Abp. Gądecki: Wiara Polaków jest wybiórcza

KAI / drr

Na wybiórczość wiary współczesnych Polaków zwrócił uwagę abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św., którą odprawił 15 stycznia dla osób biorących udział w zajęciach poznańskiej Szkoły Katechistów. Zadaniem tej działającej od października ub. r. instytucji jest przygotowanie osób świeckich do prowadzenia katechezy dorosłych w parafiach.

Msza św., której przewodniczył metropolita poznański, została odprawiona w kaplicy Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu podczas jednego ze zjazdów formacyjnych odbywających się w ramach działającej w archidiecezji poznańskiej Szkoły Katechistów.

W homilii skierowanej do osób, które w przyszłości będą pracowały z dorosłymi katolikami przekazując im w sposób systematyczny naukę Kościoła, abp Gądecki scharakteryzował pokrótce stan wiary współczesnych Polaków. Zwrócił mianowicie uwagę, że współżycie seksualne przed ślubem kościelnym akcentuje niemal połowa polskich katolików, ok. 20 proc. przyjmuje rozwody, a mniej więcej połowa uważa za dopuszczalne stosowanie środków antykoncepcyjnych.

- Te przykłady można by mnożyć w nieskończoność, a wszystkie one zdają się potwierdzać wybiórczość wiary Polaków - zauważył wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski dodając, że wskazuje to na fakt, iż „w wielu wypadkach mamy do czynienia z chorym sumieniem”.

Wśród przyczyn tego stanu rzeczy abp Gądecki wymienił „ideologię liberalizmu charakterystyczną dla naszych czasów”, w której wolność myśli przeciwstawia się autorytetowi tradycji uważanej przez liberalizm za przyczynę zniewolenia, a wolność sądu „liczy się o wiele bardziej niż sama prawda”.

Winny tej sytuacji, zdaniem metropolity poznańskiego, jest również zamęt, który powstaje z nacisku świadomie manipulowanej opinii publicznej. Jednym z jego przykładów jest często rozpowszechniane w środkach społecznego przekazu „przekonanie, że Kościół powinien wypowiadać się tylko na temat tych problemów, które opinia publiczna uważa za ważne i w takim duchu, jaki jej odpowiada”.

Trudno więc, jak stwierdził abp Gądecki, mówić o postępowaniu według własnego sumienia, jeśli jest ono chore. Wskazał też, że „nie wystarczy sam fakt posiadania sumienia”, gdyż „każdy z nas ma moralny obowiązek troski o prawidłowo uformowane sumienie”. Jednocześnie, mówiąc o zadaniach czekających katechistów, podkreślił, że są oni przede wszystkim po to, żeby „leczyć chore sumienia”, bowiem „chore sumienie jest początkiem wszelkiego błędu”.

Swoją działalność poznańska Szkoła Katechistów zainaugurowała uroczyście 9 października ub. r., a formację duchowo-intelektualną rozpoczęło w niej 88 osób z 45 parafii archidiecezji poznańskiej.

Ich głównym zadaniem będzie prowadzenie katechezy dorosłych w parafiach. Dzieło to, jak podkreślił wówczas abp Stanisław Gądecki, przygotowywane było przez wiele lat, aby „uzupełniło ogromną wyrwę, jaka istnieje w praktyce Kościoła, polegającą na tym, że zorganizowana jest katecheza dzieci i młodzieży, a nie ma zorganizowanej katechezy dorosłych”. Docelowo, zdaniem metropolity poznańskiego, w całej archidiecezji potrzebnych jest aż 7 tysięcy katechistów.

