Bp Muskus: w gąszczu skomplikowanej geopolityki trzeba dostrzec człowieka
W nasze ręce Bóg złożył odpowiedzialność za los przybyszów, uwięzionych między dwiema nieprzyjaznymi granicami. Co my z tą odpowiedzialnością robimy? - pytał bp Damian Muskus OFM, który 20 października przewodniczył Mszy św. w łagiewnickiej bazylice Bożego Miłosierdzia. Hierarcha, w ramach trwających od kilku dni „Rekolekcji Polaków”, rozważał kolejne wezwanie „Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”.
Tematem rozważań bp. Muskusa były słowa „W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku - Króluj nam, Chryste!”. Jak ocenił krakowski biskup pomocniczy, potrzebny jest rachunek sumienia z wypełnienia tej deklaracji, bo „łatwo nieść na sztandarach wizerunek Chrystusa w koronie i urządzać wielkie modlitewne czuwania, trudniej żyć tak, by ludzie pytali: dla Kogo żyjesz?”.
Bp Muskus nawiązał do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i przyznał, że wiąże się ona z napięciem między potrzebą obrony granic a pomocą przetrzymywanym tam ludziom. - Jedni mówią: trzeba bronić bezpieczeństwa granic za wszelką cenę i nie dać się sterroryzować reżimowi białoruskiego sąsiada. Inni w gąszczu skomplikowanej geopolityki dostrzegają ludzi, którym jest zimno, którym brakuje pożywienia, którym brakuje czystej wody – mówił, wymieniając zbiórki na rzecz uchodźców, odważne głosy wzywające do przezwyciężenia bezradności i niemocy, apele o solidarność z tułaczami.
- W tym miejscu, gdzie bije źródło Bożego Miłosierdzia, gdzie Jezus patrzy z miłością na każdego, kto tu przychodzi, i nie sprawdza jego narodowości czy religii, chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy w człowieku zobaczyli człowieka i bez względu na barwy polityczne, zapatrywania ideowe, wyznawane wartości, zapalają zielone światła w oknach swoich domów, dając sygnał tułaczom, że w tym domu mogą otrzymać pomoc od ludzi wielkiego serca – mówił.
Duchowny ubolewał nad obojętnością „reszty chrześcijańskiej Polski z rządzącymi na czele”.
- Nie napełniają ich trwogą słowa Jezusa: „Idźcie precz, bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść, byłem spragniony, a nie daliście Mi pić, byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie”? - zapytywał.
- Chrześcijaństwo bez miłosierdzia nie istnieje. Chrześcijaństwo przemilczające niewygodne ewangelie staje się karykaturą. Nie wolno kaleczyć Ewangelii. Albo przyjmuje się ją w całości, albo w całości odrzuca. We wstępie do Ewangelii nie znajdziemy uwagi: „Niepotrzebne skreślić”. Tam każde słowo jest święte – podkreślał kaznodzieja, dodając, że mówi to „do siebie, do braci w kapłaństwie, do polityków, do wydających rozkazy, do wielu wierzących”.
- W nasze ręce Bóg złożył czyste piękno Ewangelii, złożył w nich odpowiedzialność za los naszych braci najmniejszych: przybyszów, spragnionych, głodnych, nagich i uwięzionych między dwiema nieprzyjaznymi granicami. Co my z tą odpowiedzialnością robimy – w naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku, a więc w przestrzeniach naszej publicznej aktywności? Co robimy dziś z Ewangelią miłosierdzia? - pytał dalej bp Muskus.
Jego zdaniem, nie tylko sprawa kryzysu na wschodniej granicy świadczy o tym, jak Jezus jest obecny w naszych „urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku”. - Pustoszejące kościoły, młodzi wypisujący się z katechezy, fala odejść i zgorszeń to nie jest efekt królowania Jezusa, ale postaw ludzi, którzy mimo składanych deklaracji w rzeczywistości nie żyją Jego nauką – ocenił.
Jak dodał, lekarstwem na te zjawiska nie jest „postawa konfrontacyjna, odwracanie się od świata i szukanie winnych wśród wyznawców ideologii sprzecznych z chrześcijaństwem”. - Lekarstwem jest głębokie nawrócenie wspólnoty Kościoła – podkreślił.
Według niego w spolaryzowanym społeczeństwie w Polsce podział „nie przebiega między Ewangelią a resztą świata”. - U wielu zdeklarowanych katolików wiara paradoksalnie nie stoi na pierwszym miejscu jako wyznacznik decyzji i wyborów. Ważniejsza okazuje się przynależność narodowa, tradycje i kultura. Ważniejsze okazuje się demonstrowanie siły – mówił.
- Jak to się ma do Kościoła, który jest powszechny, a więc posłany przez Jezusa do wszystkich ludzi? Powszechny, choć nie piastujący powszechnej władzy na ziemi, nie dążący też do bycia większością? Powszechny, a więc taki, dzięki któremu możemy iść wspólną drogą, bo naszym zadaniem nie jest osądzanie innych, ale budowanie dobra w jedności? - pytał na koniec bp Muskus.
Trwające w bazylice łagiewnickiej rekolekcje nawiązują do wydarzenia sprzed 5 lat, gdy 19 listopada 2016 roku w sanktuarium Bożego Miłosierdzia został uroczyście proklamowany Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. W modlitewnym zgromadzeniu uczestniczyło wtedy około 150 tys. wiernych z prezydentem RP i episkopatem Polski.
Nauki rekolekcyjne głoszone są od 15 do 24 października przez biskupów z rożnych diecezji. Duchowni rozważają poszczególne wezwania „Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” oraz praktyczną ich realizację w życiu narodowym, parafialnym, rodzinnym i indywidualnym.
Skomentuj artykuł