Grzegorz Kramer SJ: Kościół to nie prywatny folwark

Grzegorz Kramer SJ (fot. Michał Lewandowski)

Bardzo lubimy mówić o sacrum i profanum, o konieczności bronienia świętego przed złym światem, a tymczasem tak łatwo oddajemy swój Kościół, Boga i chrześcijaństwo temu, co jest zwykłą kalką tego świata - pieniądze, władza, wpływy, dominacja, odepchnięcie maluczkich na bok.

1. Litania powitalna

Odpust w kościele. Na początku następują serdeczne powitania kapłanów według godności, na końcu podziękowania kapłanom za to, że pomimo rozlicznych obowiązków postanowili przybyć. I w końcu zauważenie wszystkich "wiernych". Bardzo lubiłem w naszej wrocławskiej parafii to, że z okazji odpustu zapraszaliśmy na wspólną imprezę wszystkich, nie tylko księży. Szału nie było, ale wspólne jedzenie bigosu i pierogów dawało wiele radości.

2. Msza jako dodatek

25-lecie Radia Maryja. Mnóstwo starszych osób i oni - elity narodu na pierwszych krzesłach. Przypominam sobie List Jakuba - tak do bólu niepasujący do naszych uroczystości Kościelnych. Tak bardzo niestosowany na naszych zebraniach liturgicznych. Nasze Eucharystie często są "z okazji", "przy okazji". Jak akademie patriotyczne. Jezus i Jego Męka są tłem do wydarzeń bieżących, jest Msza, bo wypada, wszak to impreza kościelna. Tymczasem Jezus i Jego Ofiara jest centrum i szczytem, zawsze Kościół jest zgromadzony wokół Słowa i Ofiary. I po to Kościół jest gromadzony by o tych rzeczywistościach mówić, na nie patrzeć i nimi się karmić. Wszystko inne jest dodatkiem.

3. Powołani, czy zaproszeni?

Po większości bardziej uroczystych Mszy, celebransi dziękują ludziom za przybycie, za modlitwę. A przecież ani to impreza księży, ani to łaska ludzi (również księdza), że zebrał ich Bóg we wspólnotę by razem złożyli Ofiarę. Jest jakiś dziwny nawyk (nie wiem, może wypływający z lęku, że jest nas coraz mniej?) dziękowania ludziom za to, że przyszli na Mszę. Z jednej strony, my - księża, coraz częściej mamy pretensje do ludzi, że się nie angażują, a z drugiej przez takie właśnie zachowania dajemy do zrozumienia, że to nasz folwark, do którego czasem zapraszamy ludzi, no co najwyżej poprosimy o pieniądze, by to wszystko utrzymać.

Coś nam się (złego) porobiło

W naszych głowach i sercach. Porobiło, bo bardzo lubimy mówić o sacrum i profanum, o konieczności bronienia świętego przed złym światem, a tymczasem tak łatwo oddajemy swój Kościół, Boga i chrześcijaństwo temu, co jest zwykłą kalką tego świata. Pieniądze, władza, wpływy, dominacja, odepchnięcie maluczkich na bok. Wszystko to oczywiście robimy w dobrze wypracowanej przez wieki ideologi religijnej. Ciągle słyszę, że to potrzebne, bo władza od Boga (ta, która nam pasuje), bo pieniądz jako dar od Boga, bo hierarchia - sam Bóg tak chce, bo bycie przy w wielkich nie jest żadnym brataniem się, ale dbaniem o całość. Kiedyś wprowadzałem relikwie Jerzego do jednego z kościołów. I wiecie co mnie najbardziej zasmuciło? To, że podczas obiadu, siedzący obok mnie lokalny działacz społeczny powiedział mi: "jest ksiądz bohaterem, bo nie wymieniał ksiądz, podczas kazania, wszystkich przybyłych gości na Mszę". Serio tak mało trzeba zrobić, by być bohaterem?

Źle się dzieje, że nawet Kościół i kościół staje się miejscem podziału: oni i my, nasi i tamci, PiS i PO, lewica i prawica, biedni i bogaci, władza i lud, kler i laikat. To wszystko jest wbrew Pismu, wbrew Jezusowi. Źle się dzieje, że Kościół i kościół nie jest wyłączony z tego wszystkiego, a to głupie nasze tłumaczenie: jacy ludzie - taki Kościół jest tylko przykrywką do podtrzymywania tego raka przy życiu. Wiem, zmiana jest trudna, ale czas się budzić.

I nie chodzi znów o to, by wcisnąć "like" pod tekstem czy napisać kolejny sfrustrowany komentarz, ale by chcieć obudzić swoje serce. Może najpierw do buntu, do tego by przestać uprawiać taką smutną ideologię, że Kościoła i jego ludzi nie należy krytykować. Bo znów wpadniemy w kolejne dziwne koleiny, jak te, które bardzo wychodzą przy okazji spowiedzi małych dzieci. One często mówią: "przeszkadzałem na religii", a kiedy pytam: "a na matematyce?" - odpowiadają: "też, ale na religii to jest ważniejsze".

