Bez więźniów niepełnosprawni nie doszliby na Jasną Górę

Bez więźniów niepełnosprawni nie doszliby na Jasną Górę
(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
PAP / warszawa.gosc.pl / pp

"Zawsze wierzyłem w Boga, ale nigdy nie byłem blisko Boga. Tutaj przybliżam się do Niego" - mówi uczestnik pieszej pielgrzymki niepełnosprawnych na Jasną Górę. Mężczyzna niedawno opuścił więzienie. Jest jednym z kilkunastu byłych lub obecnych więźniów, którzy pielgrzymując, opiekują się niepełnosprawnymi.

"Wodzem" pątników jest prezes Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej ks. Stanisław Jurczuk. Wspominając początki, myślami wrócił do 1991 r., kiedy będąc z pielgrzymką akademicką, postanowił, że będzie to jego ostatnia.

"Wtedy doszedłem do wniosku, że czas pożegnać się z pielgrzymką, bo człowiek jest już wiekowy" - powiedział podczas odpoczynku pątników w miejscowości Łubno.

Pielgrzymka dla niepełnosprawnych 

Jak pomyślał, tak zrobił. Jednak kilka miesięcy później przyszli do niego parafianie. Powiedzieli, że mają pomysł, aby stworzyć pielgrzymkę dla osób niepełnosprawnych. Początkowo był temu przeciwny, lecz pomysłodawcy go przekonali.

DEON.PL POLECA

"Ja, który uważałem, że nie powinienem chodzić, dostałem kopniaka od Pana Boga i chodzę 28 lat" - powiedział.

W pierwszej pielgrzymce szło ok. 200 osób. W tym roku jest ich 600, choć były lata, kiedy szło od 700 do 1000 osób. Chodzą rodziny z małymi dziećmi, osoby samotne, bezdomni i więźniowie, którzy opiekują się niepełnosprawnymi. Najstarszy pątnik ma 80 lat, najmłodszy cztery miesiące.

Bez więźniów niepełnosprawni nie doszliby na Jasną Górę - zdjęcie w treści artykułu

(fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Duchowny podkreśla, że jest coś pięknego w przyciąganiu do tej pielgrzymki przez osoby niepełnosprawne różnych ludzi. Od 2000 r. chodzą z pielgrzymką więźniowie. To - jak mówi ksiądz - było bardzo odważne posunięcie, bo to jest wspaniała resocjalizacja.

Pątnicy idą w pięciu grupach. Każda z nich ma swoich patronów. Od 28 lat idzie grupa św. Wawrzyńca. Dlaczego ma takiego patrona? Bo jak tłumaczy ks. Jurczuk, kiedy poproszono św. Wawrzyńca, jeszcze jako diakona, aby wydał skarby kościoła, to wyprowadził chorych, niepełnosprawnych. "To są skarby kościoła - miał powiedzieć. I tak od 28 lat św. Wawrzyniec wyprowadza nas na trasę pielgrzymki" - mówił ksiądz.

Okazja do zadośćuczynienia 

Marek Łagodziński, prezes pomagającej więźniom Fundacji Sławek, również uważa, że nie ma lepszej resocjalizacji jak opieka skazanych nad niepełnosprawnymi. W pierwszej pielgrzymce szło pięć takich osób, w tegorocznej idzie 11. Są osadzeni m.in. w Olsztynie, Poznaniu, Pionkach, Ustce czy we Włodawie.

Łagodziński uważa, że nie ważne, jak żyłeś dotychczas, ważne, jak chcesz spędzić resztę swojego życia.

"Jeżeli godnie, trzeźwo i uczciwie, to jest nam po drodze. Takim ludziom pomagamy" - powiedział. Według niego pielgrzymowanie to okazja do tego, że ci, którzy kiedyś czynili zło, mogli zadośćuczynić za swoje czyny. Prezes chwali więźniów. Mówi, że spisują się znakomicie.

Zanim Łagodziński wraz z żoną założył fundację, sam zmagał się z chorobą alkoholową. Nie pije już od 31 lat.

Jak sam twierdzi, to Jan Paweł II, z którym spotkał się na audiencji w 1988 r., wymodlił mu zmianę życia.

Dzięki mitingom AA na Rakowieckiej zetknął się z problemami więźniów. Kilka lat później, z żoną i dziećmi, dzięki którym każdego dnia zwycięża z uzależnieniem, założył fundację, która pomaga stanąć na nogi wychodzącym z więzienia. Nazwali ją imieniem mężczyzny, który po 18-letnim wyroku, dzięki Markowi, stał się innym człowiekiem.

Bliżej Boga 

Pierwszy raz więźniowie poszli na pielgrzymkę z M. Łagodzińskim 20 lat temu. Zresztą dziś, po 20 latach, już nikt nie wyobraża sobie, by zabrakło więźniów na pielgrzymce.

"Wyszedłem z więzienia i nie chcę tam wracać. Zawsze wierzyłem w Boga, ale nigdy nie byłem blisko Boga. Tutaj przybliżam się do niego" - mówi jeden z więźniów.

Więźniowie podkreślają, że tu się dzieją dziwne rzeczy, że ten kontakt z osobami niepełnosprawnymi, ich spokój, radość, miłość, jaką pokazują, jest dla nich zaskoczeniem. Również gościnność ludzi.

Także niepełnosprawni są zadowoleni z takiej opieki. Już kilka miesięcy wcześniej piszą prośby, aby ich opiekunem był osadzony. Pani Katarzyna, która pielgrzymuje kolejny raz, porusza się na wózku. Jest zachwycona swoim opiekunem. Mówi, że jest cierpliwy i łagodny. Dla niej pielgrzymowanie to spotkanie z Bogiem. To także spotkanie ze znajomymi i z przyjaciółmi. "Bo na pielgrzymce często rodzą się przyjaźnie" - twierdzi.

Podobnego zdania jest Krzysztof. Nim opiekuje się rodzina. Mówi, że lubi przebywać wśród ludzi, bo są fajni, mili i sobie pomagają. Z kolei jego współtowarzysz uważa, że pielgrzymka do "taka bateria", dzięki której łatwiej żyć.

28. Piesza Pielgrzymka Niepełnosprawnych rozpoczęła się 5 sierpnia Mszą św. o godz. 6 w kościele św. Józefa przy ul. Deotymy 41 w Warszawie. Na Jasną Górę pątnicy dotrą 14 sierpnia ok. godz. 17.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
św. Ignacy Loyola

Jednakże w tym [następstwie myśli] była taka różnica: kiedy myślał o rzeczach światowych, doznawał w tym wielkiej przyjemności, a kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów myślał o odbyciu boso...

Skomentuj artykuł

Bez więźniów niepełnosprawni nie doszliby na Jasną Górę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.