Ludzie depresyjni prorokami naszych czasów

(fot. shutterstock.com)
Jana Martinková / Józef Augustyn SJ

Psychologowie podkreślają, że w ciężkiej, ostrej depresji nie powinno się motywować ludzi i zachęcać ich do wysiłku, ponieważ przynosi to zwykle skutek odwrotny do zamierzonego. O depresji, chorobie naszych czasów, z Józefem Augustynem SJ rozmawia Jana Martinková.

Jana Martinková: Ludzie, którym brakuje siły do życia, chociaż wcześniej nieźle sobie radzili, mówią, że mają depresję.

DEON.PL POLECA

Józef Augustyn SJ: Mam wrażenie, że jest to słowo nadużywane. Istnieje swoista moda na posługiwanie się tym pojęciem. Jest ono przywołane w niemal każdej trudnej sytuacji i - jak wielu się zdaje - wszystko tłumaczy. Człowiek powie sobie: "Mam depresję" i diagnoza postawiona. Rozmawiałem kiedyś z młodym człowiekiem, który opowiadał o trudnościach, jakie wielu przeżywa w jego wieku. Na końcu dodał: "Proszę ojca, a może to jest depresja?". Stany chwilowego zniechęcenia, wyczerpania, zmęczenia, smutku - to naturalne ludzkie stany. Nie należy ich od razu odczytywać i interpretować językiem klinicznym, psychologicznym. Dla rozeznania ich wystarczy włączyć prosty egzystencjalny język, rozsądek, trzeźwość myślenia, szczególnie wówczas, gdy nie są to stany przewlekłe.

Częste używanie pojęcia depresji jest jednak znaczącym sygnałem.

Niewątpliwie. Statystyki podają, że około 10 procent ludzi cierpi na depresję lub jest nią zagrożonych. W Stanach Zjednoczonych depresja zdarza się dzisiaj kilkadziesiąt razy częściej niż w latach pięćdziesiątych zeszłego wieku. Prawdziwa depresja to ciężka choroba, która obezwładnia człowieka, powala go na ziemię. Typowe objawy to: obniżenie nastroju, ograniczenie zainteresowań codziennym życiem, brak przyjemności życia, ciągłe zmęczenie, niezdrowe poczucie winy, niskie poczucie własnej wartości, mała sprawność intelektualna, zaburzenia uwagi, brak koncentracji, niemożność podjęcia decyzji, natrętne myśli o śmierci. W depresji występują też często zaburzenie snu, apetytu, przemiany materii, zaburzenia ruchowe.

Wymienia się wiele rodzajów depresji; główny podział to podział na depresję endogenną, czyli uwarunkowaną biologiczne, i depresję egzogenną, będącą wynikiem reakcji na jakieś bolesne wydarzenia życiowe.

W ciężkiej depresji człowiek nie może wiele sam zrobić.

Psychologowie podkreślają, że w ciężkiej, ostrej depresji nie powinno się motywować ludzi i zachęcać ich do wysiłku, ponieważ przynosi to zwykle skutek odwrotny do zamierzonego. Chory czuje się wówczas oskarżany, odrzucony, upokorzony. Wpada w gniew, iż żąda się od niego czegoś, do czego nie czuje się zdolny.

A czy ksiądz może coś zrobić?

Zawsze może życzliwie porozmawiać, pocieszyć chorego, wesprzeć go. Nie może go jednak leczyć radami duchowymi, bo te w ciężkiej depresji niczemu nie służą. Robienie osobie cierpiącej na depresję rachunku sumienia, mobilizowanie jej do modlitwy itp. powiększałoby jedynie chore poczucie winy i przygniotłoby ją jeszcze bardziej.

Czy cierpiący na depresję może leczyć się sam? Kto miałby mu pomóc?

Wiele zależy od stanu nasilenia choroby. Gdy mamy do czynienia ze znacznym obniżeniem sprawności myślenia, zaburzeniem uwagi, brakiem koncentracji, niemożnością podjęcia decyzji, to oczywiste, że człowiek chory sam sobie nie poradzi. Trzeba mu pomóc. W takich sytuacjach konieczna jest kompetentna pomoc psychiatryczna i psychologiczna.

Co jest tak naprawdę chore w człowieku, który zapadł na depresję?

W depresji chory jest dosłownie cały człowiek. Już sam opis najważniejszych przejawów depresji na to wskazuje. Najciężej jednak choruje ludzka dusza. Depresja jest doskonale opisana pod względem psychiatrycznym, psychologicznym, ale brakuje nam rozważań o charakterze integralnym. Wyłącznie psychiatryczne czy psychologiczne spojrzenie na chorobę jest swoistą redukcją. Redukuje ono pomoc udzielaną człowiekowi. Jeżeli chory jest cały człowiek, to trzeba leczyć go całego.

