Co dalej ze sprawą ks. Jankowskiego?

(fot. twitter.com / shutterstock.com)

Trzeba tylko chcieć i wykazać minimum zainteresowania. A tego nie widać. Jest wyłącznie deklaracja i oczekiwanie. A gdyby tak odrzucić na bok wszelkie uprzedzenia i naprawdę zadbać o "dobro Kościoła"?

"Archidiecezja Gdańska wyraża gotowość podjęcia próby rzeczowego i zgodnego z prawdą zbadania wszystkich możliwych aspektów tej sprawy…" - tak po kilku dniach zwłoki kuria archidiecezji gdańskiej odniosła się do zarzutów kierowanych pod adresem nieżyjącego ks. Henryka Jankowskiego. Podkreśliła przy tym, że między 2008 a 2018 rokiem nie wpłynęły do niej "żadne doniesienia potwierdzające zarzuty podnoszone w mediach".

Można byłoby odetchnąć z ulgą gdyby nie to, że z oświadczenia niewiele wynika, a sama gotowość podjęcia próby to za mało. Głosy wzywające abp. Sławoja Leszka Głódzia do wyjaśnienia zarzutów wobec prałata Jankowskiego pojawiają się z różnych stron. Apeluje o to prezydent Gdańska i wielu mieszkańców miasta. Apelują świeccy publicyści, apelują księża (choćby na łamach deon.pl ks. Artur Stopka), apeluje o. Adam Żak - koordynator episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży. Ojciec Żak zwrócił przy tym uwagę na zapis obowiązujących w polskim Kościele wytycznych, które dotyczą postępowania w przypadku oskarżenia kapłana o molestowanie. Jest w nich zapis, że jeśli zgłoszenie dotyczy osoby zmarłej, to proces wyjaśniający można rozpocząć, by wyjaśnić sprawę "dla dobra Kościoła". A zatem furtka istnieje.

Gdańska kuria w swoim komunikacie również o niej wspomina, ale jednocześnie podkreśla, że żadnych zgłoszeń w ciągu dziesięciu lat nie było. W podobnym tonie w sobotę wypowiedział się też ks. Krzysztof Szerszeń, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży przy metropolicie gdańskim. Komunikat i słowa delegata można odczytywać wprost: "nie zajmiemy się sprawą na podstawie doniesień medialnych", a skoro "nikt się do nas nie zgłasza, to znaczy że nie ma sprawy". Otóż jest. Problem tkwi jednak w podejściu do tematu.

DEON.PL POLECA

Kilka tygodni temu, przy okazji premiery filmu "Kler", grający w nim jedną z głównych ról Arkadiusz Jakubik publicznie opowiedział historię swojego kolegi, który miał być molestowany przez księdza ze Strzelec Opolskich. Biskup Andrzej Czaja (ordynariusz opolski) nie czekał jednak na oficjalne zgłoszenie i natychmiast podjął działania. Napisano maila do aktora, a ten chociaż na niego nie odpowiedział, skłonił rodzinę do tego, by się do kurii zgłosiła i opowiedziała całą historię. Temat zbadano, powiadomiono organa ścigania oraz jedną z niemieckich diecezji, na terenie której ów ksiądz dziś pracuje. Kapłan został zawieszony w pełnieniu posługi, sprawa trafiła też do Watykanu.

W Gdańsku mamy na razie deklarację zbadania sprawy, ale czy podjęto próbę skontaktowania się z ofiarami ks. Jankowskiego, które zdecydowały się na przerwanie milczenia? Przecież znane są ich personalia, wiadomo gdzie mieszkają. Autorzy publikacji prasowych mają do nich kontakt i z pewnością udostępniłyby go odpowiednim instytucjom kościelnym. Trzeba tylko chcieć i wykazać minimum zainteresowania. A tego nie widać. Jest wyłącznie deklaracja i oczekiwanie. A gdyby tak odrzucić na bok wszelkie uprzedzenia i naprawdę zadbać o "dobro Kościoła"?

Parę lat temu Kościołem powszechnym wstrząsnął skandal ks. Marciala Maciela - szanowanego założyciela Legionistów Chrystusa. Przez lata wiele osób wiedziało o jego podwójnym i niemoralnym życiu. Przez lata to ukrywano. Do rezygnacji zmuszono go pod koniec życia. Dopiero dwa lata po jego śmierci Watykan oficjalnie przyznał, że "najcięższe i obiektywnie niemoralne zachowania ojca Maciela, potwierdzone przez niepodważalne świadectwa, jawią się niekiedy jako prawdziwe przestępstwa i ukazują życie, pozbawione skrupułów i autentycznych uczuć religijnych".

