Kard. Giovanni Battista Re: kto wierzy w Eucharystię, nigdy nie czuje się samotny

fot. Vatican / YouTube
KAI / pk

"Kto wierzy w Eucharystię, nigdy w życiu nie czuje się samotny. Wie, że w półmroku i ciszy wszystkich kościołów jest Ten, który zna jego imię i jego historię, Ten, który go kocha, który na niego czeka" - mówił dziekan Kolegium Kardynalskiego kard. Giovanni Battista Re podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, której przewodniczy w bazylice św. Piotra w Watykanie.

W związku z restrykcjami sanitarnymi nie odbył się tradycyjny obrzęd umycia stóp 12 osobom na pamiątkę gestu Jezusa Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy.

W homilii kard. Re zwrócił uwagę, że w Wieczerniku Jezus w obecności apostołów „ustanowił Eucharystię i kapłaństwo oraz powierzył nam przykazanie miłości braterskiej”. Stwierdzenie z Ewangelii św. Jana: "Do końca ich umiłował" oznacza, "że kochał ich aż do śmierci na krzyżu następnego dnia, w Wielki Piątek, ale oznacza także miłość aż do skrajności, to znaczy aż po najwyższy i nieprzekraczalny stopień zdolności miłowania".

DEON.PL POLECA

Kto wierzy w Eucharystię, nigdy w życiu nie czuje się samotny. Wie, że w półmroku i ciszy wszystkich kościołów jest Ten, który zna jego imię i jego historię, Ten, który go kocha, który na niego czeka i który chętnie go słucha.

Wieczór Wielkiego Czwartku przypomina nam zatem, jak bardzo zostaliśmy umiłowani; mówi nam, że Syn Boży, w swojej miłości do nas, nie dał nam jakiejś rzeczy, ale dał nam samego siebie - swoje Ciało i swoją Krew - to znaczy całą swoją osobę, i że dla naszego odkupienia zgodził się ponieść najbardziej haniebną śmierć, składając siebie w ofierze - przypomniał 87-letni purpurat.

Zwrócił uwagę, że "istnienie Eucharystii można wytłumaczyć jedynie tym, że Chrystus nas umiłował i chciał być blisko każdego z nas przez wszystkie wieki, aż do skończenia świata. Tylko Bóg mógł wymyślić tak wielki dar i tylko nieskończona moc i miłość mogły go urzeczywistnić".

Podkreślił, że Eucharystia, która jest "centrum i sercem życia Kościoła", musi być "także centrum i sercem życia każdego chrześcijanina". "Kto wierzy w Eucharystię, nigdy w życiu nie czuje się samotny. Wie, że w półmroku i ciszy wszystkich kościołów jest Ten, który zna jego imię i jego historię, Ten, który go kocha, który na niego czeka i który chętnie go słucha. A przed tabernakulum każdy człowiek może zwierzyć się z tego, co ma w sercu i otrzymać pocieszenie, moc i pokój serca" - zaznaczył dziekan Kolegium Kardynalskiego.

Wskazał, że w Eucharystię nie tylko należy wierzyć, ale trzeba nią żyć. "Miłość Chrystusa względem nas zobowiązuje, byśmy dawali świadectwo naszej miłości do siebie nawzajem. Eucharystia jest wezwaniem do otwartości na innych, do miłości braterskiej, do umiejętności przebaczania i przychodzenia z pomocą tym, którzy znajdują się w trudnej sytuacji; jest zaproszeniem do solidarności, do wzajemnego wspierania się, do nie opuszczania nikogo; jest wezwaniem do aktywnego zaangażowania na rzecz ubogich, cierpiących, zepchniętych na margines; jest światłem, by rozpoznawać oblicze Chrystusa w obliczu naszych braci, zwłaszcza osób zranionych i najbardziej potrzebujących" - przekonywał kaznodzieja.

Mówiąc z kolei o kapłaństwie, zauważył, że "Chrystus opromienił apostołów mocą kapłańską, aby Eucharystia i sakrament przebaczenia wciąż odnawiały się w Kościele; dał ludzkości dar nieporównywalny z niczym innym".

Zachęcił do czerpania od Chrystusa "siły, której potrzebujemy, teraz bardziej niż kiedykolwiek, aby stawić czoła" pandemii. "Aby położyć kres temu dramatowi, musimy uciec się do wszystkich ludzkich środków, jakie nauka oddaje do naszej dyspozycji, ale istnieje też potrzeba niezbędnego kroku więcej: musimy wznieść wielką zgodną modlitwę o Bożą pomoc i położenie kresu tej tragicznej sytuacji, która pociąga za sobą niepokojące następstwa w dziedzinie zdrowia, pracy, gospodarki, edukacji i bezpośrednich relacji z osobami. Jak uczył nas sam Chrystus, trzeba iść i kołatać do drzwi Boga, Ojca wszechmogącego" - zachęcił kard. Re.

