Jest komentarz rzecznika episkopatu ws. plakatu Marszu Niepodległości
„Różaniec jednoczy z Bogiem i bliźnimi, nie może wywoływać sporów. Od wieków łączy wierzących, prowadzi do Boga i jest modlitwą niosącą pokój – przypomina rzecznik Episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik w kontekście dyskusji na temat logo Marszu Niepodległości 2019.
Rzecznik Episkopatu podkreślił, że różaniec stał się najbardziej powszechną modlitwą na świecie. „To modlitwa dla każdego. Na różańcu modlą się ludzie różnych kultur i narodów na wszystkich kontynentach" – powiedział ks. Paweł Rytel-Andrianik. Dodał, że różaniec zobowiązuje do podążania za Maryją i życia wg Ewangelii.
Zaznaczył też, że św. Jan Paweł II zwracał uwagę na fakt, że modlitwa różańcowa rodzi pokój w naszych sercach i w konsekwencji – między ludźmi. Papież Polak mówił: „Odmawiajmy wytrwale różaniec we wspólnotach kościelnych i naszych rodzinach. W trakcie powtarzanych wezwań zjednoczy on serca, doprowadzi do zgody, ożywi nadzieję i obdarzy nas wszystkich pokojem i radością Chrystusa, który dla nas się narodził, umarł i zmartwychwstał”.
Rzecznik Episkopatu przypomniał, że tradycyjnie w październiku wierni modlą się na nabożeństwach różańcowych. „Niech nasza modlitwa przyniesie jak najlepsze owoce. Módlmy się o pokój na całym świecie, w intencji naszej ojczyzny i nas samych” – powiedział ks. Rytel-Andrianik.
Wizerunek został opublikowany kilka dni temu. Od tego czasu nie ustają polemiki z tym, co przedstawia.
17 października na stronie Marszu Niepodległości na Facebooku, pojawiła się grafika z hasłem Marszu Niepodległości 2019. To uniesiona w górę, zaciśnięta w pięść ręka, wokół której owinięty jest różaniec. Pod spodem hasło: “Miej w opiece naród cały”. Słowa pochodzą z modlitwy do Matki Bożej.
Od samego początku plakat wywołuje kontrowersje i liczne komentarze.
Tomasz Krzyżak na łamach “Rzeczpospolitej” zauważa, że różaniec owinięty wokół zaciśniętej pięści przypomina kastet.
“Plakat nie pozostawia wątpliwości: różaniec jest narzędziem walki. Gdyby ta dłoń była otwarta, można byłoby ją odczytać jako zachętę do modlitwy za ojczyznę, do walki szlachetnej. Ale pięść kojarzy się z ringiem, bójką, wojną. Nie ma wątpliwości, że różaniec staje się narzędziem politycznej batalii. Brutalnej i brudnej” - pisze w komentarzu na łamach gazety.
Jednocześnie podkreśla, że zachowanie organizatorów marszu powinno spotkać się z reakcją episkopatu, który wcześniej reagował na instrumentalne wykorzystanie wizerunku Matki Bożej: “Wiele razy byliśmy ostatnio świadkami niewłaściwego wykorzystywania wizerunku Maryi. Wiele osób twierdzi, że tęczowa aureola wokół jej oblicza rani ich uczucia religijne, że jest profanacją. Biskupi protestowali”. (...) Dlatego też oczekuję, że w tej sprawie Episkopat Polski zajmie jednoznaczne stanowisko. Nie pojedynczy biskupi, ale wszyscy, a przynajmniej Prezydium Episkopatu”.
Do sprawy odniósł się także Dawid Gospodarek, dziennikarz KAI i publicysta:
Pojęcie walki oczywiście jest wpisane w katolicką duchowość czy nawet kościelną historię. Ba, również w maryjną pobożność, bo wołamy do Maryi "Hetmanko". Nie dziwi wizerunek Maryi na zbroi czy wojskowym sztandarze. Modlitwa realnie stanowi konkretny oręż, jest istotnym elementem walki duchowej.
Dlaczego jednak mnie wkurza, bulwersuje, obraża i rani moje uczucia religijne identyfikacja wizualna tegorocznego Marszu Niepodległości?
