Kamerun: maszyna do szycia zamiast dyplomu
Uczą się czytać i pisać, poznają podstawy geografii i historii. Przygotowują się też do wykonywania konkretnych zawodów, które pozwolą im zadbać o swoje dzieci i pomóc w utrzymaniu rodzin. Centrum Formacji dla Dziewcząt – taką nazwę nosi przykatedralna szkoła, którą w diecezji Bouar założył jej ordynariusz bp Mirosław Gucwa.
W Republice Środkowoafrykańskiej znaczna część społeczeństwa to analfabeci. Edukacyjne perspektywy dziewcząt są jednak jeszcze gorsze niż mężczyzn. Rodziny szybko wydają je za mąż, niektóre w wieku zaledwie 15 lat, a kiedy zostają matkami prawie wszystkie przerywają edukację. „Niektóre chciałby wrócić do szkoły, ale w wieku 18 czy 19 lat nie mogą już skorzystać z państwowego systemu szkolnictwa. Stąd pomysł naszego przykatedralnego uniwersytetu” – mówi bp Gucwa.
Tłumaczy, że „niektóre dziewczęta muszą nauczyć się czytać i pisać. Te które chodziły wcześniej do szkoły i przerwały edukację, teraz doskonalą język francuski, uczą się geografii i historii. Przygotowują się też do wykonywania konkretnej pracy. Oprócz zawodu kucharki uczą się wyszywania i szycia”.
„Po trzech latach nauki każda dziewczyna, która zda wszystkie egzaminy, udowodni że dobrze pracuje i ma odpowiednie umiejętności, otrzymuje maszynę do szycia, razem z materiałami, nićmi, ze wszystkim, czego potrzeba, aby zacząć pracować i na siebie zarabiać, aby zająć się swoją rodziną. W tym roku do naszej szkoły uczęszcza już ponad 80 dziewcząt” - informuje ordynariusz diecezji Bouar.
Skomentuj artykuł