Bp Jarecki o konwencji stambulskiej: byłoby źle gdyby Kościół przyłożył się do jej wypowiedzenia
"U wielu ludzi samo słowo «gender» wywołuje lęk i większość dokumentów, w których się pojawia, postrzegają jako zagrożenie, winiąc za to Unię Europejską. Mam nawet wrażenie, że ich lektura ogranicza się do szukania niebezpieczeństw. Moje podejście jest inne. Statystyki mówią, że kobiety są prześladowane, wykorzystywane, zabijane, że to one są najczęściej ofiarami przemocy domowej. To jest problem światowy, którego nie wolno nie widzieć" - twierdzi bp. Jarecki.
Jedną z kwestii poruszanych w środowej rozmowie z Tomaszem Krzyżakiem i bp. Piotrem Jareckim wokół książki "Obudzić proroków", było stanowisko Kościoła w sprawie konwencji antyprzemocowej. Zdaniem redaktora Krzyżaka temat przemocy w rodzinie nie powinien być zbywany.
"Temat przemocy w rodzinie nie jest specjalnie obecny w dokumentach Kościoła w Polsce, ale ta przemoc występuje. Kościół w moim przekonaniu ma wielką, ale to wielką rolę do odegrania" - mówił Tomasz Krzyżak.
Biskup Jarecki wspominał, że przy przyjęciu dokumentu przewodniczył grupie eksperckiej, która go opiniowała.
"Stworzyliśmy zespół ekspercki, który zajął się oceną konwencji stambulskiej i moje podstawowe spostrzeżenie jest takie, że byłoby bardzo źle, gdyby Kościół hierarchiczny przyczynił się do wypowiedzenia tej konwencji w Polsce" - uważa bp Jarecki. Problemy z dokumentem biorą się jego zdaniem z niewiedzy, bo "z jednej strony są ludzie, którzy znają jej treść. A z drugiej osoby, które bazują tylko na opracowaniach – na przykład Telewizji Trwam czy Ordo Iuris – i nigdy nie przeczytały tego dokumentu, nie przeanalizowały go. Ta druga strona jest bardzo nagłaśniana. Natomiast eksperci, którzy – także z pozycji antropologii chrześcijańskiej – zajmują się tym dokumentem, dostrzegą tam może jedno czy drugie niejasne określenie, ale to naprawdę nie jest dokument niebezpieczny".
"Jeśli jest jakieś określenie niejasne, to powinniśmy je zinterpretować w kluczu chrześcijańskim. A to, że jest płeć kulturowa? To wszyscy wiemy. Przecież dokument jest kierowany nie tylko do Polski. Jak jest traktowana kobieta, nawet w niektórych regionach Polski? Nie mówiąc już w innych kulturach… Myślę, że wypowiedzenie tego dokumentu przyniosłoby wiele zła" - stwierdził biskup Jarecki.
W czwartek prezydium Konferencji Episkopatu Polski opublikowało stanowisko w sprawie konwencji antyprzemocowej. Podpisani pod nim biskupi domagają się odrzucenia konwencji stambulskiej i zastąpienia jej Międzynarodową Konwencją Praw Rodziny.
Publikujemy pełny tekst oświadczenia prezydium KEP:
Wobec toczącej się aktualnie w naszym kraju debaty na temat utrzymania w mocy lub wypowiedzenia przyjętej dnia 11 maja 2011 roku w Istambule „Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”, zwanej powszechnie Konwencją Stambulską, pragniemy niniejszym przypomnieć, że w tej sprawie zgodne stanowisko przyjęło już zgromadzenie biskupów Europy Środkowej, którzy wezwali do odrzucenia tego dokumentu.
Równocześnie z uznaniem przyjmujemy powstanie społecznej inicjatywy ustawodawczej na rzecz wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej i zastąpienia jej Międzynarodową Konwencją Praw Rodziny, zachęcając do wspierania tej akcji.
Całkowicie słusznie Konwencja Stambulska pragnie walczyć z dyskryminacjami wynikającymi z różnicy płci (ang. sex, franc. sexe), czyli biologicznych różnic między kobietą a mężczyzną. Jednakże obok tego Konwencja wprowadza elementy ideologii gender, mówiąc o konieczności zwalczania różnego rodzaju dyskryminacji związanych z gender (franc. genre). Wielokrotnie występujące w tym dokumencie pojęcie gender – tłumaczone na język polski jako „płeć społeczno-kulturowa” – oznacza, według Konwencji, „społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn” (por. Konwencja Stambulska, art. 3 lit. c).
Co więcej, w Konwencji Stambulskiej jest mowa również o tym, że jedną z przyczyn przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest religia i tradycja (por. tamże, art. 12 ust. 5). Dlatego też Konwencja domaga się od państw ją przyjmujących, aby promowały „zmianę społecznych i kulturowych wzorców zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn” (por. tamże, art. 12 ust. 1), oraz aby wprowadziły „do programów nauczania na wszystkich etapach edukacji (…) treści dotyczące równości kobiet i mężczyzn [a także] niestereotypowych ról społeczno-kulturowych” (por. tamże, art. 14 ust. 1).
