Nie każde przygnębienie jest depresją
Przygnębienie jest poczuciem człowieka, że nie jest on już w stanie wieść swego życia w sposób wolny i samoistny. Jest poczuciem tak silnego obciążenia, że radość życia ustępuje miejsca presji życia. Chorobliwą postać przygnębienia nazywamy depresją.
Nie każdą dolegliwość tego rodzaju można nazwać patologiczną. Istnieją stany nazywane "depresyjnymi", które w pewnych okresach należą do życia i dlatego są czymś "ludzkim", a więc naturalnym, sytuacyjnie uzasadnionym. Myślę tu o kryzysie związanym z okresem dojrzewania czy przejścia na emeryturę, o stracie kogoś kochanego czy utracie pracy. W ogóle nie można, jak mówi filozof i psychiatra Karl Jaspers, mylić z nerwicą takich ludzkich udręk, jak egzystencjalna frustracja, egzystencjalny zawód czy cierpienie spowodowane czasem, w którym żyjemy. Nie można tego, kto nie cierpi, czynić miarą oceny, kto jest chory, a kto nie. Jest absurdem nadawać z góry każdej życiowej udręce miano choroby.
Człowiek jest ze swej istoty również "homo patiem", kimś cierpiącym, mówi słusznie Frankl. Cierpienie jest elementem życia. Dlatego w wielu przypadkach nie chodzi o to, by ludzi poddawać terapii, lecz by im pomóc przyjąć i zaakceptować swoje cierpienie. Wprawdzie teza, że cierpienie, udręka i konflikty również kiedy są nieuniknione, mogą być silnym wyzwaniem do dojrzałości, może pozostawać w sprzeczności z pragnieniami wielu współczesnych ludzi, którzy proklamują "bezbolesność" jako życiową maksymę. Jednakże sami ludzie cierpiący są nierzadko innego zdania, oczywiście nie w początkach swego cierpienia, ale z upływem czasu. Ten bowiem, kto jest w potrzebie, kopie często głębiej niż inni, aby dokopać się skarbów, których nie można znaleźć na powierzchni.
Przyczyny i źródła przygnębienia
- Źródłem przygnębienia może być ciało. Wystarczy pomyśleć choćby o bólu głowy po nieprzespanej nocy czy o "popsutym żołądku". Ponieważ człowiek jest jednością ciała, duszy i ducha, każde zakłócenie daje o sobie znać we wszystkich trzech wymiarach, jeśli nawet nie zawsze to sobie uświadamiamy. Wachlarz możliwych przyczyn cielesnych jest dla kogoś bez wykształcenia medycznego nieprzejrzany.
- Przygnębienie może mieć także przyczyny i źródła psychiczno-duchowe, i również one nie zawsze dają się zgłębić. Może to być reakcja na raniącą uwagę partnera, przeczucie problemu grożącego w pracy, może to być jakieś niepowodzenie.
- Przygnębienie może być skutkiem trwałego obciążenia, spowodowanego na przykład przez stres, samotność, trudności w małżeństwie, nielubianą pracę zawodową, przez to, że jakiś ważny problem życiowy wydaje się nierozwiązywalny.
- Może też być tak, że ktoś nie wie, po co w ogóle jeszcze istnieje, a więc cierpi na frustrację egzystencjalną. Człowiek taki czuje się pusty. W jego "pustej przestrzeni" narasta wtedy poczucie przygnębienia i nie ma on już sił obronnych.
Kto przez dłuższy czas czuje się przygnębiony i uważa, że jego stan nie odpowiada już jego pierwotnemu poczuciu witalnemu, powinien udać się do lekarza, nawet jeśli sądzi, że przygnębienie to wynika z jakichś zrozumiałych przyczyn. Jest bowiem możliwe, że jego zaburzenie ma źródło fizyczne. Może też być tak, że zaburzenie to spowodowało jakiś poważny problem natury cielesnej i psychicznej.
Niemal każdy kryzys jest gorączką duszy, która nie zna (już) dostatecznie swego sensu i dlatego domaga się nowego życia, w którym ten sens się pojawi. Niemal każdy kryzys jest wyrazem nie przeżywanego w pełni życia, które czeka na to, aby je przeżywać. Przede wszystkim jednak: niemal każdy kryzys jest wyzwaniem do zmiany życia.
Więcej w książce: Co jest ważne - Uwe Böschemeyer
Skomentuj artykuł