Anioły chodzą w skórach i jeżdżą na motorach

(fot. Great Big Story / youtube.com)

Przemoc jest okrutna i zawsze bardzo boli. Bez względu na to, czy doświadczamy jej ze strony najbliższych, rówieśników czy przypadkowo spotkanych ludzi.

Jedną z form przemocy jest zastraszanie w szkołach, którego dokonują uczniowie. To brutalna forma przemocy, ponieważ panuje na nią ciche przyzwolenie i jest zadawana "przez równych - równym". Jej ofiary cierpią podwójnie; nie dość, że są krzywdzone fizycznie, to traktuje się je jak nieudaczników, którzy nie potrafią się obronić i nie radzą sobie w życiu.

DEON.PL POLECA

Według Instytutu Badań Edukacyjnych, około dziesięciu procent polskich uczniów jest systematycznie dręczonych, a dwa procenty doświadcza przemocy codziennie. Oznacza to, że wśród dzieci chodzących do szkoły są uczniowie, dla których kojarzy się ona z nieustannym stresem.

Przemoc wśród uczniów to jednak nie tylko polski problem. Niedawno w sieci pojawił się spot jednego z amerykańskich towarzystw ubezpieczeniowych, który zwrócił uwagę na problem przemocy w szkole. Jego przesłanie jest na tyle uniwersalne, że może zainspirować również Polaków.

Historia opowiedziana w filmie wydarzyła się naprawdę. Jej bohaterem jest Phill Mick, chłopiec z Auburn, małego miasteczka w stanie Indiana, który przez lata był dręczony przez "kolegów" ze szkoły. Nazywano go "grubasem" i dokuczano mu, bo pochodził z biednej rodziny. Phill zaczął mieć bóle żołądka i nie chciał chodzić do szkoły. Kiedy sytuacja wydawała się beznadziejna, z pomocą przeszło mu pięćdziesięciu motocyklistów, którzy postanowili eskortować go do szkoły na swoich maszynach. Okazali w ten sposób wsparcie Phillowi i udowodnili jego prześladowcom, że przemoc i zastraszanie są godne potępienia. Ani Phill, ani motocykliści nie spodziewali się, że ich jednorazowa akcja, położy kres przemocy, jakiej doświadczał chłopiec.

Na początku może się wydawać, że historia Philla jest odosobnionym przypadkiem. Gdy jednak się zastanowimy, na pewno przypomnimy sobie konkretne sytuacje z naszego życia, w których byliśmy świadkami znęcania się nad innymi. Być może nawet sami doświadczaliśmy przemocy ze strony rówieśników. Warto dodać, że przemoc to nie tylko zadawanie fizycznego bólu; to również wykluczenie, obmowy, upokarzające przezwiska… Chyba wszyscy się zgodzimy, że z takimi formami przemocy mieliśmy nie raz do czynienia, zwłaszcza w szkole. Dlaczego tak się dzieje?

Z badań przeprowadzonych przez Agatę Komendant-Brodowską wynika, że chociaż przemoc fizyczna dotyka uczniów bez względu na płeć, w bójkach zdecydowanie częściej uczestniczą chłopcy. Znany polski psycholog i psychoterapeuta Wojciech Eichelberger w książce "Zdradzony przez ojca" jako jedną z przyczyn przemocy wskazuje pogłębiający się kryzys wychowania. Autor porusza problem męskiej inicjacji, która była obecna w kulturach pierwotnych, a która obecnie niemal całkowicie zanikła. Pochłonięci pracą ojcowie coraz rzadziej zajmują się wychowaniem synów, zostawiając ich pod skrzydłami nadopiekuńczych matek lub grup rówieśników. Chłopcy są w ten sposób pozbawiani męskich wzorców, wypełniając powstałą "lukę" m.in. różnymi formami przemocy.

"Z braku uznanych mistrzów prawdziwej inicjacji ich funkcję przejmują ludzie przypadkowi, przesiąknięci upokorzeniem, nienawiścią i chęcią odwetu. To właśnie przejawia się w mechanizmie ‘fali’ w wojsku, w więzieniach czy w innych środowiskach męskich, wśród marynarzy, żeglarzy, speleologów, w różnych rodzajach ‘chrztów’ czy otrzęsin. Wszystkie te sytuacje sprowadzają się do tego, że niewiele starsi, samozwańczy inicjatorzy znęcają się nad nieco młodszymi od siebie nowicjuszami. Nawet w szkołach czy przedszkolach można obserwować pierwsze zwiastuny znęcania się nad młodszymi".

