Abp Lefebvre - kapłan nieznany

Abp Lefebvre - kapłan nieznany
Krzysztof Wołodźko

Wybory, jakich dokonał arcybiskup Marcel Lefebvre, były trudne dla niego i dla Kościoła. Trzeba jednak bez uprzedzeń patrzeć na tego kapłana.

Zbliża się Wielki Post, zatem warto oddalić się nieco od polityki. Dziś krótka refleksja o książce, która zajmuje mnie od początków grudnia. Myślę o blisko ośmiuset stronicowej biografii "Marcel Lefebvre. Życie", pióra Bernarda Tissier de Mallerais. To książka erudycyjna, napisana z wielką empatią, ale rzetelna, wierna faktom. Apologia, tak to ujmę, pisana bez apologetycznych uproszczeń.

DEON.PL POLECA

Przygotowuję zresztą dla jednego z portali obszerniejszą recenzję tej publikacji i przyznam, że rzecz idzie wyjątkowo opornie. I materia trudna i materiał znaczny, a kwestia odpowiedzialności za słowo i wierność własnym przekonaniom sprawy nie ułatwiają. Bo biografia arcybiskupa to książka, nad którą dużo trzeba myśleć.

Nie tylko dla wielu katolików sprawa oceny arcybiskupa Lefebvra jest bardzo łatwa i stereotypowo krzywdząca: w najgorszym razie fundamentalista, w najlepszym "człowiek nieżyciowy", tępo krytyczny wobec ożywczego "ducha Aggiornamento". Nieciekawa figura. Aż dziw bierze, że kogoś takiego uczyniono Asystentem Tronu Papieskiego...

Bernard Tissier de Mallerais ukazuje nam kapłana i zakonnika świetnie uformowanego pod względem duchowym i intelektualnym, gorliwego misjonarza w Afryce, bardzo praktycznego i innowacyjnego w sprawach określanych mianem "nowinek technicznych", dobrego znajomego doktora Alberta Schweitzera, protestanta; człowieka o wielkiej gorliwości misyjnej, bardzo bliskiego ludziom powierzonym przez Kościół jego pasterskiej trosce, a przy tym odpowiedzialnego i znakomicie funkcjonującego w meandrach wielkiej polityki hierarchę Kościoła, człowieka bardzo pracowitego, wymagającego więcej od siebie, życzliwego innym. Trzeba przy tym wiedzieć, że na Czarny Ląd ksiądz Lefebvre trafił w roku 1932, od roku 1948 pełnił funkcję delegata apostolskiego na francuską Czarną Afrykę i Madagaskar, a w roku 1955 został mianowany arcybiskupem Dakaru. Do ojczystej Francji wrócił dopiero w 1962, na biskupstwo w Tulle.

Lektura biografii arcybiskupa pozwala przypuszczać, że tak bogate doświadczenia pracy misyjnej na terytoriach, gdzie katolicy otoczeni byli żywiołem islamskim i pogańskim nie mogły pozostać bez wpływu na jego wizję Kościoła rzymskokatolickiego. Kościoła, który mocą miłości i wierności samemu sobie, dla dobra dusz musi zachować i pielęgnować własną tożsamość i samoświadomość, nie poddając ich korektom deformującym jego naturę i przeznaczenie. Arcybiskup Lefebvre miał w przyszłości - odwołując się do Tradycji - odrzucić wiele reform liturgicznych, "nowy porządek Mszy", nie godził się na wizję odejścia od nauczania o "państwie katolickim", przyjętej przez Kościół wizji rozdziału państw od Kościoła, odrzucał także wiele aspektów ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego jako naruszających zasadę głoszącą, że "poza Kościołem nie ma zbawienia".

