Abp Ryś: Chrystus stał się chlebem, by był jedzony – nie mógł być już bliżej z człowiekiem
- Pamięć, jedność, życie dla... nie wiele jest ważniejszych spraw niż te, które są opisane tymi trzema sprawami. W każde z tych trzech wpisana jest Eucharystia, jako obietnica, jako skuteczne narzędzie Boga. Jak nam na tych trzech rzeczach zależy, to się nie odcinajmy od Eucharystii – mówił arcybiskup Grzegorz Ryś.
W uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w łódzkiej bazylice archikatedralnej Mszy świętej połączonej z procesją eucharystyczną do czterech ołtarzy przewodniczył metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś. Hierarcha mówił w homilii o Eucharystii, która jest pamięcią Ludu Bożego, jednością między członkami ciała Chrystusa oraz życiem dla innych.
- Eucharystia jest sakramentem pamięci, jest pamięcią Ludu Bożego. Żeby Lud Boga nie tracił świadomości tego, co jest człowiekowi tak na prawdę potrzebne wtedy, kiedy przez chwilę zrobi mu się dobrze, bezpiecznie, wygodnie. "Pamiętaj" - to jest słowo na pewno aktualne. Mamy za sobą dwa - trzy miesiące wielkiego poruszenia duchowego. Wielu z was pisało do mnie o tymi jak potrzebne jest nam przepowiadanie słowa Bożego, jak trudno przejść ten czas bez słowa Bożego. Pamiętajcie ten czas! Na te wszystkie momenty, kiedy życie stanie się „normalne”, spokojne, dostatnie i będzie wciągać człowieka, by ten wszystkie swoje pragnienia, oczekiwania zredukował do wygody i konsumpcji. Pamiętajcie! – podkreślił arcybiskup.
- Jesteśmy jednym ciałem, bo ja potrzebuję jednego, drugiego, trzeciego – tak jak moje oko potrzebuje mojej ręki. Jak oko i ręka potrzebują nogi. Mówimy o jedności organizmu, ale nie tylko formie zewnętrznej. Kościół to jest ciało i jako ciało, ma być narzędziem jedności poza sobą – jednością całego rodzaju ludzkiego. Ta jedność całego rodzaju ludzkiego może się dziać przez to narzędzie, przez ten sakrament jakim jest Kościół. Potrzebujemy siebie wzajemnie jak tkanki się potrzebują w jednym ciele. Święty Paweł mówi, że to się stanie dzięki Eucharystii – jeśli tylko zrozumiemy, że nie da się jeść ze stołu Eucharystycznego i na co dzień jadać ze stołu demonów. Eucharystia buduje naszą jedność wtedy, i tylko wtedy, gdy nie jesteśmy bałwochwalcami – zauważył kaznodzieja.
- Żyjesz wtedy, kiedy żyjesz dla kogoś. To jest prawdziwe życie, kiedy żyjesz dla... Eucharystia pokazuje nam życie Chrystusa, bo Chrystus żyje dla… Nie można już tego lepiej pokazać. On stał się Chlebem, by być jedzonym. Chleb nie jest po to, by nosić go po ulicach. Chleb jest po to, by go jeść. Chrystus osiąga to, czego zapragnął, stając się w chlebie i winie, kiedy Go spożywamy, kiedy Go pijemy. Bycie Eucharystią jest dowodem Chrystusowego bycia dla… Dlatego mówi, ja żyję, ja mam w sobie życie, mam życie wieczne. Kto mnie spożywa, będzie żył dla mnie. Eucharystia uczy nas życia dla… - zaznaczył hierarcha.
Pod koniec liturgii rozpoczęła się procesja do czterech ołtarzy. Wierni przeszli tradycyjną trasą procesji, ulicą Piotrkowską, Czerwoną, Wólczańską, ks. I. Skorupki i Piotrkowską do katedry. Przy każdej ze stacji metropolita łódzki wygłosił krótkie rozważanie nawiązujące do odśpiewanej wcześniej ewangelii.
