Abp Józef Życiński - jego życie w 12. punktach
Jutro, 10 lutego przypada trzecia rocznica śmierci abp. Józefa Życińskiego. Był on jednym z najwybitniejszych członków polskiego i europejskiego Episkopatu przełomu XX i XIX wieku. Jego działalność - jako intelektualisty i duszpasterza - koncertowała się wokół dialogu Kościoła z wyzwaniami współczesności oraz budowania modelu działania Kościoła we współczesnym świecie.
1. Ortodoksja i otwartość
Najbardziej charakterystycznym rysem postawy abp. Życińskiego była absolutna wierność katolickiej ortodoksji, a zarazem wielka otwartość wobec świata. Głosząc prawdę nie unikał bynajmniej niepopularnych opinii i potrafił wypowiadać zdecydowane "non possumus". Uważał przy tym, że najlepszą formą ewangelizacji współczesnego świata jest dialog.
2. Kościół otwarty - styl Wieczernika
"Kościół zamknięty" był dlań karykaturą Kościoła Chrystusowego. "Ileż jest takich naszych środowisk - ubolewał w jednym z wywiadów - które swoje przesłanie do świata zaczęłyby od słów: Chrześcijanie drżyjcie, wszystko przegrane, nic nie da się zrobić!".
Taka postawę oceniał jako "prywatną teologię, w której nie ma nic z optymizmu Jana Pawła II, w której nie ma nic z wiary w działanie Bożej łaski" . Podkreślał, że Kościół przeżywany w głębi teologicznej będzie zawsze Kościołem otwartym, gdyż jest to Kościół Wieczernika, gdzie obowiązują Chrystusowe słowa: "Idźcie na cały świat!".
Stąd jego ulubionym wezwaniem był apel o realizację "stylu Wieczernika". Uważał, że gdyby apostołom zabrakło odwagi, to do dziś nie wyszliby w świat i pozostali gdzieś w zamknięciu, a historia świata potoczyłaby się zupełnie inaczej. A więc, "jeśli zamknie się Wieczernik - przestrzegał - to można wyprodukować co najwyżej kapliczkę: grono adoracyjne uwielbiające siebie, unikające krytycyzmu, tak pełne zadowolenia, że już praktykujące pewną formę pelagianizmu, gdzie łaska jest czynnikiem mało istotnym".
Był do końca przekonany, że "otwartość Kościoła" należy do istoty misji chrześcijańskiej. Zasady tej bronił jak lew.
3. Budowniczy mostów
Abp Życiński był człowiekiem dialogu umiejącym nawiązywać i podtrzymywać kontakty z ludźmi różnych wyznań i religii, a przede wszystkim z wyznawcami rozmaitych poglądów. Można go nazwać budowniczym mostów pomiędzy Bogiem a człowiekiem, pomiędzy wiarą a rozumem, między nauką a religią. Podkreślał, że Chrystus uczy nas trudnej sztuki ewangelicznego łączenia niebios z ziemią, zespolenia odległych czy pozornie przeciwstawnych wartości.
Uważał, że dialog jest istotnym, wręcz nieodzownym elementem ewangelizacji. Prowadził zatem dialog z niemal wszystkimi liczącymi się środowiskami intelektualnymi czy środowiskami kultury i to nie tylko w Polsce. Uważał, że jednym z podstawowych obowiązków Kościoła jest prowadzenie dialogu z ludźmi poszukującymi oraz niewierzącymi. Zakładał, że w każdym człowieku są przestrzenie dobra, do których można dotrzeć - właśnie poprzez dialog. Osiągniemy wtedy wspólną płaszczyznę, na której można będzie coś pozytywnego budować. Jako ewangeliczny wzór ukazywał dialog Jezusa z Samarytanką przy studni, kiedy to kobieta o pokomplikowanym życiu odnalazła w tamtym dialogu perspektywę nowego życia.
