Kim jest nominowany na kardynała 96-letni o. Luis Dri? To spowiednik, który przeprasza, że wybaczył zbyt wiele

96-letni o. Luis Dri został mianowany przez papieża kardynałem (fot. Editorial SAN PABLO / Youtube.com)
KAI / tk

Ostatnim na ogłoszonej przez papieża Franciszka w niedzielę liście nowych kardynałów jest 96-letni ojciec Luis Dri, kapucyn, który od lat spowiada w sanktuarium Matki Bożej Pompejańskiej w Buenos Aires. Wieczorem zwykł prosić o przebaczenie przed tabernakulum za swoje liczne rozgrzeszenia, mówiąc: "To Ty dałeś mi zły przykład!".

"Jest ostatni na liście, ale z pewnością nie na ostatnim miejscu w sercu Jorge Mario Bergoglio" – pisze Andrea Tornielli o nowym purpuracie na portalu Vatican News. Ogłaszając listę nowych kardynałów, którzy otrzymają purpurowy biret na konsystorzu 30 września, papież Franciszek zakończył ją, wymawiając nazwisko starszego franciszkańskiego zakonnika, który mieszka w dźwiękoszczelnym konfesjonale sanktuarium Matki Bożej z Pompei w Buenos Aires od czasu przejścia na emeryturę w 2007 roku. Jest nim brat Luis Pascual Dri, kapucyn, urodzony w Federación, w prowincji Entre Ríos, w Argentynie, 17 kwietnia 1927 r., w rodzinie, w której wszystkie dzieci, z wyjątkiem jednego, poświęciły się Bogu w życiu zakonnym.

Kim jest o. Luis Dri?

Franciszek mówił o nim kilkakrotnie. Po raz pierwszy 6 marca 2014 r., kiedy spotkał się z proboszczami w Rzymie. Powtórzył ten przykład kilka miesięcy później, 11 maja 2014 r. w homilii podczas Mszy św. z okazji rocznicy święceń kapłańskich. Zacytował go w książce-wywiadzie "Miłosierdzie to imię Boga", a następnie przypomniał go ponownie w lutym 2016 r w Bazylice św. Piotra podczas spotkania z kapucynami i ponownie oraz ze spowiednikami. W lutym 2017 r. papież podarował proboszczom Rzymu egzemplarz książki pt. "Nie lękajcie się przebaczać. Spowiednik Papieża" o Bożym miłosierdziu i spowiedniczej posłudze br. Luisa Dri OFMCa, autorstwa Andrea Tornielliego i Alvera Metalli. Mówiąc o spowiedzi i przyjmowaniu penitentów w konfesjonale, papież Bergoglio zawsze myśli o nim.

"Pamiętam wielkiego spowiednika, ojca kapucyna, który pełnił swoją posługę w sanktuarium Matki Bożej Pompejańskiej w Buenos Aires. Pewnego razu przyszedł się ze mną spotkać, chciał porozmawiać. Powiedział do mnie: Proszę cię o pomoc, zawsze mam tak wielu ludzi przed konfesjonałem, wszelkiego rodzaju ludzi, pokornych i mniej pokornych, ale także wielu księży.... Dużo przebaczam i czasami nachodzą mnie skrupuły, że przebaczyłem za dużo" - wspomina kapucyna Franciszek w książce „Nie lękajcie się przebaczać”.

DEON.PL POLECA

Spowiednik, który przeprasza, że wybaczył za dużo

Nawiązując do książki Tornielli pisze: "Rozmawialiśmy o miłosierdziu, a ja zapytałem go, co robi, gdy czuje te skrupuły. Odpowiedział mi tak: Idę do naszej małej kaplicy, przed tabernakulum i mówię do Jezusa: Panie, przebacz mi, bo przebaczyłem za dużo. Ale to Ty dałeś mi zły przykład!". Nigdy tego nie zapomnę. Kiedy kapłan żyje miłosierdziem dla siebie w ten sposób, może dać je innym.