Walka duchowa odbywa się z osobistymi wadami i pokusami. Nie jest skierowana przeciw innym osobom ani żadnych uważanych za złe zjawisk nie personalizuje się, wygrażając przeciw nim pięścią owiniętą różańcem niczym kastetem – bo za wszystkim, co łatwo bezosobowo nazwać ideologią, zarazą, zagrożeniem, etc., stoją konkretni, grzeszni i cierpiący jak wszyscy ludzie, którym jesteśmy winni miłość wyrażającą się np. w modlitwie. Nie godzi się jakkolwiek sprawiać, by te osoby kojarzyły modlitwę, różaniec czy krzyż, Kościół i Boga z wymierzoną przeciw nim bronią, z rzeczywistością wrogą. Bo nie dość, że wypacza się sens modlitwy, to podważa się zadanie Kościoła, czyniąc ewangelizację nieskuteczną czy o wiele trudniejszą, obrzydzając innym modlitwę, różaniec, Kościół.
W aktualnym kontekście, mamy jeszcze w pamięci, że np. w Białymstoku usta osób zaciskających pięści na różańcu wykrzykiwały nienawistne i wulgarne hasła w stronę bliźnich, a zza ich pleców z rąk tych, na których ustach wcześniej była modlitwa, leciały kamienie, butelki i petardy, że modlitwa nie stanęła na przeszkodzie w stosowaniu przemocy – cokolwiek by nie mówili organizatorzy Marszu Niepodległości, ten symbol pięści oplecionej różańcem przywołuje takie bluźniercze sceny.
Wykorzystywanie symboliki religijnej podczas manifestacji, która jest polityczna, której organizatorzy nie byli w stanie w czasie poprzednich edycji zagwarantować, by nie wznoszono haseł radykalnie obcych Ewangelii i nie stosowano przemocy, wskazuje na przedmiotowe traktowanie religii, na świadome przyzwolenie, by katolickie symbole i słowa modlitw wykorzystane były bluźnierczo do walki przeciw drugiemu człowiekowi. Poprzednie edycje Marszu nie pozwalają zaufać w pobożne intencje organizatorów.
Wykorzystując katolickie symbole do swojej identyfikacji wizualnej, przy występowaniu przeciw jakimkolwiek grupom (środowiska LGBT, lewica, muzułmanie, etc.) organizatorzy Marszu Niepodległości przyczyniają się do tego, że przeciw tym samym symbolom będą występować uczestnicy Parady Równości, Czarnych Marszy, okolicznych protestów czy osoby, które będą 11 listopada wyrażały sprzeciw wobec politycznych postulatów wznoszonych podczas Marszu Niepodległości.
Wzniesiona pięść kojarzy się z przemocą, co już samo w sobie jest totalnie sprzeczne z maryjną modlitwą i Ewangelią. Poza tym wykorzystywana była przez zwolenników nurtów raczej obcych organizatorom Marszu Niepodległości (w komentarzach kilka przykładów).
Pojawił się argument, że różaniec nie kojarzy się męsko, a pięść jako symbol siły i walki pokaże, że to modlitwa nie tylko dla kobiet – nie, różaniec nie powinien być traktowany przedmiotowo nawet do leczenia czyichś kompleksów.
Piotr Wilkin z magazynu “Kontakt” uważa, że logo jest bluźniercze, a odpowiedzialność za jego powstanie ponoszą również biskupi.
“Wojownicze logo Marszu Niepodległości stanowi tylko smutną, acz logiczną kulminację procesów, jakie zachodzą w całym polskim Kościele. To skutek, nie przyczyna. A wśród odpowiedzialnych za ten stan rzeczy należy wskazać także polski Episkopat” - pisze na łamach periodyku.
Wilkin opisuje, na czym polega odpowiedzialność biskupów: “Niestety, polska hierarchia kościelna, zamiast pomóc kanalizować ową energię w sposób pozytywny, kultywuje (po części w ramach walki z «potworem gender») ów archaiczny, nieprzystający do współczesnych czasów model męskiego katolicyzmu. Powstające ruchy takie jak Wojownicy Maryi (gdzie na ślubowaniu wszyscy uczestnicy paradują z replikami mieczy, co wygląda nieco groźnie, a nieco groteskowo) nie tylko nie spotykają się z żadną reakcją, ale wręcz przeciwnie – wydają się tym sposobem przeżywania męskiej religijności, który ma być zdrową reakcją na zepsuty, «genderowy» Zachód”.