Sytuacja jest bardzo niepokojąca. Istnieje prawdopodobieństwo, że jeśli ofierze przemocy nie zostanie w porę okazana pomoc, jeśli nie doświadczy dobroci innych ludzi, nie tylko będzie cierpieć, ale w przyszłości sama przerodzi się w kata. Powstaje w ten sposób samonakręcająca się spirala, która niepowstrzymana może zaszkodzić wielu osobom. Właśnie dlatego to, co zrobili motocykliści z Auburn, jest godne podziwu.

Trzeba przyznać, że widok pięćdziesięciu ubranych w skóry facetów, eskortujących do szkoły Philla, to niezwykły widok. Ich akcja dała do myślenia nie tylko znęcającym się nad chłopcem uczniom; zainspirowała również do stworzenia spotu, który zobaczyło wielu ludzi.

Czego może nas nauczyć postawa motocyklistów z Auburn? Przede wszystkim tego, że nie możemy być obojętni na przemoc. To właśnie brak reakcji najczęściej sprawia, że proces "przekazywania" przemocy na innych trwa i dotyka kolejne osoby. Warto nie bać się okazywać wsparcia. Czasem zwykła rozmowa może dodać sił zranionej osobie. Powiedzenie komuś, zwłaszcza upokarzanemu dziecku, że jest kimś ważnym i wartościowym, może spowodować więcej dobra, niż się wydaje. Szczególnie jeśli zrobi to ktoś, kto może być dla niego autorytetem.

Niestety, taka postawa często wiąże się z ogromnym wysiłkiem, wynikającym z własnych zranień. Być może, zanim zaczniemy służyć innym pomocą, sami będziemy musieli poszukać wsparcia i zmierzyć się z przeszłością. Bez wątpienia warto to zrobić. Pomożemy w ten sposób nie tylko innym, ale również sobie. Jeśli my nie przerwiemy ogniwa w łańcuchu przemocy zniewalającym tak wiele osób, nie zrobi tego nikt inny.

Piotr Kosiarski - redaktor portalu DEON.pl. Zajmuje się działem Po godzinach. Autor cyklu Film na weekend. Prowadzi bloga Mapa bezdroży

Dziennikarz, podróżnik, bloger i obserwator świata. Laureat Pierwszej Nagrody im. Stefana Żeromskiego w 30. edycji Konkursu Nagrody SDP przyznawanej za publikacje o tematyce społecznej. Autor książki "Bóg odrzuconych. Rozmowy o Kościele, wykluczeniu i pokonywaniu barier". Od 10 lat redaktor DEON.pl. Interesuje się historią, psychologią i duchowością. Lubi wędrować po górach i szukać wokół śladów obecności Boga. Prowadzi autorskiego bloga Mapa bezdroży oraz internetowy modlitewnik do św. Józefa. Można go śledzić na Instagramie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Anioły chodzą w skórach i jeżdżą na motorach
Komentarze (1)
Andrzej Ak
8 lutego 2018, 16:35
A może by tak powiedzieć wprost, iż z patologiami w szkołach nadal polski system wychowania nie może sobie skutecznie radzić. Przecież ludzie są różni, a sadyści stanowią pośród dzieci chyba najbardziej niebezpieczną grupę. Natomiast niebezpieczne grupy należy resocjalizować na miejscu, a jak takie rozwiązanie nie rokuje poprawy to resocjalizacja jednostki powinna zostać przeniesiona na inną placówkę. A co się robi w szkołach? 1 kropla "łajna" zatruwa cały dzbanek czystej wody. Do tego "łajna" dorzućmy ślepą, lecz jakże postępową seksualizację i tolerancję na odmienności (zboczenia) i mamy piękny wychów zbłąkanej młodzieży. Potem tacy ludzie szukając miłości swego życia wybierają pierwszego lepszego "zboczeńca" i dramat złamanego życia powielają kolejni.