Co się powinno zmienić w polskim Kościele?
W 2016 roku w niedzielnej Mszy św. uczestniczyło średnio 36,7% polskich katolików, a do Komunii Świętej przystąpiło 16%, podają najnowsze badania ISSK.
Kiedyś w jednym z wywiadów dziennikarz zapytał Matki Teresy: co się powinno zmienić w Kościele? Na co ona odpowiedziała: "ja i pan". Czy jesteśmy w stanie pójść za tą myślą? Opowiem wam trzy historie.
Twoja zmiana pociąga zmianę innych
Jakieś cztery lata temu pierwszy raz pojawiłam się na kursie alfa jako uczestnik. Byłam nieśmiała, wycofana, właściwie tylko słuchałam, niewiele mówiłam. Na cotygodniowych spotkaniach wszyscy byli mili, uśmiechnięci, serdeczni.
Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę z drugiej strony, to znaczy, że będę pomagać przy organizacji kursu. Najpierw tylko robiłam zdjęcia, potem pomagałam przy grupce, a ostatnio miałam swoją grupę. Prowadziłam spotkania, słuchałam uczestników, zbierałam ich różne doświadczenia.
Pamiętam, kiedy pozostało już kilka spotkań do zakończenia kursu i uczestnicy martwili się tym, co będzie później. Tak przyzwyczaili się do cotygodniowych spotkań, że nie chcieli się rozstawać. Pamiętam coś jeszcze - moment, kiedy jeden z uczestników, który nie jest pewien czy Bóg istnieje, powiedział: "możecie się za mnie pomodlić".
Kościół poza granicami
W tym roku miałam okazję zetknąć się z kościołem katolickim w Kazachstanie, w kraju, w którym 90 % ludności wyznaje islam. Jak wygląda tamten Kościół? Katolicy to mniejszość wyznaniowa, w której wszyscy trzymają się razem, zupełnie jak w rodzinie.
Ksiądz Szymon w niewielkiej miejscowości na południu Kazachstanu razem z siostrami zakonnymi i dwiema wolontariuszkami zajmuje się dziećmi w sierocińcu, wozi je do szpitala, jeśli jest potrzeba, odwiedza je, a one, kiedy są na mszy w kościele, z radością przybijają mu piątkę.
Ksiądz Zbigniew opowiada, że pomoc w Kazachstanie zaczyna się tak jak wszędzie. Pewnego dnia wyszedł przed kościół i zobaczył dzieci grzebiące w śmieciach. Zapytał ich: "co tutaj robicie? Czego szukacie?". W odpowiedzi usłyszał, że szukają jedzenia. A gdzie są wasi rodzice? Leżą w domu pijani. Tak powstało przy parafii miejsce dla dzieci, do którego mogą przyjść dwa razy w tygodniu, coś zjeść, pouczyć się i pobawić.
Świadectwo życia
Każdy z nas zna takie osoby, które nie mówią wiele o Panu Bogu, Kościele, ale po cichu robią wiele dobrego.
Matka czwórki dzieci, która dzień w dzień wstaje i cierpliwie zajmuje się każdym z nich po kolei. Najmniejsze jeszcze karmi piersią, trochę starsze ubiera i stawia przed nim przygotowane śniadanie, pozostałe wysyła do łazienki, żeby przygotowały się do wyjścia do przedszkola.
Żona schorowanego męża, która każdy dzień zaczyna od dwóch pytań: jak się dzisiaj czujesz i co mogę dla ciebie zrobić? Widzi, że nie jest najlepiej, że choroba powoli go zabiera z tego świata, ale codziennie wymyśla dla niego coś nowego. Poczyta mu książkę, zabierze na spacer, zrobi dobry obiad.
Babcia, która zawsze czeka na odwiedziny swoich wnuczków. Poprzedniego dnia starannie przygotowuje obiad, jeszcze dzwoni, żeby zapytać, co mają ochotę zjeść. Następnego dnia rano sprząta, nakrywa do stołu, stawia flakon z kwiatami i czeka na spotkanie z najbliższymi.
Kto się powinien zmienić?
Przedstawione powyżej badania są jakie są. Nie wiem czy to dobrze czy to źle, ale wiem, że to na pewno prawdziwe wyzwanie dla polskiego Kościoła. Zanim zadamy pytanie, co Kościół robi źle, zastanówmy się, co my robimy źle w tym kościele.
Kto się powinien zmienić? Co mogę zrobić dla Kościoła i jak się mogę dla niego zmienić? Jeżeli zaczniemy od takiej refleksji, potem spokojnie możemy przejść do następnych.
Julia Płaneta - należy do wspólnoty Kurs Alfa u Kapucynów w Krakowie, współpracuje z portalem DEON.pl i "Modlitwą w drodze".
Skomentuj artykuł