Członkowie KM oczyszczeni z zarzutów
Warszawski adwokat i wykładowca uniwersytecki dr Krzysztof A. Wąsowski i oraz Ekonom Archidiecezji Katowickiej ks. prałat dr Mirosław Piesiur, członkowie Komisji Majątkowej ze strony kościelnej, zostali oczyszczeni przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie z zarzutu poświadczenia nieprawdy.
Sprawa, która ciągnęła się ponad trzy lata, dotyczyła przekazania przez Komisję Majątkową, Zgromadzeniu Elżbietanek 47 hektarów gruntu na warszawskiej Białołęce. - Mam szczerą nadzieję, że burmistrz Białołęki oraz część ogólnopolskich mediów przeproszą Kościół za tworzenie wokół niego złej atmosfery – powiedział KAI mec. Krzysztof Wąsowski.
- Po bardzo długim okresie, ponad roku od postawienia nam zarzutu, prokuratura zdecydowała się ujawnić prawdę i stwierdzić, że nie było żadnych podstaw żeby ścigać członków Komisji Majątkowej - powiedział KAI.
- Jako członkowie Komisji ze strony kościelnej, uważamy za konieczne ujawnienie przez prokuraturę wszystkich akt dotyczących tzw. postępowania przygotowawczego. Bez takiego oficjalnego ujawnienia obowiązuje bowiem tajemnica śledztwa, wszystko zależy więc od dobrej woli prokuratury. Dla oczyszczenia atmosfery wokół tej sprawy kluczowe jest ujawnienia wszystkich aspektów i materiałów prowadzonego śledztwa - dodał członek Komisji Majątkowej.
Zdaniem dra Wąsowskiego oskarżenie go przed rokiem o nadużycia jest efektem bardzo złej atmosfery, która wytworzyła się wokół prac Komisji Majątkowej. Miała się ona przełożyć na czynności procesowe. - Na szczęście prokuratorzy, którzy nad tą sprawą pracowali, nie ulegli tej atmosferze.
Prawnik przypomniał, że rok temu Warszawska Prokuratura Okręgowa postawiła zarzuty między innymi dwóm członkom strony kościelnej zasiadającym w Komisji Majątkowej - ks. Mirosławowi Piesiurowi oraz jemu. Zdaniem Prokuratury podpisali oni orzeczenie przekazania Zgromadzeniu Elżbietanek 47 hektarów gruntów na warszawskiej Białołęce po zaniżonej cenie. Takie zarzuty pojawiły się także w mediach ogólnopolskich.
- Dziś wiadomo, że zarzuty te były bezpodstawne - orzeczenia były wydane prawidłowo, zgodnie z procedurami, nie było naruszenia prawa. - Sprawa została zakończona już na etapie prokuratorskim, gdyż prokuratura uznała, że sprawa jest na tyle oczywista, iż nie ma potrzeby aby jej ustalenia potwierdzać w procesie sądowym - stwierdził mec. Wąsowski.
Zapytany, czy spodziewa się, że ktoś wyrazi żal za swoją postawę, odpowiedział, iż jeśli komuś należą się przeprosiny - to Kościołowi za bezprzykładny atak, który na tę instytucję przypuszczono. Jego zdaniem wypowiedzieć się w tej sprawie powinien choćby burmistrz Białołęki Jacek Kaznowski, który złożył (jak się dzisiaj okazało, bezpodstawne) doniesienie do prokuratury. Zaznaczył, że burmistrz w tej sprawie nawet nie był zainteresowaną stroną, bo przekazane elżbietankom grunty nie należały do gminy, a do Agencji Nieruchomości Rolnej.
- Nie spodziewam się osobiście od niego przeprosin, gdyż dotychczasowa postawa tego człowieka w tej sprawie nie daje specjalnych nadziei na taką postawę - powiedział dr Wąsowski. - Ciekaw jestem jak się w tej nowej sytuacji zachowają media, które osądziły Kościół. Podawały nieprawdziwą informację, że wycena przekazanego gruntu została zaniżona kilkukrotnie.
- Znając akta sprawy, których nie mogę ujawnić, ponieważ wiąże mnie tajemnica śledztwa, nabieram podejrzenia, że niestety atmosfera była tendencyjnie podsycana i nieprzypadkowo Kościół został właśnie w ten sposób potraktowany - podkreślił prawnik. - Może też doczekamy się refleksji ze strony niektórych posłów, którzy mówili o aferze tysiąclecia, może odezwą się przedstawiciele poszczególnych służb, którzy twierdzili, że oddanie majątku Kościołowi zagraża bezpieczeństwu państwa” - dodał mec. Wąsowski.
Ekspert Kościoła zaznacza też, że gdy wczoraj Prokuratura Okręgowa zawiesiła na swoich stronach informację o umorzeniu sprawy, jedynie „Gość Niedzielny” poświęcił tej sprawie obszerniejszy tekst, Gazeta Wyborcza umieściła krótką notatkę PAP, Rzeczpospolita jeszcze krótszą wzmiankę. - A tyle tekstów z oskarżeniami zostało opublikowanych. Dziś, gdy okazało się, że pisano nieprawdę, reakcja głównych mediów jest bardzo stonowana - ocenił w rozmowie z KAI dr Krzysztof Wąsowski.
Skomentuj artykuł