Francja: prymas zaprosił do katedry rozwiedzionych żyjących w nowych związkach

(fot. YouTube.com / KTOTV)
KAI/ mp

Prymas Galii kard. Philippe Barbarin zaprosił do swej katedry w Lyonie katolików żyjących w separacji, rozwiedzionych oraz rozwiedzionych, którzy zawarli nowe, niesakramentalne związki małżeńskie.

Podczas spotkania, które odbyło się 15 października, przedstawił im "drogi rozeznawania" ich sytuacji, zaproponowane przez papieża Franciszka w adhortacji apostolskiej "Amoris laetitia".
Wcześniej podobne spotkania odbyły się w dwóch innych francuskich diecezjach: Rouen i Hawr. Miały one na celu konkretne wprowadzanie w życie wskazań papieskiego dokumentu.
Kard. Barbarin na początku siedział wśród uczestników spotkania i wraz z nimi wysłuchał sześciu świadectw. Po czym podszedł do mikrofonu i poprosił swych słuchaczy o przebaczenie za wszystkie zranienia spowodowane "osądami i brutalnym odrzuceniem" w Kościele.
Wyjaśniając powód zorganizowania tego spotkania, zacytował fragment adhortacji: "Zachęcam wiernych, którzy żyją w sytuacjach skomplikowanych, aby z ufnością podchodzili do rozmowy ze swoimi duszpasterzami oraz osobami świeckimi oddanymi Panu. Nie zawsze znajdą u nich potwierdzenie swoich własnych idei i pragnień, ale na pewno otrzymają światło, które im pozwoli lepiej zrozumieć to, co się dzieje, i będą mogli odkryć drogę dojrzewania osobistego. Zachęcam też duszpasterzy, aby słuchali z miłością i spokojem, ze szczerym pragnieniem, aby dojść do sedna dramatu osób i zrozumieć ich punkt widzenia, aby im pomóc żyć lepiej i rozpoznać swoje miejsce w Kościele" (AL 312).
Kardynał przyznał, że bardzo lubi te zdania, gdyż "nie mówią one, że wszystko będzie łatwe, ani że problemy i cierpienia znikną jak za dotknięciem magicznej różdżki". Wskazują natomiast, że konieczne jest słuchanie i "szacunek dla obecnie przeżywanej miłości".
- Wołanie, które najczęściej słyszę w kwestii rozpadu małżeństw oraz nowych sytuacji małżeńskich i rodzinnych, pochodzi od osób, które czują się osądzone, niezrozumiane, wykluczone (to słowo chyba najczęściej powraca), stały się niepotrzebne w Kościele, który jednak pozostaje ich rodziną i który zawsze powinien być wspólnotą braci - stwierdził prymas Galii.
Opowiedział następnie o spotkaniu 80 kapłanów archidiecezji liońskiej z papieżem Franciszkiem, które odbyło się na początku października. - Kiedy zapytałem księży, na jaki temat chcieliby, aby papież przemawiał, jednogłośnie odpowiedzieli, że o ósmym rozdziale "Amoris laetitia" [dotyczącym rozeznawania trudnych sytuacji małżeńskich, towarzyszenia takim parom i włączania ich w życie Kościoła] - ujawnił prymas Galii.
Zrelacjonował, że podczas spotkania z księżmi papież apelował, by patrzeć przede wszystkim na osobę, a nie na jej sytuację małżeńską, poznać jej osobistą historię, a także unikać "języka nakazów i zakazów".
Przyznał zarazem, że to pragnienie wyjęcia "prawdy o małżeństwie" z "kaftana regulacji", bez zmiany samego nauczania Kościoła, rodzi u niektórych niezrozumienie i zagubienie (mówią: "Zrzucanie całej odpowiedzialności duszpasterskiej na barki księży jest dla nich zbyt wielkim ciężarem"), ale też nadużycia (mówią: "Wreszcie nasze żądania zostały wysłuchane. Każdy robi to, co chce").
Hierarcha przyznał, że Franciszek otworzył "trudną drogę". Ale zdając sobie sprawę z tych "raf", papież zaproponował drogę pojednania. Wyszedł od przekonania, że "mały krok, pośród wielkich ludzkich ograniczeń, może bardziej podobać się Bogu niż poprawne na zewnątrz życie człowieka spędzającego dni bez stawiania czoła poważnym trudnościom" (AL 305).