Kastet na plakacie widzi także Szymon Hołownia, który napisał:
Różaniec jako kastet.
Wielu moich znajomych mocno zaangażowanych katolików (polecam post Dawida Gospodarka) trafnie rozjechało już ten idiotyzm.
Wobec tej oczywistej obrazy uczuć religijnych nasz Episkopat oczywiście będzie milczał (bo boi się silnych, wojowniczy jest wobec słabych), ale mi gdy na to patrzę bardziej niż reakcja, której nie będzie, po głowie chodzi dzisiejsza Ewangelia.
Jezus wysyła w niej uczniów, jak „owce między wilki”. Nie jak „wilki między owce”.
Różnica poważna, ale nie do wszystkich, jak widać, przez te 2 tysiące lat dotarło.
Do sprawy - piórem Piotra Sikory - odniosła się redakcja “Tygodnika Powszechnego”.
Autor zauważa, że “znamienny jest sposób, w jaki różaniec jest trzymany przez rękę na plakacie. Wielu zauważyło, że znakomicie może służyć w tej pozycji jako kastet, trudno natomiast modlić się, trzymając go w ten sposób. Gdyby potraktować plakat jako wyraz stanu ducha jego autorów i zwolenników, trzeba by powiedzieć: wiedzą, jak się bić, ale o modlitwie raczej nie mają pojęcia - bo modlitwa uwalnia od lęku i gniewu; niesie pokój”.
Sikora, podobnie jak Krzyżak” widzi niekonsekwencję w zachowaniu hierarchów: “Smutne jest także to, że polscy biskupi, którzy ostatnio często protestowali przeciw licznym - jakoby - profanacjom chrześcijańskich symboli, nie widzą problemu w tym, iż różaniec z krzyżem został uwikłany w kulturowo-polityczną wojnę. Czy to nie profanacja”?
“Zaciśniętą pięścią to się wyłącznie wygraża, ale nigdy modli... To złe jest” - to słowa ks. Andrzeja Draguły w reakcji na plakat.
Z kolei redakcja “Więzi” w odpowiedzi na plakat Marszu Niepodległości, stworzyła własny, nawiązujący do oryginału poster.
“Organizowany w tym roku przez środowiska narodowe Marsz Niepodległości odbędzie się pod hasłem «Miej w opiece naród cały» – z pieśni ku czci Matki Boskiej Częstochowskiej. Reklamuje go plakat z różańcem w zaciśniętej pięści. «Zaciśniętą pięścią to się wyłącznie wygraża, ale nigdy modli… To złe jest» – skomentował ks. Andrzej Draguła. I wpadł na pomysł innego plakatu.
Swój komentarz do plakatu opublikował również Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia “Marsz Niepodległości”.
“Trzeba mieć bardzo dużo złej woli, żeby doszukiwać się w tym geście czegoś negatywnego. Różaniec trzeba zacisnąć w pięść, żeby go trzymać. Pojawiają się też zarzuty, że ten gest jest przejawem wojny. I musimy na to odpowiedzieć twierdząco, bo na ziemi jesteśmy Kościołem walczącym. Kościół w swoim nauczaniu, w swoim magisterium – w Piśmie Świętym wielokrotnie mówi o tym, że to jest Kościół walczący. W ten sposób chcieliśmy to pokazać. Chcieliśmy zaznaczyć, że jesteśmy przywiązani do wiary katolickiej” - powiedział w rozmowie z portalem radiomaryja.pl.
Dwa lata temu Episkopat Polski wydał dokument “Polski kształt patriotyzmu” w którym zaznaczył:
“W takiej chrześcijańskiej perspektywie miłość własnej ojczyzny wyraża się przede wszystkim przez postawę służby oraz troski i odpowiedzialności za potrzeby i los konkretnych ludzi, których Pan Bóg postawił na naszej drodze. Dlatego też za niedopuszczalne i bałwochwalcze uznać należy wszelkie próby podnoszenia własnego narodu do rangi absolutu, czy też szukanie chrześcijańskiego uzasadnienia dla szerzenia narodowych konfliktów i waśni. Miłość do własnej ojczyzny nigdy bowiem nie może być usprawiedliwieniem dla pogardy, agresji oraz przemocy”.
Skomentuj artykuł