Franciszek w Iraku. To najtrudniejsza pielgrzymka papieża
„To jedna z najtrudniejszych pielgrzymek papieskich, najbardziej niebezpieczna" - komentuje ks. Andrzej Halemba z Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
W piątek od rana ulice Bagdadu są całkowicie wyludnione. To efekt lockdownu ogłoszonego formalnie w związku z pandemią, ale faktycznie w celu zabezpieczenia wizyty papieża Franciszka w Iraku która rozpoczyna się dzisiaj i potrwa do 8 marca. Ale jeszcze w czwartek życie w wielu częściach irackiej stolicy toczyło się normalnym trybem.
Na historycznej ulicy ar-Raszid, jak zwykle od świtu do wczesnych godzin popołudniowych panował ogłuszający gwar targowy. Tłumy ludzi robiły zakupy jak co dzień, sprzedawcy zachwalali swoje towary przez głośniki, walcząc z wszechobecnym hukiem samochodowych klaksonów. W tej części Bagdadu flag papieskich nie było, choć i w tym rejonie są kościoły, w tym dawna katedra św. Józefa, która w czasie II wojny światowej została odnowiona przez żołnierzy Andersa i później służyła przez kilka lat jako polski kościół garnizonowy. W okolicy można było natomiast zobaczyć szyickie proporce z imamem Husajnem. Kilka dni po pielgrzymce papieża w szyickim kalendarzu wypada święto Musy al.-Kadhimiego, jednego z szyickich imamów z VIII w., pochowanego w okazałym mauzoleum w Bagdadzie, od jego imienia nazywanego Kadhimiją. Już w ostatnich dniach na ulicach Bagdadu można było zobaczyć pojedynczych szyitów wędrujących z flagami szyickimi do tego miejsca. Ale to nie oznacza, że mieszkańcy tej części Bagdadu są obojętni wobec pielgrzymki Ojca Świętego. „Papież jest posłańcem pokoju miedzy ludami, narodami, między chrześcijanami i muzułmanami. Dlatego jest tu mile widziany, witamy” – mówi jeden z przechodniów, a otaczający go ludzie potakują.
Zupełnie inny nastrój panował w tej części irackiej stolicy, którą odwiedzi Ojciec Święty. Na centralnej ulicy Sadoun do ostatniej chwili trwały prace porządkowe. Późnym wieczorem w rejonie kościoła Sajedat al-Nedżat klomby między pasami ruchu zostały podświetlone a cała ulica została przystrojona nie tylko flagami Watykanu ale również wizerunkami Franciszka. W głębi widoczny był również rozjaśniony, charakterystyczny, osłonięty łukiem krzyż kościoła Sajedat al-Nedżat.
„Przesłaniem pielgrzymki są słowa Ewangelii `wszyscy braćmi jesteście`, papież to chce powiedzieć muzułmanom i chrześcijanom w Iraku, jesteście braćmi i żyjecie na jednej ziemi” – mówi ksiądz Nader Dako, proboszcz chaldejskiej katedry św. Józefa, w której w sobotę Ojciec Święty odprawi Mszę św. Ks. Dako dodaje, że słowa te kierowane są też do wszystkich ludzi na świecie, w tym przywódców. „My, Irakijczycy, jesteśmy zmęczeni tym jak bardzo cierpimy z powodu ataków terrorystów na nasz kraj. Potrzebujemy tchnienia pokoju i mamy nadzieję, że takim tchnieniem będzie ta wizyta” – dodaje kapłan.
