Gdy nauczyciel odchodzi ze szkoły, czyli mój głos o odejściu o. Jędrzejewskiego

Obraz" Canva AI / DEON

Jeżeli miałabym wskazać jedną osobę, która w jakiś zasadniczy sposób wpłynęła na moją miłość do Pisma Świętego, to byłby to o. Wojciech Jędrzejewski OP. Jego komentarze do Słowa Bożego były pierwszymi, które otworzyły mi oczy, że Biblią można żyć na co dzień i pokazywały, jak czerpać z niej inspiracje do lepszego życia w konkrecie mojej codzienności.

Dziś, w tzw. dzień nauczyciela, myślę o tym, jak wiele dostałam od tego kapłana, którego ani jednej książki nie przeczytałam i którego nigdy w życiu nie spotkałam osobiście. I chciałabym podzielić się refleksją, która krąży mi w sercu w związku z jego odejściem z kapłaństwa.

DEON.PL POLECA

 

 

W sprawie o. Jędrzejewskiego czuję się zawiedziona... i wdzięczna

Czuję się dziś zawiedziona i wdzięczna. Dziwna to słodko-gorzko kombinacja, ale chyba najlepiej opisująca mój obecny stan. Krótkie refleksje o. Jędrzejewskiego do Słowa Bożego, które jako nastolatka odkrywałam lata, lata temu w internecie, przez bardzo długi czas uczyły mnie modlitwy Pismem Świętym i jeżeli ktoś pomógł mi zakochać się w Piśmie Świętym, to właśnie on. Teraz, gdy zdecydował o odejściu z kapłaństwa, nie czuję się jednak "osierocona", a jego decyzja nie ma wpływu na moją osobistą relację z Panem Bogiem. Podobnie jak wpływu nie miało to, że z kapłaństwa kilka lat temu odszedł inny kapłan, dzięki którego posłudze się nawróciłam.

Złamał ślub - i to boli, jest rozczarowujące i frustrujące

W głowie huczy mi cały czas werset: "Nie chciejcie, by was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest Mistrz, Jezus Chrystus" (Mt 23,10) - i paradoksalnie - myślę, że to, iż właśnie ten fragment od razu pojawił się w moim sercu w obu tych przypadkach, jest sukcesem tych kapłanów. Obaj w swoich duszpasterskich wysiłkach naprawdę skupili mój wzrok na Jezusie, a nie na nich samych. Ale choć na mój stan ducha i wiary ich odejście z kapłaństwa wpływu nie miało, to nie zmienia to faktu, że po ludzku czuję zawód i smutek. I myślę, że warto o tych przykrych emocjach też napisać, a już na pewno - trzeba pozwolić je sobie przeżyć. Bo to przecież nie jest tak, że ktoś, kto był dla mnie w jakimś aspekcie wzorem, złamał złożony ślub i teraz to jest mi obojętne. Nie jest. To boli. Jest rozczarowujące. Frustrujące. I zostawia ślad. Jak każda ...zdrada. To w końcu kolejny, bolesny przykład na to, jak przenikliwe jest Słowo, gdy ostrzega, by nie pokładać ufności w człowieku (Ps 118,8).

