Dlaczego zwyciężyła "Kobieta z brodą"?

(fot. EPA/GEORG HOCHMUTH_
Tomasz Wiścicki / KAI / slo

Brodata drag queen o wulgarnym pseudonimie wychodzi z gejowskiego klubu do milionów telewidzów. Zwycięstwo "kobiety z brodą" wśród europejskiej publiczności pokazuje, że duża jej część przejmuje wizję właściwą kiedyś jedynie "postępowej" mniejszości - komentuje sobotni konkurs Eurowizji publicysta KAI Tomasz Wiścicki.

Zwycięstwo w piosenkarskim Konkursie Eurowizji reprezentanta Austrii Thomasa Neuwirtha, występującego jako Conchita Wurst, to wydarzenie wykraczające poza krótkotrwałą sensację z plotkarskich pism i internetowych portali. Oto w konkursie będącym synonimem popkulturowej komercji zwycięża tzw. drag queen - mężczyzna upodabniający się wyglądem (ubiorem, makijażem) do kobiety, w dodatku - dla podkreślenia perwersyjności wizerunku - ze starannie wypielęgnowaną brodą. Perwersyjności tej dopełnia pseudonim, budzący jednoznaczne skojarzenia seksualne - także obupłciowe (Conchita - po hiszpańsku muszelka, Wurst - po niemiecku kiełbasa).

Zjawisko drag queen, jednoznacznie kojarzone z kulturą gejowską (drag queens to najczęściej, choć nie wyłącznie, homoseksualiści), triumfalnie wkracza do głównego nurtu popkultury. Od dawna istnieją w niej wątki odwołujące się do homoseksualizmu, rozmaitych seksualnych osobliwości i perwersji. Już w 1972 r. drag queen był(a) jednym/ą z bohaterów największego przeboju klasyka amerykańskiego rocka Lou Reeda "Walk on the Wild Side", opisującego postacie z kręgu nowojorskiej Factory - artystowskiego środowiska skupionego wokół Andy'ego Warhola. Był to jednak przejaw bardziej ambitnego nurtu kultury masowej, wiążącego się z innymi sztukami. Od dawna też istnieją niszowe nurty popkultury skierowane do rozmaitych mniejszości seksualnych.

W głównym, komercyjnym nurcie kultury masowej wątki homoseksualne pojawiały się najczęściej w postaci zawoalowanej, zrozumiałej dla wtajemniczonych, albo wręcz wbrew intencjom twórców. Np. wokalista amerykańskiego zespołu dyskotekowego Village People kategorycznie zaprzeczał, by jego wielki przebój z 1978 r. "Y.M.C.A.", traktowany jako homoseksualny hymn, był pisany z taką intencją. Osobna sprawą jest - kiedyś ujawniany tylko w wąskim gronie, dziś deklarowany publicznie - homoseksualizm wielu gwiazd kultury masowej. Niedawno np. cały świat miał okazję śledzić perypetie związane z adopcją dziecka przez sławnego brytyjskiego wokalistę i pianistę, kompozytora wielu przebojów Eltona Johna i jego partnera.

Festiwalowy triumf Conchity Wurst to jednak coś nowego. Brodata drag queen o wulgarnym pseudonimie, typowym dla tych środowisk, wychodzi z gejowskiego klubu dla wtajemniczonych do milionowej telewizyjnej publiczności. Nie chodzi tu przy tym wyraźnie o samą piosenkę - "Rise Like a Phoenix" to typowy, rzemieślniczo poprawny produkt festiwalowo-eurowizyjny, z wyjątkiem tekstu. Wygrywa nie piosenka, a jej wykonawca, a ściślej - jego wizerunek. Wygrywa nie tylko rywalizację według skomplikowanego regulaminu, łączącego głosowanie publiczności ze zdaniem decydującego o werdykcie jury. Jak wynika z wyliczeń dziennikarzy "Gazety Polskiej Codziennie", Austriak zwyciężył także w głosowaniu samych telewidzów.

