"Aż dziw, że sprawa ta okryta jest milczeniem"
I tak znowu Ewangelia lub po prostu zwykła ludzka solidarność wali łbem w mur biurokratycznych systemów, które w zamiarze mają nas uszczęśliwić, a w realu zamieniają życie w koszmarny sen.
Przygotowania do Święta Ubogich idą pełną parą. Kibelki prawie wynajęte, problem mamy w obliczeniu przerobu tojtojek, ale dojdziemy. Od rzeczy przyziemnych trzeba zacząć.
Od czyszczenia toalet to jestem specjalistką, w parze zresztą z ks.Jackiem. Właśnie skończyłam tę czynność. Zaznaczam, że ze względu na brak czasu nie świadczę usług na zewnątrz. Pachnie jak w rajskim ogrodzie, zapraszam, kto chce sprawdzić. Ubikacja i kuchnia świadczą o nas, czego od lat uczę naszych mieszkańców. Ubóstwo to nie dziadostwo.
Wycieczka do Zakopanego odprawiona. Od wielu dni nasi niepełnosprawni i sprawniejsi nieco mieszkańcy i znajomi z okolicy byli już spakowani. Pewna dama na wózku płacze gorzko, bo właśnie się rozchorowała. A czekała rok cały na wyprawę. Rok temu właśnie byliśmy w Krynicy. Trochę jestem na niebiańską służbę zdrowia obrażona. Nie robi się w poprzek biedakowi.
Artur dał się zapakować do autokaru z pakietem moich ulubionych i potrzebnych książek. Do wieczora był zły i Jaśkowi, który ma go na stanie w czasie wyprawy, dał popalić. Wyrolowałam go, bo liczył, że pojedziemy razem, a tu drzwi od autokaru wujek zamknął i Gosia została w Nagorzycach. Ale ponoć jak zjadł dwie porcje kiełbachy na kolację, to zaakceptował sytuację. Nie ma to, jak pełna micha dla chłopa.
Pani Ewa, nasza wspaniała Pielęgniarka, co nigdy się nie skrzywiła opatrując śmierdzące rany i wyciągając miliony wszy z ropiejącej skóry, gaśnie i to jest dla nas wielki ból. Cóż, niebawem chorych nie będzie wolno przyjmować do schronisk dla bezdomnych, a właściwie, jak mi wyjaśniono w oficjalnym piśmie z BWS/Bardzo Wysoki Urząd/ można, ale na własny koszt, bo ani państwo, ani samorządy takich fanaberii finansowo wspierać nie będą. A prywatnie, to możemy sobie obywateli wspierać jak chcemy.
Pomysł ten, w ramach standardów pomocy bezdomnym, został wypracowany kosztem 17 mln złotych, razem z innymi, równie światłymi, już w zeszłym roku. Brawo dla zespołu. Ministerstwo poszukuje kandydatów do nagród za innowację w pomocy społecznej, więc zgłaszam cały zespól, najpierw zaś zapraszam na Gniewkowską 50- do schroniska dla chorych "Betlejem". Powiedzcie naszym ludziom, że będą musieli chorować i umierać na ulicy lub w kanałach. Warszawa dopłaca tam niecałe 50% kosztów, dla wyjaśnienia.
I tak znowu Ewangelia lub po prostu zwykła ludzka solidarność wali łbem w mur biurokratycznych systemów, które w zamiarze mają nas uszczęśliwić, a w realu zamieniają życie w koszmarny sen. Z biedaków można całkiem nieźle żyć, co powtarzam, nie tylko zresztą ja, od dawna, z niepokojem obserwując marnotrawienie kasy na bezsensowne programy, szkolenia i inne pomysły, które nijak nie poprawiają kondycji ubogich, za to dają zarobić tym, co się dobrze mają. Aż dziw, że sprawa ta okryta jest milczeniem, choć w prywatnych rozmowach wielu ludzi to mówi. *
Kolejna rodzina mieszkająca w koszmarnych warunkach czeka na lepszy los. Jak mi kiedyś Inżynier nie wypowie tej współpracy, to znaczy, że jest święty. Przecież mu co roku obiecuję, że to już ostania budowa…W tym roku rozbudowujemy już Zochcin, łatamy Rzeszów i jeszcze parę innych numerków. Chłopaki też są do odznaczenia. W chwilach wolnych łatają sławne nagorzyckie schody, żeby goście robiący sobie na nich zdjęcia nie zapadli się wraz z nimi.
*Dla oburzonych: jeśli stos jest szykowany, to zaznaczam, że właściwie lubię ciepło.
Nad-obowiązkowo
Franciszek z Asyżu pokazuje nam zupełnie inną drogę. Pokazuje nam, że prawdziwie można się wyzwolić poprzez pojednanie.
A ponieważ szanuje on nieskończenie życie, nawet w najnędzniejszych jego formach, przyjmuje wszystkich ludzi bez wyjątku. Odnalazł jedność stworzenia poza wszelkimi granicami. Jest otwarty na wszelkie ludzkie braterstwo. Brata się z sułtanem i papieżem. Darzy sympatią nawet bandytów. Nikim nie pogardza, zwłaszcza nie pogardza małymi i słabymi. Rzecz zadziwiająca: on, człowiek prosty i nieoczytany, zbiera ze czcią pogańskie pisma. …Oni też mają swoje miejsce w wielkim stwórczym planie.
Podczas gdy wzrasta jego/człowieka/ władza, człowiek widzi również rosnący cień, który idzie w ślad za nim: cień władzy, czyli strach. Co warte są teraz prawa człowieka wobec szalonego marzenia o władzy, która nie cofa się przed niczym, która uzurpuje sobie wszelkie prawa dotyczące życia, w tym prawo do decydowania kto ma żyć?
"Współczesny człowiek nie ma już radosnego i głębokiego zaufania do życia. Nie ma już braterskiej komunii między nim, a naturą. A tym więcej między nim a bliźnimi.
Jeśli spotkasz nędznika, jakąś zbolałą czy nieszczęśliwą istotę, milcz i słuchaj jej. Napełnij oczy jej obecnością, jej istnieniem, aż odkryje w twoim spojrzeniu, że istnieje naprawdę, że ty jesteś jej bratem.
Wtedy znajdziesz właściwe słowa i gesty. A może nic już nie będzie do powiedzenia i do zrobienia? Ona istnieje, Ty sprawiłeś, że istnieje. Byłeś Bogiem dla twojego brata.
Wtedy i ty usłyszysz śpiew nowego fletu. Nie będziesz już gwałcicielem, zdobywcą, okrutnikiem. Poznasz Boską radość istnienia. Będziesz miał lekkie serce" /Eloi Leclerc Nad Asyżem wstaje słońce, Wyd. Marianów/
* * *
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł