Dla Korei Północnej jest jeszcze nadzieja. W kraju, który wyrzucił Boga, chrześcijaństwo nie umarło

Dla Korei Północnej jest jeszcze nadzieja. W kraju, który wyrzucił Boga, chrześcijaństwo nie umarło
W Korei Północnej wciąż żyją chrześcijanie (fot. Thomas Evans / unsplash.com)
KAI / tk

Zanim w Korei Północnej zapanował komunizm, w państwie tym żyło więcej chrześcijan niż w sąsiadującej Korei Południowej. Dla „dynastii Kimów” wierzący w Boga stanowili jednak duże zagrożenie. O przeszłości chrześcijan, a także o ich współczesnym życiu w Korei Północnej mówi francuski ksiądz Philippe Blot.

  • Po wojnie koreańskiej w 1953 r. kraj podzielono na dwie części. W Korei Północnej wprowadzono komunizm i kult dyktatorów, eliminując wszelką opozycję, w tym chrześcijaństwo.
  • Chrześcijaństwo na Północy zostało niemal całkowicie zlikwidowane; zniszczono wspólnoty religijne, a duchownych zamordowano. Obecne „kościoły” w Korei Północnej to kontrolowane przez reżim fasady.
  • Chrześcijanie w Korei Północnej praktykują wiarę w ukryciu, ryzykując życie. Rozpowszechniane potajemnie nośniki USB z materiałami religijnymi pozwalają im utrzymać wiarę.
  • Władze postrzegają chrześcijaństwo jako zagrożenie, symbolizujące wolność i przeciwwagę wobec totalitarnej władzy Kimów. Prześladowania są brutalne, a modlitwa wymaga ogromnej odwagi.
  • Kościół w Korei Południowej modli się za współwyznawców na Północy i o zjednoczenie kraju. W razie upadku reżimu są gotowi do natychmiastowej pomocy humanitarnej i duchowej.

Ks. Blot, kapłan z „Paryskiej Misji Zagranicznej”, pracuje w diecezji Suwon na południe od Seulu i mieszka w Korei Południowej od 34 lat. Otworzył tam kilka domów dla młodych ludzi w trudnej sytuacji. Obecnie opiekuje się tam również około dwudziestoma młodymi ludźmi, którzy uciekli z Korei Północnej.

Bałwochwalstwo dyktatora

- W tym czasie na Północy zapanował komunizm wzorowany na stalinizmie. Podróżowałem do Korei Północnej dwa razy. Imię dyktatora widać niemal wszędzie, wtedy był to Kim Dzong Il, którego nazywano „słońcem XX wieku”. Propaganda sięga tak daleko, że Koreańczycy Północni są wychowywani tak, by wręcz czcić swojego przywódcę. Ubóstwiali swojego dziadka, potem Kim Dzong Ila, jego syna, a teraz Kim Dzong Una. Robią to, co dyktator im każe, jak mężczyzna. Wszystko jest kontrolowane przez dyktatora i jego popleczników - mówi ks. Blot. W 1953 roku, kiedy kraj został podzielony na dwie części, w północnej części było wielu chrześcijan - miejscowych i obcokrajowców. Reżim szybko się z nimi rozprawił.

Religie zostały wyeliminowane

- Wymordowali wszystkich księży i braci, którzy jeszcze tam byli, w tym dziesiątki benedyktynów, Niemców i Koreańczyków. To samo zrobili z resztkami społeczności chrześcijańskiej. Trzeba zdać sobie sprawę, że w tamtym czasie na północy było więcej chrześcijan niż na południu. Tak więc w końcu dosłownie wyrzucili Boga, zarówno katolików, jak i protestantów. Inne religie również zostały wyeliminowane. Ale z biegiem lat presja z zewnątrz zmusiła ich do otwarcia okien, tak aby istniało coś w rodzaju wolności religijnej. Korea Północna doświadczyła głodu i chciała międzynarodowej pomocy - przypomina francuski misjonarz.