W głównym nurcie popkultury dotychczas liczyła się jedynie komercja, a zbyt wyrazisty wizerunek mógł zaszkodzić, odpychając część grupy docelowej produktu, jakim jest piosenka. Teraz staje się - na równi z bardziej ambitnymi nurtami kultury, tej wyższej i tej masowej - narzędziem lansowania rewolucji obyczajowej. Jej celem jest odrzucenie tradycyjnych norm w życiu człowieka i zastąpienie jej generalną zasadą, że dozwolone jest wszystko, na co ludzie wyrażają zgodę, a każda ocena "z zewnątrz", z powołaniem się na jakiekolwiek normy obiektywne, jest zamachem na wolność jednostki. Nie trzeba przypominać, że taka wizja nie tylko neguje obiektywny porządek wartości, ale często zaprzecza nawet liberalnie rozumianej wolności jednostki, odbierając stronie słabszej możliwość obrony przed naciskiem strony silniejszej.

Zwycięstwo "kobiety z brodą" wśród europejskiej publiczności pokazuje, że wieloletnia praca nad świadomością milionów odnosi skutki. Duża część przejmuje wizję świata i człowieka właściwą kiedyś jedynie "postępowej" artystyczno-intelektualnej mniejszości. Menadżerowie już nie muszą się bać, że skrajność wystraszy część publiczności - okazuje się, że można na niej zarobić.

To kolejny etap ewolucji kultury masowej. W czasach sprzed kontrkulturowej rewolucji lat sześćdziesiątych ówczesna kultura masowa (hollywoodzkie filmy, piosenki z Broadwayu itp.) głosiły tradycyjne, konserwatywne wartości - może z wyjątkiem wizji miłości, skupionej na stronie erotycznej, nawet jeśli opisywanej w sposób zawoalowany. Problemem była raczej hipokryzja, skoro środowiska showbiznesowe odznaczały się już wówczas ponadprzeciętną swobodą obyczajową, kiedy np. Frank Sinatra, skądinąd genialny piosenkarz, ale o bardzo burzliwym życiu osobistym, głosił pochwałę miłości małżeńskiej.

Przełom kontrkulturowy lat sześćdziesiątych sprawił, że kultura masowa stała się stopniowo głównym narzędziem obyczajowej rewolucji. Zaczęli ją sami twórcy, których burzliwe życie było obficie relacjonowane przez media. Stopniowo rewolucyjne obyczajowo treści zaczęły być wyrażane coraz bardziej wprost, ale nie następowało to wcale szybko. Piosenki Beatlesów są - jak na dzisiejsze standardy - całkiem poczciwe, kiedy bohater śpiewa np., że chce trzymać ukochaną za rękę ("I Want to Hold Your Hand"). Rolling Stonesi już proponowali jej wspólne spędzenie nocy, ale w 1967 r. BBC jeszcze ten tekst ocenzurowało i zamiast "Let's spend the night together" - spędźmy razem noc - pozwolono im zaśpiewać "Let's spend some time together" - spędźmy razem trochę czasu.

Barierą dla przesuwania obyczajowych granic była obawa, że masowa publiczność nie jest jeszcze wystarczająco "wyedukowana". Triumf Thomasa Neuwirtha/Conchity Wurst pokazuje, że te obawy są płonne. "Sąsiedzi mówią, że sprawiamy kłopot. Ale ich czas minął" - śpiewa austriacka drag queen, nie kryjąc "misyjnych" ambicji. Nawet jeśli ta wizja jest przedwczesna, to jednak kierunek dalszego działania jest jasny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego zwyciężyła "Kobieta z brodą"?
Komentarze (50)
SZ
studentka z wielkopolski
17 maja 2014, 18:22
Osobiście nie podobało mi się że ta osoba wygrała uważam że lepsi wykonawcy od niej byli, poza tym byłam zaskoczona że to Austria kogoś takiego zaprezentowała aby reprezentował ich kraj, nie zdziwiłabym się gdyby jakiś skandynawski kraj, ale szczerze mówiąc nie warto czasami niektórej muzyki słuchać , a poza tym w Polsce mamy wiele lepszych utwórów i wykonawców także chrześcijańskich i polecam ich słuchanie, bo wiara rodzi się ze słuchania.:) pozdrawiam
P
propozycja
14 maja 2014, 01:08
Ja uważam, że przed każdym kolejnym konkursem zanim wypuszczą takiego na scenę to na zapleczu powinni starannie sprawdzić, czy facet jest facetem  a kobieta kobietą. Przecież to chyba nie jest skomplikowane. Zboczeńców pogonić precz.