Od czego należy zacząć?

W ciężkiej chorobie konieczna jest najpierw pomoc psychiatryczna, farmakologiczna. Ale terapii tej winna towarzyszyć także psychoterapia, a z czasem też pomoc duszpasterska: duchowa i moralna, szczególnie wówczas, gdy mamy do czynienia z człowiekiem wierzącym. Depresja jest dla chorego wielkim wyzwaniem duchowym, chociaż nie należy zaczynać leczenia od komunikowania tego choremu. Z czasem on sam do tego dojdzie, gdy zaangażuje się we własne leczenie. Uczestniczyłem przed laty w konferencji na temat depresji. Wchodził wtedy na rynek nowy lek antydepresyjny - prozak. Niektórzy psychiatrzy twierdzili, że w depresji mogą pomóc tylko leki.

Co Ojciec odpowiedziałby tym lekarzom, którzy w ten sposób podchodzą do depresji?

Że krzywdzą człowieka. Kiedy ktoś mówi, że był u psychiatry, zwykle pytam, ile czasu lekarz z nim rozmawiał. Kiedy ten odpowiada: pięć - dziesięć minut, wiem wówczas, że taka terapia nie wyleczy człowieka z depresji. Psychiatra w tak krótkim czasie nie zrozumie człowieka i nie nawiąże z nim kontaktu, by przekazać mu podstawowe informacje, jakie są konieczne, by zaczął samodzielnie funkcjonować w chorobie. Nie robię zarzutu psychiatrom. Kiedy psychiatra zmuszony jest przyjąć kilkunastu, ba - kilkudziesięciu pacjentów dziennie, a przy tym prowadzi całą biurokrację medyczną, nie jest w stanie poświęcić wiele czasu pacjentom. Ale wtedy powinien zalecić terapię psychologiczną oraz zachęcać chorego do nawiązania kontaktu z rodziną, z duszpasterzem, by znalazł on wsparcie ludzkie i duchowe. Jest niewątpliwie wielu kompetentnych i pracujących z poświęceniem psychiatrów, ale przeciętne leczenie psychiatryczne w krajach postkomunistycznych jest jeszcze bardzo zaniedbane.

Człowiek chory na depresję jest wielkim wyzwaniem także dla swojej rodziny, przyjaciół, dla parafii. Konieczna jest mobilizacja całego środowiska, w którym on żyje. Nie wolno zostawić go sobie samemu. Depresja wymaga od ludzi, którzy towarzyszą choremu, wielkiej szlachetności i hojności. Trzeba poświęcić mu wiele czasu, uwagi, serca, ale nie po to, by go zastępować w tym, co on sam może zrobić, ale by mu okazać współczucie, życzliwość, a w stosownym momencie mobilizować do wysiłku. Nie jest prawdą, że od chorego na depresję nie można niczego wymagać. Jest tak rzeczywiście w stanie ostrego kryzysu, ale gdy on mija i chory staje na nogi, można wymagać, byle wymagania dostosować do jego możliwości.

Chorzy na depresję nierzadko się opierają.

Trzeba to rozumieć i nie wolno stosować przemocy. Człowiekowi bez doświadczenia trudno wyczuć moment, w którym chory jest już na tyle samodzielny, że można go motywować i angażować w jakieś prace. Ksiądz może tego momentu nie wyczuć, ale doświadczony psychoterapeuta wyczuje i będzie zachęcał pacjenta do wysiłku psychicznego i duchowego. Zażywanie jedynie leków, choćby najlepszych, nie jest przecież rozwiązaniem dla człowieka chorego na depresję.

Czy konferencje, spotkania duszpasterskie poświęcone depresji służą chorym?

Kiedy osoba nie ma jeszcze dystansu do swej choroby, nie powinno jej się polecać lektury czy konferencji o depresji. Nie będzie w stanie usłyszanych informacji właściwie interpretować. Może poczuć się nimi przygnieciona, oskarżona, skrzywdzona.

A czy krzywdy nie wywołują depresji?

Krzywdy okresu dzieciństwa, odrzucenie, przemoc fizyczna, wykorzystanie seksualne, zdrada małżeńska, itp. - to ważne przyczyny depresji, ale nie jedyne. Wielu ludzi ciężko skrzywdzonych nigdy nie wpada w depresję. U człowieka zdrowego "przyjemność i satysfakcja z życia" krążą w jego żyłach. U chorego na depresję ów krwionośny obieg przyjemności życia jest gdzieś zablokowany. To jakby zator emocjonalny krwiobiegu przyjemności i radości życia.

