Czy Bóg jest obecny w przestrzeni publicznej?
Na ile temat Boga jest obecny w przestrzeni publicznej: prawodawstwie, polityce, edukacji itp. w różnych krajach Europy - zastanawiali się przewodniczący konferencji episkopatów naszego kontynentu (CCEE), obradujący na swym dorocznym zgromadzeniu plenarnym w Bratysławie.
Podstawą do dyskusji były konkluzje z kwestionariusza rozesłanego do europejskich episkopatów, przedstawione przez słowacką historyczkę, prof. Emílię Hrabovec. Podkreśliła ona, że z jednej strony konstytucje państw Europy zasadniczo zapewniają swobodę działalności Kościoła, jednak praktyczna aplikacja tej zasady ulega erozji, zaś dyrektywy Unii Europejskiej wręcz "propagują pewną kulturę antychrześcijańską".
Z drugiej strony głoszenia orędzia chrześcijańskiego nie sposób ująć w sztywne ramy prawne. Obserwuje się utratę chrześcijańskiej tożsamości, co prowadzi do utraty zasad moralnych i wartości leżących u podstaw norm prawnych. Konsekwencją tego procesu jest faktyczne zamykanie religii w przestrzeni indywidualnej. Jednocześnie absolutyzowana jest neutralność państwa; toleruje się pluralizm, ale już niekoniecznie odmienne punkty widzenia.
Z kolei w nauczaniu historii, nurty laickie kontestują historyczną tożsamość związaną z chrześcijaństwem. Historia rozumiana jest jako dzieje emancypacji od zewnętrznych ograniczeń, w tym religii i Kościoła. Dlatego podkreśla się i uznaje za pozytywne herezje i spory prowadzące do ekskomunik, przedstawiając je jako przejawy walki o wolność.
Używa się odniesień do wydarzeń z przeszłości, aby wyrazić opinię o dzisiejszym Kościele. Np. krytykując krucjaty, faktycznie krytykuje się dzisiejszą obronę wiary, a krytykując działalność misyjną sprzed wieków, krytykuje się odrzucanie przez Kościół zrównania prawdziwości różnych przekonań. Chwaląc zaś działalność charytatywną, praktycznie chce się zepchnąć Kościół do roli organizacji filantropijnej, pomijając w ogóle wymiar wiary.
Choć oficjalnie nie stawia się przeszkód ludziom wierzącym na uniwersytetach, to faktycznie istnieją bariery nieformalne dla wykładowców otwarcie wyznających swą wiarę. Są pomijani na ścieżce kariery, nie powierza im się ciekawych projektów, nie otrzymują związanego z nimi finansowania zewnętrznego itp. - zauważyła prof. Hrabovec.
Wskazała, że w większości państw Europy Kościół jest obecny w debacie publicznej - poprzez wydawane oświadczenia, formalne i nieformalne spotkania z przedstawicielami władz itp. Jednak jego wypowiedzi w sprawach moralnych bywają odrzucane, zaś przyjmowane pozytywnie, gdy dotyczą sprawiedliwości społecznej i działalności charytatywnej. Faktycznie więc Kościół nie ma w debacie publicznej wpływu na życie obywateli. - Kościół będący wspólnotą wierzących, ma być tylko instytucją świadczącą usługi społeczeństwu - wyjaśniła słowacka historyczka.
Z jej analizy wynika, że proces sekularyzacji w Europie postępuje. Szybciej nastąpił on w protestanckich krajach zachodniej Europy, gdzie dokonywał się po cichu, aż doszło do wewnętrznej erozji chrześcijaństwa. Nie było tam otwartej walki z Kościołem, jaka miała miejsce w byłych państwach komunistycznych. Jednak to właśnie tam, szczególnie w Polsce, Słowacji i Chorwacji, Kościół wyszedł zwycięski z komunizmu i teraz nie może popaść w liberalno-laicystyczny system, który - jej zdaniem - już upada na Zachodzie.
Prof. Hrabovec przypomniała zakwestionowanie przez Komisję Europejską obecności symboli religijnych na wizerunku świętych Cyryla i Metodego na słowackiej monecie euro. - Przetrwali komunizm, przetrwają i Brukselę - powiedziała z uśmiechem.
Komentując dyskusję biskupów abp Jean-Claude Hollerich z Luksemburga podkreślił, że Kościół nie może być "fortecą w fortecy", za jaką niekiedy uważana jest Europa. Potrzebna mu jest jasna tożsamość, oparta na żywej wierze, przeżywanej w codzienności, budzącej nadzieję. Wymaga to formacji ludzi zaangażowanych w politykę, a także korzystanie z powszechności Kościoła, by wspólnie zrobić coś dla Europy, której obywatelami wszyscy jesteśmy.
Nie można już myśleć tylko w kategoriach stosunków państwo-Kościół, ale trzeba nieustanie się komunikować i wzajemnie korzystać z inicjatyw podejmowanych przez Kościół w różnych krajach.
Abp Hollerich wyznał, że jest zachwycony faktem, że papież Franciszek pochodzi spoza Europy. Nasz kontynent jest zmęczony i wyczerpany, przestał już być centrum świata, choć nie wszyscy jeszcze zdają sobie z tego sprawę. Papież z Ameryki Łacińskiej może mu przynieść nowe idee.
Hierarcha zaznaczył, że materializm ogarnął obie części kontynentu - wschodnią i zachodnią. Potrzebne jest w tej sytuacji nowe odkrycie Ewangelii i tworzenie - jak się wyraził - "miejsc chrześcijańskich", aby ludzie mogli zarazić się "wirusem chrześcijaństwa".
Skomentuj artykuł