Iracki duchowny sceptyczny jest jednak wobec tego, czy chrześcijanie, którzy wyjechali z Iraku do niego wrócą, do czego niedawno wezwał ich premier Mustafa al-Kadhimi. „Chrześcijanie mogą wracać gdy będą się czuć bezpiecznie, dotyczy to zresztą też innych Irakijczyków. Każdy człowiek potrzebuje życia w pokoju, a Irak nie jest wcale stabilny” – podkreśla, wyrażając nadzieję, że wspólne modlitwy z papieżem w czasie jego wizyty, a także spotkania Ojca Świętego z irackimi politykami doprowadzą do odrodzenia się Iraku. Ks. Nader przyznaje też, że w Iraku jest problem z wolnością religijną, czego przykładem jest dyskryminacja wynikająca z prawa o dowodach tożsamości, w których wpisywana jest wyznawana religia i dochodzi do automatycznego przypisania chrześcijanom islamu. Innym problemem są również wymuszane i fałszowane umowy sprzedaży mienia. „Mafie pod stołem kontrolują zasady w Iraku ale mamy nadzieję że nasz rząd będzie silniejszy niż jest obecnie, a Ojciec Święty zachęci władze do wprowadzenia prawdziwej wolności religijnej. Modlimy się o to i wierzymy, że Bóg nam w tym pomoże” – stwierdza ks. Nader.
Iracki duchowny uważa też, że spotkanie papieża z szyickim liderem Iraku ajatollahem Alim Sistanim zaowocuje podobną wspólną deklaracją ze światem szyickim do tej jaka została już wcześniej podpisana z sunnitami w czasie wizyty papieża Franciszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. „Wierzymy że przyniesie to pokój między wszystkimi ludźmi wierzącymi w jednego Boga” – podkreśla, dodając, że w związku z tą pielgrzymką spotyka się z entuzjastycznymi reakcjami ze strony muzułmanów w Iraku. „Moi sąsiedzi tu w tej okolicy przychodzili oferując wszelką pomoc” – zaznacza.
Ks. Nader uważa jednak, że nadzieje Irakijczyków na zmianę wizerunku Iraku jako kraju niebezpiecznego nie spełnią się jeśli sami nie zadbają o to by w ich kraju sytuacja się poprawiła. „Jeśli ktoś czegoś chce to pracuje by to osiągnąć. Irakijczycy muszą zadbać o pokój i potrzebują lidera, który pomoże osiągnąć ten pokój między nimi. Natomiast przesłanie Ojca Świętego niewątpliwie w tym pomoże, bo jest głosem tych, którzy zostali go pozbawieni” – podkreśla.
„Kościół iracki to z całą pewnością kościół wyczekujący, oczekujący na tę duchową pielgrzymkę papieża do ziemi Abrahama, do cywilizacji pierwotnej, niezwykłej, ale także do kolebki chrześcijaństwa. Franciszek przyjeżdża tutaj jako ojciec duchowy tych ludzi, którzy tak bardzo tu cierpią” – mówi uczestniczący w papieskiej pielgrzymce ks. Andrzej Halemba z Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, który od lat wspiera chrześcijan na Bliskim Wschodzie, w tym w szczególności w Iraku. Polski duchowny podkreśla, że prześladowania chrześcijan trwają tu od wieków. „Od tutejszych księży słyszałem takie słowa: ‘Ta nasza kochana ziemia iracka jest nasiąknięta krwią chrześcijan ale my chcemy tu pozostać’" - mówi polski kapłan.
Ks. Halemba podkreśla, że exodus chrześcijan to problem podstawowy i jednym z głównych celów tej pielgrzymki jest jego powstrzymanie. „Tsunami nienawiści jakie przeszło tutaj przez cały Irak zbiera okrutne żniwo w postaci rodzin, społeczeństw, niemal całych parafii opuszczających Irak” – podkreśla. Z 1,5 mln chrześcijan żyjących w Iraku w 2003 r. pozostało 170 tys. To spadek z 6,4 % w 1910 r. 0,4 % obecnie. „Trzeba ich wzmocnić, dodać otuchy, przywrócić godność. Tutejsi chrześcijanie stali się obywatelami trzeciej kategorii pozbawionymi praw, narażonymi na silne restrykcje, brakuje wolności religijnej ale również wolności cywilnej dla całej grupy społeczeństwa i o to trzeba walczyć” – dodaje polski misjonarz.
