Jakie owoce ostatnich papieskich podróży?
Podróż apostolska do Meksyku i na Kubę odniosła "upragniony sukces duszpasterski". Należy mieć nadzieję, że obydwa narody dzięki jej owocom będą budowały przyszłość pokoju i braterstwa - tak Ojciec Święty podsumował swoją 23. wizytę zagraniczną.
Jednocześnie zachęcił uczestników dzisiejszej audiencji ogólnej do intensywnego przeżywania Triduum Paschalnego i życzył wszystkim świętej Wielkanocy. Na placu św. Piotra zgromadziło się ponad 11 tys. wiernych.
Papież przypomniał poszczególne etapy swej pielgrzymki, zaznaczając, że była ona adresowana do całej Ameryki Łacińskiej, której szereg krajów obchodzi dwieście lat niepodległości. Miała ona być skierowaną do wszystkich zachętą, "by razem żyli nadzieją i konkretnym zaangażowaniem we wspólnym dążeniu do lepszej przyszłości".
Benedykt XVI podziękował władzom i episkopatom obydwu krajów, a także osobom zaangażowanym w przygotowanie wizyty. Szczególne słowa podziękowania skierował do osób, które witały go w obydwu krajach po drodze. W ich entuzjazmie dostrzegł wyraz pragnień młodych ludzi, którzy chcą żyć w pokoju, spokoju i zgodzie, w społeczeństwie bardziej sprawiedliwym i pojednanym.
Mówiąc o swej obecności na Kubie, Ojciec Święty stwierdził, że miała być ona zachętą, aby "otworzyć podwoje serca przed Tym, który jest źródłem nadziei i mocy, aby wzrastało dobro. Z tego względu żegnając Kubańczyków zachęciłem ich do ożywienia wiary ojców i budowania coraz lepszej przyszłości".
Na zakończenie audiencji Benedykt XVI przypomniał, że wraz z Mszą św. Wieczerzy Pańskiej wkroczymy w Triduum Paschalne stanowiące punkt kulminacyjny całego roku liturgicznego. Ojciec Święty zachęcił do intensywnego przeżywania Triduum Paschalnego i złożył wszystkim życzenia "świętej Wielkanocy".
Zwracając się po polsku Benedykt XVI powiedział: Serdecznie witam polskich pielgrzymów. Dziękuję wam za życzenia i za modlitwy, szczególnie podczas mojej niedawnej podróży apostolskiej oraz w tych dniach, w których przeżywamy tajemnice męki, śmierci i zmartwychwstania Syna Bożego. Niech udział w liturgii Triduum paschalnego pozwoli nam doświadczyć ogromu Bożej miłości. Niech Bóg wam błogosławi!
Drodzy bracia i siostry,
Chciałbym się dzisiaj zatrzymać nad niedawną podróżą apostolską do Meksyku i na Kubę, która wzbudziła we mnie uczucia, które są wciąż żywe. Spontanicznie rodzi się we mnie dziękczynienie Panu: w swojej opatrzności zechciał On, abym udał się do tych krajów po raz pierwszy jako Następca Piotra. Są tam zachowywane niezatarte wspomnienie wizyt odbytych przez błogosławionego Jana Pawła II. Okazją mojej pielgrzymki były dwustulecie niepodległości Meksyku i innych krajów Ameryki Łacińskiej, dwadzieścia lat stosunków dyplomatycznych między Meksykiem a Stolicą Apostolską oraz 400-lecie odnalezienia wizerunku Matki Bożej Miłosierdzia z El Cobre w Republice Kuby. Poprzez tę wizytę chciałem ogarnąć w duchu cały kontynent, zapraszając wszystkich, by razem żyli nadzieją i konkretnym zaangażowaniem we wspólnym dążeniu do lepszej przyszłości. Jestem wdzięczny panom prezydentom Meksyku i Kuby, którzy powitali mnie z szacunkiem i uprzejmością, a także innym przedstawicielom władz. Serdecznie dziękuję arcybiskupom León, Santiago de Cuba i Hawany oraz innym czcigodnym braciom w biskupstwie, którzy powitali mnie z wielką miłością, a także ich współpracownikom i tym osobom, które wielkodusznie zaangażowały się w tę moją wizytę duszpasterską. Były to niezapomniane dni radości i nadziei, które pozostaną wyryte w moim sercu!