Jakże dużo podobieństw jest w obu tych sprawach. W tej drugiej na szczęście wykazano się determinacją i troską o Kościół. Czy i tak samo będzie w tej naszej, polskiej? Pierwsze reakcje nie napawają nadzieją, ale przecież ona umiera ostatnia…

Tomasz Krzyżak - autor jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co dalej ze sprawą ks. Jankowskiego?
Komentarze (36)
SK
Sofia Kowalik
13 grudnia 2018, 12:06
Uważam, że jest gorsze zachowanie niż Jankowskiego (jego uznaję jako chorego psychicznie, którego należało odseparować od społeczeństwa). To osoby odwracające wzrok na cudzą krzywdę oraz wierni wyznawcy broniący postaci do końca, bez wspólczucia dla ofiar. Bo oni to robią świadomie, pewnie z różnych pobudek. 
WDR .
13 grudnia 2018, 01:24
Ks.Piórkowski "Nie pierwszy, nie ostatni raz. Dlaczego? Bo artykuły z "GW" są odbierane jako atak wrogich mediów i nieprzyjaciół Kościoła. Więc wtedy należy reagować tylko tyle, ile się musi." Naciągana teza przecząca rzeczywistości (delikatnie mówiąc). Głosy osób, które od lat 90-tych mówią/proszą/żądają oczyszczenia Kościoła trafiały w próżnie, a często te osoby nazywane były oszołomami. Dopiero jak Wyborcza coś napiszę to zaczyna się jakiś ruch: czasami pozorowany innym razem nie. Pytam dlaczego tak jest? Dlaczego "swój" traktowany jest z buta, a hierarchowie interesują się sprawą dopiero jak Czerska podejmie temat?
Ewa Zawadzka
11 grudnia 2018, 20:41
Jak widać po przykładzie sprawy ks. Jankowskiego Kościół nie jest zdolny zając się tak poważymi wykroczeniami duchownych. Nic dziwnego że nikt nie chce informować instytucji kościelnych o takich przypadkach. Tylko te nagłośnione publicznie mają szansę na rozwiązanie. Przykład bp. Czaji jest tu wyjątkiem a powinien być regułą. Co dalej? Dalej czeka na wyjaśnienie sprawa abp. Paetza. Kościół przed nią nie ucieknie.
SK
Sofia Kowalik
13 grudnia 2018, 11:57
Pomnik pedofila to jest jednak wielki wstyd dla narodu i niestety świadectwo, że lubimy wystawiać pominiki bez głębszej reflekcji, przymykać oczy na zło i udawać, że nic nie było... 
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 13:32
„To prawda, że my, biskupi wszyscy jesteśmy grzesznikami. Wielki Oskarżyciel próbuje ujawnić grzechy, aby było je widać, aby zgorszyć lud. Wielki Oskarżyciel który, jak sam mówi Bogu w pierwszym rozdziale Księgi Hioba, przemierza świat, szukając jakby oskarżać. Siłą biskupa wobec Wielkiego Oskarżyciela jest modlitwa. Zarówno modlitwa Jezusa za niego jak i jego własna. Siłą biskupa jest pokora i poczucie się wybranym oraz trwanie blisko ludu Bożego, nie dążąc do życia arystokratycznego, które odbiera to namaszczenie. Módlmy się dzisiaj za naszych biskupów: za mnie, za tych, którzy są tutaj z przodu i za wszystkich biskupów świata” – Ojciec Święty Franciszek, prosze o tym pamiętać!