Nauka przyszłych katechistów zakończy się w grudniu 2011 r. otrzymaniem dyplomów i misji kanonicznej od metropolity poznańskiego uprawniającej do nauczania na terenie archidiecezji. Do tego czasu wezmą oni udział w 12 zjazdach, podczas których uczestniczą w wykładach, warsztatach i rekolekcjach oraz odbędą staże w parafiach dające im podstawy teoretyczne i praktyczne do czekających ich zadań.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Abp. Gądecki: Wiara Polaków jest wybiórcza
Komentarze (7)
L
leszek
18 stycznia 2011, 21:35
Z własnej obserwacji chciałbym tylko powiedzieć, że to co ks. biskup określa "wolnością sądu", który liczy się bardziej niż sama prawda (choć nie ma w artykule dosłownego cytatu, więc nie wiem czy taki był sens), to nic innego jak Boży dar wolnej woli, która powinna mieć szansę tę prawdę wybrać. @Kinch, generalnie muszę się niestety zgodzić z Tobą... Boży dar wolnej woli jest przez co poniektórych ceniony wyłącznie wtedy gdy jest wykorzystywany zgodnie z ich wyobrażeniami. A jeśli jest używany niezgodnie z ich oczekiwaniami to jest traktowany jako wręcz kardynalne głupstwo popełnione przez infantylnego w swej dobrotliwości Stwórcę, głupstwo które trzeba natychmiast naprawić pozbawiając ludzi ich wolnej woli i przymuszając ich do czynienia dobra wg wyobrażeń o tym dobru tych poprawiaczy Pana Boga. Niestety wybór zależy od argumentów, a jeśli (tu jest właśnie ta własna obserwacja) w homiliach czy nawet zwyczajnych rozmowach z duchownymi brak z ich strony odpowiedzi na pytania "dlaczego powinno być tak a nie inaczej", to nie dziwmy się że ludzie ważą takie argumenty jakie zostały im podane. Argument opierający się na "autorytecie tradycji" jest jakimś argumentem, ale chyba najsłabszym z możliwych. Ludzie nie są tak tępi jak to się powszechnie uważa i jeśli na czymś im zależy to potrafią o to pytać. Katastrofą jest jeśli ksiądz na pytanie dlaczego powinno się w niedzielę chodzić do kościoła odpowiada: tego wymaga od nas Bóg, a gdy zapytamy: dlaczego Bóg tego od nas wymaga, już nie potrafi nam pomóc w odpowiedzi. Tu również muszę się generalnie z Tobą zgodzić... Z Pana Boga robi się takiego zapchaj-dziurę którym zasłania się własną ignorancję. Ale bywa i gorzej, gdyż staje się to wygodne nawet ze względu na lenistwo intelektualne.
18 stycznia 2011, 14:34
Z własnej obserwacji chciałbym tylko powiedzieć, że to co ks. biskup określa "wolnością sądu", który liczy się bardziej niż sama prawda (choć nie ma w artykule dosłownego cytatu, więc nie wiem czy taki był sens), to nic innego jak Boży dar wolnej woli, która powinna mieć szansę tę prawdę wybrać. Niestety wybór zależy od argumentów, a jeśli (tu jest właśnie ta własna obserwacja) w homiliach czy nawet zwyczajnych rozmowach z duchownymi brak z ich strony odpowiedzi na pytania "dlaczego powinno być tak a nie inaczej", to nie dziwmy się że ludzie ważą takie argumenty jakie zostały im podane. Argument opierający się na "autorytecie tradycji" jest jakimś argumentem, ale chyba najsłabszym z możliwych. Ludzie nie są tak tępi jak to się powszechnie uważa i jeśli na czymś im zależy to potrafią o to pytać. Katastrofą jest jeśli ksiądz na pytanie dlaczego powinno się w niedzielę chodzić do kościoła odpowiada: tego wymaga od nas Bóg, a gdy zapytamy: dlaczego Bóg tego od nas wymaga, już nie potrafi nam pomóc w odpowiedzi.
L
leszek
