Kard. Pizzaballa: Kiedy jest ból, przestrzeń do analizy i refleksji staje się węższa
- Jedną z rzeczy, z których zdałem sobie sprawę, jest to, że istnieje ogromna potrzeba bliskości, uczucia. To ważne, nie należy tego lekceważyć. Chrześcijanie w Ziemi Świętej nie są podzieleni. Są zdezorientowani, zmęczeni, ale muszą być w stanie kochać wszystkich: Żydów i muzułmanów, Izraelczyków i Palestyńczyków. Nawet jeśli nie uznają naszej miłości - mówi kard. Pierbattista Pizzaballa.
W wywiadzie dla watykańskiego dziennika "L'Osssevatore Romano" patriarcha Jerozolimy odnosi się do aktualnej sytuacji w Ziemi Świętej i podkreśla, że trzeba rozmawiać ze wszystkimi, nawet z terrorystami,
Czy można rozmawiać z terrorystami? Tak!
„Czy można rozmawiać z terrorystami? Tak" - mówi. „Rozmawiamy ze wszystkimi. Gdyby to było możliwe, nawet z nimi” - dodaje, odnosząc się do terrorystów. Z drugiej strony, cała historia Jezusa nie miałaby sensu, gdybyśmy nie musieli rozmawiać z grzesznikami, wyjaśnia patriarcha Jerozolimy. "Bądź przejrzysty dla wszystkich i rozmawiaj ze wszystkimi", powtarza w wywiadzie dla watykańskiego dziennika.
"Trzeba kochać wszystkich. To jest wielkie wyzwanie, które mamy tutaj jako chrześcijanie", mówi kardynał o roli chrześcijan w Ziemi Świętej. Chrześcijanie muszą być w stanie kochać Żydów i muzułmanów, Izraelczyków i Palestyńczyków. "Nawet jeśli nie uznają naszej miłości" – zaznacza kard. Pizzaballa.
Jest jeszcze za wcześnie, wciąż jest tak wiele bólu
Jego zdaniem chrześcijanie w Ziemi Świętej nie są podzieleni. "Tak, zdezorientowani, zmęczeni, ale nie podzieleni" - mówi kardynał. Zdezorientowani, ponieważ emocjonalny wpływ dotknął również ich. "Na przykład społeczność hebrajskojęzyczna źle zareagowała na pierwszy list patriarchów Ziemi Świętej, a społeczność arabska może powiedzieć to samo w innych aspektach" - wyjaśnia kardynał. Dla niego najważniejsze jest to, że wierni zobaczyli, że biskup jest obecny wśród nich.
"Biskup może być czasem lubiany, a czasem nie, ale jest tam" - powtarza. Potem będą musieli ze sobą rozmawiać, rozumieć się nawzajem. „Nie będzie to łatwe, ale poradzą sobie z tym”, mówi z przekonaniem kardynał. Tak jak trzeba to zrobić ogólnie w społeczeństwach zamieszkujących te kraje.
A wtedy ta mała wspólnota chrześcijańska będzie musiała być w stanie powiedzieć coś wszystkim. "Ale teraz jest jeszcze za wcześnie, ponieważ wciąż jest tak wiele bólu, a kiedy jest ból, przestrzeń do analizy i refleksji staje się węższa" - wyjaśnia łaciński patriarcha Jerozolimy. Żałoba pochłania dużo energii, więc zajmie to trochę czasu. "Jedną z rzeczy, z których zdałem sobie sprawę w tych dniach - i być może jestem pod tym względem trochę słaby - jest to, że istnieje ogromna potrzeba bliskości, uczucia" - dodaje. Pytano go już, czy kocha chrześcijan w Ziemi Świętej. "To ważne, nie należy tego lekceważyć" - wyznaje.
Doświadczenie samotności jest konieczne
Jeśli chodzi o niego samego, pewne doświadczenie samotności jest konieczne, a także korzystne, jeśli jest się odpowiedzialnym. "I to też trzeba cenić", mówi kard. Pizzaballa i dodaje: "Największą i najbardziej pocieszającą bliskością była oczywiście bliskość papieża Franciszka, który nawet dzwonił do mnie kilka dni temu. Chciałbym dodać coś o kierunku naszej wspólnoty chrześcijańskiej", mówi patriarcha Jerozolimy, wyjaśniając: "Z pewnością polaryzacja dotykająca chrześcijan mnie boli, ale ostatecznie wierzący są istotami ludzkimi, jak wszyscy inni, i jak wszyscy inni również żyją uczuciami. Gdyby coś podobnego wydarzyło się we Włoszech, Hiszpanii czy Francji, czy chrześcijanie zareagowaliby inaczej?". Zauważa też, że tragedia staje się czasem okazją do przemyślenia własnej tożsamości, a on sam niedawno otrzymał telefon z informacją, że kursy duchowej orientacji, które zaoferowano na terenie seminarium w Bait Dżala, cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. "Istnieje wielka potrzeba słowa bliskości i wyjaśnienia sytuacji" – zaznacza łaciński patriarcha Jerozolimy.
KAI / mł
Skomentuj artykuł