Śmierć papieża i fala katolickiego hejtu

Fot. Depositphotos.com

Wiedziałam, że to nastąpi. Ale i tak zaskoczył mnie rozmiar fali hejtu, która wylała się po śmierci Franciszka w katolickich środowiskach. Jest w tym jakaś głęboka ironia: swoimi spotkaniami z papieżem zaczęli się chwalić znani ludzie o poglądach jawnie sprzecznych z nauczaniem Kościoła, a w tym samym czasie tuż po ogłoszeniu zgonu część katolików publicznie wyrażała radość z faktu, że oto wreszcie umarł „szkodnik Kościoła”, a to jedno z delikatniejszych określeń.

Dlaczego piszę, że to hejt? Jasne, mamy czasy, w których pod hejt próbuje się podpiąć bardzo wiele, a najlepiej wszystko, co nie jest po czyjejś myśli. Ale istnieje duża różnica między krytyką konkretnych działań z podaniem argumentów a nazywaniem człowieka „szkodnikiem niszczącym Kościół”. I gdy zamiast argumentów na poparcie tej zdumiewającej w ustach ludzi wierzących obelgi pojawiają się tylko echa sensacyjnych, klikbajtowych nagłówków i dużo zwykłej nienawiści – hejt jest jedynym trafnym określeniem. Zwłaszcza, gdy pojawia się natychmiast, bez chwili ciszy, bez cienia szacunku dla faktu, że oto umarł człowiek. Jakby czyjaś zła opinia zabierała mu prawo do bycia pożegnanym w ciszy i żałobie.

DEON.PL POLECA

 

 

Do osoby papieża jako ziemskiej głowy Kościoła od zawsze miałam stosunek zdystansowany: zarówno do Jana Pawła II, do którego nauczania pasterze Kościoła usilnie zniechęcali mnie cytatami na każdą okazję i bez okazji też, jak i do Benedykta, którego pontyfikat w sensie działań nie miał większego wpływu na moje życie duchowe (teksty Ratzingera za to miały). Z Franciszkiem było podobnie – do czasu.

Po raz pierwszy musiałam być z Franciszkiem bardziej na bieżąco, gdy w 2015 roku zaczęłam współpracować z ekipą szykującą ŚDM w Krakowie. Ja byłam redaktorem i dziennikarką, a papież był źródłem newsów i treści. Widząc, jak intensywne i wypalające prowadzi życie, było mi go czasem żal. To rzecz której ludzie zawsze oczekują od papieża: żeby się na chwilę przy kimś zatrzymał, z uwagą popatrzył, wysłuchał w taki sposób, żeby to miało znaczenie. A mieć przed sobą niemal każdego dnia setki ludzi, którzy chcą minuty uwagi oznacza, że musisz koncentrować się na drugim człowieku prawie przez cały czas. Że nie możesz myśleć o sobie, bo myśląc o sobie tracisz uważność i zdolność głębokiego słuchania. To wyczerpujące – i myślę, że Franciszek często był w taki sposób wyczerpany, a jednak sprawiał wrażenie, jakby nie brakowało mu energii. Jak podłączony do źródła mocy, która się nie kończy.

Moja dalsza znajomość z papieskim nauczaniem też była w pewien sposób zawodowo wymuszona. Cztery lata pracy w katolickim portalu mającym w menu serwis papieski to nieuchronna konieczność ciągłego stykania się z papieskimi tekstami i działaniami. I teraz, gdy umarł, widzę, że w jakiś sposób był częścią mojego życia bardziej, niż myślałam. Nawiedza mnie co chwilę to dziwne uczucie znane wszystkim, którzy pochowali kogoś bliskiego: niby widziałeś ciało i wiesz, że nastąpiła śmierć, ale wciąż myślisz o człowieku w czasie teraźniejszym i z nawyku chcesz kupić mu mandarynki, bo lubi.

Nie, nie byłam jego fanką w tym sensie, że nie śledziłam na bieżąco wszystkich zdjęć z podróży ani plotek z Watykanu i nie fascynowałam się takimi detalami z życia jak to, że sam sobie prał skarpetki albo że na kolację jadł pomidory z mozzarellą.

Natomiast nie byłam też skazana na budowanie sobie wyobrażenia o myśleniu i działaniu Franciszka na podstawie doniesień mediów, które często próbowały ugrać jakąś klikalną sensacyjkę na jednym źle przetłumaczonym zdaniu i grzały kontrowersją, gdy tylko był cień szansy, że ktokolwiek w nią uwierzy na tyle, żeby kliknąć w link. I muszę tu dodać, że podobny mechanizm zachodził mocno w niektórych środowiskach katolickich i że zbyt gorliwi ludzie wykonali tam sporo złej roboty, być może nawet bez świadomości tego, w jaką grę grają i jaki efekt to przyniesie. Swoją drogą, ten poziom braku refleksji wiele mówi o stanie naszych głów i dusz.