Ks. Halemba przyznaje jednak, że muzułmanie iraccy z zadowoleniem oczekują przyjazdu papieża. „Oni też potrzebują osoby która będzie autorytetem moralnym, bo na całym świecie jest upadek autorytetów moralnych. Papież przynosi przesłanie równości, miłości, przebaczenia, solidarności, opowiada się za biednymi, walczy tym słowem Ewangelii z korupcją, która jest przecież wszechobecna, zwłaszcza tu w Iraku. Irak to jeden z najbogatszych krajów świata, a bieda jest dominująca. Papież to również dla muzułmanów posłaniec Boga, który przypomni, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga” - zaznacza ks. Halemba.
Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie zareagowało natychmiast, gdy zaczęła się gehenna związana z pojawieniem się Państwa Islamskiego w Iraku. „Nasze projekty eksplodowały w 2014 r. kiedy widzieliśmy jak ten wojujący islam próbuje zniszczyć chrześcijaństwo – wspomina duchowny. „125 tys. chrześcijan musiało wówczas opuścić swoje mieszkania, uciekając z pustymi rękami” – opowiada, podkreślając, że zostali oni wówczas zdradzeni trzykrotnie. „Najpierw Bagdad o nich zapomniał nie zapewniając im ochrony, potem zostali oszukani przez kurdyjskich peszmergów, którzy weszli do ich wiosek zapewniając, że będą ich chronić, a następnie zostawili na pastwę Państwa Islamskiego wycofując się bez walki, a na koniec zostali okradzeni przez własnych sąsiadów. To było dla nich bardzo bolesne doświadczenie, wywołało poczucie, że są osamotnieni” – mówi ksiądz Halemba. „Pamiętam nauczycielkę języka angielskiego z Karakosz, którą spotkałem w Irbilu i ona mi mówiła, żebym ją zabrał gdziekolwiek, choćby na koniec świata bo ona nie chce tu żyć. Wyjaśniła, że uczyła przez wiele lat dzieci i chrześcijańskie i muzułmańskie, byli zaprzyjaźnieni, a gdy musiała uciekać widziała jak sąsiad wchodzi i wynosi jej rzeczy z domu” – wspomina polski misjonarz. „Dlatego potrzebna odnowa nie tylko domów ale i duchowa, relacji międzyludzkich” – podkreśla.
Po ataku Państwa Islamskiego Pomoc Kościołowi w Potrzebie zareagowała natychmiast przekazując 200 tys. euro, a przez cały 2014 r. udzielono wsparcia o wartości 5 mln euro. „Byliśmy odważni bo wielu nam mówiło, żeby poczekać, bo Państwo Islamskie może znowu zaatakować, więc lepiej poczekać. Ale my na to odpowiadaliśmy, że trzeba działać dziś, kiedy człowiek płacze, trzeba dać chleb wtedy gdy ktoś jest głodny nie myśląc co będzie za tydzień, to dawało otuchy ludziom” – opowiada ks. Halemba.
„Pamiętam dwie starsze panie, które znalazły się w niewoli Państwa Islamskiego. Nie były torturowane ale nakłaniano je do przejścia na islam. ‘Nie chcecie trafić do raju?’ – mówili im dzihadyści, a one odpowiedziały, że raj rozpoczyna się u nich na Ziemi gdy są dobre dla innych ludzi i że jeśli terroryści chcą je zabić to one są gotowe oddać życie” – wspomina polski kapłan.