P
proozycja
14 maja 2014, 01:21
Jest taka pradawna legenda o "papieżycy Joannie" : [url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Papie%C5%BCyca_Joanna[/url] ---------- Do XVI wieku każdy nowo wybrany papież musiał też rzekomo przechodzić badanie płci, siadając na sella stercoraria (dosł. "gnojne krzesło"), które w siedzeniu miało otwór i prawdopodobnie służyło wcześniej jako toaleta[3]. Przeprowadzający badanie ogłaszał: Mas nobis nominus est – Nasz kandydat jest mężczyzną. ---------- Może organizatorzy Eurowizji powinni do następnej edycji pożyczyć to krzesło z Watykanu.
G
Giri
13 maja 2014, 23:46
a ja czekam aż ci artyści zaczną coś robić z włosami w nosie! To będzie dopiero heca...
G
Giri
13 maja 2014, 23:41
Conchita znaczy muszelka? a według którego słownika, bo mi w żadnym tak nie wyskakuje. Jest za to Conchita jako hiszpańskie zdrobnienie imienia Concepción czyli KONCEPCJA po polsku. Wychodziła by więc koncepcja parówki. Ale może niech ktoś kto zna lepiej hiszpański się wypowie. No ale jeśli nawet była by to muszelka i kiełbaska to co zrobić z polskimi zespołami rockowymi które się nazywają: BIG CYC, Düpą, ATRAKCYJNY KAZIMIERZ czy GREJFRUT? A takiego Pana z długimi włosami i brodą też mieliśmy u nas na scenie tylko, że w kiecce nie chodził - choć jak patrzę na niektóre jego zdjęcia to też by można się przyczepić [url]http://karta.org.pl/fotooferty/Jarosinska_2011/ppages/ppage600.htm[/url]
G
Giri
13 maja 2014, 23:24
a gdyby się ogolił przed występem to by było dobrze?
C
cinek
13 maja 2014, 20:36
Ok gayby facet robił z siebie kobiete to luz ale niech wygląda jak kobieta skoro chce nia być. Wiec ja pytam po kiego czorta mu ta broda skoro robi z siebie kobiete? Po co propagować taki dziwne coś tylko po to żeby pokazać jacy to wszyscy są tolerancyjni. To że wygrał(a) to nic każdy może udowodnic talent wokalnya skoro to konkurs piosenki to nie powinna mieć znaczenia poprawnosć polityczna a mi się wydaje że wygrał kiełbasa bo ktos koniecznie chce pokazac jaka to europa tolerancyjna. Jedno mnie najbardziej irytuje, to co stwierdził Donatan, że piękne polki zostały skrytykowane za strój a "kobieta z brodą" czy to może facet w kiecce, został zwycięzcą i były same ochy i achy w kierunku kiełbachy. Świat staje na głowie i mniejszości seksualne zaczynają się czuc jak większość w której normalność czyli heteroseksualizm są krytykowane.
A
A.
13 maja 2014, 08:34
Gdyby nie u niego ta broda może nie wywołałoby to u ludzi tyle  kontrowersji. Słyszałam,że też Erowizji występowała osoba transeksualna i nie byłokomentarzy.
BK
Bartosz Klimek
13 maja 2014, 09:10
Poszło właśnie o brodę, bo to jawna manifestacja pochwały nienormalności. Nie chodzi o to, że wystąpiło, tylko o to, że zdobyło pierwsze miejsce. Nie można takiemu dziwadłu zabronić występować, problemem jest to, że się to przedstawia jako coś dobrego i naturalnego. Transseksualizm nie stanowi problemu dla otoczenia, dopóki osobnik nie robi z tego show. Nawet wtedy nie jest to problemem, gdy większość w sposób naturalny odrzuca takie show. Problemem staje się wtedy, gdy poprawność polityczna takie coś gloryfikuje.