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 14:03
Tak, niewątpliwie jest w tym działanie zła, ale też dlatego, że już wcześniej ktoś mu uległ. Jest w tym też działanie Boga, który, podobnie jak w Ewangelii, wykorzystuje dzialanie zła, aby obrócić je w dobro. Nie może tego jednak często zrobić bez naszego przyzwolenia i współpracy.  Największą biedą jest to, jak zło to teraz rozgrywa. Chodzi o to, żeby był zamęt, chaos, wzajemne oskarżanie, obozy. Schemat jest prosty. Ks. Jankowski nie zawsze dobrze wypowiadał się o Żydach, dlatego teraz GW atakuje. Stąd ta cała nagonka. Więc obozy się umacniają. Wychylą się z okopów tylko wtedy, gdy zmusi je sytuacja. Na tym polega działanie diabelskie. Najpierw do zła doprowadza, a potem na tym rodzi się kolejne zło, aby to pierwsze rozmyć, wzbudzić wrażenie, że tu nie chodzi o dobro, o ofiary, lecz o politykę czy coś podobnego. Dlatego najskuteczniejszą metodą przerwania spirali zła jest rachunek sumienia, nazwanie grzechu, wyznanie go i prośba o przebaczenie. Wtedy to wszystko sie kończy, chociaż skutki długo będą leczone. 
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 14:16
zgoda, problem jest i to skutek działania złego, ale gdyby ten problem był taki palący papież nie wyznaczyłby na jednego z organizatorów lutowego spotkania na ten temat biskupa Cupicha, który nazwał tego typu sprawy '<a href="https://www.catholicnewsagency.com/news/cupich-dismisses-vigano-claims-as-a-rabbit-hole-76667">rabbit hole</a>' . Może liberalne media zbyt nachalnie podchodzą to sprawy. Biskup Cupich powiedział, że ważniejsze są tematy migracji i ochrony środowiska. Może czas się uspokoić i tak jak owy biskup i papież poczekać aż sprawa trochę przycichnie. A my ją tu na nowo rozdmuchujemy!
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 14:19
A skąd Pan czy ksiądz wie, czym kierował się Papież wyznaczając tego kardynała na organizatora tego spotkania? Sprawa nie przycichnie, może być tylko stłumiona na pewien czas, a potem wróci. Tu nie chodzi tylko o ks. Jankowskiego, ale sposób reagowania na takie problemy w Kościele. Wiele innych skandali: finansowych, obyczajowych też jest ukrywane i spychane pod dywan. 
AG
Adam Gancarz
11 grudnia 2018, 13:26
Czyżby kolejne dno się odsłaniało w tej sprawie? Trudno zarzucać społeczeństwu złą wolę, że oczekuje od szefa diecezji Sławoja Głódzia rzetelnego wyjaśnienia i zajęcia stanowiska. Nikt po śmierci nie będzie karał ewentualnego sprawcę. Chodzi o przywrócenie szacunku dla godności osób pokrzywdzonych. Chodzi o prawdę, o którą powinno też chodzić kierującym diecezją. Każdym teraz zachowaniem dobitniej dajecie świadectwo o sobie. 
SK
Sofia Kowalik
11 grudnia 2018, 20:03
choć daleko mam do diecezji gdańskiem to czytająć jak żuje tamtejszy abp nie wierzę, że coś będzie chciał wyjaśnić
Ewa Zawadzka
11 grudnia 2018, 20:44
Musiał by się przyznać do tego że zignorował problem lub nawet sam bronił oskarżonego. A to oznacza powinno skutkować dymisją.
SK
Sofia Kowalik
13 grudnia 2018, 11:58
Raczej w życiu skromnym, pełnym wiary się nie odnajdzie ;) 
11 grudnia 2018, 13:06
Mam wrażenie, że jesli chodzi o pedofilię to Kościoł w Polsce jest na etapie Kościoła w USA w latach 1990-ych, to znaczy dowiaduje się, albo udaje że się dowiaduje, o problemie z publikacji prasowych. Wyraźnie czeka na rok 2002, gdy ukazał się klasyczny cykl w Boston Globe, czyli na bombę, która zdewastowała Kościół w USA i nie tylko. Regularnie słucham w BBC 4 "Sunday", czyli audycji poświęconej sprawom kościelnym i religijnym. BBC sympatyzuje z lewicą, redaktorzy w Sunday są ludźmi odległymi od Kościoła katolickiego. Tematy pedofilii się często pojawiają, ale nigdy sobie nie przypominam, żeby rozmówcy reprezentujący Kościoł, także biskupi, kiedykolwiek powiedzieli cokolwiek w stylu "nic nie wiemy, bo do naszej kancelarii żadne pismo nie wpłynęło". Ściśle rzecz biorąc, mówiąc w ten sposób, by się sami podłożyli.  Widać, że blisko 30 lat skandalu pedofilskiego w Kościele, w Polsce nikogo niczego nie nauczyło. Nawet jeśli chodzi o rozumienie problemu, to kościelnych hierarchów dzielą lata świetlne. Może rzeczywiście dopiero mocne uderzenie w kieszeń, czyli konieczność zapłacenia milionowych odszkodować będzie prysznicem który przyniesie otrzeźwienie.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 13:36
Byłem parę lat po wybuchu tych skandal w Stanach. I rozmawiałem z ludźmi w parafiach, które opustoszały. Szok był większy, ponieważ wydawało się, że w Kościele, że u nas takie rzeczy się nie zdarzają. A potem ruszyła lawina... U nas ze względu na okoliczności (nie było szkół za komunę i innych instytucji) skala zdecydowanie była i jest mniejsza. Niemniej działa ten sam mechanizm: w naszym kraju i Kościele takie rzeczy się nie zdarzają.... Rodzi się taki fałszywy lęk przed utratą autorytetu hierarchii. Chce się ograniczyć zgorszenie. To drugie jakoś rozumiem. Tylko nie wiem, czy te zabiegi zamiatania mają na celu tylko ograniczenie zgorszenia czy raczej ochronę tego, kto krzywdzi.