Kolejnym etapem wsparcia było zapewnienie przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie paczek żywnościowych dla 13,5 tys. rodzin oraz dachu nad głową. „Najpierw były to namioty, potem wynajmowaliśmy mieszkania, budowaliśmy mieszkania tymczasowe. Trzeba było też zadbać o wykształcenie dzieci, bo szkoły w Irbilu, do którego większość chrześcijan z Równiny Niniwy uciekła, nie mogły ich przyjąć – mówi ks. Halemba. Pomoc Kościołowi w Potrzebie wybudowała wówczas 8 szkół. „W 2017 r. uznaliśmy, że chrześcijanie mogą już zacząć wracać do swoich wiosek, Było to ważne bo tylko w ten sposób społeczeństwo może wrócić do swoich korzeni. W 9 wioskach było wówczas 14 tys. zniszczonych domów a koszt odbudowy został wyceniony na 250 mln dolarów” – opowiada ks. Halemba, dodając, że nie obejmowało to zniszczonych kościołów i innych placówek religijnych, takich jak konwenty sióstr, które prowadziły placówki edukacyjne cenione tez przez muzułmanów.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie odnowiła 2 tys. domów w Równinie Niniwy. Ks. Halemba podkreśla przy tym, że nie byłoby to możliwe gdyby nie hojność darczyńców. „Bardzo im za to dziękuję” – podkreśla. Później przyszła kolej na renowację budynków kościelnych. „Tamtejsi chrześcijanie nas o to błagali bo u nich życie religijne zawsze było bardzo bogate. W Równinie Niniwy, prawie 90 proc. mieszkańców uczęszcza na cotygodniowe nabożeństwa, potrzebowali też budynków parafialnych, w których odbywają się ceremonie związane z ślubami, pogrzebami itp. Pomoc Kościołowi w Potrzebie odnowiła 30 takich obiektów, w tym kościół w Karakosz. Papież odprawi tam w niedzielę Anioł Pański” – mówi ks. Halemba.
Najbardziej dramatyczna jest jednak sytuacja w samym Mosulu, który niegdyś tętnił życiem chrześcijańskim. „Odgrywali tam ważną rolę kulturalną i ekonomiczną ale w przededniu ataku Państwa Islamskiego zostało ich tam 3 tys. a obecnie jest kilkanaście osób” – wyjaśnia polski duchowny. „Widziałem dawną ulicę chrześcijańską, bardzo długą, i teraz tam nikt nie mieszka” – dodaje ze smutkiem, podkreślając, że sytuacja w Mosulu jest dramatyczna. „Tam muzułmanie żyją według zasady: ‘nie kupować niczego od chrześcijan, od chrześcijan się zabiera’. Żaden chrześcijanin nie sprzeda po godziwej cenie swego sklepu czy domu, a wielu zostało jeszcze obrabowanych z tego co dostali od nieuczciwych kupców. Papież swą obecnością w Mosulu przypomni o tej niesprawiedliwości, która się tam wydarzyła” – podkreśla ks. Halemba.
Zdaniem polskiego duchownego reakcja mieszkańców Mosulu na przyjazd papieża będzie jednak równie entuzjastyczna co innych Irakijczyków. „Przyjeżdża przywódca duchowy Kościoła katolickiego, który jest szanowany bo jest Kościołem autorytetu moralnego i Mosul także potrzebuje sprawiedliwości społecznej, która walczyłaby z korupcja, likwidowałaby te napięcia miedzy rożnymi grupami muzułmańskimi” – wyjaśnia ks. Halemba. Jego zdaniem przekaz pielgrzymki „wszyscy braćmi jesteście” odnosi się nie tylko do relacji między muzułmanami a wyznawcami innych religii ale również między różnymi grupami samych muzułmanów. Polski duchowny nie spodziewa się jednak by chrześcijanie w najbliższej przyszłości mogli wrócić do Mosulu. „Może w przyszłości, którą trzeba budować. Chrześcijanie mogą być buforem miedzy rożnymi grupami, o czym świadczy to, że nie ma wiosek szyicko-sunnickich, ale są szicko-chrześcijańskie i sunnicko-chrześcijańskie. Bo chrześcijaństwo to przesłanie miłości i przebaczenia w imię Boga, który jest Bogiem kochającym” – podkreśla.
„To jedna z najtrudniejszych pielgrzymek papieskich, najbardziej niebezpieczna, bo wciąż działa tu ok. 10 tys. aktywnych islamistów z Państwa Islamskiego i stanowi to realne zagrożenie dla papieża” – zauważa ks. Halemba. „Kluczowe znaczenie będą miały też rozmowy miedzy papieżem a rządem Iraku żeby chrześcijanie byli traktowani jako pełnoprawni obywatele, bo próbuje się doprowadzić do tego by byli podporządkowani islamskiemu prawu szariatu. A to oznacza dalszy exodus lub wymuszone konwersje” – podsumowuje polski kapłan.
Skomentuj artykuł