Czasy bezpośrednio po Soborze Watykańskim II przyniosły radykalizację nastrojów i postaw, bynajmniej nie tylko arcybiskupa - uczestnika Vaticanum II. Znaczna część biografii wprowadza zatem czytelników w niuanse tych sporów; ukazuje nam "Watykan od kuchni", co samo w sobie jest pożyteczną i arcyciekawą lekturą. Co jednak istotne, widzimy także w jak dużym napięciu duchowym, wzbudzonym przez zabiegi o zachowanie łączności z Rzymem, działał arcybiskup Lefebvre. A przecież - upraszczając - logika wydarzeń, nastrój tamtych czasów, mnóstwo nieporozumień i niejasności, zaskakujące dla wszystkich "novum" sytuacji prowadziły go ku decyzji o udzieleniu święceń biskupich w Econe, w roku 1988, bez zgody Papieża. To przesądziło o losach dzieła arcybiskupa, Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Przypomnijmy, że samowolne wyświęcenie biskupów wiązało się z fiaskiem negocjacji między Stolicą Apostolską a arcybiskupem Lefebvrem: z punktu widzenia Watykanu opór Bractwa m.in. wobec "nowego porządku Mszy" i trudności z ustaleniem statusu tej instytucji uniemożliwiał kompromis. Z kolei ze strony Bractwa sprawy nie ułatwiało coraz bardziej zdecydowane odrzucenie posoborowych reform. Konsekwencją była ekskomunika, zdjęta z biskupów Bractwa w styczniu 2009 roku przez Benedykta XVI, co jednak nie daje jeszcze Bractwu pełnej łączności z Rzymem.

Z perspektywy czasu trzeba powiedzieć, że atmosfera tamtej epoki, gdy Kościół cieszył się Soborem Watykańskim II, nie sprzyjała "malkontentom", którzy "wiosnę Kościoła" potraktowali z daleko idącym dystansem, nie bez sarkazmu nawołując do Papieży, by pozwolili na "eksperyment Tradycji". Co istotne, eksperymentowano przecież dużo i lekkomyślnie, co stwierdzają dziś nie tylko "tradycjonaliści".

Kardynał Joseph Ratzinger stwierdził dzień po wpomnianych święceniach w Econe: "Musimy zastanowić się nad faktem, iż spora liczba katolików, o wiele wykraczająca poza wąski krąg Bractwa Lefebvre’a, postrzega tego człowieka jako w pewnym sensie przewodnika, a przynajmniej jako użytecznego sprzymierzeńca. Nie da się przypisać wszystkiego motywom politycznym, nostalgii czy mniej ważnym czynnikom kulturowym. Przyczyny te nie są w stanie wyjaśnić przyciągania odczuwanego nawet przez młodych - szczególnie przez młodych - pochodzących z wielu całkowicie różnych narodów, otoczonych przez całkowicie odmienne rzeczywistości polityczne i kulturowe. Wprawdzie prezentują oni to, co z każdego punktu widzenia jest oglądem ograniczonym i jednostronnym, ale bez wątpienia fenomen tego rodzaju byłby nie do pomyślenia, gdyby nie działały tu dobre elementy, elementy, które, ogólnie rzecz biorąc, nie znajdują dostatecznej możliwości życia w dzisiejszym Kościele" ("Uwagi do biskupów Chile" - konferencja z 13 lipca 1988).

W Polsce bardzo mało dyskutuje się nad biografią arcybiskupa Lefebvra. Czy jego osoba wciąż stanowi tabu w Kościele tak chlubiącym się dziś swą otwartością? Książkę tak intrygującą, bogatą w fakty, zmuszającą do namysłu, przeczytać trzeba. Jej lekturę warto poprzedzić dwoma tekstami, stanowiącymi zdecydowanie solidniejsze omówienie i refleksję, niż niniejszy felieton: "Książka, która wiele wyjaśnia", redaktora Pawła Milcarka i "Przekazałem to, co otrzymałem", Sławomira Cenckiewicza.

Wiele sił duchowych na Wielki Post życzę moim czytelnikom i sobie. I dobrych lektur zamiast telewizji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Lefebvre - kapłan nieznany
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.