Kto miałby rozeznać, gdzie jest ów zator? Kto miałby znaleźć strunę, na której należałoby zagrać, by człowiek ożył wewnętrznie i mógł znowu cieszyć się życiem?

Chory z pomocą psychoterapeuty, kierownika duchowego musi sam stopniowo odkryć, co go tak naprawdę blokuje, gdzie jest ów zator w odczuwaniu radości życia. To ważny etap procesu leczenia. Źródłem depresji bywa często na przykład wieloletnie życie pod presją, w ostrym stresie, w klimacie wykorzystania i manipulacji, ograniczenia wolności. Przemoc i rezygnacja z własnej woli, by poddać się woli innych, sprawia, że własne życie odczuwane jest jako obce, cudze. Życie bez wolności nie ma smaku. To dzięki wolności człowiek uznaje swoje życie jako "swoje", "własne". Kiedy ktoś odbiera nam wolność, odbiera nam życie. Wasilij Grossman w książce "Wszystko płynie" pisze, że największym marzeniem każdego więźnia w łagrach była właśnie wolność i dlatego - stwierdza autor - warto było zrobić wszystko, by wydostać się z obozu i umrzeć na wolności choćby i dziesięć metrów od drutu kolczastego.

Czy rodzice mogą u dzieci wywołać depresję?

Oczywiście. Stany głębokiego zniechęcenia u dzieci powodują rodzice, środowisko rówieśnicze lub szkoła. Dzieci, które są kochane, akceptowane i traktowane z szacunkiem w domu, na podwórku i w szkole, nie wpadną w depresję. Gdy dziecko w wieku szkolnym wpada w depresję, w jego otoczeniu jest coś ciężko chorego. Osobie niedoświadczonej trudno na pierwszy rzut oka powiedzieć, co to jest. Ale doświadczony psycholog szkolny po dłuższej rozmowie zorientuje się. Nie zawsze winni są rodzice. Nauczycielka, która dręczy ucznia całymi miesiącami - nie mówmy od razu, że takich sytuacji nie ma - może wywołać depresję u dziecka. Podobnie rówieśnicy, którzy znęcają się nad nim.

Co robić, by kłócący się lub rozwodzący rodzice nie powodowali depresji u dzieci?

Dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje. Z dziećmi trzeba rozmawiać. Na trudne sytuacje rodzinne trzeba je przygotować. Problem w tym, że z dziećmi się nie rozmawia. Czasami skłóceni matka i ojciec manipulują dziećmi, walcząc o ich uczucia. Dziecko chce jednakowo kochać mamę i tatę, także wtedy, gdy tym "gorszym" jest na przykład ojciec alkoholik. To jest jego tata. Najlepszym lekiem antydepresyjnym dla dzieci jest szczery, serdeczny i pełen zrozumienia dialog, który naznaczony jest poczuciem bezpieczeństwa i autorytetu. Wypowiedziane uczucia tracą siłę destrukcyjną. Silne negatywne uczucie podtrzymywane przez długi czas: gniewu, żalu, zazdrości, chęci zemsty czy też myśli samobójcze - zamknięte w "środku" małego człowieka - to groźny niewypał. Z dziećmi trzeba rozmawiać od maleńkości.

Pomówmy o innym problemie. Mamy teraz kryzys. Wielu szefów naciska na większą wydajność w pracy, grozi zwolnieniem, ograniczeniem zarobków, itp. Takie zachowania mogą powodować u podwładnych stan zniechęcenia i depresji. Jakie zachowania szefów najbardziej przyczyniają się do depresyjnego reagowania podwładnych?

Podstawowymi błędami szefów, którymi wpędzają ludzi w stany depresji, jest brak szacunku, poniżanie, lekceważenie, niesprawiedliwe manipulowanie, wymuszanie, wyniosłość. Ludziom pracującym nie chodzi tylko o pieniądze, ale także o szacunek. Im człowiek jest uboższy, tym bardziej ceni sobie szacunek szefa, a gdy szacunku brakuje, tym głębiej cierpi. Kiedy szef swoim zachowaniem daje podwładnym poznać, że od niego zależy, czy będą mieli pracę i ile zarobią, czują się upokorzeni. Osoby, które mają wysokie poczucie dumy, mogą tego nie udźwignąć. Pracownicy dobrze wiedzą, że jest kryzys i godzą się na pewne ograniczenia, ale muszą być one uzgodnione we wzajemnym dialogu oraz w klimacie szacunku i podstawowej ludzkiej życzliwości.

Do jakiego stopnia człowiek ma akceptować taką niesprawiedliwą sytuację? Kiedy powinien powiedzieć: dość?