A
A.
13 maja 2014, 09:52
No wiesz Cleo i Donatanowi zarzucili seksizm.
KW
Krzysztof Wydra
13 maja 2014, 07:12
W tytule zamiast cudzysłowia, mogło po prostu być: Mężczyzna w sukience. 
H
historyk
12 maja 2014, 23:20
Obserwując wspołczesną Europę widzę wile analogii do Ces Rzymskiego w schyłkowym okresie. Zobaczcie, kryzys gospodarczy, mały przyrtost naturalny i szybko starzejące się spoleczeństwo, słabość militarna i kolonizacja "barbarzyńców" w postaci muzułmanów, afrukanów, hindusów itp. Do tego można doliczyć właśnie upadek moralny, chociaż Cesarstwo przechodziło ten etam wcześniej, niż w okresie schyłkowym i nawet nie na taka skalę jak wspołczesna Europa.
M
maniek
14 maja 2014, 05:08
historyk masz racje niestety ,  wyglada na to ze europa ginie
M
Mat
12 maja 2014, 22:47
Jeśli ktoś myśli, że zarówno za pomysłem, piosenką, tekstem, muzyką,  aranżacją, występem na EV stoi ten koleś udający kobietę, to życzę przebudzenia. Cały ten performance wraz z towarzyszącym mu sukcesem, zaistniały w nędznej historii idącego na zatracenie spoełeczeństwa jest kolejnym kamieniem milowym na ściśle wytyczonej drabinie zmian, które zamierza wcielić w życie Bestia. Kto mądrze obserwuje świat, zachodzące w nim zmiany - szczególnie uwypuklone w zachowaniu współczesnej młodzieży i nastolatków amerykańskiej części globu poddawanej nieustannemu praniu mózgu za pomocą mainstream mediów, kto widzi, że Europa zaczyna szybko nasiąkać tym syfem jednocześnie odwracając się od chrześcijańskich korzeni oraz prawdy zawartej w Biblii, i kto czyta uważnie znaki, których zapowiedź jest w Biblii, ten ostatecznie wie, co się (nie) święci. Powiem krótko: Pan jest blisko! I to nie zaraz, już, jutro czy pojutrze... Za 15, a może 50-150 lat, ale dynamizm zmian, których jesteśmy świadkami nie wskazuje raczej na nic późniejszego niż czasy wnuków naszych wnuków.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
12 maja 2014, 23:38
To nastąpi znacznie szybciej - jeszcze za życia tego pokolenia (do nowego pokolenia liczymy 20 - 30 lat). Jak widzę jesteś bystrym obserwatorem, więc zauważyłeś, że wydarzenia bardzo przyspieszyły. Bestia ma ściśle wyliczony czas i o tym wie. Proroctwa będą się wypełniały bardzo szybko.
L
leszek
12 maja 2014, 23:48
Czasami się zastanawiam, jaka jest różnica między pogaństwem czy bałwochwalstwem a mentalnością, która w występie "kobiety z brodą" o którym za tydzień czy miesiąc wszyscy zapomną upatruje znak końca czasów czy tryumfalny rechot Szatana. Pomijając drobiazg, że wyznaczanie daty ponownego przyjścia Chrystusa to czysta herezja. 