Pierwszym etapem było miasto León w stanie Guanajuato, leżące w geograficznym centrum Meksyku. Wielki świętujący tłum zgotował mi tam niezwykłe i żywe przyjęcie na znak serdecznego uścisku całego narodu. Począwszy od ceremonii powitalnej mogłem dostrzec wiarę i serdeczność kapłanów, osób konsekrowanych i wiernych świeckich. W obecności przedstawicieli życia instytucjonalnego, wielu biskupów oraz reprezentantów społeczeństwa przypomniałem o potrzebie uznania i ochrony podstawowych praw osoby ludzkiej, wśród których wyróżnia się wolność religijna. Zapewniałem o mojej bliskości względem cierpiących z powodu plag społecznych, starych i nowych konfliktów, korupcji i przemocy. Z głęboką wdzięcznością wracam myślą do niekończących się rzesz ludzi stojących wzdłuż dróg, które z entuzjazmem mi towarzyszyły. W tych rękach wyciągniętych na znak pozdrowienia i miłości, w tych radosnych twarzach, w okrzykach radości dostrzegłem mocną nadzieję meksykańskich chrześcijan, nadzieję nadal rozpaloną w sercach, pomimo trudnych chwil przemocy, której nie omieszkałem potępić. Do jej ofiar skierowałem serdeczną myśl, mogąc niektóre z nich pocieszyć osobiście. Tego samego dnia spotkałem bardzo wiele dzieci i młodzieży. Są oni przyszłością narodu i Kościoła. Ich niewyczerpalna radość, wyrażona gromkimi śpiewami i muzyką, a także ich spojrzeniami i gestami były wyrazem silnego pragnienia wszystkich młodych ludzi Meksyku, Ameryki Łacińskiej i Karaibów, aby mogli żyć w pokoju, spokoju i zgodzie, w społeczeństwie bardziej sprawiedliwym i pojednanym.
Uczniowie Pana powinni sprawiać, aby rosła radość z powodu bycia chrześcijaninem i przynależności do Jego Kościoła. Z tej radości rodzą się także siły, aby służyć Chrystusowi w sytuacjach trudnych, sytuacjach cierpienia. Przypomniałem tę prawdę wielkim rzeszom zgromadzonym na niedzielnej celebrze eucharystycznej w Parku Dwustulecia w León. Wezwałem wszystkich, by zaufali w dobroć Wszechmogącego Boga, który może zmienić od wewnątrz, od serca, sytuacje mroczne, nie do zniesienia. Meksykanie odpowiedzieli swoją żarliwą wiarą, a w ich przylgnięciu do Ewangelii z przekonaniem, po raz kolejny rozpoznałem pocieszające znaki nadziei dla tego kontynentu. Ostatnim wydarzeniem mojej wizyty w Meksyku było sprawowanie nieszporów w katedrze pw. Matki Bożej Światła w León. Wzięli w nich udział biskupi meksykańscy i przedstawiciele episkopatów Ameryki Łacińskiej. Okazałem moją bliskość wobec ich zaangażowania w obliczu różnych wyzwań i trudności, a także wdzięczność tym, którzy sieją Ewangelię w sytuacjach złożonych i często nie pozbawionych ograniczeń. Zachęciłem ich, aby byli gorliwymi pasterzami i pewnymi przewodnikami, wszędzie pobudzając do szczerej komunii i płynącego z serca przyjęcia nauczania Kościoła. Po czym opuściłem umiłowaną ziemię meksykańską, na której doświadczyłem szczególnego oddania i miłości dla Wikariusza Chrystusa. Przed wyjazdem wezwałem naród meksykański, by trwał w wierności Panu i Jego Kościołowi, mocno zakotwiczony w swych chrześcijańskich korzeniach.
Następnego dnia wraz z przybyciem na Kubę rozpoczęła się druga część mojej podróży apostolskiej. Udałem się tam przede wszystkim, aby wesprzeć misję Kościoła katolickiego, zaangażowanego w radosne głoszenie Ewangelii, pomimo ubóstwa środków i trudności, które trzeba jeszcze pokonać, aby religia mogła wypełniać swoją posługę duchową i formacyjną w sferze publicznej życia społecznego. Chciałem to podkreślić przybywając do Santiago de Cuba, drugiego miasta wyspy. Nie omieszkałem zwrócić szczególnej uwagi na dobre stosunki istniejące między państwem a Stolicą Apostolską, których celem jest służba żywej i konstruktywnej obecności Kościoła lokalnego. Zapewniłem również, że papież nosi w sercu troski i dążenia wszystkich Kubańczyków, szczególnie tych, którzy cierpią z powodu ograniczenia wolności.
Pierwsza Msza św., jaką z radością sprawowałem na kubańskiej ziemi, związana była z 400-leciem odkrycia wizerunku Matki Bożej Miłosierdzia z El Cobre, patronki Kuby. Był to czas bardzo intensywny duchowo, z gorliwym i modlitewnym udziałem wielu tysięcy osób - znak Kościoła, wywodzącego się z niełatwej sytuacji, ale o żywym świadectwie miłosierdzia i aktywnej obecności w życiu ludzi. Do kubańskich katolików, którzy wraz z całym narodem mają nadzieję na lepszą przyszłość skierowałem zachętę, aby nadali nową moc swojej wierze i poprzez odwagę przebaczenia i zrozumienia przyczynili się do budowania społeczeństwa otwartego i odnowionego, gdzie byłoby coraz więcej miejsca dla Boga, bo tam, gdzie Bóg jest wykluczany, świat przekształca się w miejsce niegościnne dla człowieka. Przed opuszczeniem Santiago de Cuba, udałem się do Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia w El Cobre, tak drogiej narodowi kubańskiego. Peregrynacja wizerunku Matki Bożej Miłosierdzia w rodzinach tej wyspy wzbudziła wielki entuzjazm duchowy, stanowiąc istotne wydarzenie nowej ewangelizacji i okazję do ponownego odkrycia wiary. Najświętszej Pannie powierzyłem przede wszystkim osoby cierpiące oraz młodych Kubańczyków.