Tymczasem małżeństwo, czyli trwały związek kobiety i mężczyzny, oraz ich dopełniające się role: macierzyństwo i ojcostwo, które stanowią również polskie wartości konstytucyjne, nie są stereotypami kulturowymi, ale fundamentem życia człowieka i społeczeństwa, zgodnie z wolą samego Stwórcy (por. Rdz 1, 27-28).
Wspieramy również – i zachęcamy, aby wspierać – wszelkie zmiany w polskim prawie karnym, które służą jeszcze większej ochronie i bezpieczeństwu życia rodzinnego. Przypominamy, że głównymi źródłami kryzysowych zjawisk w życiu rodzinnym, przechodzących niekiedy w patologię i przemoc, są: alkoholizm, narkomania i inne uzależnienia, a także pornografizacja kultury masowej oraz związane z nią uprzedmiotowienie kobiety i dehumanizacja życia seksualnego.
Abp Stanisław Gądecki, arcybiskup metropolita poznański, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, wiceprzewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE)
Abp Marek Jędraszewski, arcybiskup metropolita krakowski, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
Bp Artur G. Miziński, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski
Warszawa, 17 września 2020 r.
Poniżej prezentujemy fragment książki "Obudzić proroków. Rozmowy o Kościele, polityce i życiu w prawdzie" poświęcony konwencji stambulskiej:
Tomasz Krzyżak: O Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, czyli tak zwanej konwencji stambulskiej, niektórzy biskupi mówią, że jest nieszczęsna. Ksiądz twierdzi, że jest „szczęsna”. Dlaczego?
bp Piotr Jarecki: Dość oryginalne określenie jakości dokumentu. Nowe dla mnie słowo. Konwencja broni godności osób maltretowanych, nie tylko kobiet, choć ich przede wszystkim. I dlatego mówię o niej, że jest „szczęsna”, używając pana określenia. Natomiast niektórzy widzą, w kilku niejasnych zapisach, niebezpieczeństwo. Zawartą w tym dokumencie definicję gender czy kwestie podejmowania tej tematyki w szkołach można źle zrozumieć. I niektórzy w tych kilku niejasnych zapisach widzą po prostu śmiertelne zagrożenie dla naszej cywilizacji inspirowanej chrześcijaństwem. Nawet i dzisiaj są ludzie, którzy chcą, ażeby rząd Polski wypowiedział tę konwencję, czemu ja osobiście się sprzeciwiam, zarówno po przeczytaniu tego dokumentu, jak i po wysłuchaniu ekspertyz ludzi, którzy się tym zajmują, a jednocześnie podzielają antropologię chrześcijańską i chrześcijańską wizję społeczeństwa, chrześcijańską wizję rodziny.
Rzeczywiście są środowiska, które twierdzą, że Polska powinna wypowiedzieć „antyrodzinną, genderową” konwencję, bo ich zdaniem nasze prawo w zakresie ochrony kobiet przed przemocą jest jednym z najbardziej skutecznych w Europie. Proponują przygotowanie międzynarodowej Konwencji Praw Rodziny, która powinna nawiązywać do zasad Karty Praw Rodziny opracowanej przed laty przez Papieską Radę ds. Rodziny.
Szczerze mówiąc, nie widzę takiej potrzeby. Karta Praw Rodziny ogłoszona w 1983 roku przez Jana Pawła II nie straciła aktualności. Zamiast dyskutować o zastąpieniu jednego dokumentu drugim, skupiłbym się na szukaniu punktów wspólnych, promowaniu chrześcijańskiej antropologii i ukazywaniu ewentualnych zagrożeń związanych z przyjęciem konwencji stambulskiej.
Ale przecież „ideologiczne założenia” konwencji „godzą w dobro rodziny”. Katolickiemu biskupowi na rodzinie nie zależy? Poza tym burzliwe dyskusje na temat tego dokumentu toczą się także w innych krajach, głównie Europy Środkowo-Wschodniej.
Bądźmy poważni! Oczywiście, że leży mi na sercu dobro rodzin. Zawsze będę podkreślał, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, a rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Ale nie zmusi mnie pan do tego, bym przez kilka niejasnych zapisów przekreślił konwencję stambulską. Przemoc w rodzinach, i nie tylko, jest problemem, także w Polsce.
Nie zamierzam księdza do niczego zmuszać…
Wiem, że toczą się dyskusje na ten temat, również za granicą. Czeski teolog ksiądz Tomáš Halík, który podchodzi do sprawy podobnie jak ja, nie może się przez to dogadać ze swoim przełożonym, kardynałem Dominikiem Duką, i jest na cenzurowanym. Opinie są różne. U wielu ludzi samo słowo „gender” wywołuje lęk i większość dokumentów, w których się pojawia, postrzegają jako zagrożenie, winiąc za to Unię Europejską. Mam nawet wrażenie, że ich lektura ogranicza się do szukania niebezpieczeństw. Moje podejście jest inne. Statystyki mówią, że kobiety są prześladowane, wykorzystywane, zabijane, że to one są najczęściej ofiarami przemocy domowej. To jest problem światowy, którego nie wolno nie widzieć. I nawet jeżeli jedno czy drugie zdanie w konwencji nie jest w pełni klarowne i jasne, to nie zamierzam z tego powodu namawiać do jej wypowiedzenia. Bardziej zwracam uwagę na to, by interpretować owe niejasności w duchu chrześcijańskim. Jeżeli Kościół przyczyni się do wypowiedzenia konwencji stambulskiej, to jaki ludzie wyciągną wniosek?