Siedem lat temu poszliśmy go szukać w sanktuarium poświęconym Matce Bożej Pompejańskiej w Buenos Aires. Było bardzo mało ludzi, a popołudnie było raczej parne. Tylko jeden konfesjonał był otwarty, zakonnik w kapucyńskim habicie czekał w środku, wśród białych dźwiękoszczelnych paneli podobnych do tych ze starego studia radiowego. To był on. Powiedział nam, dlaczego papież tak często go cytuje. "Ja, biorąc wszystko pod uwagę, jestem, nie powiem skrupulatny, ale powiedzmy trochę zajęty spowiedziami. Kiedy był kardynałem tutaj, w Buenos Aires, miałem do niego duże zaufanie, chodziłem do niego i rozmawiałem z nim, a pewnego razu zwierzyłem mu się z tego wszystkiego. Powiedział mi: Wybacz, wybacz, musisz wybaczyć. A ja powiedziałem: tak, wybaczam, ale potem zostałem z pewnym niepokojem i dlatego później poszedłem do Jezusa i powiedziałem mu, że to on mnie nauczył, że dał mi zły przykład, ponieważ wszystko wybaczył, nigdy nikogo nie odrzucił. Widać, że te słowa uderzyły Bergoglio, utkwiły mu w pamięci. Wie, że dużo się spowiadam, przez wiele godzin, rano i wieczorem. I niejednokrotnie radził niektórym księżom, aby z powodu jakiegoś problemu przyszli do mnie i porozmawiali ze mną, a ja ich posłuchałem i teraz jesteśmy wielkimi przyjaciółmi, a niektórzy z nich często przychodzą, rozmawiamy i bardzo dobrze się dogadują duchowo, duszpastersko. Muszę bardzo podziękować Papieżowi za zaufanie, jakim mnie obdarzył, ponieważ nie zasługuję na nie. Nie jestem osobą, księdzem, zakonnikiem, który ukończył studia, nie mam doktoratu, nie mam nic. Ale życie wiele mnie nauczyło, życie mnie naznaczyło, a ponieważ urodziłem się bardzo biedny, czuję, że zawsze muszę mieć słowo miłosierdzia, pomocy, bliskości dla każdego, kto tu przychodzi. Nikt nie powinien odchodzić z poczuciem, że nie został zrozumiany, wzgardzony lub odrzucony".

Konfesjonał to drugi dom O. Luisa Dri

Zakonnik, który spędza każdy poranek i każde popołudnie w konfesjonale, trwając "aż do wypalenia świec", nie miał szczególnych rad dla swoich "kolegów" spowiedników: "To, co mówi papież. Nie mogę powiedzieć nic innego, bo to czuję, bo tym żyję. Miłosierdzie, zrozumienie, koncentracja całego swojego życia na słuchaniu, aby zrozumieć, aby móc wejść w skórę drugiej osoby, aby zrozumieć, co się dzieje. Nie możemy być, zaczynając od siebie, urzędnikami, którzy po prostu coś robią: "Tak, dałem mu rozgrzeszenie". "Tak, nie, i to wszystko". Wręcz przeciwnie. Myślę, że musimy mieć pewną bliskość, szczególną życzliwość, ponieważ czasami są ludzie, którzy nie bardzo wiedzą, czym jest spowiedź. "Nie bój się, nie martw się". Spowiedź... jedyne, czego potrzeba, to pragnienie bycia lepszym, nic więcej. Nie musisz myśleć z kim, ile razy, czy to, czy tamto. Nie musisz myśleć z kim, ile razy, czy to, czy tamto. Wszystkie te rzeczy nie pomagają. Wydaje mi się, że odpychają ludzi. A ja muszę sprawić, by ludzie zbliżyli się do Boga, do Jezusa".

Natomiast penitentom zakonnik, który teraz będzie odziany w purpurę, zawsze dawał taką radę: "Nie bójcie się. Zawsze pokazuję ten obraz, ten obraz przedstawiający uścisk Ojca z synem marnotrawnym. Ponieważ pytają mnie: "Ale czy Bóg mi wybaczy?". Ale Bóg cię obejmuje, Bóg cię kocha, Bóg idzie z tobą, Bóg przyszedł, aby przebaczyć, a nie karcić, przyszedł, aby być z nami, opuścił niebo, aby być z nami. Jak więc możemy się bać! Wydaje mi się to niemal absurdem, niewiedzą, błędnym wyobrażeniem o naszym Ojcu Bogu".

