Bierz, czytaj!

Janusz Poniewierski

Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że nasz - katolicki - stosunek do Biblii cechuje jakiś instrumentalizm. Pisząc to, mam na myśli ludzi dobrej woli, osoby wierzące, a nie cynicznych graczy, wykorzystujących to, co święte, do własnych celów. No bo co tu kryć: zarówno w tradycyjnej katechezie, jak i w kaznodziejstwie, a nawet w listach Episkopatu Pismo Święte jest najczęściej wykorzystywane (!) jako rezerwuar budujących opowieści i źródło pięknych cytatów.

Cytat z Biblii - czyż może być piękniejsza ilustracja i poważniejszy autorytet potwierdzający wezwanie (skierowanie przez katechetę, kaznodzieję, cały Episkopat etc.) do czynienia dobra?! I tak Pismo Święte, które jest Słowem Boga Żywego, staje się - niemal niepostrzeżenie - "sługą" teologii moralnej, a to, chyba nie tylko moim zdaniem, postawienie sprawy na głowie.

Ostatnio coraz częściej uświadamiam sobie, że Biblię trzeba po prostu czytać, medytować nad nią, z jej pomocą się modlić i w jej świetle rozważać swoje życie. Po prostu: słuchać, czego chce od nas - ode mnie - jej najważniejszy Autor.

Więcej jeszcze: wierzę, że w Piśmie Świętym jest (realnie, a nie tylko metaforycznie) obecny sam Pan Bóg, a ja czytając je, nawiązuję z Nim intymny kontakt i Go do siebie zapraszam. Żeby przyszedł i mnie uleczył. Biblia zatem to (teologowie, wybaczcie brak precyzji!) quasi-sakrament. Dlatego też uważam za wskazane: jej intronizację w kościele, błogosławieństwo Świętą Księgą, wprowadzenie na szerszą skalę niezależnych od Mszy świętej nabożeństw Słowa Bożego, traktowanie ambony jak "ołtarza" itp.

Tymczasem takie myślenie o Biblii jest w naszym Kościele chyba niezwykle rzadkie. Pisał kiedyś wybitny polski biblista ks. Józef Kudasiewicz: "Słowa Pisma są jak konsekrowane komunikanty! Takiej czci dla Bożego słowa u nas jeszcze nie ma. I chyba potrzeba kilku soborów powszechnych, żeby ta prawda stała się w Polsce rzeczywistością. Jesteśmy w tym względzie jeszcze bardzo zacofani". I dalej: "Na Zachodzie spotyka się próby przybliżenia wiernym tej prawdy o analogii między słowem Bożym a Eucharystią. W pewnym małym tyrolskim kościółku znajdują się dwa tabernakula: jedno po prawej, drugie po lewej stronie. W tym po prawej przechowuje się Najświętszy Sakrament, (…) w tym drugim - ewangeliarz. (…) I w liturgii słowa, i w liturgii Eucharystii spotykamy się z Chrystusem".

Na szczęście jest nadzieja na zmianę naszego dotychczasowego myślenia o Piśmie Świętym traktującego Słowo jako (zdecydowanie mniej ważne) wprowadzenie do Eucharystii. Znak owej nadziei dostrzegam m.in. w coraz powszechniejszych obchodach Niedzieli Biblijnej, Tygodnia Biblijnego i Ekumenicznych Dni Biblijnych - i w wielu zaproponowanych z tej okazji inicjatywach. Takich chociażby jak krakowski i ekumeniczny Maraton Biblijny, w czasie którego - w ciągu 24 godzin - członkowie różnych Kościołów chrześcijańskich (blisko 150 osób) głośno przeczytali cały Nowy Testament. W trakcie Maratonu jedna z jego uczestniczek (członkini Kościoła luterańskiego), zapytana przez dziennikarza o to, co nas - chrześcijan - jeszcze dzieli, odpowiedziała, że chce raczej mówić o tym, co łączy. O tym, co wspólne.

No właśnie: Pismo umożliwia nam coś w rodzaju interkomunii. Ono - o ile tylko czytamy je w duchu modlitwy, nie polemiki - ma moc budowania jedności. Nie powinniśmy tej szansy przegapić.