M
Mat
13 maja 2014, 22:38
Jednak czas bywa względny. Pamiętajmy (trochę tego nie uwzględniłem w swej wypowiedzi, stąd niektórzy mnie od heretyka wyzywają), że przyjście Naszego Pana w pewnym sensie poprzedzi krótkie panowanie królestwa Bestii i właściwie to o nim można by tu mówić, bo w istocie Pan przyjdzie, gdy nikt tego się nie będzie spodziewał, ale chrześcijanom powiedzą o tym znaki. @leszek: Chrystus nakazał nam obserwować uważnie to, co się dzieje w świecie. Przeczytaj Mateusza 24,32 wraz z kontekstem. Obecnie ideologia, którą wyznaje świat bardziej zaczyna przypominać satanizm (hedonistyczną jego odmianę, której mottem jest wg. Crowley'a "Do what thou willt") niż prawo miłości. Świat niestety nie ma pojęcia, że prawdziwa miłość jest wymagająca i jest znakiem sprzeciwu wobec tego wszystkiego, co prowadzi do śmierci. Tymczasem świat współczesny zasmakował w czymś, co stanowi jej karykaturę, gdzie miłość została zastąpiona przede wszystkim przyjemnością, wręcz ekstazą, uzależnieniem od przyjemności, "wolnością" bez odpowiedzialności. A to jest czysty satanizm. Subtelna odmiana na miarę subtelności i inteligencji anioła, który postanowił żyć w oddzieleniu od Boga. Chrystus jednak już zwyciężył, warto przyjąć Jego zwycięstwo i czekać na Jego przyjście doskonaląc się w miłości. Ale to nie upoważnia nas do tego, by nie mówić ludziom o przepaści, która otwiera swą paszczę przed ich oczami i jakim mechanizmom manipulacji ulegają, że bezrefleksyjnie ku niej ochoczym krokiem zmierzają.
M
Mat
13 maja 2014, 22:39
Nie wiem, czy występ Austriaka był manifestacją potęgi zastosowanej manipulacji na ludziach, czy też/również służył przekonaniu całej reszty, że "WSZYSTKO jest dozwolone, jeśli nie robi krzywdy innym" - z tym, że to "innym" nie odnosi się do tych, którzy nie potrafią / nie mają siły / nie mają możliwości czy też zdolności wyrażać swoich racji. Są to nienarodzone dzieci, ciężko chorzy, starsi. Przed naszymi oczami odbywa się ostra walka sił ciemności wchodzących w pakty z tymi, którzy pojęli złudną moc materialnych korzyści płynącą z tego, że władcą tego świata jest szatan. Że za pieniądze mogą zrobić z tym światem - dla jeszcze większych pieniędzy, sławy i władzy prawie wszystko. Nie wiedzą tylko, że są marionetkami w szponach "księcia tego świata", a ceną jaką płacą jest ich życie wieczne. Nie warto. Ale to jest rzecz realna. Po drugiej stronie barykady stoją niczego nieświadomi poganie, ludzie, których wiara nie przetrwała próby i dali sobie spokój, ludzie letni - obojętni, ludzie niewierzący, ludzie wierzący, ale słabi, bo swej mocy nie czerpią od Chrystusa, oraz garstka ludzi, którzy należą do owczarni Chrysusta i słuchają Jego głosu. Przychodzi czas, że musimy się jednoznacznie określić - tyle.
A
anty
12 maja 2014, 21:57
to nie jest ŻADNA KOBIETA Z BRODĄ, tylko facet przebrany w damskie ciuszki z makijażem na twarzy. Nie ma żadnych atrybutów kobiety, a ubranie i makijaż nigdy nie zrobią z niego kobiety. Więc nie piszcie, że to kobieta z brodą, bo to uwłacza prawdziwym kobietom. Może to raczej ktoś z cyrku?
C
czarna
12 maja 2014, 22:01
dlatego sformułowanie 'kobieta z brodą' masz w cudzysłowie
A
anty
12 maja 2014, 22:34
w cudzysłowie - dla podkreślenia tego wg mnie idiotyzmu.
S
Sebau
12 maja 2014, 20:52
Daje nie lubie... kto jak kto, ale Wy przynajmniej moglibyście zachowąc się przyzwoicie w tej sprawie. Do widzenia.
J
Jacek
12 maja 2014, 20:24
co za bzdety, a już teza o wulgarności słowa Wurst jest kosmiczna, nie mówiąc o tym, że słowo to nie tylko znaczy kiełbasa, no cóz jaki kraj tacy pismacy
M
Magda
12 maja 2014, 23:24
A co jeszcze znaczy słowo Wurst, bo jedyne co mi przychodzi do głowy, to "mir ist Wurst egal"?
