Katolicy nie mogą mieć poglądów na państwo?
"Czy nie wolno nam mieć swoich poglądów na państwo i na poglądy innych środowisk? Czy mamy jedynie wszystkim przyklaskiwać, także tym, którzy na nas pokrzykują i nas poniżają? Oczywiście nie" - napisał abp Andrzej Dzięga w liście pasterskim do wiernych, który jest dziś czytany w kościołach archidiecezji. Metropolita szczecińsko-kamieński odnosi się w nim także do kwestii Funduszu Kościelnego, Komisji Majątkowej i stosunków państwo-Kościół.
"Od strony społecznej dotyka nas dziś bieda i kryzys gospodarczy, które są zwykłym skutkiem nieprzemyślanych społecznie decyzji rządców tego świata sprzed dziesięciu lub dwudziestu lat oraz wcześniejszych idei głoszonych przez filozofów i tzw. inżynierów życia społecznego" - pisze w liście do wiernych abp Dzięga.
"To oni zaproponowali kiedyś pomysły, w których naruszone zostały podstawowe proporcje życia społecznego i gospodarczego pomiędzy ilością dóbr wytwarzanych a ilością dóbr, z których się korzysta. Skutkiem stała się niezwykła kumulacja dóbr w rękach (a więc także w decyzjach) bardzo niewielkiej ilości osób, z zasadniczą szkodą pozostałej części społeczeństw świata" - czytamy w liście.
"(...)Dzisiaj skutki tamtych decyzji są przerzucane na prostych obywateli wielu państw, na małe i średnie firmy oraz na zwykłe rodziny, co wszyscy odczuwają w narastających podatkach oraz we wzrastających cenach, przy braku wzrostu dochodów. Rządy natomiast nie potrafią lub wręcz boją się podjąć uczciwej i mądrej dyskusji społecznej na ten temat. Żadnemu społeczeństwu ani państwu nie da się jednak powrócić do zasadniczej równowagi społecznej ani gospodarczej bez powrotu do spokojnej rozmowy o zasadach, o wartościach oraz o etyce" - pisze abp Dzięga w słowie pasterskim do diecezjan.
"Dziwią wręcz emocjonalne ataki na obecność chrześcijan w tzw. życiu publicznym, a w rzeczywistości w codziennym życiu państw i narodów. (...) Dziwią ataki na obecność krzyża w tzw. miejscu publicznym, skoro umieszczony został w tej przestrzeni przez pracujących tam chrześcijan jako wyznacznik wartości, które w tej przestrzeni pracy i służby społecznej chcą wyznawać, a które dla innych stają się gwarancją społeczną ich słusznego i sprawiedliwego działania" - czytamy dalej w liście.
Abp Dzięga nawiązuje do inicjatyw środowisk radykalnie lewicowych o tzw. rozdziale Kościoła od państwa. "Ciekawostką jest, iż nie mówią o rozdziale państwa od Kościoła, tak jakby państwo chciało mieć możliwość bezpośrednich interwencji w sprawy Kościoła, a jedynie Kościół by miał zamknięte usta. Dziwią te tematy, gdyż w Polsce od dawna istnieje taki rozdział konstytucyjny, ustawowy i realny. Z natury rzeczy są też jednak obszary wspólnego zainteresowania i instytucji państwowych i kościelnych. Dotyczy to przede wszystkich inicjatyw charytatywnych, edukacyjnych i kulturalnych, w których aktywność ludzi i instytucji Kościoła staje się wręcz wyręczeniem państwa w jego obowiązkach wobec społeczeństwa" - kontynuuje hierarcha.
Arcybiskup pyta w liście czy katolicy mają mieć odrębne prawo. "Czy mamy mieć odrębne środki płatnicze? Z jakich środków komunikacji mielibyśmy korzystać? Z jakich częstotliwości radiowych i telewizyjnych? Czy nie wolno nam też mieć swoich poglądów na państwo i na poglądy innych środowisk? Czy mamy jedynie wszystkim przyklaskiwać, także tym, którzy na nas pokrzykują i nas poniżają? Oczywiście nie".
Abp Dzięga nawiązał też do Funduszu Kościelnego i tzw. ustawy o "dobrach martwej ręki" z 1950 roku, która, jak pisze, "odebrała przede wszystkim Kościołowi katolickiemu - setki nieruchomości, w tym budynki szkół, szpitali, domów opieki, gospodarstwa rolne, które kiedyś powstały ze składek lub pracy wiernych".