Podkreślał, że mistrzem dlań w tej sferze jest ks. Józef Tischner, z którym łączyła go przyjaźń. Doskonale zdawał sobie sprawę, że w dzisiejszej Polsce postawy dialogu budzą niezrozumienie i narażają na krytykę tych, którzy im są wierni. Mówił o tym wyraźnie w kazaniu na pogrzebie ks. Tischnera. Słowa te doskonale pasują do sytuacji, jakie dane było przeżywać także ich Autorowi.
4. Dialog w Kościele
Abp Życiński opowiadał się za wewnętrznym pluralizmem w Kościele: nie w sensie doktrynalnym, lecz w zakresie poszukiwania różnych odpowiedzi wobec współczesnych "znaków czasu". Apelował więc o kulturę dialogu różnorodnych środowisk chrześcijańskich w Polsce.
Stwierdzał, że czymś priorytetowym na dziś winien być dialog " katolicko-katolicki". "Istnieje pewna dziedzina tolerancji, gdzie musimy kochać się wzajemnie i podkreślać wspólnotę tego samego Kościoła, nie wymagając identycznych upodobań" - mówił. "Ze smutkiem przyjmuję próbę absolutyzowania jednego rytu czy podnoszenie specyfiki jednej z grup do rangi najwyższego przeżycia.
5. Fides et Ratio
Uważał, że postawa chrześcijańska opiera się na dwóch filarach: "fides" i "ratio" (wiara i rozum). Pomagał Janowi Pawłowi II przy redagowaniu jednej z jego programowych encyklik pod tym właśnie tytułem (Fides et ratio). Apelował więc o harmonię wiary i rozumu: o taki kształt wiary, która jest zdolna przemawiać w kategoriach rozumowych oraz o taki kształt rozumu, który odkrywa najgłębsze pokłady ludzkiej egzystencji, nie uciekając od pytań, na które odpowiedź zdolna jest przynieść tylko wiara. Uważał, że wartość europejskiej kultury polega na zdolności do syntezy, budowania harmonii tych dwóch wymiarów. Dlatego ostrzegał przed religijnym fundamentalizmem, ubierającym się w kształt takiej czy innej agresywnej ideologii, jak i przed takim typem racjonalnego myślenia, które pozostaje zamknięte na najgłębsze pytania ludzkiej duszy.
Zdaniem arcybiskupa zagrożenie ze strony "zamkniętego umysłu" nie zostało bynajmniej zażegnane w dzisiejszej cywilizacji i wciąż stanowi olbrzymie niebezpieczeństwo i wyzwanie. Dodawał, że i w Polsce jest ono wciąż obecne. Drąży bowiem nie tylko pewne kręgi radykalnie ateistyczne, ale i daje o sobie znać w ramach samego Kościoła. "Dziś - wyjaśniał - zniewolenie to może przyjmować różne formy. Tam gdzie kończy się gruntowna refleksja, odpowiedzialność za słowo, troska o związki logiczne, powstaje pokusa uproszczonych wizji, co grozi niestety także wielu środowiskom katolickim w dzisiejszej Polsce".
6. Dialog z kulturą
Był miłośnikiem literatury, smakoszem poezji, zaś w swoich książkach - także tych poświęconych nauce czy filozofii przyrody - bardzo często odwoływał się do literatury i sztuki przywołując kanon myśli humanistycznej. Miał doskonałe relacje ze światem kultury, w tym także z twórcami, którzy nie deklarowali się jako wierzący. Był jednym z najbardziej aktywnych członków Papieskiej Rady ds. Kultury, pomysłodawcą i organizatorem trzech edycji Międzynarodowego Kongresu Kultury w Lublinie, zasiadał w Europejskiej Akademii Nauki i Sztuki w Wiedniu.
Lubił muzykę Mozarta i Vivaldiego, poezję Herberta, ks. Twardowskiego i ks. Pasierba. Z nimi wszystkimi łączyła go przyjaźń.