DEON.PL POLECA


Doprowadziło to do zmiany polityki religijnej Pjongjangu - a przynajmniej tak udawano. Reżim kazał wybudować katolicką katedrę, a na wzór chiński założono stowarzyszenie północnokoreańskich katolików. - Istnieje Kościół katolicki i protestancki, ale to tak naprawdę kłamstwo. Podczas mojego pobytu w Korei Północnej prosiłem o pozwolenie na odprawienie Mszy św. w tak zwanej katedrze w Pjongjangu. Zawsze odmawiali, ponieważ podczas Eucharystii głoszona jest Ewangelia, a oni boją się tego, co można powiedzieć - mówi ks. Blot.

Fałszywe nabożeństwo w Pjongjangu

Kapłan wziął więc udział w niedzielnym spotkaniu w kościele bez kapłanów i zaobserwował coś zdumiewającego. - Wszyscy uczestnicy byli Koreańczykami z Północy, ubranymi w tradycyjne stroje i pięknie śpiewającymi, ale byli statystami. Zostali opłaceni lub zmuszeni do uczestnictwa w tym spotkaniu. Rozdawano tam również komunię św., ale nie wiadomo, czy hostie były konsekrowane. To wszystko jest fikcją. To wystawa sklepowa - mówi.

Co północnokoreański reżim sądzi o chrześcijaństwie? Ks. Blot uważa, że Pjongjang postrzega chrześcijaństwo jako coś obcego i niemal groźnego.

Strach przed wolnością

- I widzą, że w Korei Południowej, nawet podczas reżimu wojskowego, armia broniła kardynała Stephena Kim Sou-hwana. Pierwszy koreański kardynał i 11. arcybiskup Seulu, który prawdopodobnie wkrótce zostanie beatyfikowany, był symbolem wolności. Stawał w obronie biednych, robotników itd. Wszystko to przeraża reżim w Korei Północnej, ponieważ przy wszystkich niesprawiedliwościach, prześladowaniach, które mają miejsce w Korei Północnej.

- Nie dbają też o chorych czy biednych, likwidują ich według własnej woli. Na Północy nie ma wolności, a oni wiedzą, że chrześcijaństwo, a zwłaszcza Jezus, głoszą wolność. W ich umysłach chrześcijaństwo reprezentuje rodzaj przeciwwładzy. Wiedzą też, że chrześcijanie wiele znoszą, gdy są prześladowani. Prawdziwi chrześcijanie nigdy nie wyprą się swojej wiary, co jest nie do przyjęcia dla Kim Dzong Una, który uważa się za kogoś ponad Bogiem. Chrześcijanie są wysyłani do obozów lub zabijani na miejscu, jeśli wybiorą Boga. Prześladowania są bardzo dotkliwe - mówi ks. Blot.

Dzisiejsza Korea Północna była okupowana przez Japończyków podczas II wojny światowej. Po wojnie przeszła w ręce komunistów i od ponad 70 lat żyje pod rządami Kimów. Po tych wszystkich dekadach próby, jak możemy być pewni, że w tym prawie odciętym od świata kraju pozostali jacyś chrześcijanie?

Wywrotowe nośniki pamięci USB

- Są tam głównie protestanci, a wiadomo o tym, ponieważ niektórzy Koreańczycy z Północy, którzy mieszkają w pobliżu granicy, z różnych powodów osiedlili część swojej rodziny w Chinach. Przed pandemią Covid-19 umowa między Chinami a Koreą Północną zezwalała Koreańczykom Północnym na podróżowanie do swoich krewnych po drugiej stronie granicy dwa lub trzy razy w miesiącu. Spędzali tam dwa lub trzy dni i oczywiście wracali do Korei Północnej. Ale podczas pobytu w Chinach niektórzy z nich poznali Boga, spotkali tam pastorów, niektórzy zostali ochrzczeni i chcieli dzielić się swoją wiarą z innymi. Ale kiedy wrócili do Korei Północnej, wielu z nich zostało aresztowanych, zwłaszcza ci, którzy przywieźli Biblie, co jest zabronione. Dziś nie noszą już ze sobą Biblii - jest to zbyt niebezpieczne - ale pamięci nośniki pamięci USB. Wiele pamięci USB jest potajemnie w obiegu w Korei Północnej. Zawierają one Biblię, lekcje katechizmu i pieśni inspirujące ludzi do modlitwy - opowiada ks. Blot.