A
alba
13 maja 2014, 01:11
jak poczujesz kiełbasę w tyłku to szysbko się zorientujesz o co tu chodzi
A
Albrecht
12 maja 2014, 20:18
Kogo ja stworzyłem...
W
Wojowniczka
12 maja 2014, 19:12
Myślę, że pan Thomas Neuwirth dopiął swego- wszyscy o nim mówią. I to jest jego największy sukces. Ale słuchajcie, nie wszystko stracone- on jeszcze żyje więc ma szansę wrócić na dobrą drogę. A zatem bierzemy tę zabłąkaną owieczkę na warsztat modlitwy. Jeżeli Bóg da to odzyskamy tę biedą istotę dla Niego. Święty Michale Archaniele wspieraj nas w walce.
L
leszek
12 maja 2014, 18:47
----------- . Perwersyjności tej dopełnia pseudonim, budzący jednoznaczne skojarzenia seksualne - także obupłciowe (Conchita - po hiszpańsku muszelka, Wurst - po niemiecku kiełbasa). ---------- Przykro mi bardzo, ale we mnie nie budzi takich skojarzeń. Chociaż zgadza się, że zdeformowane powszechną pornografią umysły wszędzie mają seksualne skojarzenia. Wurst znaczy kiełbasa, ale dla Niemców wurst to raczej coś powszechnego, zwykłego, nic nie znaczącego, coś jak dla nas "pietruszka".  Zaś Conchita to zdrobnienie od powszechnego imienia Conception, które pochodzi z łaciny. la Inmaculada Concepción to Niepokalane Poczęcie. "Conchita Wurst" to znaczy tyle, co "Panna Jakaś-tam" i nic więcej. Ale dla zdeformowanych sumień wszystko będzie się kojarzyć z seksem. Tylko po co z własnych upodobań robić powszechną normę ?
S
Słaba
12 maja 2014, 21:43
Pseudonim może jest wieloznaczny, ale w podtekście perwersyjnie seksualny. Niestety Leszku. Dla mnie, jako dla kobiety przykre są takie publiczne kpiny z kobiet i pogardliwe lekceważenie.
L
leszek
12 maja 2014, 23:31
"Podtekst perwersyjnie seksualny" powstaje w umyśle odbiorcy. Jeden odbiera to jako "perwersję seksualną", dla mnie osobiście jest to widok co najwyżej nieestetyczny. Sugeruję zreszta przede wszystkim posłuchać samej piosenki czy przeczytać tekst. Żadnego seksu ani odniesień do seksu tam nie ma. NIestety, większość ludzi lubi moralizować ale nie zadaje sobie trudu porządnego wysłuchania czy przeczytania.  Co do "kpin z kobiet', to dla mnie osobiście większe obrzydzenie niż "kobieta z brodą" wywoływal inny występ z gołymi cyckami i niemal explicite seksualnymi podtekstami bez niedopowiedzeń na pograniczu wulgarności. Pomijam drobiazg, że muzycznie i wokalnie to lata świetlne od "kobiety z brodą". Oczywiście, jeśli ktoś chciałby zwykłe wygłupy brać serio i z nieszkodliwego występu robić jakąś eschatologiczną walkę sił światłości i ciemności.  Co do przebieranek to nawet niedawno byłem na koncercie w kościele, gdzie rolę kobiecą altową śpiewał facet. Nawet była to "Stabat Mater", a autorem był katolicki ksiądz. Ale jakoś Matka Boska z obrazu nie spadła, moze dlatego, ze to kościół kalwiński bez obrazów. Ale sądzę, że podobnie jak ja, słuchała z przyjemnością.
