"Człowiek jest ważniejszy od ekonomii"
Człowiek jest ważniejszy od ekonomii - mówił biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz podczas uroczystości odpustowej ku czci św. Józefa Robotnika 30 kwietnia br. w Kotowej Woli. Uroczystość była również dziękczynieniem za 40 lat istnienia parafii, której świątynia powstała z przerobionego spichlerza.
Eucharystii odpustowej przewodniczył bp Nitkiewicz, który w homilii mówił o wartości ludzkiej pracy. - Bądźcie dumni z pracy, którą wykonujecie - w szkole, w urzędzie, na roli i w domu rodzinnym. Przez wasz trud uczestniczycie w dziele stworzenia, w dziele Boga Stwórcy. Dlatego ludzkiej pracy nie można postrzegać jedynie w kategoriach ekonomii - mówił biskup sandomierski.
Kaznodzieja podkreślił, że godność człowieka, który pracuje jest ważniejsza niż materialne zyski i straty. - Musicie o tym pamiętać broniąc swojej godności. Muszą o tym pamiętać osoby odpowiedzialne za proces legislacyjny i pracodawcy. Dotyczy to również bezrobotnych, którzy mają prawo do pracy - podkreślił biskup Nitkiewicz.
Proboszcz parafii ks. Piotr Palacz chwalił zaangażowanie parafian, dzięki czemu udało się budować jednocześnie Kościół żywy i materialny. Uroczystość zakończyła się poświęceniem odnowionej posadzki i zainstalowanych nowych drzwi świątyni.
Wieś Kotowa Wola należała najpierw do parafii Zaleszany, a potem do parafii Zbydniów, wydzielonej z parafii Zaleszany. Do wsi dojeżdżali księża ze Zbydniowa i w niedzielę odprawiali Mszę św. przy małej kapliczce przydrożnej obok szkoły.
19 marca 1971 r. pierwszy raz odprawiano Eucharystię w opuszczonym spichlerzu, który będący w stanie opłakanym wraz z działką należał do Skarbu Państwa. Od 1971 r. zaczęto go przystosowywać go do celów liturgicznych. Władze komunistyczne wytaczały procesy sądowe ówczesnemu proboszczowi ks. Franciszkowi Naji i parafianom szczególnie zaangażowanym w prace przy kościele. Dzięki ofiarności duchownych i parafian budynek został przekształcony w kościół, który 1 maja 1974 r. został poświęcony przez biskupa przemyskiego Ignacego Tokarczuka.
Skomentuj artykuł