Kard. Czerny: encyklika przestrogą dla świata znajdującego się "na skraju"

(fot. jesuits.org)
KAI / jb

"Jak musieli się czuć słuchacze papieża Piusa XII, gdy ten ogłaszał bożonarodzeniowe orędzie w trakcie II wojny światowej? Albo jak czuli się wierni, gdy papież Jan XXIII publikował «Pacem in terris»? Albo po kryzysie gospodarczym roku 2007? Trzeba pobudzić w sobie takie uczucie, aby w pełni docenić «Fratelli tutti»" - twierdzi kard. Czerny.

W najnowszej encyklice papież przypomina, że jedynym możliwym sposobem życia jest uznanie siebie nawzajem za braci i zgodne z tym konsekwentne działanie. Wskazuje na to kard. Michael Czerny podkreślając, że we „Fratelli tutti” słychać głos wykluczonych, których Franciszek spotkał w czasie swego pontyfikatu. Jeden z najbliższych doradców papieża podkreśla, że encyklika narodziła się w sytuacji globalnej, którą można porównać do kryzysu kubańskiego czy niepewności po zamachach terrorystycznych na WTC.

PRZECZYTAJ ENCYKLIKĘ "FRATELLI TUTTI" >>

"Jak musieli się czuć słuchacze Piusa XII gdy ten ogłaszał bożonarodzeniowe orędzie w trakcie II wojny światowej? Albo jak czuli się wierni, gdy papież Jan XXIII publikował «Pacem in terris»? Albo po kryzysie gospodarczym roku 2007? Trzeba pobudzić w sobie takie uczucie aby w pełni docenić «Fratelli tutti»" – twierdzi kardynał, który był gościem podczas specjalnej sesji dyskusyjnej zorganizowanej przez Georgetown University.

"Myślimy o sobie jako o ludziach samodzielnych nie uwzględniając w tym Boga stwórcy. Gdy doświadczamy bogactwa, to zaczynamy wierzyć, że zasługujemy na wszystko co możemy skonsumować, lecz tak naprawdę jesteśmy wtedy jak sieroty: odłączeni. Kompletnie wolni, lecz tak naprawdę samotni" – dodawał kard. Czerny podkreślając, że przesłanie encykliki zwraca uwagę na połączenie nas wszystkich w jedną wspólnotę.

Kanadyjski jezuita pracujący w Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, gdzie zajmuje się migrantami, wskazuje też na znaczenie faktu, że encyklika została podpisana na grobie św. Franciszka, a opublikowana w jego wspomnienie.

"Przesłanie tego pontyfikatu mocno wybrzmiewa również w gestach" – zauważa kard. Czerny w rozmowie z Radiem Watykańskim

Przypomina, że Franciszek aż czterokrotnie pielgrzymował do Asyżu i często udaje się tam duchowo. "W encyklice mocno słychać lekcję płynącą dla nas od Biedaczyny z Asyżu" – podkreśla purpurat.

"To jest zachęta, zawarta już w samym tytule, do uznania braterstwa i zobaczenia, czego w nim nam brakuje. Stąd np. mowa o strachu przed drugim, obawami przed tymi, którzy do nas przybywają jako migranci. Ważne w tym kontekście jest nawiązanie przez papieża do przykładu miłosiernego Samarytanina, ponieważ on może nam pokazać, jak powinniśmy reagować i zarazem patrzeć na drugiego" – mówi Radiu Watykańskiemu kard. Czerny. "Ta praca nad naszym spojrzeniem jest bardzo ważna, tak samo jak modlitwa, by zostać uwolnionym od lęków i obaw. To zachęta do otwarcia się na drugiego człowieka. Encyklika przypomina, że powszechne braterstwo jest podstawą naszej percepcji rzeczywistości. Jeśli będziemy zdolni uznać w obcym brata będzie to już ważny krok"

Kard. Czerny zachęca, by czytając najnowszą encyklikę pomyśleć o konkretnych dramatach, jakie dotykają nasz świat. Wymienia tu m.in. tragiczny pożar obozu dla uchodźców na greckiej wyspie Lesbos.

"Takie tragedie dzieją się, kiedy nie widzimy w sobie braci, ale jedynie obcych. Są wyrazem najgorszej wersji człowieczeństwa. Musimy zdać sobie sprawę nie tylko z bólu naszych braci, ale przede wszystkim z ubóstwa naszej odpowiedzi, wstydu naszej obojętności, nieudolności rządów" – podkreśla jezuita. Wskazuje, że z takich miejsc jak obóz Moria Bóg wysłuchuje wołania tych ludzi i wzywa nas do odpowiedzi na konkretne tragedie, które niestety zbyt licznie i mocno naznaczają nasze czasy. Stąd, jak zauważa jezuita, encyklika Franciszka jest konkretnym upomnieniem i przestrogą, że dalej tak nie możemy żyć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Czerny: encyklika przestrogą dla świata znajdującego się "na skraju"
Komentarze (2)
AL
Ariel Lubowicz
7 października 2020, 10:07
Prawdziwe chrześcijaństwo jest dopiero przed nami...
AN
~Adam Narutowicz
7 października 2020, 23:04
Zgadzam się, ale najpierw musi odpaść większość ludzi służących polityce i pieniądzom zamiast Chrystusowi, słuchający swojego politykowania zamiast Ojca Świętego. Cała Polska "prawica" to malowane misie, używające religii na pokaz, wszystkie te konfederacje, biegające do kościoła a potem obrażające ludzi w sejmie, zero szacunku do kogo- i czegokolwiek, kto się z nimi nie zgadza to "żydzi", "masoni" i "sataniści".