C
chrysorroas
12 maja 2014, 23:57
Pseudonim jest dość jednoznaczny. Słowo zarówno hiszpańskie jak też niemieckie mają konotację seksualną. A już samo wytypowanie na reprezentanta Austrii nie miało nic wspólnego z głosem publiczności, lecz było odgórną decyzją państwowej telewizji, która jest tradycyjnie w rękach lewacko-masońskich. Tak samo oddawanie i liczenie głosów jest conajmniej niesprawdzalne i wątpliwe. Ten zboczeniec w babskim stroju nie potrafi ani nic skomponować, ani nawet tekstu napisać. Głos ma niewiele więcej niż przeciętny. Piosenkę pisało trzech kompozytorów. W sumie jest to tylko następny przykład totalitarnego ogłupiania. [url]http://www.vienna.at/poier-ueber-wurst-beim-esc-monster-und-verschwulte-zumpferl-romantik/3950967[/url]
G
grzesiek
13 maja 2014, 00:53
"Co do przebieranek to nawet niedawno byłem na koncercie w kościele, gdzie rolę kobiecą altową śpiewał facet." Ale robił to zapewne na potrzeby koncertu, a także był normalnym facetem, nie mającym się za kobietę tudzież nie oczekującym, że tak go będą traktować. Zgadłem?
L
leszek
13 maja 2014, 01:25
Kolego zacny. Jak idę na koncert. to słucham muzyki. Nie zajmuję się analizą poglądów politycznych, preferencji seksualnych, utajonych motywacji, nie wiem czy jest "normalny" czy "zboczony" oraz nie analizuję, czy uważa się za kobietę, faceta, UFO czy zielonego ludzika. Interesuje mnie czy dobrze gra/śpiewa czy źle.
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
13 maja 2014, 03:18
Ja bym nie mógł iść na koncert wiedząc np. że artysta notorycznie bije żonę. Jego śpiewanie nie miałoby kompletnie znaczenia. Jak byłem młodziutki, będąc z dala od Polski, poszedłem na koncert Madonny. Do dziś się tego wstydzę.
G
grzesiek
13 maja 2014, 18:42
Kolego równie zacny. Po pierwsze, to "preferencje" pana Thomasa vel Conchity nie są utajone, w związku z czym nie potrzeba analizować, by o nich wiedzieć. Po drugie, chyba się nie zrozumieliśmy w naszych komentarzach. Czemu miała służyć Twoja wypowiedź, którą przywołałem w poprzednim poście? O ile się nie mylę to temu, by wykazać, że facet śpiewający altem to nic strasznego. Ja natomiast wskazałem, że nie o samo śpiewanie altem tu chodzi i że jest pewna różnica między przypadkiem, który przywołałeś, a przypadkiem pana Thomasa. Mówisz, że chodzi przede wszystkim o muzykę. Śmiem twierdzić, że właśnie w tym przypadku, przypadku Thomasa Neuwirtha, ze względu na jego szokujący sposób prowadzenia się, przestaje chodzić o muzykę.
O
obywatel
12 maja 2014, 18:38
należy wspomnieć, iz decydujący głos ma jury w danym kraju a nie publiczność. czyli eurowizja promuje po prostu cos takiego
E
Ewa
12 maja 2014, 18:33
W starozytnym Rzymie , takze w Grecji - w teatrze występowali tylko i wyłacznie mezczyźni, oni takze grali kobiece role ( Antygona Sofoklesa). Wiadomo o tym od lat i jakos nikt nigdy nie kojarzył tego z gejami. i nikt tego nie potepiał.
WD
Wujek Dobra Rada, Mistrz Ciętej
12 maja 2014, 18:47
U nas była Pani Pelagia i Genowefa Pigma i nikt ich nie kojarzył z gejami. <a href="http://www.youtube.com/watch?v=-Yqr4jnXF2M">youtube</a>
Monika Tomalik
12 maja 2014, 18:28
Jak pisał Leszek Kołakowski: "Często żąda się tolerancji w sensie obojętności, braku jakiegokolwiek stanowiska czy opinii. Żądanie tolerancji w tym znaczeniu jest częścią naszej kultury hedonistycznej, w której nic naprawdę nie ma dla nas znaczenia: jest to filozofia życia bez żadnej odpowiedzialności i żadnych przekonań".
S
s
12 maja 2014, 18:26
To mężczyzna z brodą przebrany za kobietę.