Każdy ma swoją miarę. Podstawowa zasada: nie wolno za otrzymywane pieniądze płacić rezygnacją z godności i szacunku do siebie. Życie jest ważniejsze od tego, co się ma - mówi Jezus. Czasami ktoś pyta mnie: "Mam szefowi powiedzieć, czy nie?". Nigdy nic nie radzę. Mówię prosto: "Poradzę ci: «powiedz», ale to ty będziesz ponosił konsekwencje swojego zachowania?". Amerykański styl otwartego mówienia i asertywności w wielu sytuacjach jest dwuznaczny. Można przyjąć inny styl. Można znosić cierpliwie. Psychologiczna asertywność różni się od Jezusowej. Gdy ktoś zmusza cię, by iść z nim tysiąc kroków, idź z nim i dwa tysiące - doradza Jezus (por. Mt 5, 41). Ale gdy sługa najwyższego kapłana uderzył Go w policzek, Chrystus zaprotestował. Gdy ktoś przyjmie ewangeliczny styl, może znieść wiele niesprawiedliwości. Ale nie musi tego robić. To jego wybór. Każdy ma prawo powiedzieć szefowi, co czuje i myśli, zakładając, że poniesie konsekwencje swojego wyboru.
Szef bogiem nie jest. Ma tylko firmę, w której ludzie pracują, i trochę więcej pieniędzy, ale nic więcej. Ludzie wpadają w zniechęcenie, wypalenie, depresję, gdy uzależniają się od szefa, od jego pracy, pieniędzy, kaprysów, chorych ambicji czy jego erotomanii. Niedawno głośna była u nas afera "praca za seks". Jeżeli ktoś ma trochę inicjatywy i nie boi się szukania nowej pracy, nie warto znosić stresu związanego ze złym klimatem stwarzanym przez chciwego czy nieuczciwego szefa.

Da się te treści zastosować w życiu rodzinnym?

W życiu rodzinnym jest dokładnie tak samo. Mąż - żona - rodzice - dzieci nie są bogami i nie mają prawa domagać się od innych takiego poddaństwa, posłuszeństwa, uległości, jakich domaga się od człowieka Bóg. Jezus mówi, że jeden jest tylko Ojciec - Ten w niebie - a my wszyscy jesteśmy braćmi. Warto, by upokarzana przez męża żona w pewnym momencie powiedziała mu otwarcie: "Ty bogiem nie jesteś i nie będziesz mnie upokarzał". Wzajemny szacunek i wzajemna wolność to klucz do dobrych relacji narzeczeńskich, małżeńskich i rodzinnych. Nie wolno płacić rezygnacją z wolności i z szacunku do siebie za więź z partnerem. Wolność człowieka chorego na depresję jest gdzieś zawsze związana, ograniczona, zniewolona.

Można powiedzieć, że człowiek wpada w zniechęcenie, wypalenie czy depresję, gdy narusza kontakt z Bogiem?

To zbyt uproszczone stwierdzenie. Wielu ludzi, którzy mówią o sobie, że są niewierzący, nigdy nie wpada w depresję, a z drugiej strony niemało księży i zakonników uważających się za pobożnych wypala się, reaguje depresyjne czy też wpada w depresję. Niedojrzała modlitwa może wręcz przyczyniać się do depresji. Kiedy ktoś usiłuje manipulować Bogiem na modlitwie i oczekuje, że Stwórca dostosuje się do niego, to skutkiem takiej modlitwy może być tylko bunt lub zniechęcenie.
Depresja zmusza ludzi wierzących do głębokiego oczyszczenia swej religijności: Kim tak naprawdę jest dla mnie Bóg? Jak rozumiem życie duchowe, modlitwę? Czego tak naprawdę szukam poprzez wiarę i czemu ona służy? Oto wyzwania duchowe człowieka w depresji. Autentyczna wiara, w której całkowicie powierzamy swe życie Panu i jesteśmy gotowi wszystko przyjąć z Jego ręki, pomaga nam przekroczyć stan depresji. Ale taka religijność jest owocem wysiłku i długiej drogi.

Jak konkretnie modlić się w depresji?

Przedstawiać Bogu całą swoją zbolałą duszę, wołać przed Bogiem jak Jeremiasz, jak Hiob, jak Jezus w Ogrójcu. W Biblii mamy doskonałe wzory modlitwy człowieka w depresji: "Wybaw mnie, Boże, bo woda mi sięga po szyję. Ugrzązłem w mule topieli i nie mam nigdzie oparcia, trafiłem na wodną głębinę i nurt wody mnie porywa..." (Ps 69, 2-3).

Wspomniał Ojciec, że księża i zakonnicy też wpadają w depresję. A jakie są przyczyny ich depresji?