Przeraża mnie skłonność ludzi do ferowania wyroków

Jednocześnie przerażająca jest ta nasza ludzka skłonność do ferowania wyroków i snucia domysłów, co drugi człowiek ma w głowie. Internet już rok temu zalała pierwsza fala objawień katolickich jasnowidzów, którzy "wiedzieli", co się stało, ale także teraz, gdy sam o. Jędrzejewski w swoim oświadczeniu wytłumaczył, że jego decyzja o odejściu ze stanu duchownego związana jest z łamaniem zakonnych ślubów czystości, nie brakuje głosów tych, którzy z pewnością typową dla naszych czasów są skłonni oceniać, tłumaczyć i analizować publicznie osobisty dramat człowieka i jego wspólnoty. Przyznam, że za każdym razem, gdy trafiam na takie domysły, boli mnie serce. To prawda, że o. Jędrzejewski przez swoją działalność stał się osobą publiczną, ale przecież nikomu nie dało to prerogatywy stać się jego sędzią, lekarzem czy terapeutą. Wręcz przeciwnie, to jedna z takich sytuacji, gdy jako chrześcijanie, mamy szansę światu pokazać, jak wygląda nasze miłosierdzie w praktyce, jak okazujemy nasz szacunek do sanktuarium sumienia bliźniego i jaki mamy pomysł na wsparcie kogoś w kryzysie. Może pierwszym wsparciem jest właśnie to, że zamiast głoszenia własnych domysłów na temat całej sytuacji, zamilknę i uklęknę, by uczynić zadość prośbie o. Jędrzejewskiego o modlitwę za niego.

Lakoniczne oświadczenie, które jest... świadectwem

Przyznam, że w tej całej bolesnej sytuacji bardzo mnie pocieszył fragment oświadczenia o. Jędrzejewskiego o tym, że katolicyzm pozostaje jego przestrzenią przeżywania Pana Boga. Ta jasna deklaracja jest dla mnie w tym całym dramacie pięknym świadectwem zawierzenia Słowu i ufności w Boże Miłosierdzie. Być może koniec końców to krótkie zdanie okaże się ostatnim publicznym wyznaniem wiary tego kapłana, które kogoś zainspiruje czy sprowokuje do refleksji nad tym, Kim JEST Bóg dla człowieka i jak może wyglądać relacja z Nim. Ja w każdym razie mam wrażenie, że o. Jędrzejewski tym lakonicznym oświadczeniem znowu czegoś mnie nauczył. Czego? Pokory wobec tajemnicy wiary i siły, jaką daje zmierzenie się z Prawdą o sobie.

