Białoruś: władze ostrzegają Kościół prawosławny, że może zostać zdelegalizowany za "antyrządową działalność"
Białoruski Kościół Prawosławny (BKP), mający rangę egzarchatu w ramach Patriarchatu Moskiewskiego, został ostrzeżony o możliwości cofnięcia mu rejestracji państwowej, jeśli nie zaprzestanie popierania protestów społecznych przeciw reżimowi Alaksandra Łukaszenki. Napisał o tym 6 stycznia na ukraińskim portalu babel.ru tamtejszy publicysta Kostia Andrejkoweć, powołując się na swego rosyjskiego odpowiednika protodiakona Andrieja Kurajewa (pozbawionego pod koniec ub.r. przez sąd kościelny tej godności).
On z kolei zamieścił na swoim blogu oryginał pisma z 17 grudnia 2020, jakie zwierzchnik BKP, metropolita miński i zasławski Beniamin skierował do arcybiskupa grodzieńskiego i wołkowyskiego Artemiusza. Nawiązał w nim do listu pełnomocnika ds. religii i narodowości Republiki Białoruś z 27 listopada 2020, w którym domagał się on od kierownictwa Kościoła bezwzględnego przestrzegania istniejącego w kraju ustawodawstwa, zwłaszcza art. 16 Konstytucji i art. 8 Ustawy "O wolności sumienia i organizacji religijnych". Pełnomocnik zagroził przy tym, że jeśli "naruszenia [prawa], wskazane w ostrzeżeniu, powtórzą się w ciągu roku, to organ rejestrujący zwróci się do sądu z oświadczeniem w sprawie likwidacji [danej] organizacji religijnej, to znaczy pozbawienia jej statusu prawnego i w efekcie zakazu jej działalności na obszarze Republiki Białoruś [RB]".
W tej sytuacji metropolita Beniamin – patriarszy egzarcha Białorusi – polecił arcybiskupowi Artemiuszowi jako urzędującemu rządcy archieparchią grodzieńską "zapewnienie wykonania na jej obszarze wspomnianych wymogów ustawodawstwa RB oraz postanowień i stanowisk Synodu BKP".
Ani w piśmie pełnomocnika, ani w liście metropolity nie wymieniono żadnych konkretnych dowodów tych działań, które oznaczałyby złamanie obowiązujących przepisów. Kierownictwo Kościoła białoruskiego, mającego status egzarchatu, a więc szerokiej autonomii, w łonie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, zajmowało na ogół stanowisko prorządowe i popierało władze i osobiście prezydenta A. Łukaszenkę. Ale pojedynczy biskupi, a zwłaszcza szeregowi księża wyrażali wielokrotnie sympatie i współczucie osobom demonstrującym przeciw fałszerstwom w ubiegłorocznych sierpniowych wyborach prezydenckich.
Protesty te trwają już ponad 150 dni, a ich uczestnicy żądają powtórzenia wyborów, zwolnienia wszystkich więźniów politycznych i innych osób, zatrzymanych w czasie manifestacji i przede wszystkim ustąpienia Łukaszenki, który 23 września ub.r. objął oficjalnie podczas tajemniczej "inauguracji".
Skomentuj artykuł