W sobotę polski kardynał pojechał do kamienicy przy via Santa Croce in Gerusalemme zajmowanej nielegalnie przez 450 osób, w tym około 100 dzieci, i zerwał pieczęcie z licznika, które zostały tam nałożone sześć dni wcześniej z powodu długu za prąd sięgającego 300 tysięcy euro.
Gest bliskiego współpracownika papieża Franciszka jest różnie oceniany także, jak podają media, w samej Kurii Rzymskiej, gdzie jest on zarówno krytykowany, jak i chwalony za obronę biednych rodzin i udzieloną pomoc. W jednym z wywiadów kardynał Krajewski powiedział, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za to, co zrobił i że zdecydował się na to w trosce o mieszkające w domu dzieci. Zadeklarował gotowość zapłacenia kary za swój gest.
Kardynał Krajewski: biorę na siebie odpowiedzialność za to, co zrobiłem>>
Jałmużnika skrytykował szef włoskiego MSW, wicepremier Matteo Salvini, mówiąc, że "wspieranie nielegalności nie jest nigdy dobrym sygnałem" i wyraził nadzieję, że kardynał zapłaci zaległe rachunki.
Kardynał Parolin powiedział we wtorek dziennikarzom: "Należy skoncentrować się na tym, aby zrozumieć sens tego gestu, czyli zwrócenie uwagi na realny problem dotyczący osób, dzieci, ludzi starszych oraz by szukać wspólnego rozwiązania". "Wydaje mi się, że w pewnym sensie już to nastąpiło, bo zaktywizowały się także różne instytucje" - dodał sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.
"Podkreśliłbym ten pozytywny aspekt i dobrą intencję" - zaznaczył kardynał Parolin. Przypomniał zarazem, że Kościół "pomaga wszystkim".
Kardynał Turkson, odnosząc się do tego, że kardynałowi Krajewskiemu niektórzy zarzucają nielegalne działanie, stwierdził: "Taką samą krytykę kierowano pod adresem Jezusa". "Także Jezusowi mówili, że to, co mówi i robi, to łamanie prawa. Ale górę bierze legalność czy czynienie dobra komuś? Jaki jest wybór?" - zapytał.
"To zdarzenie w rzymskiej kamienicy nie było wyrazem braku szacunku dla prawa, ale miłosierdzia. Kardynał na pewno nie zrobił nic w ukryciu, bo zanim stąd odjechał, zostawił wizytówkę i wziął na siebie pełną odpowiedzialność" - podkreślił prefekt jednego z watykańskich urzędów.
Kardynał Turkson przypomniał, że urząd papieskiego jałmużnika w ostatnich latach przeznaczył 3 miliony euro na pomoc dla Włochów żyjących w ubóstwie.
"Jest bardzo wiele rodzin, które nie są w stanie zapłacić rachunków za prąd. I do kogo się zwracają? Do urzędu jałmużnika, który nigdy nie odmówił pomocy włoskim rodzinom" - oświadczył kardynał Turkson.
"Czy legalne jest pozostawienie bez prądu na wiele dni dzieci, ludzi starszych i chorych podłączonych do maszyn?" - zapytał kardynał z Ghany. Zapewnił, że "nikt nie chciał łamać prawa, ale trzeba pomagać ludziom".
Skomentuj artykuł