DEON.PL POLECA


Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy nauczyciel odchodzi ze szkoły, czyli mój głos o odejściu o. Jędrzejewskiego
Komentarze (23)
SK
~Solomon Kane
17 października 2025, 08:57
Ojciec Jędrzejewski ma wolną wolę i wybrał. My możemy się tylko martwić, ze Jego przykład to mlyn na wodę wrogów Kościoła. Oby ojciec Adaś i inni Dominikanie niesli dalej swoją misję.
ES
~Ewa Słota
16 października 2025, 12:55
Lubię pisać, jeśli chodzi o grzech... . Przecież było już Niebo - Raj: Adam i Ewa Miłość, Czystość i .... ten przebiegły Wąż. Wstyd Pierwszych ludzi i .... obecnych. Wstyd jest dobry, bo świadczy o Pokorze. Oby szybko pójść do Miłosiernego Jezusa. Owszem skutki grzechu-były, są i będą. Nie, nie jesteśmy w Raju- dążymy do Nieba. Adamie , Ewo, Wojciechu, Aniu skusił was- nas Wąż? Precz Wężu Szatanie precz. Uciekajmy się do Miłości Miłosiernej szybko- nie ma na co czekać i obwiniać się. Bóg dał nam Swego Syna i, to jest najważniejsza , najpotężniejsza Prawda dla nas grzeszników.
AP
~A P
16 października 2025, 12:25
Szacunek dla decyzji... Postąpił uczciwie... Prawdziwie przeprosił... Okażmy zrozumienie... Mówimy o człowieku, który złożył Bogu obietnicę. BOGU. Przysięgał wierność na całe życie Najwyższemu. Oddał swoje życie (nie wybraną jego część) na Jego służbę. Rozumiem, że w obliczu kryzysu się poddał, że nie udźwignął, że ostatecznie zgodził się z podszeptem, iż to wyraz uczciwości zaprzeczyć danemu słowu niż przy nim z uporem, do utraty tchu, niemal przekraczając granice swoich możliwości, niejako wbrew sobie trwać. Rozumiem dramat takiego człowieka . I mogę płakać razem z nim, modlić się o siły do wali, o nawrócenie, błagać o ulgę w niesieniu tego krzyża. Ale nie mogę kiwać głową z szacunkiem dla jego decyzji, traktować tragedii jego NIE Bogu (nie chcę, nie będę już Twoim kapłanem) za przejaw dojrzałości, szlachetności i uczciwości. To dramat człowieka, który odwołuje przysięgę złożoną Bogu Najwyższemu, który chce zerwać przymierze zawarte w sakramencie kapłaństwa...
MK
~Maria Kowalska
15 października 2025, 16:41
Ojciec prosił o modlitwę. Wiem, coteraz jest moje zadanie.
PK
~Paweł K.
16 października 2025, 07:44
'Nikogo na Ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, bo jeden jest wasz ojciec, w niebie' Jezus z Nazaretu
AE
Anna Elżbieta
15 października 2025, 11:30
Dobry, mądry, przemyślany tekst. Dziękuję. Dokładnie tak samo uważam. Mnie strasznie bulwersują komentarze ludzi, którzy z wielką pewnością siebie oceniają drugiego człowieka, nie mając pojęcia, co tak naprawdę ten czlowiek przeżywa. To jest ewidentnie dramat kapłana, jeśli podejmuje taką decyzję. Ale widocznie uznał, że to będzie najlepsze wyjście z trudnej sytuacji. Jezus nigdzie w swoim nauczaniu nie mówił, że mamy oceniać postępowanie drugiego człowieka. Mamy natomiast gorąco modlić za niego, jeśli pobłądził.
AM
~Anna MASZKE
15 października 2025, 08:43
Dziękuję! Nazwała Pani to co dzieje się również we mnie, tylko nie byłam w stanie dać sobie czasu ani przestrzeni na refleksję.
DR
~Darek Radek
14 października 2025, 21:39
Szanowni Państwo. Chcę złożyć Państwu niecodzienną propozycję. Korzystając z wyznania Pani Agaty, chcę spytać - dlaczego Państwo wierzą? To nie prowokacja , choć dla wielu tym może być moje pytanie. Sam zastanawiam się - jak wierzę i jaki jest tego sens. Czy dlatego, że mnie tak nauczono? Może dlatego, że jest mi tak lepiej? A może z przyzwyczajenia? Po co to wszystko, nie lepiej nazbierać na wycieczkę do Nowej Zelandii i tam szukać siebie? Jeśli jakiś szaleniec odważy się odpisać - proszę uważać - na pewno zostanie wyśmiany. Tak robią ci, którzy nie wiedzą co powiedzieć. Proszę się także za nadto nie odkrywać, bo można być ugodzonym. Jeśli pisać, to powoli i ostrożnie. Jeśli nikt nie odpowie - zrozumiem.
MK
~Marian Kiepski
15 października 2025, 21:57
Nowa Zelandia to kusząca propozycją.
JW
~Joanna Wiśniewska
15 października 2025, 22:31