DEON.PL POLECA


Nie miałam ekskluzywnego dostępu do tajnych papieskich treści. Miałam to, co wszyscy: oficjalne, publicznie dostępne nauczanie. Teksty, nagrania, homilie, katechezy, dokumenty. Co ważne – czytałam ich całości, a nie streszczenia albo omówienia spłycające i odzierające z głębi papieską myśl. A cztery lata redagowania papieskich myśli na dyżurach okazały się wystarczające, żeby Franciszka zwyczajnie rozumieć. To nie znaczy, że niczym mnie nie zdziwił, że ze wszystkim się zgadzałam – ale czytanie jego prostych tekstów, w których nazywał po imieniu zagrożenia duchowe i zachęcał do poznawania tajemniczej i bliskiej obecności Boga Miłosierdzia sprawiło, że po prostu rozumiałam: jego intencje, myśli, zaangażowanie, tęsknoty serca, jego wizję świata i Kościoła. Że potrafiłam stosować do niego jezuicką metodę ocalania zdania bliźniego.

Był starym człowiekiem o młodym sercu, który czasem irytuje swoimi pomysłami i nawykami, ale wiernie wypełnia swoje życiowe powołanie. Jego ogromna relacyjność była w wielkim kontraście do pogłębiającego się społecznego osamotnienia. Zrobił milion małych gestów, by pomóc ludziom być bardziej ze sobą i bardziej z Bogiem. Patrzył na świat z uwagą i postępował wbrew oczekiwaniom, regularnie rozczarowując bardzo wielu "spodziewaczy".

Rozumiem, że można go nie lubić. Rozumiem, że jego wizja Kościoła była dla niektórych bardzo trudna, bo wymagała zmian zwłaszcza tam, gdzie już sobie niektórzy wygodnie poukładali życie i posługę. Rozumiem, że nie było łatwo, gdy media przekręcały jego słowa albo sam mówił coś, co można było dwuznacznie zrozumieć i budził tym mieszane uczucia. Rozumiem, że są środowiska, które uznały się za pokrzywdzone, bo papieskie decyzje w skali świata coś im odebrały w obszarze ich duchowych nawyków i trudno to było przyjąć ze pokorą, nie mówiąc już o zrozumieniu. Rozumiem, że mógł być wielu osobom po prostu obojętny, bo katolicy w Polsce na ogół żyją raczej swoją parafialno-duchową codziennością niż papieskim nauczaniem i mało kto słucha papieża na bieżąco i wnikliwie studiuje jego dokumenty dotyczące wiary. Rozumiem, że dla bardzo wielu osób był kimś odległym: takim szefem szefów, z którym człowiek się nigdy w życiu nie spotka i którego zna się tylko z okolicznościowych pozdrowień i medialnych doniesień, więc jego śmierć jest tylko kolejną informacją dnia.

