Nie traktowałem serio depresji mojej żony

Nie traktowałem serio depresji mojej żony
Gdy bliscy doświadczają codziennie obniżonego nastroju, trudno im traktować depresję jako chorobę (fot. thealieness_giselagiardino / flickr.com)
Jeannette Bischkopf / slo

Degradacja społeczna, bierność, obniżenie libido, krążenie w myślach wokół jednego tematu, odrzucanie wszystkich propozycji mogą być odbierane przez współmałżonków osób depresyjnych jako osobiste cierpienie i odrzucenie.

Taka interpretacja zmian wywołanych depresją pogłębia się, jeśli małżonkowie oceniają swój związek jako niepewny. Nowe przeżycia (z okresu choroby partnera) porównuje się z tymi z poprzedniego etapu małżeństwa, nieobarczonego jeszcze chorobą. Objawy widoczne w zachowaniu partnera spostrzegane są jako "symptomy związku".

Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, jeśli w przeszłości zdarzyła się niewierność i zdrada jednego z małżonków. Wówczas wycofująca i odrzucająca postawa manifestowana przez chorego partnera bywa odczytywana przez partnera zdrowego jako dowód rozluźnienia związku i zwrócenia się pierwszego z nich w kierunku kogoś innego.

Jeżeli w życiu danego małżeństwa już od dłuższego czasu dawały znać o sobie problemy z budowaniem relacji i komunikacji, wtedy objawy depresji jednej ze stron można łączyć z tymi trudnościami. Druga strona odnosi te symptomy do siebie i może przeżywać je jako bezpośredni zarzut albo atak. Sądzi, że współmałżonek zamyka się albo odrzuca wszystkie propozycje, żeby go ukarać. Przy takim typie spostrzegania objawy depresji odbiera się jako przejaw toczącej się od dawna konfrontacji, zapowiedź samobójstwa albo próbę jego podjęcia bądź jako znak zerwania komunikacji w związku.

DEON.PL POLECA

Często bywa też, że niepewność i "uczepienie się" drugiej osoby, które wynikają z depresji, wtopią się zupełnie dobrze w dany związek, zanim zaczną być spostrzegane jako zmiana chorobowa. Inge Jens tak opowiada o swoim mężu:  "Teraz doszła jeszcze dziwna zależność męża od dowodów życzliwości, miłości, przywiązania, uznania, potwierdzania jego wartości. Oczywiście takie rzeczy cieszą każdego. Ale że ty (zwracając się do męża) w jakiejś formie myślałeś od początku, że to, co mówisz, nikogo nie interesuje, to nie było w twoim stylu. Myśl: «To nikogo nie interesuje» nigdy wcześniej nie przyszłaby ci do głowy. Nagle wszystko zszarzało: ujawniła się depresja, a myśmy o tym nie wiedzieli".

Depresja jako przejaw stresu

Często rodzina próbuje zrozumieć zmiany w psychice osoby z depresją, tłumacząc je aktualnymi wydarzeniami życiowymi, a przede wszystkim sytuacją związaną z pracą. Szczególnie często zwracają uwagę na sytuację zawodową chorego współmałżonka. W tej dziedzinie dokonują się, jak wiadomo, w ostatnich latach największe zmiany, podyktowane sytuacją ekonomiczną na świecie. Objawy depresji łączone są z obciążeniami, jakie wywołuje bezrobocie, konieczność szukania pracy i ciągłej zmiany kwalifikacji albo z oczekiwaniem specjalnych sukcesów ze strony pracodawcy. Wykonywanie zawodu mniej prestiżowego, a tym samym deprecjacja społeczna mogą być w ocenie współmałżonka danego pacjenta powodem przygnębienia. Niekorzystne okoliczności życiowe stanowią niejako wyjaśnienie przygnębienia danej osoby, a bliscy nie muszą już szukać innych przyczyn jej choroby.

Zmiany w zachowaniu danej osoby mogą też być skutkiem aktualnych przeżyć na płaszczyźnie zawodowej. Chodzi o presję osiągnięć i czasu. Ma to miejsce w wolnych zawodach, których wykonywanie łączy się z niepewnością zamówień albo zdarza się w sytuacjach, gdy pracodawca wynagradza znacznie poniżej tego, co się należy.

Problemy w miejscu pracy, na przykład mobbing, mogą też być łączone ze zmianami w zachowaniu danej osoby. Sytuacje stresowe w zawodzie mogą przez długi czas maskować symptomy depresji, zwłaszcza jeśli uznamy, że jest on cechą społeczeństwa sukcesu. Ingę Jens o depresji swojego męża mówi: "Wpadł w pracoholizm, liczyła się tylko praca, nie potrafił odpoczywać: «Muszę to skończyć do niedzieli», «Właśnie skończyłem to robić». Żył pod presją osiągnięć, która wcale właściwie nie była uzasadniona. Cieszył się szacunkiem, mogliśmy spokojnie żyć, dzieci były zdrowe. Nie było właściwie żadnego powodu, który by uzasadniał ten fanatyczny stosunek do pracy".