MK
Marek Kępka
11 grudnia 2018, 13:47
A nie uważa Ojciec, że skoro skala mniejsza, to i znaleźć pedofilów ciężej, dlatego szuka się ich na siłę? Ot choćby zmarły już lata temu ks. Jankowski. Widać nie było pod ręką żadnego żywego, to wzięto się za nieboszczka.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 14:09
Mnie się wydaje, że nikt ich nie szuka. Raczej sprawy wychodzą przy okazji. Na siłę? Z takimi sprawami to zawsze jest nie w porę. Czy żywy, czy umarły. Zawsze będzie niewłaściwy czas z punktu widzenia grzechu i zła. Owszem, ponieważ chodzi o zmarłego, który nie może się bronić, trzeba to rozegrać inaczej, nie tak jak w sądzie. W tych sprawach każda skala jest w pewnym sensie "duża". Nie oceniałbym tego liczbowo. Tu chodzi o ludzi, a nie o liczby. Natomiast ja nie mogę pojąć, dlaczego niektórzy przypisują mediom tylko złe intencje i budzenie sensacji, jakby byli w nich ludzie, którzy nie mają żadnego wyczucia dobra. Oczywiście, są tam różni ludzie, czasem nieprzychylni Kościołowi, doczepiają się różne motywy, ale chyba też mają sumienie. Nawet Piłat bronił Jezusa, takie miał wyczucie, chociaż poległ w starciu z oskarżycielami pod wpływem strachu. Też chciałbym, żeby to wszystko było inaczej załatwiane.
11 grudnia 2018, 23:55
U nas ze względu na okoliczności (nie było szkół za komunę i innych instytucji) skala zdecydowanie była i jest mniejsza. ----------- A na podstawie jakich przesłanek takich wniosek? Ludzie, w tym księża, są tacy sami w Polsce i w USA. Nie ma niczego specyficznego w USA. Może tylko tyle, że prasa tam jest bardziej krytycznie nastawiona do Kościoła.  Bez dostępu ze strony niezależnych ekspertów do wewnętrznych archiwów Kościoła w Polsce, wszystko jest w strefie mniemań. Tyle tylko, ze w Polsce atmosfera się zmienia, dla jednych niestety, dla innych na szczęście. Kościoł w Polsce do tej pory istniał w ciepłym kokonie. Za komuny Kościoł był po drugiej stronie barykady, tego typu tematy był elementem ataku władz na Kościół. Po 1989 roku rządy, od lewa do prawa, raczej wolały zabiegać o względyt Kościoła niż krytykować. Ale teraz, nastąpiła ogromna polaryzacja, Kościół jest postrzegany jako beneficjent "dobrej zmiany", co, paradoksalnie, zrywa jednak kokon ochronny. Krytyka będzie się wzmagać, a takie tematy do tego się idealnie nadają. Jeśli Kościół będzie zajmował bierne stanowisko, czekał na doniesienia prasowe, to się doczeka pustych ławek w kościołach. 
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 11:41
A najciekawsza jest tutaj zawsze ta wojna na gwiazdki i punkty. To znaczy, im niżej, tym lepiej:) Tekst utrafia w sedno.