M
Monika
12 maja 2014, 18:24
jestem katoliczka i głosowałam na Austrię. Nie ma to jednak nic wspólnego z wizerunkiem postaci, która wykonywała tą piosenkę. Dla mnie najważniejszy utwór, który był porywający, miał wspaniałą linię melodyczną a po za tym tekst, który przemawia nie tylko do homoseksualistów ale każdej innej grupy, która pragnie tolerancji. Np. osoba, którą dyskryminuje sie za wygląd, pochodzenie itd. Czyż nie chrześcijanie opowiadają się za tym by patrzeć w serce a nie na to co na zewnątrz? Lansuje sie sam konflikt a nie prawdę, odczucie mistyczne serca człowieka
M
Max
12 maja 2014, 18:59
i wciąż twierdzisz, że jesteś katoliczką??? A co z propagowaniem wartości rodziny? Gdzie tu podążanie za Jezusem? Skoro głosujesz za dziwactwami, które w życie nie wnoszą nic, to może raz jeszcze przemyśl to po której stronie się opowiadasz...
A
Agnieszka
12 maja 2014, 19:17
Ale wygląd zewnętrzny tego pana odzwierciedla to co jest w jego sercu. Chrześcijaństwo opowiada się przeciw gender. Poza tym wizerunek tego człowieka w jakiejś mierze upodobniony jest do postaci Jezusa, co jest kpiną. Postępowanie tego człowieka jest niemoralne i to jest wystarczający powód, by nie głosować na niego.
A
Agnieszka
12 maja 2014, 19:53
Moje stwierdzenie z godz. 19:17 było kierowane do Maxa.
M
Monika
13 maja 2014, 00:14
a co z propagowaniem  głównego przykazania jakie daje nam Zbawiciel: miłuj bliźniego swego... Staram się zrozumieć każdego człowieka ale oglądając Eurowizję szczególnie skupiałam się na walorach głosowych i tekście piosenki, która jest naprawdę dobra i dlatego na nią zagłosowałam i dlatego też moim zdaniem wygrała. Każdy pragnie przypiąć łatkę facetowi przebranemu za kobietę ale nikt nie patrzy od właściwej strony. Może to i cywilizacja śmierci ale nawet jeśli to muzyka jest na poziomie. A Jezus na pewno kocha i mnie i tego Pana/Pania tak samo jak i Ciebie Max. ;)
M
Monika
13 maja 2014, 00:18
Agnieszko dla Ciebie ów pan podobny był do Jezusa, ale ja nie myslałam o nim w takiej kategori. Dla mnie to sprawa drugorzędna. Natomiast piosenka znakomita. Dlaczego od razu kogoś wrzucać do szufladki: zło, zamiast skupić się na tym co dobre. Gdyby mysleć w sposób radykalny i my się do tej szufladki nadajemy
T
Temida
12 maja 2014, 18:24
Nie, wiem czy to wizja -osobiście uważam ,że to krzyk rozpaczy ... a słowa "nikt nie mógł być świadkiem tego co mi zrobiłeś. Powstanę niczym feniks z popiołów ,szukając zamiast zemsty kary... "  są nad wyraz jednoznaczne .
G
grzesiek
12 maja 2014, 17:03
"Nawet jeśli ta wizja jest przedwczesna, to jednak kierunek dalszego działania jest jasny." Obawiam się, że ta wizja nie jest przedwczesna. Ona już jest rzeczywistością, przynajmniej na zachodzie. Pytanie, co dalej? Myślę, że od każdego dna musi być kiedyś odbicie.  Ile będziemy czekać na odbicie teraz?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
12 maja 2014, 16:05
Czy chociaż DEON nie mógłby się wyłączyć z lansowania tego obrzydliwego wizerunku i to na głównej stronie. Na to się nie da patrzeć. Koniecznie musicie załączać ten obrazek?
M
Marcin
12 maja 2014, 16:57
A ja dziękuję, że Deon zajął się tym tematem i umieścił to zdjęcie bo nie korzystam z mediów mainstreamowych, że by im nie nabijać ilości wejść na stronę, a w konsekwencji kasy z reklam, na którą najbardziej czekają