Kard. Cupich: Tradycja to żywa wiara zmarłych, tradycjonalizm to martwa wiara żywych
Decyzja papieża Leona o ogłoszeniu kard. Newmana doktorem Kościoła potwierdza, że katolicka doktryna nie jest czymś statycznym, ale rozwojowym – uważa kard. Blaise Cupich. W artykule zamieszczonym na stronie archidiecezji chicagowskiej purpurat przypomniał maksymę zmarłego przed niemal dwudziestu laty historyka chrześcijaństwa Jaroslava Pelikana: „Tradycja to żywa wiara zmarłych, tradycjonalizm to martwa wiara żywych”. Arcybiskup Chicago przyznał, że gdy dowiedział się o papieskiej decyzji, to właśnie to zdanie jako pierwsze przyszło mu na myśl.
Przypomniał, że kard. John Henry Newman był konwertytą z anglikanizmu a decydującym czynnikiem, że został on katolikiem, było właśnie katolickie rozumienie rozwoju doktryny. – Newman zauważył, że choć protestanci bez wahania przyjmowali dogmaty, których rozumienie rozwijało się w czasie – takie jak dogmat o Trójcy Świętej, czy prawdy o boskości i człowieczeństwie Chrystusa – to jednak byli niekonsekwentni, ponieważ odrzucali analogiczną historię rozwoju innych doktryn katolickich, takich jak nauczanie o czyśćcu, czy dogmatów maryjnych.
Arcybiskup Chicago przypomniał też słowa, które papież Franciszek wypowiedział do dziennikarzy podczas lotu z Kanady w 2022 r.: „Kościół, który nie rozwija swojego myślenia jest Kościołem, który się cofa. To problem wielu osób, które dziś nazywają siebie tradycjonalistami. Nie są nimi. To ludzie zapatrzeni w przeszłość, idący wstecz”. – Prawdziwe pojmowanie Tradycji polega bowiem na tym, że Kościół potrafi świadczyć o Jezusie wciąż w nowych kontekstach a reforma nie jest sprzeciwem wobec Tradycji, ale jeszcze głębszym jej wypełnieniem – podkreślił kard. Cupich.
Zaznaczył, że rozumienie doktryny Kościoła, jako rzeczywistości podlegającej rozwojowi, ma bardzo długą historię. Już św. Wincenty z Lerynu, mnich żyjący w V wieku, porównał rozwój doktryny do dojrzewania człowieka. Pisał, że kończyny dziecka to przecież te same ręce i nogi, które wiele lat później posiada człowiek dorosły – jednak znacznie sprawniejsze i silniejsze. Cokolwiek rozwija się w późniejszym okresie, jest już obecne w niemowlęctwie, choć w zalążkowej formie. Podobnie dzieje się z nauczaniem Kościoła, które z upływem czasu powinno stawać się coraz głębsze, jaśniejsze i mocniejsze.
Pisma Newmana o rozwoju doktryny miały wielki wpływ na ojców soborowych pracujących nad Konstytucją dogmatyczną o Objawieniu Bożym. W punkcie ósmym tego dokumentu czytamy: „Tradycja ta, wywodząca się od Apostołów, rozwija się w Kościele pod opieką Ducha Świętego. Wzrasta bowiem zrozumienie tak rzeczy, jak słów przekazywanych, już to dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w sercu swoim (por. Łk 2,19 i 51), już też dzięki głębokiemu, doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych, już znowu dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy”.
Kard. Cupich jest przekonany, że reforma soborowa jest wyrazem poczucia odpowiedzialności biskupów za właściwy rozwój nauczania Kościoła. Zauważa, że była ona w pewnych aspektach „odzyskaniem prawd wiary”, które z czasem zostały przesłonięte przez szereg adaptacji i wpływów odzwierciedlających rosnące powiązania Kościoła w władzą świecką. Do liturgii wprowadzono elementy pochodzące z dworów cesarskich i królewskich, przekształcając jej estetykę i znaczenie. Liturgia stawała się wtedy bardziej widowiskiem niż czynnym uczestnictwem wszystkich ochrzczonych w zbawczej ofierze Chrystusa ukrzyżowanego. Konstytucję o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium” można więc – zdaniem kardynała Cupicha – odczytywać jako korektę do tych historycznych adaptacji liturgicznych realizowaną poprzez przywrócenie pierwotnego nacisku liturgii na czynne uczestnictwo świeckich oraz szlachetną prostotę.
Skomentuj artykuł