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 11:51
Szanowny ojcze tekst: "To znaczy, im niżej, tym lepiej:)" to zwykła racjonalizacja. To że pod tekstami są minusy oznacza, że ludzie czytający artykuł sie nie zgadzają z autorem. Nie jest to w żadnym wypadku dowód na to że ma on rację, no chyba że własnych czytelników uważa się za idiotów lub ludzi nieoświeconych, a ich odmienne opinie za potwierdzenie "jedynej prawdy".
MK
Marek Kępka
11 grudnia 2018, 11:59
Bój się Boga człowieku. Śmiesz dyskutować z księdzem? Kim jesteś i jaką masz wiedzę na temat choćby pedofilii, żeby imputować mu np. traktowanie czytelników "za idiotów". Proszę, skończmy z tymi oskarżeniami.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 12:03
I tu jest pies pogrzebany. Pan próbuje przypisać komuś to, co sam myśli. Nigdy nie uznałbym nikogo tutaj ani nigdzie za idiotę. Ewangelia, ale też i własne doświadczenie, każe mi spoglądać na siebie i na innych często jak na człowieka pogubionego, w niewiedzy, w słabości, chorego, grzesznika. Wola większości nie jest żadnym wyznacznikiem prawdy. To podstawowa zasada rozeznawania duchowego. Jeden może mieć rację, a 1000 nie.
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 12:23
mimo odmiennych poglądów szanuję ojca za odwagę w dyskusji, redaktor Żyłka lub Żyśko mnie od razu zbanował i wykasował kilkadziesiąt moich komentarzy, pozdrawiam
KB
Kasia Brzez
11 grudnia 2018, 11:06
Myślę, że zbadanie tej sprawy aż do ostatecznego stwierdzenia, czy ksiądz Jankowski był winny stawianym mu zarzutom, czy też był niewinny, jest niezmiernie istotne dla sytuacji KK w Polsce. Chodzi o to, że księdza Jankowskiego kojarzy każdy Polak w wieku 35 plus. To nie jest ksiądz znany tylko swoim parafianom, albo choćby i biskup, ale działający na misjach setki kilometrów stąd. Zbadanie tej sprawy nie można zlecić Watykanowi ani Honolulu. To, że tak powiem, sprawa polska, a ze względu na znaczenie księdza, jego popularność, szeroki krąg osób, które miały z nim kontakt - sprawa gruba, mogąca ujawnić wiele nieprawidłowości w Kościele, ale i szereg naszych "polskich" grzechów głównych. Okazja do zweryfikowania pewnych poglądów, a nawet odarcia się z mitów. Że np. katolik to nie może robić niczego złego; że ktoś kto czynił dobro innym na pewno nie czyni równolegle/potem/wcześniej zła; że ludzie dzielą się na dobrych i złych (słyszałam nawet kiedyś takie kazanie :-)); itp., itd. To wszystko brzmi śmiesznie, gdy się o tym czyta w komentarzu, ale powiedzmy sobie szczerze, jak często my, chrześcijanie, wpadamy w grzech łatwego oceniania, szarżowania opiniami, szufladkowania ludzi? No i skąd u nas taka łatwość w ustalaniu, kto jest bohaterem narodowym i komu należy się pomnik czy sarkofag na Wawelu...?