Kapłan był również w Chinach kilka razy od 2010 roku. Powiedział, że rozprowadzał „mini-kasety” z instrukcjami modlitewnymi wśród mieszkańców Korei Północnej, którzy nie chcieli uciekać ze swojego kraju. Koreańczycy z Północy wracali z nimi do swojego kraju - w nadziei, że nie zostaną złapani. Ks. Blot jest przekonany, że w Korei Północnej istnieją podziemni chrześcijanie; określenie ich liczby jest prawie niemożliwe.

Modlitwa z narażeniem życia

- Życie wiarą w podziemiu oznacza przede wszystkim mówienie po cichu. Rodzice uczą swoje małe dzieci od drugiego lub trzeciego roku życia, aby nie mówiły głośno w domu. Uczą je również, że nigdy nie powinny rozmawiać o tym, co dzieje się w domu, kiedy idą do szkoły, pracują na polu lub biegają z przyjaciółmi po ulicy i bawią się. Dzieje się tak, ponieważ w północnokoreańskim reżimie rządzi donosicielstwo. Ludzie donoszą na siebie nawzajem. Jeśli ktoś powie ostre słowo przeciwko wysokiemu rangą urzędnikowi lub jeśli się modli, jest natychmiast aresztowany i zabierany do obozu. Czasami ludzie, którzy zostali aresztowani, są skazywani na śmierć na miejscu, aby zrobić z nich przykład i przestrogę. Kiedyś zabijano ich w piwnicach, ale teraz robi się to na otwartej przestrzeni, aby dać przykład, że wszyscy stoją na baczność i nie łamią prawa - opowiada francuski kapłan.

Kościół „milczenia”, dosłownie. Niemniej jednak, jak uważa francuski misjonarz, niesie on ważne świadectwo.

- Jest to świadectwo chrześcijan w katakumbach, podobnie jak świadectwo chrześcijan w Rzymie na początku Cesarstwa. Oczywiście bez duchowieństwa, bez wszystkiego... Wielu z nich zostało złapanych, ale mają niezwykłą odwagę. Ponieważ wielu z nich nie poddaje się, modlą się, bo to trzyma ich przy życiu. Żyją w takim ubóstwie, z takim ciężarem na barkach, że ich sposobem na „uwolnienie się” jest modlitwa do Pana. To jest to, co trzyma ich przy życiu i nie chcą z tego rezygnować, podejmując wszelkie środki ostrożności. To naprawdę przykład, niezwykłe świadectwo. A my, aby im pomóc, mamy tylko nasze modlitwy - podkreśla ks. Blot.

Chrześcijanie na południu mają nadzieję na cud

Południowokoreański Kościół z wielkim niepokojem śledzi losy swoich współwyznawców po drugiej stronie linii demarkacyjnej. - Od kilku lat południowokoreańscy biskupi wzywają ludzi do odmawiania Modlitwy Pańskiej i Zdrowaś Maryjo za chrześcijan na Północy każdego wieczoru o 21:00, aby mogli przetrwać. Oczywiście modlimy się również o zjednoczenie i odrodzenie kraju. Zanim kraj został podzielony na dwie połowy, zabijali się nawzajem. Komuniści dokonywali strasznych masakr, zanim zostali wyparci na północ... Msze św. w intencji pokoju i zjednoczenia odbywają się regularnie w katedrze Myeongdong w Seulu. Są bardzo aktywni i tylko czekają na cud: jeśli reżim komunistyczny upadnie, są gotowi wysłać księży i wolontariuszy na północ, aby im pomóc - mówi ks. Blot.

Źródło: KAI / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
bp Artur Ważny, Piotr Kosiarski

Czy w Kościele jest miejsce dla każdego?

Dziś coraz częściej słyszy się o osobach, które czują się wykluczone z Kościoła. Pytanie o miejsce w nim zadają małżeństwa niesakramentalne, rodzice cierpiący po stracie dziecka, kobiety, które...

Skomentuj artykuł

Dla Korei Północnej jest jeszcze nadzieja. W kraju, który wyrzucił Boga, chrześcijaństwo nie umarło
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.