Ale naprawdę nie rozumiem, jak można do tego stopnia stracić poczucie przyzwoitości, by w poniedziałek o dziesiątej usłyszeć, że człowiek umarł, a kwadrans później nawalać hejtem i cieszyć się (sic!) z jego śmierci, i to wszystko w poczuciu dobrego spełnienia obywatelsko-katolickiego obowiązku.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Śmierć papieża i fala katolickiego hejtu
Komentarze (64)
GW
~Grzegorz Wąs
30 kwietnia 2025, 17:45
„istnieje duża różnica między krytyką konkretnych działań z podaniem argumentów a nazywaniem człowieka „szkodnikiem niszczącym Kościół”. I gdy zamiast argumentów na poparcie tej zdumiewającej w ustach ludzi wierzących obelgi pojawiają się tylko echa sensacyjnych, klikbajtowych nagłówków” Może zatem podać jakie działania. Na przykład pochwała cara Piotra Wielkiego. Jak powiedział ks. Isakowicz-Zaleski: „Aż się boję, by papież nie pochwalił III Rzeszy”.
JK
~Jolanta Korzeniowska
1 maja 2025, 15:29
I jeszcze „Rozumiem, że nie było łatwo, gdy media przekręcały jego słowa albo sam mówił coś, co można było dwuznacznie zrozumieć i budził tym mieszane uczucia.” Kondolencje po Fidelu Castro były jak najbardziej jednoznaczne.
GW
~Grzegorz Wąs
25 maja 2025, 23:43
Pytanie, jak można nazywać „szkodnikiem Kościóła” należałoby odwrócić: czemu pomimo jego szkodliwości są tacy, co uważają kogoś takiego za autorytet.
KJ
~Kamil Jakimś
29 kwietnia 2025, 20:40
Ten hejt wynika z głupoty i braku edukacji. Dlatego nie warto się przejmować trolami, cóż mają swój świat. Ciemnota była jest i będzie, zawsze się znajdzie jakiś toksyk.
KK
~karol karol
28 kwietnia 2025, 09:31
katolicy i hejt? nowe, nie znałem xd
RF
~Robert Forysiak
28 kwietnia 2025, 21:53
hejt to słowo popularne u pogan
TT
~Tomasz Tomasz
29 kwietnia 2025, 08:07
Panie Karolu. No i dystans do siebie sądząc po ilości łapek w dół ;-)
TT
Thorgi Thorgi
28 kwietnia 2025, 09:05
Papież bardzo podzielił KK - to fakt... Czas odbudować kościół po Franciszku - pontyfikaty 'w stylu' Franciszka to de fakto podział kościoła z rozpadem jego powszechności i jednolitego nauczania. PS. Duża parafia w Gdańsku, suma niedzielna - umiera papież, tylko jedno wspomnienie Franciszka podczas modlitwy wiernych. Przypadek ? Nie sądzę ...
NK
~Nie Katolik
28 kwietnia 2025, 20:17
Franciszek podzielił? A może po prostu szambo wybiło. Jakaś pseudojedność, podziały skrywane pod dywanem stały się jawne. To dobra rzscz, warto skończyć z hipokryzją.
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 00:57
jakieś przykłady na poparcie tezy, że rozpada się powszechność i jednolitość nauczania Kościoła po pontyfikacie Franciszka?
WW
~Witold Witold
27 kwietnia 2025, 18:59
Ujawnili się różni Wielcy Inkwizytorzy, który sąd nad zmarłym papieżem czynią, nie wiedzą, że sami o sobie antychrześcijański osąd wydają.
KS
Krzysztof Sikorski
27 kwietnia 2025, 10:40
Zarówno Księżna Diana jak i Papież Franciszek byli bardzo szanowani za Ich podejście do ogólnie ujmując ludzi ubogich, potrzebujących pomocy. Czynili wysiłki, aby krzewić dobro. Choć są bardzo różni to mają wspólny mianownik......pozostawili po sobie niebywały smród. To nie jest wina dziennikarzy, którzy Ich tylko ukazywali. Czy będzie możliwe, aby Watykan skutecznie przewietrzyć? Na jego Chrystusowe Mury nałożył się kicz świata. Gdy archeolodzy znajdą łupiny garnka z kilkuset lat, w laboratoriach konserwują, sklejają, zamykają w specjalnych gablotach w muzeach. Ale gdyby tak w jakiejś parafii w każdym oznaczonym dniu, godzinie odprawiano mszę w rycie Trydenckim ........to mogłoby się skończyć anatemą .
SR
~Stefan Robelski
26 kwietnia 2025, 16:26
Zawsze byly rozne koscioly i rozne warianty. Byl kosciol sw. Piotra i byl kosciol sw. Pawla. Coraz lepiej rozumiemy dzis ze kosciol nigdy nie byl mono a zawsze byl polifoniczny.
NK
~Nie Katolik
27 kwietnia 2025, 08:10
Jak to było? "Mam na myśli to, że jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, drugi: „Ja jestem Apollosa”, inny: „Ja jestem Kefasa” lub jeszcze inny: „Ja jestem Chrystusa”! Czy można dzielić Chrystusa? Czy Paweł za was został ukrzyżowany? Czy w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?"
ZT
~Zuzanna T.
26 kwietnia 2025, 14:57