Ideałem dlań była "synteza trzech kultur". Ubolewał, że świat nowożytny cechuje rozchodzenie się dróg religii i nauki, izolacja nauk przyrodniczych i humanistyki. Rozdarcie pomiędzy tymi dziedzinami kultury - zdaniem Życińskiego - prowadzi do poszukiwania na skróty dróg ludzkiej samorealizacji. Ubolewał, że rygorystyczna nauka pozytywistyczna zakreśla wąski horyzont przedmiotów swego zainteresowania, w rezultacie prowadzi do "bałkanizacji" czy "parkinsonizacji" (terminy używane przez Życińskiego) różnych dyscyplin nauki, niezdolnych do przedsięwzięć interdyscyplinarnych. Z kolei irracjonalny, chrześcijański estetyzm oparty na założeniu szkodliwości nauki dla duchowości i pokoju społecznego prowadzi do utopizmu. Według abp. Życińskiego w poszukiwaniu sensu ludzkiego życia należy wyjść poza naukę, ale bez porzucania postawy racjonalności, której humanistyczna wartość została potwierdzona przez nowożytne myślenie.
Był autorem wielu książek eseistycznych o kulturze i społeczeństwie, m.in. "Medytacje sokratejskie", "Bóg postmodernistów. Wielkie pytania filozofii we współczesnej krytyce moderny", "Sacrum i kultura", "Elementy filozofii nauki", "Ziarno samotności", "Uczestnicy Bożych tajemnic", "Na zachód od domu niewoli". Abp Życiński miał także bogaty dorobek publicystyczny; przez lata systematycznie publikował eseje w "Rzeczpospolitej" (wydania książkowe obejmują pięć zbiorów), co tydzień pisał refleksje biblijne dla "Tygodnika Powszechnego".
Całe jego życie w przestrzeni publicznej - także w wymiarze europejskim i światowym - było skoncentrowane na obronie nowoczesnego humanizmu, którego podstawę stanowi antropologia, zakorzeniana w wizji osoby wynikającej z Objawienia. Zatem - analogicznie jak Jan Paweł II, którego był wiernym współpracownikiem i uczniem - był przekonany, że realizacja misji Kościoła w świecie będzie zawsze walką o zagrożone człowieczeństwo i prawa przysługujące osobie ludzkiej.
Dlatego był nieugięty w obronie nauczania Kościoła w tych kwestiach, jakie są obecnie najbardziej kontestowane: ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, w tym życia embrionalnego zagrożonego przez najnowsze osiągnięcia biomedycyny, niechęć do kary śmierci, itp. Przypominał i uświadamiał, że życie ludzkie jest wartością, której trzeba bronić - w porę i nie w porę - w imię Ewangelii życia. Tłumaczył konsekwentnie, że osoba ludzka jest wartością najwyższą w tym świecie, wobec czego nie może być kompromisów. Pozostawał więc w sporze z demokracją pojmowaną relatywistycznie, która szacunek dla wartości uzależnia od wyniku głosowania. Zdecydowanie występował przeciwko "dyktaturze relatywizmu" Przypominał, że nauczanie Benedykta XVI daje nam siłę i argumenty, by otaczającej nas dyktaturze relatywizmu przeciwstawić pozytywne świadectwo wartości - znajdując alternatywę wobec nihilizmu, konsumpcji i pustki dzisiejszej cywilizacji.
Pisał bez ogródek, że "najgorszym rodzajem fanatyzmu jest fanatyzm, który traktuje instrumentalnie godność osoby ludzkiej i uzależnia jej prawo do życia od opinii środowisk rezerwujących dla siebie monopol na nowoczesność i postęp. Postawę taką reprezentują od lat środowiska lewicy, dla których interesy partyjne były w polskich dziejach z reguły ważniejsze od szacunku dla praw człowieka. Agresywne i emocjonalne nawiązywanie do tej tradycji stanowi niepokojący znak stanu polskich sumień, niosąc zaprzeczenie ideałów społeczeństwa obywatelskiego".
