Brat Alois: Sudan Południowy jest w stanie rozkładu
Sudan Południowy jest w stanie rozkładu, jego mieszkańcy wciąż się przemieszczają. Walczą tam ze sobą różne ugrupowania, w obiegu jest dużo broni.
Nikt nie kontroluje już sytuacji w tym kraju. Taką ponurą ocenę sytuacji w tym najmłodszym państwie świata (powstałym formalnie 9 lipca 2011) przedstawił w rozmowie z Radiem Watykańskim przełożony ekumenicznej Wspólnoty w Taizé brat Alois po powrocie stamtąd.
- Południowosudańczycy nadal bardzo oczekują przyjazdu papieża. Nie rozumieją, dlaczego jego podróż nie doszła do skutku. Uważają, że obecność Franciszka na ich ziemi byłaby dla nich wielkim wsparciem - powiedział gość rozgłośni papieskiej.
Przyznał, że sytuacja jest tam bardzo trudna, a "mimo to ludzie nie tracą nadziei". Dodał, że "paradoksalnie jest tam też dużo radości, a to dzięki bardzo licznej obecności dzieci". Podkreślił, że tamtejsi mieszkańcy zasługują zarówno na naszą solidarność, jak i podziw.
- Kraj jest w stanie rozkładu, jego mieszkańcy wciąż się przemieszczają. Walczą ze sobą różne ugrupowania. W obiegu jest dużo broni. Nikt nie kontroluje już sytuacji w tym kraju. Ludzie od miesięcy nie otrzymują wynagrodzenia. Szaleje inflacja - opowiadał przeor Taizé.
Zaznaczył, że wszystko to ciąży na życiu mieszkańców, a przy tym ludzie jakoś to wytrzymują. Dodał, że "często to właśnie kościoły, parafie są dla nich punktem odniesienia". Na przykład parafia salezjańska w Dżubie przyjęła 10 tys. uchodźców.
Brat Alois wyjaśnił, że w sytuacji, gdy brak bezpieczeństwa, ludzie przemieszczają się z miejsca na miejsce, uciekają do obozów, aby być razem i czuć się bezpieczniej.
- Sam byłem w takim obozie i trzeba przyznać, że przy całej nędzy i niepewności miejsca te to dla nich najlepsze rozwiązanie. Są tam nawet szkoły; ludzie, a zwłaszcza kobiety, jakoś się organizują - wspominał rozmówca Radia.
Podzielił się też wrażeniami z udziału w spotkaniu modlitewnym w takim obozie: kobiety przyszły na nie z wielką gromadką dzieci, które - jak się okazało - nie były to tylko ich własne.
- Opiekują się one bowiem również cudzymi dziećmi, które napotkały gdzieś po drodze. Choć same nie mają niczego, biorą pod opiekę również cudze dzieci, przyprowadzają je do obozu. Te kobiety dają nam wspaniałe świadectwo - powiedział przeor Wspólnoty w Taizé.
Zajmujący powierzchnię 644,3 tys. km kw. i zamieszkany przez nieco ponad 13 mln ludzi Sudan Południowy ogłosił niepodległość, odrywając się od Republiki Sudanu, 9 lipca 2011, po trwającej prawie 30 lat (od 1983) niezwykle brutalnej wojnie domowej, która pochłonęła ok. półtora miliona ofiar.
Ale powstanie niezależnego państwa tylko na krótko uspokoiło sytuację, gdyż niebawem znów wybuchły starcia, tym razem międzyetniczne, które szybko przerodziły się w nowe, a nawet jeszcze krwawsze walki. Doprowadziło to do niemal całkowitego rozpadu państwa, o czym wspominał br. Alois.
Stolica Apostolska nawiązała stosunki dyplomatyczne z Sudanem Południowym 12 lutego 2013. Papieża i Watykan reprezentuje tam nuncjusz apostolski w Kenii.
Skomentuj artykuł