Były rzeczy kontrowersyjne i niejasne, jak np blogoslawienie par homoseksualnych. Mam nadzieję, że wkrótce zostaną wyjaśnione. Nie zmienia to jednak całości jego przesłania- przesłania otwartości na każdego człowieka i obronę od poczęcia do naturalnej śmierci
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 15:39
ale co złego jest w błogosławieniu par homoseksualnych jeśli nie są sakramentalnym małżeństwem?
JK
~Jan Kania
26 kwietnia 2025, 16:23
To jest zle ze akty homoseksualne sa grzechem. I to wolajacym o pomste do nieba
TB
~Tadeusz Borkowski
26 kwietnia 2025, 17:26
A po co im to?
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 18:47
a skąd Pan wie jak Bóg widzi współżycie ludzi - i że akurat tak, że woła o pomstę Boga? jeśli już ktoś świadomie sprzeciwia się miłości Bożej wbrew dobrze ukształtowanemu sumieniu to faktycznie popełnia grzech wg katechizmowej definicji, ale jeśli już to potępiać należy grzech - a nie człowieka- takie jest nauczanie. Ludzi należy kochać - grzeszników również - takie jest nauczanie. Wobec tego wciąż nie rozumieniem dlaczego nie błogosławić tych ludzi - czyli dobrze im życzyć i oddawać opiece Boga(bo taką znam definicje tego słowa)?
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 18:48
bo może po niektórzy po prostu chcą? i nie ma przeciwwskazań?
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 19:15
no ale okej, przyznaje pomyliłem sie najwyraźniej przypisujac te słowa Papieżowi: Niedawno, w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, Papież Franciszek na pytanie, dlaczego w ubiegłym roku pozwolił księżom na błogosławienie związków jednopłciowych, odpowiedział bez wahania: „Nie, nie zezwalałem na błogosławienie związków homoseksualnych”. Po czym wyjaśnił, że błogosławienie takich związków jest „sprzeczne z prawem naturalnym i prawem Kościoła”. Podkreślił natomiast, że można błogosławić jednostki, osoby homoseksualne, bo „błogosławieństwo jest dla wszystkich”. Dodajmy, że pobłogosławienie osób homoseksualnych nigdy nie było w Kościele zabronione. Chodzi o błogosławienie osób homoseksualnych - nie par
JG
~Jefte Gileadczyk
28 kwietnia 2025, 10:51
Dawid, chrześcijanie nie są zobowiązani błogosławić i pozdrawiać każdego. Jan Apostoł kieruje do wspólnoty Kościoła słowa, w których zabrania modlić się za tych, co żyją w grzechu przynoszącym śmierć, bo takie postępowanie legitymizuje poczynania ludzi, którzy nie przyjmują wiary, utwierdzając ich na drodze zatracenia, a to w rzeczywistości duchowej nie jest czymś dobrym (1 J 5, 16). To tak, jakby władza społeczna kogoś, kto uparcie żyje niegodnie w społeczeństwie, błogosławiła na jego drodze, która prowadzi na szafot. Także Paweł ludzi, którzy żyli w błędzie, wydał szatanowi, a nie zapraszał do wzajemnego klepania się po plecach, by nie zaistniała sytuacja, w której by utożsamiano członków Kościoła z życiem jakie nie jest zgodne z przekazem wiary, która narodzonym z wody i Ducha daje nowe życie w łasce (1 Tm 1, 18-20).
RF
~Robert Forysiak
28 kwietnia 2025, 21:55
ale w deklaracji pisał o parach, a nie osobach.
DM
~Danuta Milej
28 kwietnia 2025, 23:57
Gdy błogosławię człowieka, który zabił w wypadku drogowym mojego syna to znaczy, że pochwalam jego czyn? Że zachęcam go do dalszych czynów tej wagi? Że współuczestnicze w jego czynach i co więcej jestem nawet współodpowiedzialna za nie? Jako chrześcijanie powinniśmy błogosławić wszystkich, bo tak naprawdę każdy z nas ma coś, co potrzebuje przebaczenia.
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 00:11
Jefte Gileadczyk prymat Papieża obowiązuje w Kościele chyba jednak, tak jest też w Ewangelii, czy nie? poza tym interpetowanie Pisma należy do Urzędu Kościoła, w Kościele Katolickim przynajmniej, nie do ludzi świeckich. Przepraszam ale bardziej ufam Papieżowi Franciszkowi, niż osobie która nie podpisze się nawet imieniem i nazwiskiem na portalu religijnym
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 00:19
Jefte Gileadczyk, ale przyjmuje że może błogosławienie związków homoseksualnych jest złym pomysłem - tak jak powiedział Papież Franciszek - nie przemyślałem tego dobrze.
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 00:25