Ojciec Dri przywołuje postać ojca Leopoldo Mandica, który miał takie samo podejście do ludzi w konfesjonale. "Tak, tak, znam go bardzo dobrze; czytałem jego życie i wiele się od niego nauczyłem" - wyznał argentyński zakonnik. "Uczyłem się także od o. Pio: byłem z nim w 1960 roku. I to wszystko wiele mnie nauczyło. Byłem z Ojcem Pio, chodziłem z nim do spowiedzi, byłem w tym samym klasztorze w 1960 roku. Leopold i św. o. Pio nauczyli mnie tak wiele, tak wiele pięknych rzeczy o miłosierdziu, miłości, pokoju, spokoju, bliskości. Chociaż Ojciec Pio był tak silny, tak energiczny, kiedy musiał słuchać i przebaczać, był Jezusowy”.

Źródło: KAI / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kim jest nominowany na kardynała 96-letni o. Luis Dri? To spowiednik, który przeprasza, że wybaczył zbyt wiele
Komentarze (3)
KK
~Krzysztof Krogulski
13 lipca 2023, 09:47
W mówieniu współczesnych teologów - świeckich i duchownych o sakramencie pokuty weszliśmy obecnie w jakąś dziwaczną nowomowę, poezję, głaskanie i usprawiedliwianie. Zamiast konkretnie przypominać o potrzebie spełnienia określonych warunków, o tym że klęknięcie przy kratkach łączy się zawsze z postanowieniem nawrócenia i zerwania z grzechem - to mowi się żeby się nie przejmować brakiem żalu czy postanowienia poprawy. Że przecież Bóg i tak wszystko przebaczy. Że można zataić w spowiedzi życie w konkubinacie, jeśli się bardzo chce wyłudzić rozgrzeszenie i pójść do komunii na pogrzebie mamy czy I Komunii dziecka. Ze przecież Pan Bóg bardzo chce nam przebaczyć więc łaskawie pozwólmy Mu na to. Bardzo to wszystko mętne, grzeszne i zwodzące ludzi na manowce.
A
Alicja10867
12 lipca 2023, 22:16
To kolejny kapłan który udziela rozgrzeszenia każdemu beż wyjatku!!! nieważne z jakim grzechem ktoś przyszedł i czy żałuję, nieważne czy postanawia silną poprawę swojego życia- najważniejsze dać mu rozgrzeszenie, bo przecież Pan Bóg jest milosierny! Ten kapłan nie rozumie że jeśli udzieli komuś rozgrzeszenie niesłusznie- będzie musiał odpokutować to w czyścu. Ale dla postepowych modernistów i tak wszyscy idziemy prosto do nieba... Przykre że tak niefrasobliwie podchodzi się do tego sakramentu.
JS
~J. S.
11 lipca 2023, 19:07
Kościół Katolicki uczy niezmiennie , że dla ważności S. Pokuty i Pojednania (poza wyjątkowymi okolicznościami, jak np. zagrożenie życia), konieczne jest kompletne wyznanie, które obejmuje wszystkie grzechy śmiertelne, o których penitent sobie przypomina, ich liczbę, okoliczności, które mogą dodatkowo wpływać na ich ciężar, nadto żal za grzechy, postanowienie poprawy oraz zadośćuczynienie. Bez spełnienia tych warunków Spowiedź jest nieważna. Ksiądz jest tam również po to, żeby ocenić, czy może czy nie może udzielić rozgrzeszenia, na podst. w/w warunków. Może dobry Bóg daje mu wyrzuty sumienia, bo w sumieniu rozumie, że postępuje błędnie, np. udzielając (nieważnego) rozgrzeszenia np. cudzołożnikom, którzy nie postanawiają zerwać z grzechem a raczej żyć w nim nadal po Spowiedzi. Nadto określenie jakoby Pan miał dać w czymś zły przykład jest, delikatnie mówiąc, niestosowne. Nadto podkreślmy, że Jezus swoje przebaczenie łączy z wezwaniem: idź i odtąd już nie grzesz.