Bp Muskus: miłość nieprzyjaciół to lekarstwo
Wielkie zło zaczyna się w ludzkim sercu od codziennych małych niesnasek, rodzinnych i sąsiedzkich zatargów i prześladowania słabszych - mówił bp Damian Muskus OFM podczas Mszy św. odprawionej w kościele św. Szczepana w ramach wielkopostnych nabożeństw stacyjnych.
Biskup podkreślił, że zadaniem uczniów Chrystusa jest położenie tamy złu i powstrzymanie przemocy, której jest coraz więcej w życiu osobistym, społecznym i politycznym.
Bp Muskus mówił, że wyznaczony przez Jezusa cel, jakim jest dążenie do Boskiej doskonałości, wydaje się nieosiągalny, jednak stanowi on jedyną drogę człowieka, który pragnie być Jego uczniem. - Nie jest to jednak droga religijnego perfekcjonizmu, zdobywania punktów za gorliwe wypełnianie praktyk, ale bolesna konfrontacja z tym, co w nas najbardziej wrażliwe: podatnością na zranienia i krzywdy. Jezus wyznacza nam drogę radykalnej miłości, która polega na umiejętności przebaczania doznanych urazów, ale każe iść dalej i kochać tych, którzy nam wyrządzili zło - mówił w homilii.
- Nie ma osobnych praw dla dobrych chrześcijan i złej reszty świata. Bóg kocha wszystkich. Jeśli więc chcemy być doskonali jak On, nie ma innej drogi, jak naśladowanie Go w miłości do wszystkich, również do naszych wrogów - kontynuował swoją refleksję biskup.
Kaznodzieja zauważył, że droga do Bożej doskonałości zawsze wiedzie przez przebaczenie. - Przebaczenie ma szczególną moc: wyzwala nas, oczyszcza i leczy zranione serce, robi w nim miejsce dla miłości i pokoju. Miłość nieprzyjaciół przerywa łańcuch zła, łagodność - spiralę przemocy, a przebaczenie kruszy mury nienawiści - mówił, powołując się na papieża Franciszka, który w kontekście przebaczenia oceniał, że życie chrześcijańskie jest proste. - Proste, bo wybór jest prosty: albo przebaczam i opowiadam się za życiem, albo szukam zemsty i staję się wyznawcą kultury śmierci - wyjaśniał dalej bp Muskus. Zaznaczył, że tu nie ma miejsca na kompromisy, bo to właśnie z chęci zemsty wybuchają niekończące się wojny, przelewana jest krew, przez świat przetaczają się nieszczęścia i niedole ludzkie.
- Do nas, chrześcijan, którzy powołani jesteśmy do Bożej doskonałości, należy położenie tamy złu. Nikt nie może powiedzieć: mnie to nie dotyczy, bo wielkie zło zaczyna się w ludzkim sercu od codziennych małych niesnasek, rodzinnych i sąsiedzkich zatargów, waśni w pracy, prześladowania słabszych i pragnienia zemsty za drobne i większe krzywdy - dodał.
Krakowski biskup pomocniczy nawiązał do postaci patrona kolejnego kościoła stacyjnego w Krakowie, św. Szczepana, który jako pierwszy męczennik chrześcijaństwa zginął pod gradem kamieni. - Wielkie zło zaczyna się od słów wypełnionych przemocą. Słowa mają siłę kamieni. Można nimi zadać ból i zabić, jak Szczepana, ale można też układać je starannie, jeden po drugim, by zbudować bezpieczne schronienie domu - tłumaczył i podkreślił, że to do chrześcijan należy wybór: "używać słów jak śmiertelnych ciosów czy budować nimi relacje oparte na szacunku i miłości".
- Nie bądźmy głusi na to wezwanie! - zaapelował do wiernych biskup. - Miłość nieprzyjaciół to lekarstwo na narastające napięcia w naszym społeczeństwie, w naszych rodzinach i środowiskach pracy; to jedyna nadzieja dla narodów, w których panuje siła i władza oparta na przemocy. Miłość nieprzyjaciół jest wybawieniem dla ludzi zranionych, odartych z godności i uzdrowieniem dla ich prześladowców - dodał.
Bp Muskus przyznał, że przebaczenie nie jest łatwe i wiąże się z radykalizmem miłości, która każe przekraczać granice własnego serca. - Czasem jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić, by pokonać w sobie opór, jest modlić się jak Szczepan pod gradem kamieni: "Panie, nie poczytaj im tego grzechu!" - podsumował.
Skomentuj artykuł