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 11:19
Wczoraj przypadkiem oglądałem kilka minut "Wiadomości". Z punktu widzenia wiary ( a nie polityki i naturalnego sposobu działania człowieka) głosi się tam nieustanną herezję. Są dobrzy, czyli my. I są źli, czyli opozycja, czy ktokolwiek inny. Założenie jest takie, że kto należy do naszej partii, ten nie kradnie, nie oszukuje, nie cudzołoży. Tylko ci, którzy nie są z nami, takie rzeczy robią.  Przecież to jest jawne bałwochwalstwo. Ewangelia nie pozostawia nam tutaj złudzeń. Wszyscy są grzesznikami i podatni na grzech. Prawda jest taka, że są uczciwi ludzie i w PiS, i w PO. A także są oszuści i kombinatorzy i w PiS i w PO.  Ale jak się ciągle powtarza, że to nieprawda, to ludzie zaczynają w to wierzyć.  Politycy tak muszą mówić. Mnie natomiast dziwi, ze wielu wierzących, w tym księży, chwyta tę retorykę, jakby nigdy Ewangelii nie czytali. Może i czytali, ale czy wzięli sobie do serca.  To jest kolejny powód, dlaczego takie sprawy jak z ks. Jankowskim zamiata sie pod dywan. Nie kierujemy się Ewangelią, tylko naturalizmem
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 11:54
to proszę jeszcze poczytać przemówinia Franciszka o oskarżycielu, który atakuje biskupów - czy to też herezje? Nasz papież Franciszek mówi prawdę - demaskuje tych którzy atakują pasterzy.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 12:04
A gdzie ja tu napisałem o biskupach? Napisałem o "Wiadomościach" i herezji bezgrzeszności.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 09:54
Panie Tomaszu, w sprawie będzie się "coś" robiło dopóki media będą o tym gadać. Ale to tylko będzie zasłona dymna, ruchy pozorowane. Nie pierwszy, nie ostatni raz. Dlaczego? Bo artykuły z "GW" są odbierane jako atak wrogich mediów i nieprzyjaciół Kościoła. Więc wtedy należy reagować tylko tyle, ile się musi.  Problem w tym, że tu brakuje rozeznania. Zapominamy, że w Biblii Bóg działa często przez pogan i wrogów wiary, by coś powiedzieć tym, którzy wierzą. Gdy św. Paweł bał się w Koryncie o sobie, Bóg powiedział mu, żeby się nie bał, ponieważ "mam tutaj swoich ludzi". Tymi ludźmi okazali sie... Rzymianie, a dokładnie Gallio, który uratował Pawła.  Mnie się wydaje, że to właśnie jest porażka rozeznania, gdy Kościół sam z siebie nie potrafi rozwiązać takich spraw. Dlatego Bóg posługuje sie mediami. A jak ma inaczej dotrzeć, skoro inne drogi nie skutkują? Ja sam zaczynam się obawiać, czy mnie kiedyś na sądzie Bóg nie zapyta o to, czy nie zlekceważyłem głosu "wrogów", przez których Bóg przemawia. U św. Jana też czytamy, że uczeni w Piśmie byli skonfundowani. Czy Bóg może uzdrawiać przez opętanego, za jakiego uznali Jezusa? Przecież oni kierowali się dobrą wolą i bronili wiary. A jednak sie pomylili.
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 11:14
ciekawa uwaga, właśnie dlatego potrzebujemy takiego Newsweeka, Wyborczej czy deona.pl. Tego typu media nieustannie atakujące księży i Kościół są jak bicz boży - niczym Luter, lub muzułmanie w XXI w Europie. To zło konieczne, które stało się ostatnią deską ratunku dla zgrzybiałej instutucji. Luter co prawda sposowodwał rozłam, wiele wojen, cierpienia i bólu, ale widocznie nie było innej drogi. No bo chyba gdyby był posłuszny przełożonym, Bóg by sobie nie poradził z grzechami Kościoła... prawda?
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 11:28
Tak, kochany Panie, potrzebujemy Newsweeka i Wyborczej. Deona też. I Lutra potrzebujemy. Bóg mówi do nas przez Ewangelię, wydarzenia, ale jeśli nie przyjmujemy jej, to co? Gdyby nie te "wrogie" media, Kościół pewnie jeszcze długo nie zająłby sie sprawą pedofilii. Czy to coś złego, że się zajął? Jeśli tylko pod wpływem presji, to biedni jesteśmy. Znaczy, że nie dlatego, że coś jest złe samo w sobie. I nieprawdą jest, że "tego typu media nieustannie atakują księży i Kościół". Niektóre z pewnością, ale nie wszystkie. I jest tam też dużo dobrych rzeczy o Kościele.  W Starym Testamencie pozabijano wszystkich proroków. Dlatego, o dziwo, faryzeusze i uczeni w Piśmie w ogóle się na nich nie powołują, a to przecież byli swoi. Izrael poszedł w niewolę ,nie z powodu Lutrów, tylko z własnych win. Na chwilę się ocknął. Wrócił i potem dalej swoje... Ta historia ciągle się powtarza, jeśli nie przyjmuje się Jezusa na poważnie, a nie tylko na sztandarach. Są dwie niewłaściwe formy rozprawiania się ze złem: zamiatanie pod dywan i przemoc. Jest jeszcze droga pośrodku zaproponowana przez Jezusa. Proszę poczytać przypowieść o pszenicy i chwaście i 18 rodział Ewangelii według św. Mateusza.
