Prowadzi duszpasterstwo osób homoseksualnych. Ma dla radę dla Polskich katolików
“Myślę, że Jezus zapłakałby dziś nad Kościołem. «Cóżeście uczynili mojej wspólnocie?» – zapytałby” – mówi siostra Jeannine Gramick w rozmowie z Martą Abramowicz na łamach Wysokich Obcasów
W wieku 29 lat, będąc już zakonnicą, siostra Gramick poznała Dominika – katolika i geja, który ze względu na swoją orientację seksualną bardzo cierpiał, bo wśród wielu środowisk nie był akceptowany, także wśród swojej rodziny. To spotkanie otworzyło zakonnicę na kolejne rozmowy. Dzięki nim poznała wiele osób w podobnej sytuacji co Dominik, wkrótce z polecenia swojej przełożonej została oddelegowana do duszpasterskiej posługi z osobami homoseksualnymi.
“Wówczas w USA większość zakonnic uważała, że taka praca jest potrzebna. Sprzeciwili się jednak hierarchowie Kościoła, mężczyźni. Jeden z biskupów wezwał nas i zapytał, czemu głosimy poglądy sprzeczne z nauką Kościoła. Odpowiedziałyśmy, że dla naszego zgromadzenia najważniejsza jest edukacja, a więc mówimy ludziom zarówno to, co o seksualności sądził w średniowieczu święty Tomasz, jak i to, co dziś uważają teologowie” – mówi s. Jeannine. Sprawa skończyła się skargą złożoną przez biskupa do Watykanu.
Tym, co w moim życiu sprawdziło się najbardziej, są rozmowy. Stawianie pytań. Szukanie sojuszników.
Śledztwo w sprawie s. Gramick trwało 20 lat. "Watykan naciskał na moje przełożone, by odsunęły mnie od prowadzenia duszpasterstwa. Ale one konsekwentnie odmawiały, tłumacząc, że to, co robię, jest ważne". Sprawę zakończyła powołana w 1999 roku komisja, której ostateczną decyzją było zakazanie siostrze Jeannine działalności na rzecz osób homoseksualnych. Zakonnica nie podporządkowała się tej decyzji. W wyniku swojej postawy opuścić zakon, w którym służyła przez 40 lat i przeniosła się do sióstr loretanek. “Nie mogłam opuścić ludzi, którym służyłam. To by było wbrew mojemu sumieniu. Wierzę, że Bóg powołał mnie do służenia właśnie w ten sposób”.
Sytuacja s. Jeannine oraz osób, dla których prowadziła duszpasterstwo, zmieniła się, gdy na tronie Piotrowym zasiadł papież Franciszek. “Pierwszym znakiem zmian były słowa papieża Franciszka na temat gejów i lesbijek: «Kimże jestem, aby ich osądzać?». Potem było jeszcze kilka innych gestów wsparcia”.
Działalność siostry Gramick była głośno komentowana, pisano o niej nawet w “L’Osservatore Romano”, i choć – jak zauważa zakonnica – większość tekstów nie była pozytywna, to zrobiony został pierwszy duży krok, aby w końcu zacząć mówić o osobach homoseksualnych w Kościele. “A od tego czasu nastąpiło mnóstwo dalszych zmian”.
“Tym, co w moim życiu sprawdziło się najbardziej, są rozmowy. Stawianie pytań. Szukanie sojuszników. Wielkimi sojusznikami są rodzice osób homoseksualnych, ich słuchają nawet biskupi” – mówi s. Jeannine i podkreśla, że na drodze, którą obrała nie ma szybkich i łatwych zwycięstw, bo “dzieła Boże dokonują się powoli i w bólu”. Jej walka trwa od lat 70. i nie jest jeszcze skończona.
Gdy w połowie lat 80. w USA na jaw wyszedł skandal wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych, wina spadła na księży gejów. Dopiero po upływie kilku dekad – jak zauważa siostra – ludzie zobaczyli, że problem nie tkwi w orientacji seksualnej księży, ale w nadużyciach władzy. To spowodowało, że świeccy zaczęli się bardziej angażować w sprawy kościelne. Nacisk na wspólnotowość wielokrotnie wybrzmiewa w wywiadzie – Kościół to wszyscy ludzie, nie tylko duchowni i to jest dla siostry Gramick bardzo istotna kwestia. Bo właśnie dzięki tej świadomości ludzie mają coraz większy wpływ na życie Kościoła. A takie spojrzenie na Kościół pozwala siostrze iść za głosem sumienia i sprzeciwiać się hierarchom, gdy nie zgadza się z ich słowami lub czynami.
Jaką ma radę dla nas, polskich katolików? “Żeby zacząć ze sobą rozmawiać. To jedyny sposób, byśmy mogli żyć razem”. A jeśli to nie pomoże – “trzeba napisać list, a jeśli nie ma odpowiedzi, to opublikować list w mediach i publicznie się jej domagać”.
Skomentuj artykuł