Na zakończenie zwrócił uwagę, że w Wielki Czwartek Jezus został wydany w wyniku zdrady. "Wielki Czwartek jest więc także zaproszeniem do uświadomienia sobie swoich grzechów; jest wezwaniem do wprowadzenia nieco porządku w nasze życie oraz do wejścia na drogę pokuty i odnowy, aby uzyskać od Boga przebaczenie. W Eucharystii Bóg zbliżył się do nas tak bardzo, że nigdy nie możemy czuć się opuszczeni, ponieważ On nas zawsze poszukuje, miłuje i zaprasza, abyśmy przez pokutę i sakrament pojednania otrzymali radość Jego przebaczenia i rozpoczęli odnowę duchową z sercem bardziej otwartym na Boga i na wszystkich naszych braci i siostry" - zaznaczył włoski kardynał.

Dokumentacja:

„Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1).

Te uroczyste słowa św. Jana Ewangelisty, które zabrzmiały przed chwilą, wprowadzają opis umycia nóg uczniom przez Pana naszego Jezusa Chrystusa i otwierają wspomnienie o darze z siebie samego, jaki Jezus zostawił nam w godzinie swego pożegnania; jednocześnie rozpoczynają wielką mowę, jaką wygłosił w przeddzień ofiarowania się Ojcu dla naszego zbawienia.

Ta celebracja eucharystyczna, pełna niezwykłej intensywności uczuć i myśli, pozwala nam przeżyć na nowo wieczór, w którym Chrystus w otoczeniu apostołów w Wieczerniku ustanowił Eucharystię i kapłaństwo oraz powierzył nam przykazanie miłości braterskiej.

„Do końca ich umiłował” - to wzruszające stwierdzenie oznacza, że kochał ich aż do śmierci na krzyżu następnego dnia, w Wielki Piątek, ale oznacza także miłość aż do skrajności, to znaczy aż po najwyższy i nieprzekraczalny stopień zdolności miłowania.

Wieczór Wielkiego Czwartku przypomina nam zatem, jak bardzo zostaliśmy umiłowani; mówi nam, że Syn Boży, w swojej miłości do nas, nie dał nam jakiejś rzeczy, ale dał nam samego siebie - swoje Ciało i swoją Krew - to znaczy całą swoją osobę, i że dla naszego odkupienia zgodził się ponieść najbardziej haniebną śmierć, składając siebie w ofierze: „Nikt Mi nie nie zabiera [życia], lecz Ja od siebie je oddaję” (J 10, 18).

Istnienie Eucharystii można wytłumaczyć jedynie tym, że Chrystus nas umiłował i chciał być blisko każdego z nas przez wszystkie wieki, aż do skończenia świata. Tylko Bóg mógł wymyślić tak wielki dar i tylko nieskończona moc i miłość mogły go urzeczywistnić.

Kościół zawsze uważał sakrament Eucharystii za najcenniejszy dar, którym został ubogacony. Jest to dar, poprzez który Chrystus podąża z nami jako światło, jako moc, jako pokarm, jako wsparcie we wszystkich dniach naszej historii.

Sobór Watykański II, mówiąc o Eucharystii, stwierdza, że jest ona „szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc” („Sacrosanctum Concilium”, 10); jest „źródłem a zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego” („Lumen gentium”, 11).

Używając określeń „źródło i szczyt”, Sobór Watykański II chciał powiedzieć, że w życiu i misji Kościoła wszystko pochodzi od Eucharystii i wszystko prowadzi do Eucharystii.

Eucharystia jest centrum i sercem życia Kościoła. Musi być ona także centrum i sercem życia każdego chrześcijanina. Kto wierzy w Eucharystię, nigdy w życiu nie czuje się samotny. Wie, że w półmroku i ciszy wszystkich kościołów jest Ten, który zna jego imię i jego historię, Ten, który go kocha, który na niego czeka i który chętnie go słucha. A przed tabernakulum każdy człowiek może zwierzyć się z tego, co ma w sercu i otrzymać pocieszenie, moc i pokój serca.