Stwierdzą, że Kościoła nie interesuje przemoc domowa i nie chce bronić maltretowanych kobiet.
No właśnie. Popadamy wtedy w skrajność. Inny problem jest taki, że niewiele osób, o czym zresztą już mówiliśmy, czyta konkretne teksty, zostają przy tym, co powiedzą media, które szanują, może to być Radio Maryja, „Nasz Dziennik”, ale także „Gazeta Wyborcza” czy „Rzeczpospolita”. Do tekstu źródłowego, który jest dość długi, nie dojdą. Dzisiaj interpretacja jest informacją i ludzie bardziej opierają się na interpretacji niż na informacji. Mnie profesorowie na Uniwersytecie Gregoriańskim nauczyli jednego: „Nie opieraj się na omówieniach dokumentów, zaczynaj do źródeł”. To jedna z najważniejszych nauk, jakie wyniosłem ze studiów społecznych. Staram się być temu wierny.
Źródło jest najistotniejsze. Dopiero po jego przeczytaniu mogę sobie wyrobić zdanie na dany temat.
Nie mniej istotne jest konfrontowanie tego zdania z innymi opiniami. O konwencji stambulskiej rozmawiałem z wieloma ekspertami. Pytałem o zdanie kilku profesorów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Śląskiego, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którzy się tą tematyką zajmują i których trudno podejrzewać o złą wolę. I oni potwierdzili mój osąd i też nie dostrzegli żadnych zagrożeń. Za to w wielu skrajnych interpretacjach dało się zauważyć ideologiczne podejście do tematu. Kościół nie może sobie na coś takiego pozwolić. Wydaje mi się, że kilku biskupów udało mi się przekonać, inni zostali przy swoim zdaniu. Dziś, gdy sprawa wypowiedzenia przez Polskę tej konwencji znów powróciła, to nie daj Boże, by przyczynili się do tego biskupi. My powinniśmy raczej podjąć próbę zrozumienia dwuznacznych stwierdzeń i powiedzieć, z jaką ich interpretacją człowiek wierzący powinien się zgodzić, a z jaką nie. Nie możemy jednak namawiać do odrzucenia całego dokumentu.
A jednak Episkopat poszedł inną drogą. Było takie stanowisko Rady ds. Rodziny, w którym zapisano, że konwencja nie może być zaakceptowana, bo jej analiza prowadzi do wniosku, że nie służy do zwalczania przemocy, lecz jest to „projekt przebudowy społeczeństwa na bazie ideologicznej”.
Ciekawe, czy członkowie Rady przestudiowali tekst źródłowy. Chrześcijaństwo może też być niestety przeżywane ideologicznie.
Mogli nie czytać? Zresztą zostawmy to. Rozumiem, że dziś Kościół powinien wzywać raczej do analizy konkretnych zapisów konwencji, a nie wyrzucać jej tak po prostu do kosza.
To moje zdanie. Ale ja się nie nazywam Kościół, ja się nazywam Piotr Jarecki i od ponad ćwierć wieku jestem biskupem. Wiadomo natomiast, jak decyzje w imieniu Kościoła są u nas podejmowane, dlatego byłbym przeciwny włączeniu się hierarchów do sprawy odrzucania tej konwencji. W długim wystąpieniu już to moim współbraciom w biskupstwie wyłożyłem, przywołując także opinie wspomnianych autorytetów.
I?
Wielu pozostało przy swoim zdaniu. Najśmieszniejsze było to, że ktoś wziął mnie wtedy na bok i mówi: „Słuchaj, tam są takie niebezpieczne zapisy, to jest zmiana płci, że jest płeć nijaka, człowiek może nadawać płeć, tam są takie zapisy śmiertelnie niebezpieczne”. A ja mówię: „Czytałeś dokument?”, a on odpowiada: „Nie”. Mówi to, co gdzieś tam wyczytał. I tak się kręcimy.
A może ci, których ksiądz nie jest w stanie przekonać, także mają swoich ekspertów?
To niech ich przedstawią. Niech podadzą imię i nazwisko, powiedzą, z jakiego ośrodka naukowego pochodzą, czym się zajmują, czy rzeczywiście orientują się w tej problematyce. I jakie przedkładają argumenty. Wtedy to będzie dyskusja, a nie próba ideologicznego odczytania. Często też słyszę, że to neomarksizm, ale ja w marksizmie trochę się orientuję.
Książka została wydana przez Wydawnictwo WAM. Zakupisz ją tutaj >>
Skomentuj artykuł