Archidiecezja warszawska o księżach Kadzińskim i Gomulskim: Ich rola w grupach z Teresina i Rokitna wymaga reakcji
Żadna z grup osób, organizujących się w Teresinie i w Rokitnie, nie jest wspólnotą kościelną, a księża Łukasz Kadziński i Jacek Gomulski nigdy nie byli skierowani przez ordynariuszy do pracy w tych grupach albo do towarzyszenia skupionym tam osobom. Ich rola i funkcjonowanie w tych grupach wymaga wyjaśnienia i reakcji władzy kościelnej - poinformowała archidiecezja warszawska.
Do sprawy odniósł się w oświadczeniu przekazanym w poniedziałek PAP rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński i delegat arcybiskupa metropolity warszawskiego ks. Michał Turkowski.
Grupy z Teresina i Rokitna nie są wspólnotami kościelnymi
- W lipcu bieżącego roku w archidiecezji warszawskiej rozpoczęło się dochodzenie wstępne dotyczące księży Łukasza Kadzińskiego i Jacka Gomulskiego. Dochodzenie to zostało podjęte w związku ze zgłoszeniami i zarzutami, jakie zostały skierowane do Kurii Metropolitalnej Warszawskiej w maju bieżącego roku, które dotyczyły grup organizujących się w formę życia wspólnotowego i roli księży z nimi utożsamianych - czytamy w oświadczeniu.
Poinformowano, że w trakcie prowadzonych działań, zarówno do delegata arcybiskupa warszawskiego, jak i do Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, które zajmuje się badaniem różnych zrzeszeń pod kątem występowania w nich znamion sekt, "zgłosiło się kilkadziesiąt osób, których świadectwa, skargi oraz zeznania rzucały wciąż nowe światło na przedmiot sprawy". - Pojawiły się również obszerne materiały w mediach - dodano.
W związku z tym, Kuria Metropolitalna Warszawska podkreśliła w komunikacie, że "żadna z grup osób, organizujących się w Teresinie i w Rokitnie, nie jest wspólnotą kościelną, co oznacza, że nie jest stowarzyszeniem ani ruchem powoływanym formalnie w ramach struktur duszpasterskich Kościoła".
Zaznaczono, że "nie była też nigdy objęta duszpasterstwem archidiecezji warszawskiej, nie działa również pod jej auspicjami". Podkreślono, że "księża Łukasz Kadziński i Jacek Gomulski nigdy nie byli skierowani przez ordynariuszy do pracy w tych grupach albo do towarzyszenia skupionym tam osobom". - Ich obecność tam pozostawała jedynie ich własną inicjatywą, nawet wbrew sugestiom ordynariuszy - zaznaczono.
Grupa "pełnoletnich" osób, które "organizują swój sposób życia i działania"
Wyjaśniono, że "z punktu widzenia Kościoła jest to więc grupa osób, które jako pełnoletnie organizują swój sposób życia i działania".
Mimo to, jak dodano, "archidiecezja warszawska podjęła działania wyjaśniające, ze względu na wymieniane w zgłoszeniach nazwiska księży". "Ich rola i funkcjonowanie w tych grupach wymaga wyjaśnienia i reakcji władzy kościelnej".
Co działo się we wspólnotach z Teresina i Rokitna?
Na portalu YouTube został opublikowany materiał filmowy autorstwa Pawła Kostowskiego "Byłem w sekcie". Na nagraniu Kostecki odczytał list, który przekazał kurii archidiecezji warszawskiej. Poinformował w nim, że przez 6 lat, od 2017 r., był członkiem organizacji założonej przez ks. Kadzińskiego.
Jak twierdzi, ks. Kadziński "sprawował w niej władzę absolutną". - Na polecenie pasterza budowaliśmy nielegalne kaplice co najmniej w trzech miejscach. Był tam przechowywany Najświętszy Sakrament bez zgody i wiedzy władz kościelnych - napisał Kostecki.
Dodał, że "zdarzało się, że ks. Łukasz ubrany w szaty liturgiczne, krzyczał na ministrantów i szarpał ich w czasie mszy".
- Kontrolował każdy, najdrobniejszy aspekt życia wspólnoty (np. rodzaj obrusu na stole) oraz życia poszczególnych jej członków. Robił awantury o to, że ktoś czytał książkę albo oglądał film bez jego pozwolenia. Wraz z Radą Wspólnoty decydował o tym, gdzie członkowie mogą podjąć pracę, jaki kierunek studiów rozpocząć oraz rozbijał i aranżował związki - napisał.
Dodał, że na zaręczyny i ślub członkom wspólnoty pozwalał dopiero, kiedy miał pewność, że przyszli małżonkowie są bardziej lojalni wobec niego, niż wobec swojego partnera.
Oskarżył również ks. Łukasza Kadzińskiego i ks. Jacka Gomulskiego o wspieranie suspendowanego ks. Piotra Natanka i o utrzymywanie kontaktów intymnych z niektórymi członkami wspólnoty.
Zaznaczył, że dzieci członków wspólnoty nie chodzą do szkoły, gdyż są objęte nauczaniem domowym. - Poziom nauczania jest niski, ale dzięki temu modelowi dzieci są zupełnie odizolowane od świata zewnętrznego. Nie mają żadnych relacji z osobami spoza tego środowiska i nie znają życia poza sektą ks. Kadzińskiego - stwierdził.
Według Kosteckiego, w Fundacji Dobrej Edukacji "Maximilianum" niejednokrotnie dochodziło również do nadużyć finansowych.
Ks. Kadziński odniósł się do stawianych mu zarzutów w oświadczeniu, które w piątek opublikował portal "Do Rzeczy".
- Publikacja dotycząca mojej działalności duszpasterskiej, zawierająca treści, które uważam za pomówienie, stała się już podstawą zawiadomienia, jakie skierowałem do Prokuratury Okręgowej w Płocku. Dotyczy ono także innych, wcześniejszych zdarzeń i podejmowanych w stosunku do mnie działań. Oczekując czynności prokuratury, będę unikał komentarzy w tej sprawie - napisał ks. Kadziński.
Źródło: PAP / pk
Skomentuj artykuł