~Jefte Gileadczyk ja się trzymam nauczania Papieża Franciszka, trudno zebym kupił Twoje argumenty kiedy nie podpiszesz się z imienia i nazwiska - to mimo wszystko nie jest ewangeliczny radykalizm
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 00:34
błędnie zapamiętałem słowa Papieża Franciszka stąd - mój pierwszy komentarz, Papież mówił o błogosławieniu osób homoseksualnych - nie związków
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 00:54
Jefte Gileadczyk - ponadto obawiam się czy nie jesteś Swiadkiem Jehowy - bo nie podpisałeś sie z imienia i nazwiska, tylko imieniem bohatera biblinego, a to oni mi sie z tym kojarzą po spotkaniach z nimi - z wybieraniem wersetów z biblii i mocowaniem na tym ich nauczania. Ja nie jestem biblistą, ja po prostu po ludzku staram sie patrzec na człowieka, wiem z jakimi lękami mierzą sie osoby homoseksualne i współczuje im cierpieniu
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 10:52
Dawid, ks. prof. Kobyliński powiedział, że "Fiducia supplicans" umożliwia błogosławienie związków homoseksualnych. W sprawie nauczania, jakie kierował do nas papież, wyrastają same niejasności. W końcu sami nie wiemy, co powiedział, czego najlepszym przykładem jest ta dyskusja. Dlatego ukuło się przekonanie, że to, co mówił Franciszek, trzeba interpretować w duchu tego, w co dotąd wierzył i co przekazywał Kościół. Jezus miał okres, w którym nie ujawniał się kim jest. Podobny etap mam ja. Nie ukrywam się, by ubliżać innym, chociaż przyznam, że niestety istnieją i takie przypadki, w których tego się dopuszczałem, za co przepraszam. Nie nadszedł czas, bym się ujawnił. Nie jestem gotowy. Nie mam odwagi :) Nie chce, by ktokolwiek kupował moje argumenty. Przedstawiam tylko inną perspektywę przyświecającą tradycji apostolskiej i katolickiej na podstawie Biblii. Przede wszystkim chce umocnić te biedne owieczki, którym zabrakło pasterzy. Chce rozpalić ich morale, a żniwo wielkie :)
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 11:07
Dawid, prymat papiestwa nie chroni przed sytuacją, w której ktoś zasiadający na urzędzie przekazuje treści jakie są niezgodne z życiem wiary, do jakiej zostaliśmy odrodzeni z wody i Ducha. Mieliśmy już w Kościele historie, w których reflektowano się, że jakiś papież w istocie był antypapieżem. Podobnie królowie Judy dzierżyli berło władzy, ale to nierzadko nie służyło prowadzeniu ludu Bożymi ścieżkami. Dlatego nie mając względu na osobę dzierżącą urząd mamy obowiązek napominać i prostować ścieżki krzywego nauczania, nawet jeśli względem królów jesteśmy z peryferiów społecznych. Dobrze wiemy gdzie trafia ślepy, jeśli posłusznie daje się prowadzić ślepemu :)
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 11:14
Dawid, ja biblistą też nie jestem. Ani teologiem. Jestem ze społecznych nizin, ale ciągnie mnie do szczytów Biblii. Mam chrzest i życie wiary na łonie Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Tylko tyle i aż tyle :) Biblia jest dla nas, ludzi, byśmy się nią karmili (być może nawet bardziej dla nas, niż dla mądrych głów) :)
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 11:26
Danuta, mówisz o dwóch różnych sytuacjach. Czym innym jest moje błogosławieństwo kierowane w stronę osoby, która zabiła moje dziecko w wypadku samochodowym, a czym innym wsadzanie z błogosławieństwem Kościoła za kierownice osoby zamierzające łamać przepisy drogowe sumienia, jechać pod wpływem grzechu, nie respektować kultury drogowej i odbierać innym życie :)
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 11:43
Danuta, jeśli ktoś spowodował wypadek, w którym zginęło moje dziecko, i mówi, że tak nie było, to takie coś nazywamy zakłamaniem jakim charakteryzowali się faryzeusze. Ja mu przebaczam, ale nie wyraża on skruchy - żyje on w ciemności i nie ma Światła życia. Niech Bóg weźmie go w swoje ramiona, ale trzeba go odizolować od społeczeństwa, bo stwarza realne zagrożenie. Sugerowanie, że trzeba dać wolność ludziom, którzy są uparci w swoim nieprawym życiu, "bo wszyscy mamy coś na sumieniu" i wsadzać na fotel kierowcy osoby chcące prowadzić pod wpływem grzechu, oznacza właśnie to, czemu pani stara się zaprzeczyć - jest w istocie pochwalaniem złych czynów, zachęca do nich i utwierdza takich ludzi na ich drodze ku zatraceniu.
GW
~Grzegorz Wąs
30 kwietnia 2025, 17:24