Eucharystia jest rzeczywistością, w którą nie tylko należy wierzyć, ale którą trzeba żyć. Miłość Chrystusa względem nas zobowiązuje, byśmy dawali świadectwo naszej miłości do siebie nawzajem. Eucharystia jest wezwaniem do otwartości na innych, do miłości braterskiej, do umiejętności przebaczania i przychodzenia z pomocą tym, którzy znajdują się w trudnej sytuacji; jest zaproszeniem do solidarności, do wzajemnego wspierania się, do nie opuszczania nikogo; jest wezwaniem do aktywnego zaangażowania na rzecz ubogich, cierpiących, zepchniętych na margines; jest światłem, by rozpoznawać oblicze Chrystusa w obliczu naszych braci, zwłaszcza osób zranionych i najbardziej potrzebujących.

Drugą tajemnicą, którą upamiętniamy tego wieczoru, jest ustanowienie kapłaństwa katolickiego. Chrystus, prawdziwy kapłan, powiedział do apostołów: „To czyńcie - to znaczy sakrament Eucharystii - na moją pamiątkę”. A trzy dni później, wieczorem w Niedzielę Wielkanocną, powiedział też do apostołów: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 23). W ten sposób Chrystus opromienił apostołów mocą kapłańską, aby Eucharystia i sakrament przebaczenia wciąż odnawiały się w Kościele; dał ludzkości dar nieporównywalny z niczym innym.

W ubiegłych latach głęboko zakorzenioną tradycją w Wielki Czwartek było to, że po obecnej Mszy św. Wieczerzy Pańskiej adoracja Eucharystii trwała przez całą noc, z różnymi inicjatywami modlitwy adoracyjnej i chwilami wielkiej intensywności religijnej. Dramatyczna sytuacja wywołana przez Covid 19 i ryzyko zarażenia nie pozwalają nam niestety na to w tym roku, podobnie, jak to miało miejsce w ubiegłym. Wracając jednak do naszych domów, powinniśmy nadal modlić się myślą i sercem pełnym wdzięczności dla Jezusa Chrystusa, który zechciał pozostać obecny wśród nas, jako nam współczesny pod oosłoną chleba i wina.

Od Niego, który doświadczył w swoim ciele i duszy cierpienia fizycznego i samotności, chcemy zaczerpnąć siły, której potrzebujemy, teraz bardziej niż kiedykolwiek, aby stawić czoła wielkim wyzwaniom tej pandemii, która codziennie pochłania tysiące ofiar na całej planecie. Powszechnie doświadczyliśmy, jak mały wirus może rzucić na kolana cały świat. Aby położyć kres temu dramatowi, musimy uciec się do wszystkich ludzkich środków, jakie nauka oddaje do naszej dyspozycji, ale istnieje też potrzeba niezbędnego kroku więcej: musimy wznieść wielką zgodną modlitwę o Bożą pomoc i położenie kresu tej tragicznej sytuacji, która pociąga za sobą niepokojące następstwa w dziedzinie zdrowia, pracy, gospodarki, edukacji i bezpośrednich relacji z osobami. Jak uczył nas sam Chrystus, trzeba iść i kołatać do drzwi Boga, Ojca Wszechmogącego (por. Mt 7,7-8).

Ostatnia uwaga. Wieczór, w którym dokonuje się najwznioślejszy przejaw miłości i przyjaźni wobec nas, jest również wieczorem zdrady. Wokół tego samego stołu w Wieczerniku stanęły naprzeciw siebie miłość Boga i zdrada człowieka. Święty Paweł podkreśla to w drugim czytaniu mszalnym: „tej nocy, której został wydany”.

W wydarzeniu bezgranicznej miłości Chrystusa, który umiłował nas „do końca”, zawarta jest gorycz ludzkiej nielojalności i zdrady.

Wielki Czwartek jest więc także zaproszeniem do uświadomienia sobie swoich grzechów; jest wezwaniem do wprowadzenia nieco porządku w nasze życie oraz do wejścia na drogę pokuty i odnowy, aby uzyskać od Boga przebaczenie.

W Eucharystii Bóg zbliżył się do nas tak bardzo, że nigdy nie możemy czuć się opuszczeni, ponieważ On nas zawsze poszukuje, miłuje i zaprasza, abyśmy przez pokutę i sakrament pojednania otrzymali radość Jego przebaczenia i rozpoczęli odnowę duchową z sercem bardziej otwartym na Boga i na wszystkich naszych braci i siostry.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Giovanni Battista Re: kto wierzy w Eucharystię, nigdy nie czuje się samotny
Komentarze (1)
WG
W Gedymin
2 kwietnia 2021, 07:57
"kto wierzy w Eucharystię, nigdy nie czuje się samotny" - to nie do końca jest prawdą. Wielu świętych doznawało samotności i opuszczenia. Tak jak Jezus.