Indonezyjczyk proboszczem wiejskiej parafii w Wielkopolsce. "Będę walczył o zbawienie każdej duszy"
"Ten kościół nie oddycha i wszystko jest brudne, jednak potrzeba powietrza" - mówił pan Sławek przed przybyciem do parafii nowego proboszcza z Indonezji - księdza Grzegorza Lelanga Atulolona. Duchowny 1 listopada objął parafię św. Mikołaja w Maniewie koło Obornik. To nie pierwszy proboszcz z Indonezji w okolicy.
1 listopada ksiądz Grzegorz Lelang Atulolon, werbista pochodzący z Indonezji, objął parafię św. Mikołaja w Maniewie koło Obornik. Do Polski przyjechał ponad dwie dekady temu i przez lata pełnił posługę duszpasterską w różnych miejscach kraju, między innymi jako wikary na Podhalu. Po wielu latach kapłańskiej pracy nie spodziewał się już, że otrzyma własną parafię.
Ksiądz Grzegorz Lelang Atulolon to nie pierwszy proboszcz-Indonezyjczyk w okolicy
W kościele w Maniewie od jakiegoś czasu trwały prace przed przyjęciem nowego proboszcza.
- Ten kościół nie oddycha i wszystko jest brudne, jednak potrzeba powietrza - mówił na antenie Radia Poznań pan Sławomir, który przed przybyciem proboszcza z Indonezji porządkował teren wokół świątyni. Jak zaznaczył dziennikarz, słowa pana Sławka nabrały "eschatologicznego" charakteru.
- Czy powietrze dotrze do Maniewa wraz z księdzem Grzegorzem? - zapytał i dodał:
"Pan Sławek jest o tym przekonany, bowiem należy do parafii w Chludowie, w której od kilku lat proboszczem jest ksiądz Heribertus, również z Indonezji".
- Nie myślałem, że ten ksiądz sobie tak poradzi w Chludowie i że go tak ludzie przyjmą. Bo jednak jest i inny kraj, i inny kolor skóry - mówi pan Sławomir.
Parafianki z Chludowa również nie mają wątpliwości w sprawie księdza Heribertusa.
- Możemy uczyć się od księdza proboszcza tej pokory, tej pobożności - mówi jedna z nich.
Kim jest ksiądz Grzegorz Lelang Atulolon, nowy proboszcz parafii w Maniewie?
Ksiądz Grzegorz święcenia kapłańskie otrzymał w Indonezji i od początku pragnął zostać misjonarzem. Z tego powodu wstąpił do zgromadzenia werbistów, które prowadzi działalność na całym świecie. Początki jego pracy w Polsce nie były łatwe - przybył tu zimą, a panujący chłód stanowił dla niego duże wyzwanie.
- Lądowałem tu w lutym i myślałem, że już nie wytrzymam pierwszego dnia, bo bardzo zimno wtedy było - wyjaśnia.
Duchowny nie przypuszczał już, że kiedykolwiek obejmie własną parafię. Przez pewien czas myślał o emeryturze, sądząc, że jego praca dobiega końca. Ostatecznie jednak, jak sam podkreśla, zaufał Bożemu planowi i postanowił z nową energią podjąć duszpasterską posługę.
- Jednak Pan Bóg ma swój plan. Będę walczył o zbawienie każdej duszy - mówi.
Dziś jako nowy proboszcz w Maniewie został dobrze przyjęty przez parafian. Na razie mieszka w domu werbistów w Chludowie.
Źródło: Radio Poznań / pk
Skomentuj artykuł