Wyrażał sprzeciw wobec sztucznego zapłodnienia. Przypominał, że embrion jest człowiekiem we wczesnej fazie życia, a wiec nie można traktować go w sposób przedmiotowy. Był przy tym pragmatykiem i stąd wyraził publicznie poparcie dla projektu ustawy bioetycznej, promowanej przez Jarosława Gowina. Żywił przekonanie, że zapewnia ona maksymalną ochronę ludzkiego embrionu, jaką można osiągnąć w obecnych warunkach pluralizmu poglądów. Uważał jednak, że proponowane tam rozwiązania należy szybko wprowadzić, gdyż inaczej Polsce brakować będzie jakiegokolwiek ustawodawstwa w tej dziedzinie, co grozi zabijaniem tysięcy istnień ludzkich w okresie embrionalnym, co jest dokonywane dziś bez żadnych przeszkód i poza jakąkolwiek kontrolą.
Wyrażał również zdecydowany sprzeciw wobec kary śmierci. "Chrześcijańska kultura życia nie może łączyć się ze zgodą na karę śmierci" - przypomniał na kilkanaście dni przed śmiercią. Mówił, iż patrzy "z bólem i niepokojem" na tych polityków i publicystów, którzy bronią kary śmierci, zapominając o tym, że Jan Paweł II w całym swoim pontyfikacie konsekwentnie podkreślał zadanie głoszenia kultury życia.
7. Dialog z niewierzącymi
Niezwykle ważnym rysem osobowości abp. Życińskiego było wyczulenie na to, co w istocie czują osoby niewierzące, ale formułujące pytania o sens istnienia. Po śmierci Leszka Kołakowskiego, w lipcu 2009 r., wspominał spacer z tym słynnym filozofem po ogrodach papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo. "Z tamtej rozmowy, która szczególnie zapadła mi w pamięć, mogłem wyprowadzić wniosek, że właściwie różni nas tylko odmienność doświadczenia religijnego. Pod względem szacunku dla racjonalności czy nawet afirmacji Absolutu, prof. Kołakowski miał poglądy bardzo bliskie moim, poglądom katolickiego biskupa. Różniło nas to, że on wzrastał w środowisku, w którym nie było poczucia wspólnoty modlitwy, podczas gdy mnie dana była łaska zjednoczenia, więzi ze wspólnotą modlącego się Kościoła".
Przy tym jasno zakreślał warunki tego dialogu w imię prostej zasady uczciwości. Mimo charakteryzującej go dialogicznej postawy wobec "Gazety Wyborczej", gdy dochodziło do pryncypiów zdecydowanie polemizował z Adamem Michnikiem. Kiedy ten ostatni nazwał gen. Czesława Kiszczaka "człowiekiem honoru", to abp Życiński stwierdził natychmiast, że "mówimy z Michnikiem odmiennymi językami. Rozumiemy zgoła inaczej takie pojęcia jak honor czy pojednanie".
8. Współpraca z mediami
"Za najbardziej fascynującą przemianę ostatnich dekad uważam rewolucję informacyjną - mówił abp Życiński - która zburzyła mury, zniszczyła żelazne kurtyny i w naturalny sposób prowadzi do zjawiska nazwanego przez Ojca Świętego globalizacją solidarności. (...) Jest ona kulturą globalnej wioski, w której chrześcijaństwo ma do odegrania ważną rolę, wzbogacając ją o wartości uniwersalne, bliskie Ewangelii".
Stąd na początku lat 90. aktywnie zaangażował się w stworzenie Katolickiej Agencji Informacyjnej, której był opiekunem ze strony Konferencji Episkopatu do końca życia. Uważał, że trzeba stworzyć profesjonalny ośrodek wiarygodnej informacji ze strony Kościoła, który byłby zarazem ośrodkiem dialogu z mediami. W tworzeniu agencji wykorzystywał znane mu i sprawdzone w warunkach demokracji wzorce katolickich agencji amerykańskiej, austriackiej czy niemieckiej. Dlatego za niezbędne uważał powierzenie jej ludziom świeckim, sprawdzonym zarówno na płaszczyźnie działalności apostolskiej jak i znającym dobrze naturę mediów.