"Powstawały te nieruchomości kiedyś ze składek lub z pracy wiernych. Korzysta zaś z nich do dzisiaj państwo, które się już wtedy zobowiązało, że z racji korzystania z pożytków z tych nieruchomości, część tych pożytków będzie przeznaczało na zabezpieczenie dzieł prowadzonych przez Kościoły i związki wyznaniowe. Do roku 1989 Kościołowi katolickiemu jednak w praktyce nie pozwolono korzystać z tych środków, poza nielicznymi wyjątkami duchownych, tzw. księży patriotów, nielojalnych wobec Kościoła. Dobra te do dzisiaj pozostają całkowicie w ręku państwa i to państwo polskie czerpie pełne pożytki z tych dóbr" - wyjaśnia abp Dzięga.
Komentując debatę na temat likwidacji Komisji Majątkowej, abp Dzięga stwierdza, że rozpatrywane niej były "jedynie kwestie zwrotu nieruchomości zarekwirowanych odrębną decyzją administracyjną - z naruszeniem także tamtej ustawy z 1950 roku - praktycznie bez żadnej rekompensaty".
"Pamiętam, jak w mojej miejscowości rodzinnej ówczesne władze po prostu zabrały ogród i sad przy plebanii, bo miejsce to pasowało pod budowę kilku bloków mieszkalnych. Mieszkania są ważne i służą do dzisiaj, ale zwyczajne prawo własności zostało wtedy naruszone. Dzisiaj w sądach państwo przegrywałoby takie sprawy jedna po drugiej, poza tym płacąc jeszcze odszkodowania za minione lata. Dlatego Kościół zgodził się na swoistą ugodę z państwem, rezygnując z odszkodowań, a prosząc jedynie o zwrot tych samych nieruchomości, a gdzie to niemożliwe - ekwiwalentu w innej formie" - przypomina hierarcha.
- Takie Komisje działają do dzisiaj w odniesieniu do innych związków wyznaniowych. W ostatnich latach zdarzyły się, niestety, pewne prowokacje, inspirowane przede wszystkim przez ludzi, którzy chcieli niejako "na plecach" kościelnych osób prawnych, ugrać coś dla siebie. Te pojedyncze sprawy należy jednak konsekwentnie powyjaśniać, rzeczywistych sprawców niejasności ukazać społeczeństwu, zaś przypadki naruszenia prawa odpowiednio ukarać - uważa abp Dzięga.
Metropolita odpowiada też w liście na pytanie o opodatkowanie księży. "Warto przypomnieć, że każdy z duchownych, zatrudniony w ramach umowy o pracę w jakiejkolwiek instytucji, rozliczany jest zgodnie z przepisami polskiego prawa pracy i przepisami prawa o podatkach" - pisze hierarcha.
"Sprawa Funduszu Kościelnego dotyczy więc częściowego korzystania przez wspólnoty chrześcijańskie z pożytków z nieruchomości zajętych ustawą z 1950 roku i do dzisiaj owocujących na rzecz budżetu państwa" - podsumowuje abp Dzięga. - Z tego Funduszu są rzeczywiście dofinansowywane - nie finansowane lecz dofinansowywane - niektóre dzieła charytatywne lub kulturowe oraz bardzo zasadnicze dzieło szkolnego nauczania religii. Taka jest bowiem decyzja władz polskiego państwa, w ramach częściowej rekompensaty za pożytki do dzisiaj pozostające każdego roku w budżecie państwa - dodaje.
"Dziwi więc - jak pisze - że niektórzy z parlamentarzystów próbują odpowiedzialność za tę sytuację przerzucać dzisiaj na ludzi Kościoła, w rzeczywistości zaś chcąc po raz kolejny obciążyć wiernych Kościoła katolickiego skutkami dawnych politycznych decyzji".
"Niemniej Kościół jest otwarty na uczciwy dialog z państwem na temat ewentualnego przeorganizowania mechanizmów dofinansowania dzieł Kościoła, tym bardziej, że większość państw Unii Europejskiej ma takie mechanizmy stabilnie wypracowane i u polityków tych państw nie budzą one żadnych niepokojów" - podkreśla abp Dzięga.
Skomentuj artykuł