A może najpierw napisze panno sobie, dlaczego wierzy? Pójdziemy za przykładem:-)
DR
~Darek Radek
22 października 2025, 21:19
Wyznanie "na żądanie" . Moja wiara jest strachem . wdzięcznością głęboką . Próbą odepchnięcia tego, co nieuniknione . Pragnieniem rozmowy twarzą w twarz - nie tylko z własnymi myślami . Pamięcią tego, co winno być zapomniane , pragnieniem niepamięci tego, co na zawsze zostało zapamiętane . pragnieniem jedności światła . Kapilarna esencja życia
MD
~Mariusz Dobrzyński
14 października 2025, 20:31
Pokój i Dobro. Gdy człowiek się nawraca to uczy się go, żeby miał świadomość że zło będzie działać przeciwko niemu bardziej. Gdy człowiek nauczą to te siły działają 1000. razy silniej. Teraz o. Wojciech zamilkł i znikł. A mnie nurtuje czy to dobrze? Teraz nie dowiem się jak zło Go rozpracowało :( Szanujemy Jego decyzję ale czy to dobrze że od takich duchownych którzy zbłądzili nie możemy usłyszeć jak zło działa? Nie wiem czy właśnie teraz Jego świadectwo nie było by dla mnie wartościowe!!!
ŁR
~Łukasz Ruda
14 października 2025, 19:54
Bardzo mi się kiedyś spodobał wykład, że pierwszą i najważniejszą cechą, która pojawia się w rozwoju koncepcji osoby Jahwe jest wierność obietnicom. A oznacza ona zazwyczaj bolesne działanie, na przekór temu, na co się akurat nabrało jakoś tak ostatnio ochoty. Odczytując to w kluczu emocjonalnym - jest to przerażające. Odczytując to w kluczu racjonalnym - jest to wieża ostatecznego oporu, w której chroni się serce na wojnie z chaosem.
EI
~Elżbieta III
14 października 2025, 17:14
Bardzo mnie wzruszył ten artykuł....ale w pewnej części też odzwierciedlił moje uczucia....przeczytałam tylko jedną jego książkę i nigdy go nie słuchałam. Wiedziałam, że był i był kimś ważnym w oczach osób, które znałam, a się z nim przyjaźnili/znali. Podoba mi się, że miał w sobie na tyle odwagi, aby po prostu od razu napisać prawdę. Prawdziwie przeprosił, prawdziwie poprosił, prawdziwie wyznał przyczynę. Przypuszczam, że prawdziwie odczuje konsekwencje swojej trudnej decyzji, ale też mam nadzieje i tego mu życzę, aby ta Prawda go prowadziła go nadal.
SO
~Stan Ohio
14 października 2025, 16:38
Tam gdzie diabeł nie może to kobietę pośle. Kobieta zniszczyła już nie jednego dobrego faceta.
PK
~Paweł K
16 października 2025, 07:46
Grubo. Biedny Adam, no nie może tego jabłka odmówić...
JW
~Joanna Widmoser
14 października 2025, 15:17
Dajcie mu spokój już
JW
~Joanna Wiśniewska
15 października 2025, 22:34
To chyba dość trudne dla osób dla których był przewodnikiem...
JO
Jan Osa
14 października 2025, 15:02
Argumentacja bardzo "katolicka", próbująca wytłumaczyć, usprawiedliwić, nie wnikać w to, co istotne. Nie potępiać. To dobrze. Prawdę o każdym z nas zna tylko Bóg, tę całą prawdę. Ale w innych przypadkach odejść czy niewierności, to już tylko potępienie, szukanie przyczyn, ocenianie dzieła, które ktoś pozostawił (duchowego czy materialnego), "troska" tylko o pokrzywdzonych, itp. Nie mówię tu o Autorce, ale o innych. A przecież miara powinna być ta sama. Tyle dobra zrobił o. Jędrzejewski i to jest fakt. Bóg się nim posłużył, jako słabym, ułomnym grzesznym narzędziem. I chwała Panu. Przyłóżmy tę samą miarę do innych "znanych, podziwianych" kapłanach, zakonnikach i tych z Polski i tych ze świata.... Pełną prawdę o każdym z nas zna tylko Bóg.
EM
~Ewa Maj
14 października 2025, 13:49
Ja też szanuję decyzję ojca Jędrzejewskiego. Może to jest nieco paradoksalny, ale jednak dowód na to, że człowiek pozostaje wolnym człowiekiem nawet gdy jest w zakonie.
AM
~Antoni M.
14 października 2025, 11:49
Dla mnie większym zgorszeniem są o. Rydzyk czy abp Jędraszewski.
MK
~Marian Kiepski
15 października 2025, 22:01
Dla mnie jeszcze większym zgorszeniem jest rządzenie Polską (wywracanie ustalonych zasad moralnych) przez ludzi, którzy mają poparcie 2% wyborców
AM
~Antoni M.
17 października 2025, 01:00
~Marian Kiepski - najpoważniejszym "wywróceniem zasad moralnych" w polskim Kościele jest stosowanie zasady: CEL UŚWIĘCA ŚRODKI.