Sam przy tym przejawiał olbrzymią aktywność na polu mediów, pisząc i publikując wiele i nigdy nie odmawiając swego szybkiego i zarazem "ciętego" komentarza. Zjednywało mu to równie wielu przyjaciół jak i wrogów.
Ubolewał często nad stanem polskiego dziennikarstwa. Bronił ludzi, wobec których - jego zdaniem - media przekroczyły elementarne granice przyzwoitości. Tak było w przypadku Krzysztofa Piesiewicza. Pisał, że w ten sposób "środowisko dziennikarskie, tak zasłużone dla rozwijania polskiej kultury, zmienia radykalnie swoją tożsamość, przemawiając językiem przestępców, identyfikując się z szantażystami". Widział w tym "zasadniczy krok świadczący o odejściu od etosu dziennikarskiego".
Dodawał, że "obowiązują nas minimalne zasady humanizmu, które jeśli zlekceważymy w naszej prasie, to nie będzie ona godna miana nawet tabloidu".
9. Promotor laikatu
Całą swą postawą dążył do upodmiotowienia laikatu. Świeckich traktował zawsze jako partnerów, darzył olbrzymim zaufaniem i dążył do powierzenia im istotnego współudziału w misji apostolskiej Kościoła. Sam doświadczałem tego przez lata, współpracując z arcybiskupem na polu Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Powołał tez przy Episkopacie Krajową Radę Katolików Świeckich, jako rodzaj głosu doradczego z tej strony.
10. Kościół wobec polityki
Abp Życiński był zdecydowanym zwolennikiem soborowej zasady autonomii Kościoła od polityki, potwierdzonej także przez polski konkordat. Uważał, że partykularne zaangażowanie Kościoła po stronie tej czy innej partii zagraża chrześcijańskiemu uniwersalizmowi. Przekonywał, że głos Kościoła musi być "ponadpolityczny", co oczywiście nie oznacza, że należy milczeć, gdy dzieje się zło. Rolę Kościoła wobec polityki definiował przywołując sformułowanie Jana Pawła II o Kościele, jako "krytycznym sumieniu demokracji".
Przed każdą z kampanii wyborczych przypominał - nieraz nawet w ostrych słowach - że kapłanom nie wolno głosić haseł politycznych. Podczas kampanii wyborczej do Parlamentu w 2007 r. stwierdził, że "nie da się pogodzić z katolicką etyką praktyki, kiedy z ust kapłańskich padają hasła polityczne typu: «zatopić Platformę»". "Zadaniem kapłana - tłumaczył - który ceni wyżej swe kapłaństwo niż sukces polityczny, nie jest zatapianie jakichkolwiek partii, ale głoszenie Jezusa Chrystusa i ukazywanie ideałów Królestwa Niebieskiego".
Zdecydowanie krytykował "partyjniactwo" pozbawione autentycznej troski o dobro wspólne. "Przyjaciele skaczą sobie do oczu, znikają normalne więzi łączące ludzi po to, ażeby interes partii okazał się naczelną wartością. Tak nie można. To nie jest chrześcijańskie podejście do kultury życia" - komentował.
11. Ekumenista i uczestnik dialogu religijnego
Abp Życiński był też niezwykle aktywnym uczestnikiem dialogu ekumenicznego oraz dialogu z innymi religiami. Z nominacji Stolicy Apostolskiej uczestniczył w pracach Wspólnej Grupy Roboczej Światowej Rady Kościołów i Kościoła Rzymskokatolickiego. Na terenie lokalnym utrzymywał bliską więź z prawosławnym arcybiskupem lubelskim Ablem.
