Bo zupa będzie za słona

Bo zupa będzie za słona
Grzegorz Kramer SJ

Coraz częściej słyszę głosy, że chrześcijaństwo i katolicyzm są zagrożone, że Kościół jest prześladowany, że nie jest słuchany i że pozbawia się go praw. A to sprawa katechezy, a to sprawa matury z religii.

Jest w Polskim Kościele grupa ludzi, którzy od lat mówią o prześladowaniach; podkreślają sekularyzację, odchodzenie ludzi od praktykowania wiary. Szukają winnych i często ich znajdują, wydając sądy, które rozgrzeszają nas - chrześcijan, a zrzucają winę na niezidentyfikowanych wrogów.

Są frakcje, które nieustannie wspominają czasy Wyszyńskiego, Wojtyły i innych wielkich, żyjących dawno temu, często też używają starego refrenu, że kiedyś ludzie się garnęli do Kościoła, a teraz, kiedy mają wolność, plują na ten Kościół.

Przyzwyczailiśmy się do tego, że chrześcijaństwo od pierwszych wieków zdobywało coraz silniejszą pozycję, przewodziliśmy w nauce, kulturze i w polityce. Wpływy chrześcijaństwa rozpościerały się przez wieki na cały świat. Powiedzmy sobie szczerze - rozbestwiliśmy się, jak rozwydrzone dzieci, które, dostając coraz więcej, coraz głośniej krzyczą.

DEON.PL POLECA

Teraz jest inaczej. Jesteśmy świadkami odwrotu "starych dobrych czasów". Stajemy się grupą ludzi, której odbierane są przywileje i prawa. Dziś bez problemu można zostać wyśmianym za przyznanie się do chrześcijaństwa, dlatego w wielu z nas - chrześcijan, rodzi się smutek, rozżalenie, a nierzadko i agresję.

Osobiście widzę w tym wielką łaskę Boga. Dla mnie to nie jest czas antychrysta, mitycznego końca świata i innych klęsk. Powtórzę to raz jeszcze - dla mnie to czas łaski.  Odczytuję to, co się dzieje, jako wezwanie Pana Boga do tego, by wrócić do Ewangelii, w której jest napisane, że mamy być solą dla ziemi.

Czas wrócić do "idei soli", jak ją rozumiał Jezus. Chrześcijańska zupa była przesolona, sypaliśmy sól, gdzie się tylko dało i ile się dało. Nie patrzyliśmy już, czy jest ona świeża, czy zwietrzała, czy jest potrzebna, czy nie. Liczyło się jedno - nasypać wszędzie, ile się da. Nie dbaliśmy o jej świeżość, a sam Jezus powiedział, że zwietrzała sól nadaje się tylko na wyrzucenie. To, co teraz obserwujemy, nazywamy kryzysem i to jest bolesne, bo czujemy się ograbiani z przywilejów.

Zabierane nam są kolejne pola z przestrzeni publicznej, w których tradycyjnie byliśmy od wieków i do których przyzwyczailiśmy się do tego stopnia, że stały się one dla wielu istotą chrześcijaństwa. Jednak kolekcjonowanie przywilejów w tym świecie nie jest zadaniem chrześcijaństwa.

Zabieranie przywilejów zawsze budzi ostry sprzeciw, ale on nie wynika z tego, że w ten sposób troszczymy się o Boga. Jemu niczego nie brakuje. To raczej my odczuwamy brak tych rzeczy i spraw, które sprawiają, że wiara staje się czymś mniej wymagającym. Tymczasem nasze zadanie jest szalenie proste. Mamy świadczyć o Bogu, który jest dobry, który człowieka kocha i chce go zbawić, nie potępić.

Dziś, gdy słucham nauczania mojego Kościoła, coraz częściej czuję się wyznawcą Boga, którego urzędnicy za swój cel obierają zdobywanie kolejnych budynków, hektarów czy milionów odszkodowań. W imię Boga chcemy zbudować idealne (dla nas) królestwo na ziemi. Ale przecież ziemia nie jest naszym celem. Jesteśmy tu na chwilę. Nowy Testament jest kontynuacją Starego, a Kościół jest nowym Ludem Wybranym, który w Biblii określany jest jako "Reszta", której obecność i świętość życia zbawiała innych ludzi na ziemi.

Nie traktujmy kryzysu jak tsunami, które ma nas zmieść. Jeśli już, to zmiecie tylko to, co w nas chrześcijaństwem nie jest. Wszystkie nasze przybudówki do właściwego Domu, który jest zbudowany na Skale. Wszystko, co odpadnie, nie jest nam potrzebne, choć takim się wydaje. To, co dla wielu w Kościele jest wielką niewiadomą, prześladowaniem i silnym tąpnięciem, dla człowieka wierzącemu Chrystusowi jest szansą. Tak, świat jest po to, by nas uczyć pokory, bo im więcej jej mamy, tym bardziej potrzebujemy Chrystusa.

Jesteśmy przez naszego Pana wezwani do tego, by być solą i sługami. A tymczasem nierzadko sami chcemy być panami w tym świecie, przybierając tylko maskę prześladowanych i uciskanych. Ci, którzy rzekomo nas prześladują, są naszymi braćmi i siostrami. I cóż z tego, że próbują zepchnąć nas do katakumb? Pójdziemy tam z Jezusem, by spod ziemi promieniować miłością. W przeciwnym razie będziemy siedzieć w pięknych pałacach i kościołach z poczuciem, że przegraliśmy.

Mamy iść Jego śladem do Jerozolimy, w której został ukrzyżowany, a nie do Las Vegas z Jezusem u boku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bo zupa będzie za słona
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.