„Jako chrześcijanie powinniśmy błogosławić wszystkich, bo tak naprawdę każdy z nas ma coś, co potrzebuje przebaczenia”. Jak oznajmia Pismo „módlcie za tych którzy was prześladują”, ale jakoś nic w rodzaju „błogosławieni jesteście obłudnicy”. Zaś wnioskowanie „ktoś może być ŚJ bo ma pseudonim jak bohater biblijny” wygląda na argumentum ad personam.
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 17:26
Dawid, jeszcze tak odnośnie nie podawania imienia... Kiedyś ktoś podający się z imienia i nazwiska wymagał, bym podał swoje. Okazało się, że wyłudził ode mnie imię, a sam ukrywał się pod fałszywym stwarzając pozory kogoś podającego się z imienia i nazwiska. Znamienne w kontekście tego, co dzieje się w Kościele i odnośnie spraw, wokół których toczy się dyskusja :) Tak pomyślałem o psalmie... dawidowym (51, 8) "Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie". Lepiej z poziomu ukrycia głosić prawdę, niż pod pozorami apostolskiej tożsamości ukrywać prawdziwą herezję :) Oczywiście nie sądzę, że pan się ukrywa - ale w gruncie rzeczy "Dawid fordoński" może być pseudonimem operacyjnym jak "Jefte Gileadczyk", z tą różnicą, że stwarzającym pozory prawdziwości :) Ja jestem przejrzysty w tym, że podaje się za kogoś, kim nie jestem :)
DF
Dawid fordoński
1 maja 2025, 14:34
No jeśli Papież się myli, a jednocześnie Kolegium Kardynalskie razem z nim, to skąd ma Pan przekonanie, że akurat Pan się nie myli w swoich wywodach, z mocy Ducha? Polecam, modlitwę być dobrym człowiekiem i starać się pełnić uczynki miłosierdzia, to nie zaszkodzi "pójściu do nieba", a "nauczanie" w oderwaniu od oficjalnego nauczania Kościoła - nie wiemy. dlatego to ryzykowne, pozdrawiam
DF
Dawid fordoński
1 maja 2025, 15:11
bardziej chodziło mi o cytowanie biblii i budowanie na tym nauczania, ale i tak nie rozumiem po co zabierać głos na forum nie podpisując sie imieniem i nazwiskiem - tym samym nie będąc pewnym swoich tez i nie zaznaczajac tego jednoznacznie
JG
~Jefte Gileadczyk
3 maja 2025, 12:19
Dawid, to jest proste. Jeśli ktoś przekazuje jakieś treści w zgodzie z wiarą Kościoła, jaką mi przekazano we chrzcie, to jest to prawda. Jeśli ktoś przekazuje coś co nie jest w duchu wiary Kościoła, to prawdą jest to, że w takiej sytuacji mamy do czynienia z błędem. Paweł napominał błądzącego Piotra - i dzisiaj są biskupi, którzy korygują błędy i biskupi, którzy w przeciwieństwie do Piotra nie dają się z błędu wyprowadzić :) Co do mojej anonimowości... Tamar postępowała słusznie, chociaż ukrywała swoją tożsamość pod welonem, by nie zostać rozpoznaną, dzięki czemu udało jej się uwieść Judę, za co została uznana za sprawiedliwą. Podobnie Księga Mądrości ma anonimowego autora, a jednak jest pismem natchnionym, chociaż nikt oficjalnie pod nim się nie podpisał :) Więc i ja jak Tamar zakrywam swoje imię, by "uwieść" słowami ludzi dla Boga licząc, że mają zaczyn mądrości :)
JG
~Jefte Gileadczyk
3 maja 2025, 12:38
Dawid, Pan zresztą pyta o to co jest złego we współżyciu homoseksualnym by nie miało być przez Kościół błogosławione, czym odkrywa pan karty, że patrzy inaczej na sprawy życia, niż ktoś, kto przyjął wiarę. Mężczyzna nie może złączyć się z mężczyzną i jednocześnie rodzić życia, dlatego w sytuacjach gdy mężczyzna pragnie innego mężczyzny jak w normalnej sytuacji pragnie kobiety mamy do czynienia z aberracją sprzeczną z naturą. Taki ktoś jest jak królestwo wewnętrznie skłócone, bo mając ciało mężczyzny w mężczyznach widzi kobiety, a w kobietach mężczyzn, albo mając męskie ciało ma psychikę kobiety. Takie królestwo nie może się ostać, dlatego istnieje forma terapii i porządek łaski uzdalniający człowieka do nawrócenia (metanoi), czyli odmiany myślenia, na drodze której dochodzi do integracji wewnętrznej jednostki. Ale najpierw ktoś musi zapragnąć zmiany. Nie możemy przyjmować kogoś, kto mówi, że aberracja, czyli odwrócony porządek rzeczy, jest czymś normalnym i błogosławionym przez Boga :)
DF
Dawid fordoński
3 maja 2025, 21:11
