoc do Boga, czy na odwrót? I nie znajdując odpowiedzi, wpadamy w depresję... lub nie poddajemy się jej, jako trudniejszemu wyjściu z sytuacji. I tylko w tym celu zadaję te pytania, które zaprowadzają mnie aż na skraj szyderstwa, w każdym razie na pozycję dziwadła, któremu pokazują pukanie się w czoło. Ale się nie obrażam - jedynie pytam madrzejszych od siebie.
K
KP
24 lutego 2010, 14:01
Musiałbym najpierw zrozumieć, o co Ci chodzi. Depresja to bardzo poważny temat.
A
Adam
24 lutego 2010, 11:46
KP - gdybyś chociaż uzadadnił dlaczego?
K
KP
24 lutego 2010, 09:41
Adamie, naprawde lepiej by było, gdybyś nic nie pisał.
A
Adam
24 lutego 2010, 08:46
A może zarzut "generalizujesz" jest przeciwieństwem "minimalizujesz"? Nie trzeba się bać generalizacji, ale minimalizacji raczej nalezy unikać, gdyż z niej już niewiele może wyjść. A do Maxxxa - wykorzystujesz "generalizację" dla własnych celów, miast zastanowić się nad uszczegółowieniem jej. Taki w każdym razie był mój cel. A do Jadwigi: a może proces jest odwrotny - nie od tarczycy do depresji, a na odwrót?
M
metcom
23 lutego 2010, 22:34
Maxxx generalizujesz tak, jak Adam
M
Maxxx
23 lutego 2010, 21:51
Z opisu wynika, że depresja to choroba-worek: wszystko się w niej mieści i wszystkie metody leczenia są prawdopodobne. To chyba nie choroba, a stan umysłu współczesnego czlowieka: im bardziej wyksztalconego, z tym wiekszą szansą na depresję, albo na odwrót: im mniej podatny na ksztalcenie, tym wieksze prawdopodobienstwo jej złapania. Wszystko jest możliwe, czyli stan umyslu całkowicie zagubiony w rzeczywistości. A za umyslem idzie ciało, jako integralna część tego, co stanowi człowieka - psychologia jest w swoim żywiole. A może to choroba psychologiczna? Gdyby nie bylo psychologii, nie byłoby tak rozległych obszarów depresyjnych? W każdym razie to stan ducha, który stracił zaufanie. Im mniej Boga, tym wiecej depresji. Trafna diagnoza? Baaardzo trafna. Dlatego też, gdy zdecydowałem się wyjść z depresji, zrezygnowałem z kontaktów z osobami wierzącymi i z Kościołem. Niestety nie brakowało tam właśnie takich "filozofuf" jak Ty. Wiem już, że w osobach wierzących oparcia nie znajdziesz.
Jadwiga
23 lutego 2010, 20:27
Depresja jest przede wszystkim choroba która zaburza wolę człowieka. Tak jakby ją mu zabrano albo źle działała. Chciałam jeszcze dodac ze stany depresyjne mogą być zwiazane z niedoczynnośćią tarczycy oraz chorobami nadnerczy i wątroby.
A
Adam
23 lutego 2010, 12:57
Z opisu wynika, że depresja to choroba-worek: wszystko się w niej mieści i wszystkie metody leczenia są prawdopodobne. To chyba nie choroba, a stan umysłu współczesnego czlowieka: im bardziej wyksztalconego, z tym  wiekszą szansą na depresję, albo na odwrót: im mniej podatny na ksztalcenie, tym wieksze prawdopodobienstwo jej złapania. Wszystko jest możliwe, czyli stan umyslu całkowicie zagubiony w rzeczywistości. A za umyslem idzie ciało, jako integralna część tego, co stanowi człowieka - psychologia jest w swoim żywiole. A może to choroba psychologiczna? Gdyby nie bylo psychologii, nie byłoby tak rozległych obszarów depresyjnych? W każdym razie to stan ducha, który stracił zaufanie. Im mniej Boga, tym wiecej depresji. Trafna diagnoza?