Apel biskupa ełckiego po zabójstwie młodego chłopaka
Biskup ełcki Jerzy Mazur, który w poniedziałek odprawi mszę w intencji zabitego w sobotę 21-latka, powiedział PAP, że będzie się modlić o to, by na agresję nie odpowiadać agresją.
Z policyjnych statystyk wynika, że w Ełku do przestępstw na tle narodowościowym dotychczas dochodziło sporadycznie.
W sobotę ok. 23, w wyniku awantury w barze z kebabem, doszło do zabójstwa 21-letniego Polaka. Jak poinformowała w poniedziałek rano prokuratura rejonowa w Ełku, zarzut zabójstwa postawiono pracującemu w barze obywatelowi Tunezji, zatrzymani są obywatele Algierii i Maroka.
Niedzielne zamieszki w Ełku, spowodowane zabójstwem, zszokowały wielu mieszkańców, w tym biskupa ełckiego Jerzego Mazura.
- Ełk jest spokojnym miastem, otwartym na ludzi innych kultur, co pokazały m.in. Światowe Dni Młodzieży. Wtedy przyjechali do nas młodzi ludzie z innych krajów i mieszkańcy miasta chętnie ich u siebie gościli, nie było z tym żadnych problemów - powiedział PAP bp Mazur, który w poniedziałek w katedrze odprawi mszę w intencji zmarłego Daniela oraz, jak zapowiedział PAP, będzie się modlił o to, by na agresję nie odpowiadać agresją.
- Będziemy prosić Boga o Światło Ducha Świętego i dar zrozumienia problemów emigracji i rozwiazywania spraw bez zawiści, bo ta droga do niczego nie prowadzi, a jako chrześcijanie powinniśmy iść drogą przebaczenia i pojednania - powiedział bp Mazur.
Leżący na skraju Mazur Ełk jest 60-tysięcznym miastem, w którym ludzie innych narodowości i grup etnicznych (Romowie, Ukraińcy czy Arabowie) stanowią ledwie garstkę. - Mieszkańców pochodzenia arabskiego jest pewnie mniej niż dziesięcioro. Spora grupa osób przyjechała do nas z Ukrainy i tu pracuje w naszych zakładach. Ukraińcy to cenieni i szanowani pracownicy, z ich udziałem nie ma żadnych incydentów - powiedział PAP prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz.
W jego ocenie niedzielne zamieszki to "incydentalne zdarzenie, na które nałożyło się kilka czynników: od tego, że była to noc sylwestrowa, po panujące w całej Europie nastroje antyislamskie".
Zdaniem socjologa dr Stefana Marcinkiewicza, który mieszka w Ełku, a pracuje na olsztyńskim uniwersytecie, owe "nastroje antyislamskie" rosły w Ełku od dawna.
- W 2015 roku była w mieście manifestacja antyislamska, a w czasie kampanii wyborczej jeden z kandydatów do parlamentu pooklejał miasto plakatami z napisami "Stop islamizacji". Także miejscy radni nie stronią na portalach społecznościowych od wpisów, które mają podteksty tego rodzaju, choć w Ełku de facto wyznawców islamu nie ma, jest ich dosłownie kilku - powiedział PAP. Dodał, że mieszkańcy miasta od dawna szeroko komentują w internecie każdy z zamachów terrorystycznych, do jakich dochodzi w Europie i reagują na te zdarzenia "jak mieszkańcy globalnej wioski".
Radny PiS Michał Tyszkiewicz, podając na Twitterze informację o zamieszkach przed barem z kebabem, użył obok siebie hasztagów "imigranci" oraz "kosawplecy". W poniedziałek w rozmowie z PAP przyznał, że taka zbitka "była niezręczna" i "być może niepotrzebna". - Relacjonowałem na gorąco to, co się stało. Rzeczywiście imigranci zabili nożem mieszkańca miasta - przyznał radny Tyszkiewicz.
Wpisy o antyimigranckim podtekście można znaleźć także na profilach społecznościowych innych ełckich radnych i samorządowców.
Wszyscy rozmówcy PAP podkreślali, iż mają nadzieję, że do kolejnych zamieszek w mieście nie dojdzie. - W całej Europie takie nastroje niepokoju panują, u nas w mieście to działa chyba na zasadzie "biją naszych" - powiedział PAP radny Tyszkiewicz.
Prezydent Ełku zadeklarował w rozmowie z PAP, że "zrobi wszystko, by mieszkańcy czuli się bezpiecznie".
Skomentuj artykuł