Bp Shomali po blokadzie Jordanii: pomóżmy Syryjczykom, aby pozostali u siebie
Jedyne rozwiązanie kryzysu humanitarnego w południowej Syrii to natychmiastowe zakończenie wojny z prezydentem Assadem, który i tak zdobędzie panowanie nad tą częścią kraju - uważa bp William Shomali wikariusz łacińskiego patriarchatu Jerozolimy dla Jordanii.
Rezydujący w Ammanie palestyński hierarcha odniósł się do dramatycznych wydarzeń z ostatnich dni. Na południu Syrii trwa syryjsko-rosyjska ofensywa na rebeliancką enklawę wokół miasta Daraa. 270 tys. Syryjczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów. Nie mają jednak dokąd uciekać. Dwa sąsiadujące z tą strefą kraje Izrael i Jordania nie chcą ich wpuścić na swe terytorium. Władze jordańskie oświadczyły, że przyjmą jedynie ciężko rannych.
Bp Shomali zauważa, że by zrozumieć postawę Jordanii trzeba zdać sobie sprawę, że w tym kraju przebywa już ponad pół miliona syryjskich uchodźców. 7-milionowe społeczeństwo nie może sobie pozwolić na dalszy napływ Syryjczyków. Zdaniem palestyńskiego hierarchy trzeba szukać innego rozwiązania.
"Rozwiązanie to nie tylko zamknięcie granic, ale przesłanie za pośrednictwem jordańskiego terytorium i jordańskich organizacji charytatywnych pomocy dla uchodźców, tak aby mogli pozostać w Syrii - powiedział Radiu Watykańskiemu bp Shomali. - Potrzeba więc namiotów, pożywienia, wody, lekarstw. Jordania jest gotowa w tym uczestniczyć i już to robi. Wczoraj pozwoliła na przejazd 65 ciężarówek z pomocą humanitarną.
Jordania sama organizuje już zbiórkę funduszy na ten cel. A zatem postawa Jordanii nie jest jednoznacznie negatywna. Jest gotowa do współpracy ze wspólnotą międzynarodową, pod warunkiem, że Syryjczycy pozostaną na swym terytorium. Trzeba pamiętać, że syryjskich uchodźców jest ponad 10 mln. Większość z nich pozostaje w Syrii i ma nadzieję na powrót do domu.
Jordania nie może przyjąć wszystkich, którzy cierpią na skutek wojny w Syrii. Podobnie zresztą jak i Liban. Jordania jest mała i uboga. Rozwiązaniem najważniejszym jest zakończenie wojny, uleczenie przyczyn obecnej sytuacji, a nie jedynie symptomów. Trzeba znaleźć rozwiązanie polityczne. Stany Zjednoczone i Rosja, dwie największe siły w tym regionie, mogą nakazać rebeliantom, by się stąd wynieśli. Jeśli odejdą, wojna się skończy. Wiemy przecież, że Assad i tak zdobędzie południe kraju. A skoro tak, to po co przeciągać na kolejne miesiące tę wojnę, ryzykując życiem tysięcy ludzi, skoro można ją zakończyć w 24 godziny?".
Skomentuj artykuł