Duchowni to ludzie jak wszyscy. Stąd przyczyny ich depresji będą identyczne, tyle że będą się one ujawniać w ramach ich sposobu życia i spełnianej przez nich funkcji. Może nią być na przykład źle przeżywana samotność, poczucie niezrozumienia, odrzucenie, frustracja, niespełnione ambicje, brak uznania przełożonych, neurotyczna religijność, moralność budząca poczucie winy. Kiedyś rozmawiałem z pewnym księdzem, który leczył się na depresję. Najbardziej cierpiał z tego powodu, że jego parafianie nie odwiedzali go na plebanii i miał wrażenie, że jest nikomu niepotrzebny. Ale nie wpadł na prosty pomysł, aby samemu wyjść z plebanii i pójść do ludzi. Oni z pewnością na niego czekali.

A czy przyczyną depresji duchownych nie jest też brak życia duchowego, modlitwy czy też niemoralność?

Takie stwierdzenie byłoby nieprawdziwe i niesprawiedliwe. Ludzie bardzo pobożni też wpadają w stany depresyjne, a ludzie traktujący cynicznie religię nie mają problemów z depresją, choć mogą mieć inne problemy emocjonalne czy psychiczne. Ale jest też prawdą, że niewierność swemu sumieniu u duchownych może wpływać wyjątkowo negatywnie na ich samopoczucie emocjonalne czy psychiczne. Kiedyś jeden z mnichów opowiadał mi, że w czasie jego pierwszej wizyty u psychiatry ten zadał mu pytanie: "Czy żyje ojciec według reguł swojego zakonu?". To był mądry psychiatra.

Co człowiek powinien robić, aby nie wpaść w depresję?

W czasach stalinowskich, gdy Kościół był prześladowany, kard. Adam Sapieha, biskup krakowski, napisał deklarację, że gdyby służby specjalne aresztowały go, a on pod wpływem tortur coś podpisał, to wszystko to będzie nieważne. Nie ufał sobie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będziemy reagować w trudnych stanach. Już samo takie założenie, że ja w żaden sposób nie mogę wpaść w depresję, jest pewnym ograniczeniem, zamykaniem się w klatce. Trzeba sobie powiedzieć: "Mogę wpaść w depresję, jak wpadło w nią wielu". To daje nam wolność. My nie wiemy, co nas w życiu czeka.

A więc nic nie możemy zrobić, by nie wpaść w depresję?

Możemy wiele. Trzeba przyjmować kruchość ludzkiego życia, codziennie od nowa. Trzeba zrezygnować z absolutnego poczucia bezpieczeństwa. Takiego nie ma. Na każdego z nas może zawalić się jakaś wieża, jak na robotników w Siloam (por. Łk 13, 4). Nigdy nie wiemy, czy nie przydarzy się nam wypadek samochodowy. W depresji jest jakaś niezgoda na ciężar życia, na jego kruchość. W depresji człowiek, kuląc się w sobie, chciałby ochronić swoje życie. Ale w taki właśnie sposób traci je. Cóż to za życie w depresji? Chronimy i rozwijamy nasze życie, dając je Bogu i ludziom. Ewangeliczna rezygnacja z życia to najlepszy lek antydepresyjny.

Mówił Ojciec, że depresja jest wyzwaniem dla chorego, jego bliskich. A jakim wyzwaniem jest dla społeczeństwa?

Opisywana powszechność depresji dotyczy świata zachodniego, który - w porównaniu z krajami rozwijającymi się - żyje na wysokim poziomie. Mieszkańcy Trzeciego Świata nie wpadają tak często w depresję, oni mają trochę inne problemy. To znamienne, że mamy wszystkiego dosyć, a tak łatwo cierpimy na syndrom wypalenia i wpadamy w depresję, która jest swoistym umieraniem na stojąco. Jeden z moich przyjaciół, który dobrze się zna na depresji - jako terapeuta towarzyszy wielu ludziom - mówi, że osoby chore na depresję są wielkimi prorokami naszych czasów. One odsłaniają bowiem najgłębsze pragnienia duszy ludzkiej, że nie samym chlebem żyje człowiek (Mt 4, 4).

Czy Ojciec ulega niekiedy stanom depresyjnym?

Z natury nie jestem skłonny do depresji, ale swoje pokusy zniechęcenia - nieraz trochę uparte - to miewam.