Należał do grona pomysłodawców, ustanowionego przez Konferencję Episkopatu Polski w 1997 r. corocznego Dnia Judaizmu w Kościele Katolickim w Polsce. Każdego roku organizował też wspólne modlitwy katolików i Żydów na terenie obozu zagłady na Majdanku. Uczestnikiem pierwszego Kongresu Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie w 2000 r. był zaproszony przezeń główny rabin Rzymu prof. Elio Toaff, który przyjmował Jana Pawła II w rzymskiej synagodze.
12. Europejczyk z krwi i kości
Był zdecydowanym orędownikiem integracji Polski z Unią Europejską. Wielokrotnie wspomniał apel Jana Pawła II, gdy przed wejściem Polski do Unii Europejskiej użył on w swoim przesłaniu sformułowania "od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej". Katolikom zgorszonym tymi słowami tłumaczył, że nie był to bynajmniej wyraz politycznego zaangażowania papieża. "To była wizja Europy kształtowana przez świętych i męczenników, która potrzebuje polskiej duchowości, polskiego świadectwa wiary, tych wartości, jakie kształtowały naszą tradycję i nie mogą pozostać na marginesach Europy. Mówiąc to myślał o zadaniu, które rodacy w ojczyźnie Solidarności powinni uczynić swoim wyzwaniem, by Duch Święty mógł przemieniać oblicze współczesnej Europy" - dowodził.
W 1999 r. był jednym z sekretarzy zwołanego przez Jana Pawła II Specjalnego Zgromadzenia Synodu Biskupów dla Europy. Z tej racji należał do grona autorów znakomitej, posynodalnej adhortacji "Ecclesia in Europa", ogłoszonej później przez Jana Pawła II. Ukazywała ona chrześcijaństwo jako wciąż nową nadzieję dla Europy.
W ostatnich miesiącach życia ukazywał szansę, jaka stwarza polska prezydencja w Unii Europejskiej. "Jest to zadanie tym ważniejsze, że kiedy Polska będzie przewodniczyć w UE i wtedy oczy całej Europy skierują się z zainteresowaniem w stronę Polski, czy my potrafimy wnieść te wartości, o których mówił nam Jan Paweł II, czy też będziemy patrzeć, czym tu się zgorszyć i co skrytykować?" - pytał retorycznie.
Jeśli chodzi o stosunki z naszymi wschodnimi sąsiadami, abp Życiński był przekonany o potrzebie równie intensywnego dialogu, jak np. dialog polsko-niemiecki. Uważał, że inspiracją ku temu mogą być "wielkie karty naszej historii", która gwarantowała pokojowe współistnienie narodów i kultur. "W świecie, w którym łatwo "globalizuje się" nienawiść, agresję i bezmyślność, ważnym zadaniem jest refleksja nad doświadczeniem wielkich kart naszej historii, by można było dzisiejszą rzeczywistość kształtować w papieskim duchu "globalizacji solidarności" - przekonywał.
Bardzo aktywny był na polu dialogu polsko-ukraińskiego, którego wyrazem był m.in. dialog między Kościołem rzymskokatolickim w Polsce i Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim. W Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie kształcił kapłanów greckokatolickich z Ukrainy. Przestrzegał przed "licytacją ran" w stosunkach polsko-ukraińskich. Przypominał przesłanie Jana Pawła II z czasu wizyty we Lwowie w 2001 roku, kiedy papież zwrócił się do zebranych ze słowami: "Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości" i wzywał do przebaczenia.
Abp Życiński zaangażowany był także w dialog polsko-rosyjski. Współpracował z polsko-rosyjską grupą do zagadnień trudnych. Twierdził jednak, że jest to wyzwanie trudniejsze niż w relacjach polsko-niemieckich, gdzie adresat był bardziej określony i jego postawa była łatwiejsza do rozpoznania. Nadzieje wiązał w tej dziedzinie z rolą dialogu między Kościołami oraz przemianami w kierunku prób rozliczenia się z totalitaryzmem, jakie wykazuje obecnie poważna część rosyjskich intelektualistów.
Skomentuj artykuł