I jeszcze jedna dobra wiadomość, która dotarła do mnie tuż przed Niedzielą Biblijną: tegorocznym laureatem Złotego Feniksa (nagrody przyznawanej przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich) został wspomniany już ks. Józef Kudasiewicz, wielki miłośnik Biblii i jej popularyzator. Oby ta nagroda stała się dla katolickich wydawców pretekstem do wznowienia jego książek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bierz, czytaj!
Komentarze (6)
L
leszek
27 kwietnia 2012, 22:25
A zgadza się. Biblia to nie jest jakaś "Wielka Księga Cytatów" - tak Biblię traktują Świadkowie Jehowy w swoim głoszeniu i to jest pewnie przyczyną dla której ci ludzie, mimo że z wielkim zaangażowaniem i pasją wierzą w to co głoszą, to jednak tkwią w błędzie. Znają - może i perfekcyjnie - cytaty i szczegóły. ale chyba umyka im całość. Warto czytac i Biblię i to co mądrzy ludzie napisali inspirowani Biblią. Bardzo ciekawe są książki pani profesor Świderek "Rozmowy o Biblii" - ze wstępem księdza Kudasiewicza. Od pewnego czasu czytam na nowo piękną książkę Romana Brandstaettera "Jezus z Nazaretu". Biblia to nie jest także jakaś magiczna księga, wyciągana na szczególne okazje i chowana, jak szczególna okazja minie. 
Ł
ŁK
27 kwietnia 2012, 13:53
 Oczywiście, Pan Janusz! Zasugerowałem się wpisem "przedmówcy", jeśli chodzi o imię Autora! Za co Pana Janusza z serca przepraszam! Nie było to jednak istotą komentarza do dobrego tekstu!
MG
Malwina Grabowska
27 kwietnia 2012, 10:01
@ Tomek @ ŁK Jaki Jerzy? Który Jerzy? ;-)
Ł
ŁK
26 kwietnia 2012, 22:57
 Dziękuję Panu Jerzemu za kolejny bardzo ważny głos! Dobrą ilustracją są takie miejsca jak np. krakowskie czy trzebińskie Centrum Formacji Duchowej prowadzone przez Salwatorianów. Już 15 lat temu w Krakowie ks. Krzysztof Wons SDS podjął drogę Szkoły Modlitwy Słowem Bożym, która doczekała się kilku kolejnych etapów. Poprzez Ćwiczenia św. Ignacego, oparte na medytacji/kontemplacji Słowa Bożego, zaproponowano wreszcie rekolekcje w duchu lectio divina. I trzeba ten ruch zaliczyć w pewnym sensie do pionierskich działań w Polsce, podjętych na przełomie Tysiącleci. Jak wielka jest liczba osób, które skorzystało już i korzystają z tej formy uczenia się życia Słowem Bożym, potwierdzają statystki Centrum oraz świadectwa ludzi, którzy tę drogę podjęli w swoim życiu. Mimo tego jednak, przyznaję, że to tylko kropla w morzu... Dlatego podpisuję się pod refleksją pana Jerzego i jest ona i dla mnie ważnym punktem do osobistego rachunku sumienia z mojej relacji do Pisma Świętego i zawartego w nim Słowa Bożego... Dodam jeszcze, że w krakowskim Centrum Formacji od kilku lat jest także "tabernakulum" Słowa Bożego...
26 kwietnia 2012, 21:42
Również uważam że należy zapewnić odpowiednie miejsce Pismu Świętemu w naszym katolickim życiu bo niestety w większości nie jest na tym polu dobrze.Dlatego każda inicjatywa mająca na celu przybliżenie i uświadomienie znaczenia Pisma Świętego w naszym życiu jest cenna.Poza tym Pismo Święte to najlepsze spoiwo dla chrześcijan.,tylko z celnym zastrzeżeniem autora że czytane i przywoływane jest nie dla polemiki.
T
Tomek
26 kwietnia 2012, 21:24
 Nic dodać, nic ująć. Dziękuje Panie Jerzy.