Rozmowy o księżach, rodzinie i życiu duchowym. Wywiady z Józefem Augustynem SJ. Wywiad opublikowany w: "Katolícke noviny. Tradičné noviny moderného kresťana". Słowacja, 30 IX 2009.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ludzie depresyjni prorokami naszych czasów
Komentarze (37)
WD
w depresji
17 sierpnia 2013, 16:02
"...W depresji jest jakaś niezgoda na ciężar życia...' - W depresji jest niezgoda na samo życie;
S
stokrotka26
17 sierpnia 2013, 13:35
Przepiękne wypowiedzi na temat depresji, choroby, która w naszych czasach staje się coraz bardziej powszechna.
M
mjk
19 kwietnia 2013, 22:37
Jeśli jest napisane: "Słyszeliście, iż powiedziano (...) A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się (...) nadstaw (...)  zostaw (...)  idź (...) daj" a mimo to, jak czytamy powyżej w artykuje: "może (...) Ale nie musi tego robić. To jego wybór. Każdy ma prawo (...)" to w takim razie i inne słowa Boga możemy tak traktować. "NIe będziesz miał cudzych bogów przede mną"? Nie, no przecież Bóg nam daje wolność, i najwyraźniej należy to rozumieć, ze tak naprawdę mówi do nas: "mógłbyś nie mieć innych bogów przede mną, jeśli chcesz, ale możesz mieć, to twój wybór, każdy ma prawo żeby mu się jakiś inny bóg bardziej podobał niż Ja". "Nie zabijaj"? Zapewne w Bibli jezuitów jest napisane "możesz oszczędzić czyjeś życie, mimo że ci przeszkadza, ale nie musisz, jeśliś tylko akurat jest tym silniejszym, to twój wybór, możesz sobie oczyścić świat z zawadzającego, zalbo zagrażającego twoim (s)prawom istnienia".
M
mjk
19 kwietnia 2013, 22:20
"Gdy ktoś przyjmie ewangeliczny styl, może znieść wiele niesprawiedliwości. Ale nie musi tego robić. To jego wybór." Tak mi się jakoś od dłuższego czasu zdawało, że jezuici chyba z jakiejś innej Biblii korzystają, niż reszta.  W mojej na przykład jest napisane, że kiedy sługa go udeżył, ZAPYTAŁ: "dlaczego mnie uderzyłeś?" (jeśli nie powiedziałem nic złego). To zdecydowanie co innego niż PROTEST. W mojej jest też tak napisane: " A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek nadstaw mu i drugi.  A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz.  A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie." W jezuickiej Biblii najwyraźniej jest napisane "" Zastanówcie się na co macie większą ochotę w swojej wolności: Nie sprzeciwić się złemu, czy jednak chcecie skorzystać z tego, że możecie się sprzeciwić,  jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, rozważcie sobie, czy wolicie zaprotestować, czy może podoba wam się dla symetrii nadstawic mu i drugi.  A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zastanwó się czy wolisz zostawić  i płaszcz, czy jednak wezwać policję dla obrony twoich jakże słusznych praw.  A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, wtedy sobie przemyśl i zdecyduj, czy ci to po drodze i czy masz ochotę na przechadzkę, bo dobrze było by wy świadczyć tę przysługę, ale oczywiście jesteś wolny i wcale nie musisz."
7 sierpnia 2011, 19:35
"theONA" jeżeli się głębiej zastanowisz to dostrzżesz związek tytułu z treścią, jak dla mnie jest ona bardzo wyraźna. Głęboki kryzys moralny jaki obecnie przeżywa człowiek jest jednym z symptomów współczesnego świata. Człowiek po 2000 lat zamiast coraz bardziej przyjmować prawdy wiary chrześcijańskiej zaczyna coraz bardziej dążyc w kierunku neopogaństwa. Natomiast widzę głęboki związek tego, o czym napisałeś, ze współczesnym światem.
7 sierpnia 2011, 19:34