Powiązanie podobnych faktów z depresją dostrzega się dopiero później.

Depresja jako kryzys życiowy

Jeżeli ani relacja, w której znajduje się dany człowiek, ani jego aktualna sytuacja zawodowa nie mogą być brane pod uwagę jako przyczyna zmian o charakterze depresyjnym, wtedy powodów depresji szukać trzeba w indywidualnych cechach danej osoby. Dotyczy to historii życia i związanych z nią zranień psychicznych, a także cech osobowości.

Jeśli ktoś "od zawsze" miał pesymistyczne nastawienie, we wszystkim dopatrywał się problemów i miał tendencje do roztrząsania i uporczywego nawracania w myślach do pewnych spraw, to objawy depresji należy rozumieć jako nasilenie cech istniejących już wcześniej, a ponieważ pasują one do modelu zachowań normalnych, mogą przez długi czas pozostać niezauważone.

Zmiany depresyjne można też spostrzegać jako efekt zmagań zewnętrznych wywołanych trudnymi przeżyciami z przeszłości lub jako ich skutek. Również w tym wypadku ich ujawnienie się nie wydaje się mieć charakteru chorobowego, wymagającego leczenia, lecz jest traktowane jako efekt bolesnych niekiedy doświadczeń. W tej perspektywie owo przysłowiowe "ciężkie życie" czyni człowieka melancholijnym i wymaga czasu, by rany się zabliźniły. Często analizuje się wtedy najwcześniejsze relacje i przeżycia z domu rodzinnego. Ingę Jens opowiada: "Moja teściowa jest, jak mi się wydaje, klasycznym przykładem matki pragnącej, aby jej marzenia zrealizowały się w jej dzieciach, i która czyniła wszystko w tym kierunku, by je popychać do tego, co w jej własnym życiu stało się niemożliwe do osiągnięcia. Robiła to w stopniu, którego zupełnie nie potrafiłam zrozumieć, żądając też tego samego ode mnie. Symbioza między nią a najstarszym synem była bardzo ścisła: «Walter tego nie potrafi... tego nie je... tego nie lubi... tego mu nie wolno... to mu szkodzi» - te niepodlegąjące dyskusji opinie próbowała mi przekazać".

Objawy depresji można rozumieć w tej sytuacji jako wynik poczucia ograniczenia ze stron jakiejś osoby i nadmiernych oczekiwań, którym nie można sprostać.

Depresja jako choroba albo następstwo choroby

Kiedy ani relacja partnerska, ani sytuacja zawodowa, ani wydarzenia z przeszłości nie stanowią rozstrzygających okoliczności, którymi można by wyjaśnić przyczyny depresji danej osoby, rozpoznanie depresji jako choroby jest łatwiejsze. Chory jest osobą dotkniętą niemocą zmęczeniem, brakiem zainteresowania czymkolwiek, pesymizmem i bezsennością niczym bakterią. Jeśli dodatkowo wystąpią objawy somatyczne, jak wyczerpanie, brak łaknienia i inne, blisko już do wniosku, że mamy do czynienia z chorobą somatyczną która wymaga poważnego traktowania. W tej sytuacji bliscy osób depresyjnych, kierowani troską, aranżują wizytę u internisty. Diagnoza, którą ten wyda, a która sugeruje istnienie choroby, wzmacnia tylko ich obawy. Nawet wtedy, gdy lekarz stwierdza depresję, rodzina może mieć nadal wątpliwości, czy diagnoza lekarska uchwyciła chorobę właściwą czy też nie jest tak, że ta właściwa pozostała nierozpoznana.

Gdy dana osoba cierpi przy tym jeszcze na konkretnie stwierdzone inne zagrażające życiu lub chroniczne choroby, jak rak, cukrzyca czy reumatyzm, to zmiana w sposobie jej zachowania bywa rozumiana przez najbliższe otoczenie jako reakcja na tę poważną chorobę. Zwłaszcza bóle chroniczne, będące na przykład wynikiem reumatyzmu, uważa się za szczególnie pozbawiające człowieka energii. Podobnie odbiera się zachowanie pacjentów po ciężkich operacjach.

Życie z chorobą nowotworową naznaczone jest niepewnością i lękiem. Myśli o śmierci rodzina w takiej sytuacji rozumie i akceptuje. Utrata radości życia (w istocie wynikająca z depresji) jest przez bliskich chorego spostrzegana jako forma jego rezygnacji i poddania się w obliczu choroby, jako brak woli do dalszej walki i jako taka jest przyjmowana ze zrozumieniem. Niewielu z bliskich ocenia taką reakcję jako depresję, mówią oni raczej o zmęczeniu, braku energii i rezygnacji chorej osoby.

Rzadko kiedy takie zmiany w postawie człowieka spostrzegane są jako efekt depresji, a jednocześnie jako to, co tworzy obraz depresji jako choroby.

