Kim jest jezuita, który uczestniczy w inauguracji Joe Bidena
W trakcie inauguracji Joe Bidena słowo wprowadzające wygłosi Leo O'Donovan SJ, jezuita, o którym przyszły prezydent mówi, że skłonił go do najtrudniejszego przemówienia w jego życiu. Kim jest ten duchowny?
Ojciec O'Donovan przyjaźni się z Bidenem od kilkudziesięciu lat. Jako rektor Georgetown University w 1992 roku poprosił Bidena o wygłoszenie mowy na temat roli wiary w życiu osobistym polityka. Joe Biden przyznawał, że było to jedno z najtrudniejszych przemówień w całym jego życiu.
Biden jest również autorem wprowadzenia do książki ojca O'Donovana z 2018, która jest poświęcona tematom migracji "Blessed are the refugees: beatitudes of immigrant children" ("Błogosławieni uchodźcy. Błogosławieństwo dzieci imigrantów"). We wprowadzeniu Biden podkreślał, że jezuita wniósł w jego życie wielką mądrość i pocieszenie.
"Zawsze będę mu wdzięczny za jego obecność i czułe słowa kierowane podczas pogrzebu mojego syna Beau" - pisał Biden o jezuicie, który sprawował liturgię po śmierci syna prezydenta, który zmarł na skutek nowotworu mózgu.
O'Donovan wyróżnił się jako rektor w Georgetown, gdzie pracował w latach 1989-2001. Zatrudnił wtedy wiele kobiet i przedstawicieli mniejszości. Powiększył kampus i rozszerzył ofertę uczelni. Jako rektor spotykał się także z krytyką w zakresie kwestii społecznych, zwłaszcza w kontekście otwartości na grupy krytyczne wobec nauczania Kościoła. Szczególnie mocne naciski miały miejsce wtedy, gdy na Georgetown powstała grupa dyskusyjna podejmująca temat praw aborcyjnych. Pod wpływem nacisków zewnętrznych odebrano jej finansowanie, ale jezuita nie zakazał działalności w imię wolności słowa.
"Wolę wspierać możliwość prowadzenia dyskusji na uniwersytecie, aniżeli spychać ją do podziemia, ponieważ może ona toczyć się w obecności mądrych nauczycieli o wysokich kwalifikacjach etycznych, będących również przewodnikami duchowymi" - podkreśla O'Donovan w rozmowie z uczelnianym magazynem "The Hoya".
W 2016 roku jezuita odpowiadał za działania Jezuickiej Służby Uchodźcom (JRS) w Stanach Zjednoczonych. W swojej pracy nie szczędził krytyki prezydentowi Donaldowi Trumpowi i prowadzonej przez niego polityce antyuchodźczej.
"Wykluczająca retoryka, która porównuje uchodźców do nosicieli zarazków czy przestępców, jest nie tylko moralnie nieakceptowalnym opisem «innych», lecz również aktem oskarżenia wobec nas samych" - pisał w 2018 na łamach serwisu internetowego amerykańskiej sekcji JRS. "Dzieci na granicy - na jakiejkolwiek granicy - nie są kogoś obcego, nawet biorąc pod uwagę pierwszeństwo ich rodziców. Są naszymi dziećmi" - dodawał duchowny.
źródło: "America Magazine"
Skomentuj artykuł