Dariusz Piórkowski SJ komentuje słowa organizatora Marszu Niepodległości o "Kościele walczącym"
"Myślę, że większość katolików zgodziłaby się z tym, że jesteśmy Kościołem walczącym. Ale problem nie w tym orzeczeniu, lecz w rozumieniu, co to znaczy «walczyć w Kościele»" - pisze jezuita.
Robert Bąkiewicz o plakacie z różańcem i pięścią: "Pojawiają się też zarzuty, że ten gest jest przejawem wojny. I musimy na to odpowiedzieć twierdząco, bo na ziemi jesteśmy Kościołem walczącym. Kościół w swoim nauczaniu, w swoim magisterium – w Piśmie Świętym wielokrotnie mówi o tym, że to jest Kościół walczący. W ten sposób chcieliśmy to pokazać".
Benedykt XVI powiedział: "Pojęcie Ecclesia militans - Kościoła wojującego - nie jest dziś modne. W rzeczywistości jednak coraz lepiej rozumiemy, że jest prawdziwe, oddaje coś z prawdy. Widzimy, że zło chce opanować świat i konieczne jest podjęcie walki ze złem. Widzimy, że zło posługuje się w tym wieloma sposobami: okrutnymi, uciekając się do różnych form przemocy, ale też udaje dobro i w ten sposób narusza moralne fundamenty społeczeństwa"
Mam do tego cztery uwagi:
1. Myślę, że większość katolików zgodziłaby się z tym, że jesteśmy Kościołem walczącym. Ale problem nie w tym orzeczeniu, lecz w rozumieniu, co to znaczy "walczyć" w Kościele. Tak jest dzisiaj z większością słów, których używamy. My się nie spieramy o słowa, lecz o znaczenia i interpretacje, jakie im nadajemy.
2. Kto ma ustalić, jakie rozumienie słowa "walka" jest słuszne i zgodne z Prawdą? I tu jest pies pogrzebany. Czy anioł zstąpi z nieba i objawi, kto ma słuszność? Nie. Odpowiedź na to pytanie jest dość proste: Jezus w Ewangelii i Magisterium Kościoła. Tam są odpowiedzi, ale często są tak przeciwne naszym naturalnym odruchom, że sie ich po prostu nie przyjmuje, lecz ewangeliczne pojęcia nagina się do swoich wyobrażeń i oczekiwań. To całkiem normalny ludzki odruch. Nawracanie się jest przeciwieństwem tego mechanizmu.
3. Wiele osób oczekiwałoby, że będzie jedna słuszna odpowiedź. Ale czy tak się da? Ktoś mi powiedział ostatnio, że za komuny to było w sumie dobrze, czarno-biało. Wiadomo, kto był swój, a kto wróg. A teraz nie wiadomo. I zgodzę się z nim. "Nie wiadomo" to jest bardzo bolesny stan, rodzący zagubienie, bo chcielibyśmy mieć absolutną pewność i kontrolę, chcielibyśmy wykluczyć różnorodność, niepewność i niejasność. Dzisiaj, aby uzyskać odpowiedź potrzeba większego wysiłku, namysłu i rozeznania. Czarno-biały schemat jest zawsze drogą na skróty. Prawda, którą odkrywamy mozolnie zawsze pozostawi nas z pewnego rodzaju niepewnością.
4. Nie będzie mniej podziałów i konfliktów, dopóki nie będziemy siadać w Kościele i rozmawiać ze sobą. Czyli nawracać się, ciągle modyfikować swoje myślenie. Sęk w tym, że każde środowisko czy wrażliwość uważa, że ono dysponuje prawdziwym i słusznym rozumieniem. Brak elastyczności, czyli sztywność w poglądach, nie sprzyja budowaniu mostów.
Skomentuj artykuł