Tekst pochodzi z prywatnego bloga Grzegorza Kramera SJ - Bóg jest dobry

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Grzegorz Kramer SJ: Kościół to nie prywatny folwark
Komentarze (4)
M
Małgorzata
20 grudnia 2016, 23:01
Przepraszam, a Ksiądz to na pewno Chrześcijaństwo głosi ? Bo odnoszę wrażenie, że new age... +
WDR .
12 grudnia 2016, 19:07
"Na początku następują serdeczne powitania kapłanów według godności, na końcu podziękowania kapłanom za to, że pomimo rozlicznych obowiązków postanowili przybyć." W Polsce, w tzw. życiu publicznym, jest tylko jedna osoba, która potrafi wymienić wszystkich, których należy, zgodnie z protokołem dyplomatycznym(!) i każdy, zarówno ten na początku jak i na końcu, może się poczuć z takim samym szacunkiem powitany: prezydent Andrzej Duda. W życiu prywatnym znam kilka takich osób. BTW według zasad marketingu lepiej zostać wymienionym na końcu niż w środku.
Z
Zygmunt_Stary
12 grudnia 2016, 18:06
Ad.1 "...prezydentowi nie spodobała się homilia, którą 11 listopada 2010r, w Święto Niepodległości, w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie wygłosił administrator Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego ksiądz prałat pułkownik Sławomir Żarski. Komorowski dał temu wyraz, besztając publicznie po Mszy św. ks. Żarskiego..." Ad.2 "25-lecie Radia Maryja. Mnóstwo starszych osób i oni - elity narodu na pierwszych krzesłach." To kiedy "Msza jako dodatek" i dla kogo?  W punkcie 1, czy 2? "Litania powitalna" to przede wszystkim informacja dla wiernych, że uczestniczą w ważnym wydarzeniu, skoro chcą w nim uczestniczyć ludzie, którym powierzyliśmy aby byli naszymi reprezentantami we władzach - jeżeli uczestniczą tu razem z nami, znaczy że my swoim uczestnictwem razem z nimi wdpółuczestniczymy w czymś ważnym, współtworzymy ważne wydarzenie...  Wielka Pokuta - wyjeżdżamy wcześnie rano, a to już październik jedna, druga konferencja, msza święta, egzorcym, czuwanie jest nas 100000... Intronizacja - wiele godzin jazdy, znowu 100000... potem jeszcze sporo kilomertrów na pieszo do autobusu... Celebransi dziękują nam za przybycie... My radujemy się z uczestnictwa w czymś wielkim. Jednak zdajemy sobie sprawę, że są to pewne wyrzeczenia... Dziękujemy celebransom, że zauważyli nasz trud... to takie ludzkie... Czy to może dziwić? "Pieniądze, władza, wpływy, dominacja, odepchnięcie maluczkich na bok." - tak słyszę o tym ciągle od tzw. "postępowych". Dla mnie pieniądze do konieczność "Godzien jest robotnik zapłaty swojej." Władza "przyjdź królestwo Twoje", wpływy "A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, 28 na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu"  
12 grudnia 2016, 18:05
Nie tak dalej jak wczoraj pisałem,że kluczem do Franciszka jest Jego antyhierarchiczna obsesja, a dziś okazało się ,że to jednak poważna zaraźliwa infekcja wirusowa. Franciszkowy współbrat o.Kramer również uległ owej infekcji i głosi wszem i wobec rewolucyjne hasło równości wszelakiej  "Ciągle słyszę, że to potrzebne, bo władza od Boga (ta, która nam pasuje), bo pieniądz jako dar od Boga, bo hierarchia - sam Bóg tak chce, bo bycie przy w wielkich nie jest żadnym brataniem się, ale dbaniem o całość." Sięgam wobec powyższego do panteonu świętych Pańskich i próżno tu szukać tych, którzy negowali naturalne nierówności między ludźmi jak też konieczność hierarchii, która od Boga jak Istoty Najwyższej się wywodzi.Hierarchia ta ważka jest bo i po śmierci jak się okazuje istnieć będzie. W czym tkwi problem. W grzechu oczywiście. O.Kramer negując przynajmniej domyślnie poochodzenie władzy od Boga jawi się nam niestety jako heretyk. Co więc wydaje się wyznawać o.Kramer? O.Kramer wierzy w bożka Demosa,który "objawił" jedyny dogmat wiary -WSZELKA WŁADZA POCHODZI OD LUDU. Lichy to bożek, o.Kramer, upija się on bowiem krwią zatomizowanych przez liberalizm jednostek mamiąc je jednocześnie złudną nadzieją,że jako całość coś od nich zależy. Jak wiadomo bowiem z równych szybko wyłaniają się równiejsi .