"theONA" jeżeli się głębiej zastanowisz to dostrzżesz związek tytułu z treścią, jak dla mnie jest ona bardzo wyraźna. Głęboki kryzys moralny jaki obecnie przeżywa człowiek jest jednym z symptomów współczesnego świata. Człowiek po 2000 lat zamiast coraz bardziej przyjmować prawdy wiary chrześcijańskiej zaczyna coraz bardziej dążyc w kierunku neopogaństwa. ...z czym trudno mi się nie zgodzić, ale co nijak ma się do zdania "ludzie depresyjni prorokami naszych czasów". Niemniej jednak, rozumiem, że to kwestia interpretacji. Tylko że napisałam o czymś zupełnie innym. Przeczytałam ten wywiad-artykuł i on traktuje po prostu - zresztą mądrze - o depresji. Ale ani jedno zdanie nie skłoniłoby mnie do nadania mu takiego tytułu. I o tym mniej więcej poniżej pisałam. A więc - nie widzę związku między TREŚCIĄ artykułu, a jego TYTUŁEM.
Bolesław Zawal
5 sierpnia 2011, 19:09
"theONA" jeżeli się głębiej zastanowisz to dostrzżesz związek tytułu z treścią, jak dla mnie jest ona bardzo wyraźna. Głęboki kryzys moralny jaki obecnie przeżywa człowiek jest jednym z symptomów współczesnego świata. Człowiek po 2000 lat zamiast coraz bardziej przyjmować prawdy wiary chrześcijańskiej zaczyna coraz bardziej dążyc w kierunku neopogaństwa.
J
janek
5 sierpnia 2011, 14:23
no i faktycznie nie wiadomo co jest źle dobrane artykuł do tematu czy odwrotnie
5 sierpnia 2011, 14:05
Tematu = TYTUŁU. Przepraszam.
5 sierpnia 2011, 14:02
Tak :) Ale jeszcze bardziej sprecyzuję, o co mi chodzi. Gdyby ktoś tu pisał o poziomkach i czy woli je z cukrem czy bez, to byłoby to nie na temat i byłoby jasne, że to taka dygresja np. Ale chodziło mi o posty ODNOSZĄCE się do TEMATU tego artykułu, ale nie do jego treści, tzn. jeśli to są jakieś wnioski, to nie wyciągnięte z treści tego artykułu, ale z jego tematu, który moim zdaniem jest odmienny od jego treści. I dlatego zastanawiam się, czy to temat artykułu nie ma nic wspólnego z jego treścią, czy te komentarze :)
J
janek
5 sierpnia 2011, 13:57
no rozumiem... można się przyglądać różnym sprawom,ale nie koniecznie pod artykułami, a niestety wchodząc w forum się podczepia pod artykuł no i nie ma związku... a depresyjność do proroctw... no każdy może mieć swoje zdanie pozdrawiam
5 sierpnia 2011, 12:31
Tak. Ale naprawdę zastanawia mnie, skąd nagle wzięli się wschodniochrześcijańscy "święci głupcy" albo rozmowa o tym, jak ma się depresyjność do proroctw. Nie chodzi mi o to, że mi to przeszkadza, tylko nie widzę związku z treścią artykułu.
J
janek
5 sierpnia 2011, 12:12
wszystko zależy jak się wejdzie... można z forum i wówczas jest tylko temat, a można też przez artykuł no i stąd tak różne komentarze, ale z tego co widzę tak jest wszędzie...
5 sierpnia 2011, 11:48
Moim zdaniem albo tytuł artykułu pasuje do jego treści jak pięść do oka, albo większość poniższych komentarzy jest nie na temat.
Gosia
5 sierpnia 2011, 11:38
Ewangeliczna rezygnacja z życia to najlepszy lek antydepresyjny. "FIAT" nie za bardzo wiem jak depresant może jeszcze bardziej zrezygnować z życia? Stryczek, żyleta czy pompa i w kanał? Jakoś też nie bardzo wiem co "FIAT" miał na myśli... W tym temacie nasuwa mi się spojrzenie przez pryzmat moich przeżyć z depresją i proroctwami... Człowiek przeżywający depresję lub mający częste stany depresyje zupełnie inaczej odczuwa świat, jeszcze stara się żyć wiarą na serio to czasem na podsawie własnej wrażliwości ( i na Świat i na Słowo Boże) widzi więcej co może być swoistego rodzaju proroctwem, choć zapewne wiele się różniącym od tych np. starotestamentowych DObrego dnia!
Bolesław Zawal
24 lipca 2011, 13:13
Ewangeliczna rezygnacja z życia to najlepszy lek antydepresyjny. "FIAT" nie za bardzo wiem jak depresant może jeszcze bardziej zrezygnować z życia? Stryczek, żyleta czy pompa i w kanał?
&
"FIAT"
23 lipca 2011, 23:48
Ewangeliczna rezygnacja z życia to najlepszy lek antydepresyjny.
A
AMEN
23 lipca 2011, 23:47
"Podstawowa zasada: nie wolno za otrzymywane pieniądze płacić rezygnacją z godności i szacunku do siebie. Życie jest ważniejsze od tego, co się ma – mówi Jezus".
T
Tola
23 lipca 2011, 22:40
"...strasznie depresyjna jest ta strona" tak może pisac ktoś, kto nie przeżył tej chorby... Nikomu tego nie życzę