Drugim kubańskim etapem była stolica wyspy, Hawana. Zwłaszcza ludzie młodzi uczestniczyli w żywiołowym przyjęciu na drodze do nuncjatury, gdzie miałem okazję dłużej rozmawiać z biskupami tego kraju, aby mówić o wyzwaniach stojących przed kubańskim Kościołem, wiedząc, że ludzie patrzą nań z coraz większą ufnością. Następnego dnia przewodniczyłem Mszy św. na wypełnionym ludźmi głównym placu Hawany. Przypomniałem wszystkim, że Kuba i świat potrzebują zmian. Dojdzie do nich jednak jedynie wówczas, gdy każdy otworzy się na pełnię prawdy o człowieku, co stanowi niezbędny warunek, aby osiągnąć wolność i postanowi zasiać wokół siebie pojednanie i braterstwo, budując swe życie na Jezusie Chrystusie: tylko On może rozwiać ciemności błędu, pomagając nam pokonać zło i to wszystko, co nas gnębi. Powtórzyłem również, że Kościół żąda nie przywilejów, ale możliwości głoszenia i praktykowania wiary także publicznie, wnosząc orędzie nadziei i ewangelicznego pokoju w każde środowisko społeczne. Doceniając podjęte do tej pory przez władze kubańskie działania w tym kierunku, podkreśliłem potrzebę kontynuowania tej drogi ku coraz pełniejszej wolności religijnej.
Kiedy opuszczałem Kubę, dziesiątki tysięcy Kubańczyków przybyły, pomimo silnego deszczu, aby mnie pozdrowić po drodze. Podczas uroczystości pożegnalnej przypomniałem, że w chwili obecnej różne warstwy społeczeństwa kubańskiego są wezwane do wysiłku szczerego współdziałania i cierpliwego dialogu dla dobra ojczyzny. W tej perspektywie moja obecność na wyspie, jako świadka Jezusa Chrystusa, miała być zachętą, aby otworzyć podwoje serca przed Tym, który jest źródłem nadziei i mocy, aby wzrastało dobro. Z tego względu żegnając Kubańczyków zachęciłem ich do ożywienia wiary ojców i budowania coraz lepszej przyszłości.
Ta podróż do Meksyku i na Kubę odniosła, dzięki Bogu, upragniony sukces duszpasterski. Oby narody meksykański i kubański wydobyły z niej obfite owoce, aby budować we wspólnocie kościelnej i z ewangeliczną odwagą przyszłość pokoju i braterstwa.
Drodzy przyjaciele, jutro po południu, wraz z Mszą św. Wieczerzy Pańskiej wkroczymy w Triduum Paschalne, punkt kulminacyjny całego roku liturgicznego, aby sprawować centralną tajemnicę wiary: mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. W Ewangelii św. Jana ten kulminacyjny moment misji Jezusa jest nazywany "godziną", która rozpoczyna się Ostatnią Wieczerzą. Ewangelista wprowadza go w następujący sposób: "Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował" (J 13,1). Całe życie Jezusa jest ukierunkowane na tę godzinę, którą charakteryzują dwie cechy, które nawzajem rzucają na siebie światło: godzina "przejścia" (metabasis) i godzina "miłości (agape) aż do końca". W istocie Jezus jest napełniony właśnie Bożą miłością, Duchem Świętym, który sprawia, że sam Jezus "przechodzi" poprzez otchłań zła i śmierci oraz sprawia, że wychodzi On do nowej "przestrzeni" zmartwychwstania. Dzieła tego przekształcenia dokonuje agape, miłość. W ten sposób Jezus przekracza granice ludzkiej kondycji naznaczonej grzechem i pokonuje barierę, która więzi człowieka, oddzielonego od Boga i życia wiecznego. Uczestnicząc z wiarą w celebrach liturgicznych Triduum Paschalnego, jesteśmy zaproszeni, aby żyć tym przekształceniem dokonującym się przez agape. Każdy z nas został umiłowany przez Jezusa "aż do końca", to znaczy aż do całkowitego daru z siebie na krzyżu, kiedy wołał: "Wykonało się!" (J 19,30). Pozwólmy się ogarnąć tą miłością, pozwólmy się przekształcić, aby rzeczywiście dokonało się w nas zmartwychwstanie. Zachęcam was zatem, do intensywnego przeżywania Triduum Paschalnego i życzę wszystkim świętej Wielkanocy!
Dziękuję.
Skomentuj artykuł