Przy pierwszym ołtarzu metropolita łódzki zwrócił uwagę na to, że "Eucharystia, to nie jest tylko celebracja. Nasze chrześcijaństwo musi być życiem. Dlatego u św. Jana opis Eucharystii to jest opis tego, jak Jezus umywa nogi swoim uczniom. Dalej mówi – abyście czynili to, co ja wam uczyniłem. To czyńcie na moją pamiątkę oznacza odprawiać Mszę świętą, ale to czyńcie na moją pamiątkę oznacza także umywać innym nogi. Jest celebracja i jest życie. Nie wystarczy tylko pięknie celebrować, ale jest ważne, by Eucharystia wprowadzała dyscyplinę, porządek w nasze życie".
Po odczytaniu ewangelii o rozmnożeniu chleba - przy drugim ołtarzu - hierarcha zauważył, że św. Faustyna nazywała Pana Jezusa mocarzem maleńkości. "To jest ten, który przez to, co najmniejsze, co maleńkie, objawia całą swoją moc, całą swoją siłę. To jest bardzo ważne, byśmy chcieli się uczyć od Jezusa wiary w to, co małe. Wiary w moc, która jest ukryta w tym, co jest małe. To oznacza, że nie trzeba się rozglądać na jakieś niesłychane szanse do czynienia wielkich rzeczy, bo na co dzień przegapiamy to, co małe, co jest w Jezusowej skali jest niezwykle ważne" – dodał arcybiskup.
O tym, że jesteśmy podobni do apostołów zmierzających do Emaus, bo poznajemy Chrystusa po łamaniu chleba, mówił arcybiskup łódzki w krótkiej refleksji przy trzecim ołtarzu. - Jezus poszedł za uczniami do Emaus. Poszedł za tymi, którzy chcieli odejść, którzy chcieli zostawić całą swoją historię bycia z Nim. Poszedł za nimi, nie zrezygnował z nich. Takim uczniom – niemalże niewierzącym – przełamał chleb, sam się dał w tym chlebie – bo jest miłością miłosierną. W Eucharystii poznajemy Go, nie tyle, że jest, ale kim jest – zaznaczył metropolita.
Jedność Kościoła była tematem rozważania arcybiskupa Rysia przy ostatnim ołtarzu, podczas tegorocznej łódzkiej procesji Bożego Ciała. – Może jest tak, że za dużo patrzymy na to, co się miedzy nami podziało złego. Źle patrzymy na siebie wzajemnie – katolicy na chrześcijan, a oni na nas. Widzimy to, co nam przeszkadza. Widzimy co narosło jako rana nie zagojona, jako pretensja. Za dużo patrzenia w tym kierunku, za mało patrzenia w kierunku Boga, za mało wchodzenia w komunię w Nim. Kiedy jesteśmy w Nim, to jesteśmy razem – zauważył.
Po przyjściu do katedry odśpiewano hymn Te Deum, a następnie ksiądz arcybiskup udzielił wszystkim zebranym błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
W podziękowaniu za obecność i wspólną modlitwę łódzki metropolita podzielił się refleksją jaka zrodziła się w nim podczas procesji: "Niosłem w dłoniach Jezusa, a na ramionach was – bo mam na sobie paliusz – symbolizujący owce - czyli was. Bliskość Jezusa i Jego owiec. Życzę wam takiej ciągłej bliskości z Jezusem".
Z uwagi na trwającą pandemię koronawirusa Covid19 wszyscy wierni przed rozpoczęciem procesji zostali poproszeni przez proboszcza katedry o zachowanie środków ostrożności – odległość 2 metrów od innych uczestników procesji oraz o założenie maseczki higienicznej. Przy wyjściu z katedry każdy, kto nie posiadał takiej maski, mógł ją zabrać ze sobą i założyć na czas trwania wspólnej modlitwy.
Skomentuj artykuł