dla mnie dziwna argumentacja i oderwana od rzeczywistości, ale może kogoś Pan przekona. Przyjmując wiarę nie otrzymuje się automatycznie znajomości całości nauczania Kościoła, chyba, że to specjalna łaska (oczywiście nie wykluczam). "pragnie innego mężczyzny jak w normalnej sytuacji pragnie kobiety mamy do czynienia z aberracją sprzeczną z naturą. Taki ktoś jest jak królestwo wewnętrznie skłócone, bo mając ciało mężczyzny w mężczyznach widzi kobiety, a w kobietach mężczyzn, albo mając męskie ciało ma psychikę kobiety." polecam poczytać egzegezy Nowego Testamentu w sprawie "królestwo wewnętrznie skłócone". Polecam też zastanowić się czy to Pan przypadkiem nie jest tym, który głosi herezje (sprawdzając wcześniej definicje tego słowa) - zarzucając mi że to robię. Kiedy ja nic tu nie głosiłem - jak już to pytałem, dyskutowałem albo przytaczałem wypowiedzi.
DF
Dawid fordoński
3 maja 2025, 21:44
Póki co nie ma Pan władzy żadnego rodzaju "nie przyjmowania" ani ekskomuniki, a jeśli tak jest to i tak sie nie martwię
DF
Dawid fordoński
3 maja 2025, 21:50
Ale i tak polecam ujawnić sie z poglądami publicznie, wtedy będzie Pan bardziej wiarygodny, i faktycznie nie na forum - tylko na oczach ludzi
JG
~Jefte Gileadczyk
4 maja 2025, 12:49
Dawid, nie trzeba znać co do joty nauczania magisterium, by wiedzieć, że miłość do Boga przejawia się w tym, że odrzuca się bożki, które są personifikacją życia w duchu pogaństwa. To są podstawy, sprawy fundamentalne. Tymczasem mamy do czynienia z sytuacją, w której dostojnicy Kościoła wprowadzają do Świątyni Pańskiej pogańskiego bożka i przyjmują z pogańskich rąk "błogosławieństwo", albo o nierządzie, który jest przejawem działania złego ducha, mówią jako "wiernym wypełnianiu małżeńskiego powołania". Pewien franciszkański kapłan z poziomu ambony odniósł kiedyś figurę królestwa wewnętrznie skłóconego do życia osoby, która żyje w wewnętrznym zamęcie. Uznaję tą figurę za słuszną - bo nie widzę w niej nic niewłaściwego. Nie mam potrzeby w tym przypadku sięgać do ksiąg egzegetycznych.
JG
~Jefte Gileadczyk
4 maja 2025, 12:56
Zadał Pan pytanie "co jest złego w błogosławieniu par homoseksualnych" miałem więc potrzebę odniesienia się do tego pytania, które sugeruje, że homoseksualizm nie jest niczym złym, a taka optyka nie świadczy o tym, że patrzy pan na te sprawy oczami wiary, którą przekazuje Kościół. Nie pisałem, że głosi pan herezje(chociaż to niewykluczone), ale że zadaje pan podstępne pytanie w sposób przypominający pytanie węża odwracające percepcję Ewy :)
DF
Dawid fordoński
8 maja 2025, 21:54
bez tonu głosu nie jest Pan w stanie stwierdzić czy zadawałem pytanie podstępnie czy nie. Na tym polega problem uważam - że za bardzo ufa Pan interpretacjom które podsuwa Panu umysł. A że jest Pan anonimowy - to pisze Pan co Panu przyjdzie na język. Pójdzie Pan do wspólnoty to założę sie, że nie bedzie Pan taki odważny - na szczęście w takich staram sienie być - gdzie ludzi udają.
DF
Dawid fordoński
8 maja 2025, 22:07
Po prostu pytałem w odpowiedzi w wpisu Pani Zuzanny T - żeby czysto logicznie poukładać sobie w głowie. Polecam nie dopowiadać sobie w głowie interpretacji.
DF
Dawid fordoński
8 maja 2025, 22:10
wewnętrzny zamęt to coś innego niż skłonności homoseksualne - nie ma Pan pojęcia o przyczynach, nauczanie Kościoła nie jest takie jak się Panu wydaje - i to już na poziomie Katechizmu z 1990 roku za Jana Pawła II
DF
Dawid fordoński
8 maja 2025, 23:28
Poza tym: " Zwracając się do wiernych zgromadzonych na pl. św. Piotra i całego świata, papież pochodzący z USA powiedział: Niech pokój będzie z wami wszystkimi. Najdrożsi bracia i siostry, to jest pierwsze pozdrowienie Chrystusa zmartwychwstałego, Dobrego Pasterza, który oddał życie za trzódkę Boga. Ja też chciałbym, aby to pozdrowienie pokoju trafiło do naszych serc, by dotarło do waszych rodzin, do wszystkich osób, gdziekolwiek są, do wszystkich narodów, na całą Ziemię." Pokój Tobie bracie, nie widzę sensu spierania sie o rzeczy na które nie mamy bieżacego i namacelnego wpływu, życzę Ci wszystkiego dobrego i pokoju
GW
~Grzegorz Wąs
12 maja 2025, 13:45
Dawidzie, znów wycieczki osobiste „że jest Pan anonimowy - to pisze Pan co Panu przyjdzie na język. Pójdzie Pan do wspólnoty to założę sie, że nie bedzie Pan taki odważny”.
ZT
~Zuzanna T.
26 kwietnia 2025, 14:55
Najgorsze jednak było to, że bardzo wierzący katolicy tak bardzo niechętnie otwierali się na prawdę, którą niósł Franciszek. Żyją w jakimś schemacie i nie chcą wyjść
AS