Aby "rozmontować karykaturalne schematy" Franciszek kładzie więc nacisk na okazanie pomocy przez wspólnotę Kościoła poprzez "poświęcony czas, słuchanie, uwagę, miłosierdzie". Ci bowiem, którzy chcą ogólnego zakazu przyjmowania Eucharystii przez rozwiedzionych żyjących w nowych związkach, jak i ci, którzy odrzucają jakiekolwiek kościelne zasady w tej dziedzinie, zajmują "stanowisko uproszczone". Tymczasem poświęcenie czasu na dogłębne wysłuchanie osoby o "krętej drodze życia", naznaczonej cierpieniem i rozpadem więzi oraz spojrzenie na to w świetle słowa Bożego jest "wysokim wymaganiem".
Nauczanie Kościoła, kontynuował kardynał, nie jest prawem państwowym i "nie można go sprowadzić do kryteriów tego, co dozwolone, zabronione czy obowiązkowe". Mówi o tym punkt 304 "Amoris laetitia", inspirując się myślą św. Tomasza z Akwinu, który ukazując normę ogólną, dostrzegał też niezwykłą różnorodność sytuacji osobistych i konkludował: "Im bardziej schodzi się w szczegóły, tym więcej mnoży się wyjątków".
Ale kiedy duszpasterz mówi: "U mnie nie ma problemu, dogadamy się", to nie dokonuje uważnej analizy sytuacji człowieka w świetle słowa Bożego. - Potrzebne jest wspólne podjęcie duchowego wysiłku w postawie wzajemnego słuchania i modlitwy. Jest to wymagające. I nigdy to praktyczne rozeznanie "w obliczu konkretnej sytuacji nie może być podnoszone do rangi normy" (AL 304).
Prawo cywilne, przepisy kodeksu drogowego czy prawo podatkowe dotyczą wszystkich bez wyjątku, podczas gdy norma moralna lub duszpasterska nigdy nie ma zastosowania do wszystkich przypadków szczegółowych. Jednak to praktyczne rozeznanie dokonane w obliczu konkretnej sytuacji nie może stać się normą ogólną - tłumaczył kard. Barbarin.
Przywołał doświadczenie francuskiego poety Charles’a Péguy, którego żona odmawiała zawarcia sakramentu małżeństwa i który z tego powodu nie mógł w czasie Mszy przyjmować Komunii św. Są też sytuacje przeciwne, gdy "osoba rozwiedziona żyjąca w nowym małżeństwie nie potrafi znieść tego, że nie może przyjmować Komunii i w końcu postanawia (...), że nie będzie już chodzić na Mszę".
- Byłoby absurdalnym i nieludzkim nadal wymachiwać przed nią znakiem zakazu. Prowadziłoby to ją do jeszcze większego rozdźwięku i zamknięcia w rozgoryczeniu - zauważył arcybiskup Lyonu.
Wskazał, że "jeśli ktoś żyje w takiej sytuacji i świadomie postanawia przyjmować Komunię", nikt go nie będzie osądzał. Nie jest to "dowód laksyzmu". Trzeba bowiem przyjąć i kochać każdego takim, jaki jest, tam, gdzie jest, osobiście towarzyszyć mu w jego duchowej walce i modlić się za niego. A jednocześnie tłumaczyć, by "dobrze zrozumiał organiczną jedność między sakramentami", które są ze sobą związane "logiką nowego i wiecznego przymierza, które Jezus zawarł wydając za nas swoje ciało".
- Każdy widzi, jaki krok może dziś uczynić, czy może, czy też jeszcze nie może wejść na drogę wskazywaną mu przez Kościół, aby iść naprzód i podążać za Panem jako uczeń. Niektóre osoby ta droga wiary poprowadzi do przyjmowania Komunii, innych do uczestniczenia w Mszy św. bez przyjmowania Komunii, jak w przypadku Charles’a Péguy. Bóg dał mu siłę, łaskę; płomienne bogactwo duchowe jego pism, które porusza nas tak samo po stu latach, prawdopodobnie wiele zawdzięcza tej duchowej walce, którą prowadził z godną podziwu wiernością - mówił prymas Galii.
Wskazał, że "od dawna w moralności chrześcijańskiej istnieje słówko techniczne «epikeia»", które wskazuje, że "można pominąć normę, uznawaną za słuszną, kiedy stanie się jasne, że jej ścisłe wprowadzenie w życie doprowadziłoby do jeszcze większej szkody dla osoby".
Kard. Barbarin podkreślił, że "dopuszczenie do Komunii św. zawsze było w Kościele delikatnym problemem", dotyczącym wszystkich wiernych. Za Franciszkiem przypomniał, że Eucharystia "nie jest nagrodą dla doskonałych, lecz szlachetnym lekarstwem i pokarmem dla słabych".