Umiejętność takiego zobaczenia problemu poprzedzać musi częściej długi proces uczenia się, kiedy to najbliżsi osób depresyjnych doświadczają na własnej skórze, co jest cechą depresji. Ingę Jens tak opowiada o tego rodzaju doświadczeniach: "Gdybym znała obraz depresji jako choroby, to znaczy, czym w ogóle ona się przejawia, po czym ją rozpoznać, to jej pierwsze sygnały dostrzegłabym już pięć, sześć lat temu, a wyraźne objawy przed dwoma laty. Kiedy mój mąż znalazł się w końcu w klinice, internista zadzwonił do mnie do domu o siódmej rano i poprosił, żebym przyszła. Coś poważnego? W każdym razie pojechałam od razu. Lekarz bez długich wstępów spytał: «Nie sądzi pani, że mąż ma depresję?». Odpowiedziałam: «Jeśli mi pan objaśni, jakie są objawy czegoś takiego, chętnie panu odpowiemy Lekarz opisał mi te symptomy, a ja zrozumiałam, że co najmniej od dwóch lat wszystko zmierzało już do tej katastrofy".

Oswajanie się bliskich z diagnozą "depresja" może trwać długo i mogą oni na tę wiadomość reagować początkowo ambiwalentnie. Będą na przykład próbowali sami wyrobić sobie jakieś wyobrażenie o tej chorobie. Niektórym trudno przychodzi rozumieć sytuację chorego współmałżonka.

Dotyczy to samej diagnozy. Nierzadko z obrazem depresji jako choroby konkurują też potoczne wyobrażenia. Bliskim na przykład wydaje się, że - jeśli tylko się chce - jest przecież rzeczą możliwą wyjście z nastroju depresyjnego. "Nie każdego dnia - argumentują - jest przecież tak samo". Tym większe zaskoczenie wywołuje wtedy przekonanie się o tym, że człowiek w fazie depresji jest naprawdę uwięziony w chorobie i o własnych siłach nie potrafi się z niej wyrwać. Siła, której do tego potrzebuje, jest wtedy poza jego zasięgiem.

Bliscy pacjentów depresyjnych starają się zdobyć w efekcie podstawowe informacje dotyczące tej choroby oraz wskazówki na temat sposobu postępowania z osobą nią dotkniętą aby móc jakoś uporządkować obserwowane zmiany i właściwie do nich podejść. Mąż Kathariny Bareiter, chorującej na depresję, mówi: "Nie traktowałem serio depresji żony, nie bardzo też potrafiłem się wczuć w jej sytuację. Gdy ktoś złamie sobie nogę, boli go głowa albo ma problemy z sercem, to albo znam taki stan, albo mogę go sobie wyobrazić. Depresja natomiast jest dla mnie czymś w rodzaju stanu bólu duszy połączonego z kacem, kiedy spędziło się długą noc, pijąc za dużo alkoholu, wracając do wspomnień i gadając. Nie mogę sobie wyobrazić (choć Katharina opowiadała mi o tym), że człowiek nie może wyrwać się z tej «czarnej dziury», gdy ma trochę dobrej woli... Dopiero kiedy opowiedziała mi o próbie samobójczej w pobliskim wieżowcu, ogarnął mnie lęk".

Gdy bliscy doświadczają codziennie obniżonego nastroju, trudno im traktować depresję jako chorobę. Hannelore Holtz tak podsumowuje uwagi na temat depresji swego męża Jana: "Zmienia się moje nastawienie wobec określenia «przygnębiony». Ogarnia mnie dziwny niepokój, kiedy ktoś mówi, że czuje się «przy gnębiony». Zaraz poprawiam wtedy:«Jesteś wzburzony, zdenerwowany, smutny, nie jesteś przy gnębiony». A przy tym już sama przecież tak się czułam. Tak to znaczy - jak? W każdym razie inaczej niż wyobrażałam to sobie przez wszystkie te lata. To o wiele więcej niż smutek, chandra, brak nastroju. Jan nie jest smutny w utartym znaczeniu tego słowa, kiedy popada w depresję. Właściwie - zapada się. Tak, zapada się... Zaczynam zastanawiać się nad znaczeniem słowa: zapadać się. Jan nie jest ani «smutny», ani «melancholijny». Zapada się w straszną ciemność, w lęk pozbawiony imienia, w apatię i obłąkanie, w świat, do którego dostępu z zewnątrz nie ma nikt".

Obserwowane u chorego zmiany bliscy dopiero wtedy są gotowi interpretować w kontekście medyczno-psychiatrycznym, gdy dotychczasowe rozumienie objawów i próby rozwiązania problemu zawiodły albo gdy nabyta wiedza sprawiła, że mogą dopuścić do siebie nową interpretację. Niekiedy przeżywają oni prawdziwą walkę wewnętrzną by wreszcie dojść do właściwego pojmowania choroby. Zdarza się to wówczas, gdy uwzględnia się zarówno przyczyny niezmienne, takie jak "charakter", jak również przyczyny zmienne, związane z zawodem, relacją osobistą czy zdrowotną.

Wiecej w książce: Jak żyć z osobami cierpiącymi na depresję - Jeannette Bischkopf

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie traktowałem serio depresji mojej żony
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.