~A Szczawiński
29 kwietnia 2025, 16:25
Jaką "prawdę"? Że wszystkie religie są równe? Że współżyjący rozwodnicy mogą przystępować do komunii świętej? Ma Pani jakąś podstawową wiedzę teologiczną, czy pisze Pani z wyobraźni?
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 18:56
a Pan ma? nie widać za bardzo po Pana wpisie
DF
Dawid fordoński
29 kwietnia 2025, 19:28
poza tym Papież Franciszek miał wiedzę teologiczną, domniem, że większą niż Pan. A nauczanie Papieża często było i jest kwestionowane. Pani Zuzanna ma słuszność uważam. Poza tym Papież został wybrany na Papieża większością głosów Kardynalskich, uważa Pan że to spisek? Raczej nie jest Pan wieszczem, a jeśli tak, to można sie udać do biskupa i przedstawić swoje wizje prorockie tam, i plan naprawy Kościoła
ZT
~Zuzanna T.
26 kwietnia 2025, 14:53
Pani Marto, dziękuję za ten tekst. Podobnie miałam i ja. Niespecjalnie interesowałam się Franciszkiem, ale czytałam prawie wszystkie jego teksty i później musiałam bronić go przed katolikami niektórymi, prosząc ich, aby zajrzeli do tekstu źródłowego, czego nie robili. Natomiast ze wzruszeniem obserwowałam, gdy moi znajomi, na co dzień żyjący na marginesie, słuchali go co tydzień.... to jakiś paradoks
TT
~Tomasz Tomasz
28 kwietnia 2025, 12:53
Dokładnie, bo my - katolicy - występujemy w roli sędziów i skazujemy wszystkich co żyją i myślą inaczej na piekło. I nie przemawiają do mnie argumenty "niech Twoja mowa będzie tak tak nie nie" bo tym szafują ludzie którzy mało czytają Ewangelię i nie wiedzą, że odnosi się to do prawdomówności i czystości serca, bez przysięgania. Bo przysięga ma przypudrować wszystko to co nie wypływa z miłości.
JG
~Jefte Gileadczyk
30 kwietnia 2025, 12:03
Tomasz, to nie my skazujemy inaczej myślących na piekło. To inaczej myślący sami się na nie skazują, a to różnica :) w pewnym sensie sam pan skazał np. na piekło mnie, bo dla pana takie osoby jak ja mało czytają Ewangelię, nie widzą że odnosi się to do prawdomówności i czystości serca, zatem mamy brudne serce i jesteśmy nieszczerzy. Wygląda jakbym został zaszufladkowany tylko dlatego, bo myślę inaczej, niż pan i "nie czytam Ewangelii" tylko z tego powodu, że nie zgadza się pan z tym, co mówię :)
NK
~Nie Katolik
26 kwietnia 2025, 12:48
Zbyt pokorny był pewnie. Chociaż mnie właśnie to imponuje. Przyjął imię biedaczyny z Asyżu - i taki był w środku.
KP
~katolik pomniejszego płazu
29 kwietnia 2025, 12:39
urządzanie pontyfikatu po swojemu nie jest pokorą
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 12:07
zastanawia mnie jakimi pobudkami kierują się ludzie, którzy chodzą do Kościoła (czy są nawet czynnie zaangażowani w życie przy parafiach lub grupy) i krytykują złośliwie Franciszka - chyba nie kryterium wiary . Kościół staje się dziwny dla osób postronnych patrząc na takie podzielenie i hejt wewnątrz. Gdzie w Ewangelii jest dane przyzwolenie na taką postawę? Jezus chyba zwracał szczególną uwagę na "peryferia" i potrzebujących. Zastanawia mnie jaką logiką i nauczaniem kierują się hejtujący.
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 12:45
częściowo oczywiście z narracji Radio Maryja i TV Trwam(oczywiście szanuje i często oglądam) ale przed chwilą przełączyłem transmisje pogrzebu z TV TRWAM na TVP1, bo jakiś ksiądz zaczął opowiadać o kształtowaniu Kościoła w Ameryce Południowej - stawiając ten model jako wzór - pomijając ciemne, tragiczne i nasączone złem karty historii zapisane tam przez ludzi reprezentujących Kościół
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 14:07
zachęcam do dyskusji obie strony lajkujące w górę czy w dół, lajki nie mają mocy przekonania mnie do zmiany poglądów - bo przez lajka nie da sie wyrazić argumentów
K.
~kumaty .
26 kwietnia 2025, 15:22
Bo to niestety mają w sobie, w głowach, nie tyle ludzkich, co psich. Dlatego realizują szczekanie. Pora zacząć odróżniać ludzi od psów. Natomiast inspiracje do walk pochodzą z zewnątrz z podziału na dwie zwalczające się grupy. Podobnie jak jest wszędzie tak jest i w kościele.
DF
Dawid fordoński
26 kwietnia 2025, 18:50
zachęcam do szacunku do każdej osoby bez względu na poglądy, tym bardziej że nie rozmawiamy tu z nikim twarzą w twarz, więc tego rodzaju ubliżanie nie świadczy o odwadze