Ukazał jednocześnie potrzebę godnego przyjmowania Komunii św. Za centurionem z Ewangelii powtarzamy: "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja". Z kolei św. Paweł przestrzega, że "kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej".
- Chrześcijanie wschodni mają żywe poczucie tego wymogu. Przed przyjęciem Komunii odmawiają inną niż my modlitwę, ale która odzwierciedla ten sam problem naszej wewnętrznej (nie)godności w chwili przyjmowania tego sakramentu: "Przyjmij mnie dzisiaj, Synu Boży, jako uczestnika tajemnej Twojej Wieczerzy, gdyż nie zdradzę Twoim wrogom tajemnicy, ani też nie pocałuję Ciebie jak Judasz, lecz jak łotr wyznaję Ciebie: «Wspomnij mnie, Panie, w królestwie Twoim»".
Widać, że nasi bracia chrześcijanie wschodni przyjmują Komunię z drżeniem i w poczuciu sytuacji dobrego łotra, ukrzyżowanego u boku Jezusa - podkreślił prymas Galii.
Zachęcił też do zastanowienia się nad znaczeniem słowa "Tora", jego zdaniem źle tłumaczonego jako "Prawo".
- Tora jest nauczaniem, ojcowskim słowem, które Bóg daje swoim dzieciom, aby oświecić ich życie. A my zrobiliśmy z niego przykazania, przepisy! To w pewnym sensie prostsze, ale nie sądzę, by było zgodne z pragnieniem Boga, z duchem Jego słowa. Kiedy papież Franciszek prosi nas o odejście od kategorii tego, co wolno i tego, co zabronione, z pewnością nie chce umniejszać lub zatracać mocy słowa Bożego. Chce natomiast, by - oświecony przez to słowo, zachęcony przez duszpasterzy i przez całą braterską wspólnotę Kościoła - każdy szedł swoją drogą, pomimo nieuniknionych życiowych pomyłek, z odwagą, czasem w cierpieniu, ale zawsze z nadzieją - powiedział arcybiskup Lyonu.
Zachęcił "uczniów Pana", znajdujących się w sytuacji rozpadu małżeństwa, by patrzyli na swe życie w "logice przymierza". - Każdy widzi, czy może, czy też nie może zmienić swą życiową sytuację - zauważył hierarcha. Zachęcił jednocześnie do spotykania się ze swoim proboszczem lub innym księdzem, który "będzie potrafił przyjąć swego brata, swą siostrę jako pasterz", a także do stawania w świetle słowa Bożego, które jednocześnie daje pociechę i stawia pod znakiem zapytania.
- Niech fakt nieprzyjmowania Komunii nie przeszkadza zwłaszcza w wiernym uczestnictwie w Eucharystii, szczególnie w Dniu Pańskim, wraz z całą braterską wspólnotą Kościoła. Łaska spływa obficie na tego, kto cierpi, bo czuje, że przerasta go Boże wezwanie w tajemnicy swego życia - zapewnił kard. Barbarin.
Prosił swych słuchaczy, by nie opuszczały ich dwa przekonania: pierwsze - że Bóg ich zawsze kocha bezwarunkową miłością, drugie - że Kościół pozostaje ich rodziną, w której nie tylko znajdą pomoc, ale za sprawą cierpień swej drogi życiowej mogą wnieść mocne świadectwo, które poruszy serca wielu innych.
Na koniec wezwał duszpasterzy, by kierowali się czterema słowami kluczami adhortacji "Amoris laetitia": przyjąć, towarzyszyć, rozeznawać i integrować. Prosił, by pomagali tym, którzy znajdują się w sytuacji rozpadu małżeństwa w odnalezieniu swego miejsca w Kościele i we wzrastaniu w miłości Bożej. - W Kościele wszyscy są potrzebni - zakończył prymas Galii słowami Benedykta XVI.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Francja: prymas zaprosił do katedry rozwiedzionych żyjących w nowych związkach
Komentarze (2)
18 października 2017, 22:28
Prymas Galii doszedł do wniosku,że można zrobić Geszeft,gdyż rozwiedzionych żyjących w nowych związkach jest we Francji zdecydowanie więcej  niż tych pozostających w związku małżeńskim. Dlatego też zachęcił ich aby robili co uważają za stosowne,gdyż on ich z pewnością nie potępi.  
D
deon
18 października 2017, 22:28
Podczas spotkania, które odbyło się 15 października, przedstawił im "drogi rozeznawania" ich sytuacji, zaproponowane przez papieża Franciszka w adhortacji apostolskiej "Amoris laetitia". <a href="https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,32058,francja-prymas-zaprosil-do-katedry-rozwiedzionych-zyjacych-w-nowych-zwiazkach.html">więcej</a>