R
R
30 stycznia 2011, 23:59
http://www.depresja.ws/ strasznie depresyjna jest ta strona Bom depresja jest, ze tak powiem, potwornie depresyjna. To nie są tam jakieś smuteczki, ale walka o istnienie na absolutnych peryferiach bytu.
P
PPP
30 stycznia 2011, 22:30
http://www.depresja.ws/ strasznie depresyjna jest ta strona
F
forum?
27 września 2010, 06:06
<a href="http://www.depresja.ws/">http://www.depresja.ws/</a>
Krzysztof Pachocki
30 stycznia 2010, 14:25
Jest gorsza, Pretty Woman: "weźno przestań się nad sobą rozczulać i zabierz się do jakiej roboty, to ci te głupoty z głowy wywietrzeją".
PW
Pretty Women
30 stycznia 2010, 14:11
  Nie ma gorszej uwagi wobec osoby z depresjąjak propozycja,żeby się uśmiechnęła.Czy =o. Józef Augustyn możer podać choć jeden przykład osoby,ktora została prorokiem i wyleczyła się totalnie z depresji?
Krzysztof Pachocki
30 stycznia 2010, 13:42
Muszę sie chyba ewakuować na Wschód.
A
Amicus
30 stycznia 2010, 13:40
"Mam depresję, ale jakoś nie czuję sie prorokiem, jeno głupcem, który się w taki stan sam wpędził". W chrześcijaństwie wschodnim jest "instytucja" świętych głupców,  swoistych proroików. Same depresja jest trudności, ba - chorobą, i nie daje możliwości prorokowania, ale to punkt wyjścia... Każdy prorok czuł się niikim, właśnie głupcem... A więc, to dobry początek.   
F
foka
28 stycznia 2010, 00:59
dakujem, clanok je velmi zaujimavy...
Krzysztof Pachocki
18 stycznia 2010, 17:20
Mam depresję, ale jakoś nie czuję sie prorokiem, jeno głupcem, który się w taki stan sam wpędził.
J
Jay
18 stycznia 2010, 17:12
"Pwt 8,3-10 albo [ III-X ], Jeśli nachalnie próbujesz rozwinąć kulącą się osobę pogłębiasz jej ucieczkę!"   to mit, ze osobów depresji nie wolno mobilizowac do zycia. w ostref fazie depresji - tak, trzeba mi towarzyszyc współczując, ale gdy mają lepszy okres, trzeba je mobilizowac... to mozliwe, wiem to z własnego doswiadczenia. Jay
J
Jowita
27 listopada 2009, 18:24
Dziękuję pięknie za wskazówkę, już myslałam, ze nikt nie zwroci uwagi na mówj wpis. Mieszkam w Krakowie, ale skontaktuję sie z p. Gajda. Ciekawą mają stronę. Bardzo dziękuję jeszcze raz i samego dobra Ci zyczę Elu. pozdrawiam.
E
Ela
24 listopada 2009, 23:19
Witaj Jowita chciałabym ci polecić bardzo dobrego terapęte. Sama byłam u niego. Dla mnie rewelacja, bardzo mi pomógł dziś jestem o wiele lepszym człowiekiem i w końcu uzdrowiona, nareszcie wolna także od takich stanów jak Twoja córka. Ma swój gabinet w Szczecinie ale prowadzi też różne rekolekcje na terenie Polski. Można go znaleść na jego stronie: www.gajdy.pl      Pozdrawiam
J
Jowita
17 listopada 2009, 18:28
Szukałam artykułu o depresji. Moja córka 18 letnia ma ciągłe stany depresyjne. jest mądra, pracowita, ładna i ma duzo sukcesów. jednakże rzadko jest radosna i szczesliwa. Przyczyn moze byc wiele, ale nie moge do nich dotrzec o zrozumiec. Płacze i mówi, ze nie wie dlaczego płacze. Nie potrafię Jej pomoc. Moze ktos zna mądrego, dobrego lekarza, który Jej pomoze i nie skrzywdzi. Błagam o pomoc i modlitwę.
Z
zygmunt
17 listopada 2009, 17:25
De - presja , czyli pozbawienie wewnetrznej presji , czlowiek jest bez woli do zycia , bez ducha.... No wlasnie , bez Ducha ! Wiem , ze to nie tlumaczy wszystkiego , dlatego jest ksiazka na ten temat , ale cos jednak tlumaczy, prawda ? i cos sugeruje rowniez...
T
teresa
17 listopada 2009, 15:14
Pwt 8,3-10    albo  [ III-X ]   Jeśli nachalnie próbujesz rozwinąć kulącą się osobę pogłębiasz jej ucieczkę!
M
Monika
17 listopada 2009, 10:47
Mądra rozmowa! Mądre słowa ojca!
K
kaśka
17 listopada 2009, 09:46
Dziękuję ~zosiu
Z
zosia
17 listopada 2009, 09:28
pragnę ogarnąć swoją modlitwą wszystkie osoby depresyjne ,i dodać im chociaż trochę mojego wspólczucia i zapewnienia ze Bóg jest blisko nich i że bardzo ich kocha