18 stycznia 2011, 12:47
To prawda, wiara zaczyna byc u nas coraz bardziej wybiórcza. W artykule brakuje chyba jdnak jednej istotnej przyczyny tego stanu rzeczy: załamanie autorytetów. Jak wymagać ideałów jezeli okazuje się że wielu stawiających takie wymagania ma problemy z ich realizacją? Mam na myśli liczbę skandali. Hm... Nie bardzo bym się z Tobą zgodził BS_LEx... Już na starożytnym wschodzie wykopywano gliniane tabliczki ze stwierdzeniami, że koniec świata musi być bliski bo następuje coraz większy upadek obyczajów a młodzież nie szanuje starszych ;-) U niektórych wiara zawsze była wybiórcza, a u niektórych nadal nie jest wybiórcza :-) A to co Ty nazywasz załamaniem autorytetów ja prędzej nazwałbym obnażeniem faktu że król jest nagi... Jakie znaczenie ma dla człowieka wierzącego to, że ksiądz w piątek je przysłowiową kiełbasę? Albo że ma kochankę i nieślubne dzieci? Czy z tego powodu Bóg przestaje istnieć albo jest mniej wszechmogący czy mniej nas kocha? A może to powoduje że Jezus się rozmyślił i już nie zamierza nas zbawić więc odmawia nam udziału w swoim zmartwychwstaniu? Jeśli ktoś tak na poważnie myśli to jest zwyczajnym głupcem. A więc to co nazywasz upadkiem autorytetów nie ma znaczenia dla człowieka wierzącego w to, że Bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący i tak nas kocha że posłał swego Syna aby za nas umarł na krzyżu. Ten upadek autorytetów ma znaczenie dla tych którzy nie wierzą że Bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, i uważają że to oni wiedzą lepiej od Boga co jest dobre a co złe, i co jest dla nich dobrem a co złem. Ten upadek autorytetów ma znaczenie dla tych którzy nie wierzą że Bóg jest kochającym Ojcem który chce dla nas jak najlepiej, a wyobrażają sobie że Bóg wpierw z czystej złośliwości nawymyślał sobie różnych bzdurnych nakazów mających nam zatruć życie, a teraz chodzi z pałą i czatuje komu by tu przywalić za nieprzestrzeganie jakiegokolwiek zakazu. To ci nie wierzący że Bóg jest miłością dotychczas byli gorliwie przestrzegającymi przykazań bo byli przekonani o tym że wszelkie uchybienia są natychmiast karane przez czatującego z basseballem Boga. Ale jak widzą że jednak tak nie jest to przestają się bać i sami zaczynają lawirować. Ale wierzący pozostają nadal wierzącymi.
Bogusław Płoszajczak
16 stycznia 2011, 17:08
To prawda, wiara zaczyna byc u nas coraz bardziej wybiórcza. W artykule brakuje chyba jdnak jednej istotnej przyczyny tego stanu rzeczy: załamanie autorytetów. Jak wymagać ideałów jezeli okazuje się że wielu stawiających takie wymagania ma problemy z ich realizacją? Mam na myśli liczbę skandali.
W
werr
16 stycznia 2011, 15:13
skoro w wystapieniach biskupow (kazaniach, homiliach) o Bogu slyszymy 1 zdania na poczatku i jedno na koniec, a reszta to polityka, to widzac po ludziach szczegolnie mlodych brak zainteresowania Panem Bogiem, poglebianiem swojej wiary.
R
R
16 stycznia 2011, 12:16
Jeśli traktował nas przez dziesięciolecia, jak dzieci, nie ucząc o tym, czym jest ludzkie sumienie, jako ostateczna instancja. Wyrosło pokolenie baranów miotanych, przez zewnętrzne okoliczności. Jestc już za późno, ludzie poszli swoją drogą...
WJ
wiara jest taka
16 stycznia 2011, 11:55
 jak przygotował nas Kościół. jesli religia jest traktowana jak bajka - nie moze byc mowy o późniejszej szybkiej zmianie w sytuacji dorosłego. trzeba zacząć od podstaw