Janusz Wstydliwy
11 grudnia 2018, 11:44
zgadzam się z tym, że Bóg posługuje się grzsznikami dla nawrócenia Kościoła choć bywa to bolesne - Luter, czy bardziej współczesny bp. Vigano (o dziwo atakowany i szkalowany przez media "bicze boże") ale przyznam, że wolałbym drogę św. Katarzyny ze Sieny która pokorą i z miłością pouczała m.in. samego papieża. Co jest lepszą metodą zdaniem ojca? 
JM
Jerzy Matejko
11 grudnia 2018, 11:52
Drogi Księże, jak dobrze że nie tylko są ale są gotowi sie wypowiadać takie osoby jak ksiądz. Jako dramat Kościła postrzegam brak wrażliwosci na krzywdę ludzką wynikająca nie tylko z grzechu pedofili. Brak gotowości do rozliczenia sie z grzechów własnych. Muszą byc niezależne media by to pokazywać. Tymczasem to Ewangelia, to Chrystus powinien skłaniać do ciągłęgo samooczyszczenia Kościoła jeśli autentycznie pragnie być świadkiem Chrystusa. Trwoga napawa mnie że Ks. Jankowski niemal uganiał sie za dzieciakami po osiedlach i ponoć była to wiedza powszechna. Jesli na imprezach zakrapianych suto alkoholem podawały nastolatki które ów Ksiądz całował w usta. To nie musi byc grzechu pedofill by stwierdzić że plebania Księdza Jankowskiego to nie była plebania a dwór ze sługami usługującymi władcy który ( ankieta Więzi ) nie dostrzegał żadnych aniswych błędów ani Kościoła po roku 89. Napawa to mnie gniewem oburzenia. Nie jestem też naiwniakiem by udawać że wierzę iż Bp. Głódź którego zachowanie niejednokrotnie wołą o pomste do Nieba, cokolwiek sensowengo w tym temacie zrobi. To był i jest piewca dokonań śp.Prałata Jankowskiego. Musi byc powołana przez Prymasa niezależna komisja która bedzie badała tego typu sprawy. I jednoznacznie oceni od strony moralnej. Inaczej Kościół mój sie dalej bedzie kompromitował.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 12:06
Tak, droga św. Katarzyny to dobra droga. Ale to jest jedna z dróg. Jeśli ta skutkuje, to super. Ale jeśli nie, to Bóg działa inaczej. A że sie to nam nie podoba... Właśnie w tym sęk.
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 12:12
Jeśli te oskarżenia okażą się prawdziwe, bo na razie ks. Jankowski musi być uznany za niewinnego, to w pewnym sensie większą biedą jest to, że to ukrywano. Przymyka się oko, bo to ksiądz, bo znany, trzeba to jakoś wybaczyć, nie podpaść. Ma Pan rację, że takie udawanie może wyrządzić więcej zła. No i wyrządza, bo prędzej czy później wszystko wychodzi na jaw. I wtedy większe jest zgorszenie i zniszczenie. Tak też działa zły duch. Najpierw ukryć, zbagatelizować, nie mówić, a odsłonić w odpowiednim czasie. Niestety, jeśli nie zaczniemy więcej mówić i uczyć w Kościele o rozeznawaniu duchów, będzie tylko gorzej.
MK
Marek Kępka
11 grudnia 2018, 13:52
Otóż to, gazeta wyborcza, newsweek, deon, Luter, czy prostytutka też może głosić Ewangelię. Ważna jest treść, nie narzędzie
Dariusz Piórkowski SJ
11 grudnia 2018, 14:13
Ksiądz też grzeszny a Ewangelię głosi. I sprawuje sakramenty, które są ważne. Jeśli odmawiamy prawa do działania Boga nawet w tzw. wrogach Kościoła, to musielibyśmy też zanegować Jego działanie w grzesznych księżach. A Kościół uczy, i słusznie, że nawet jeśli ksiądz jest w grzechu ciężkim, łaska sakramentalna płynie przez niego. Choć oczywiście lepiej, żeby w nim nie był.
MK
Marek Kępka
11 grudnia 2018, 21:25
Jednak odczułbym pewien dyskomfort gdyby komunii udzielał mi ksiądz, który przed chwilą się onanizował albo robił jakieś inne bezeceństwa. Tylko problem w tym, że nigdy nie mam pewności. Dlatego potrzebna jest wiara.