Czy Europa ma swoją Kim Davis?
29 września tego roku w Marsylii na pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu została skazana urzędniczka tamtejszego magistratu Sabrina Hout. Ta 39-letnia muzułmanka nie zgodziła się udzielić ślubu dwom lesbijkom. Sabrina Hout jako powód swojej odmowy podała przekonania religijne.
Na pierwszy rzut oka jej historia przypomina historię Kim Davis, urzędniczki hrabstwa Rowan w USA, która również odmówiła udzielania ślubów homoseksualistom, powołując się na klauzulę sumienia.
I tutaj właściwie podobieństwa się kończą, dlatego że Sabrina Hout nie była tak koherentna jak wspomniana Amerykanka.
Otóż 16 sierpnia 2014 roku pod pretekstem złego samopoczucia opuściła salę ślubów. Przedtem jednak podpisała wszystkie stosowne dokumenty dla pań Claude i Hélène, które miały zawrzeć kontrakt cywilny, zaś o zastępstwo poprosiła swojego kolegę, który jednak (jak się okazało później) nie miał kwalifikacji prawnych do asystowania przy ślubach w magistracie. Prawda wyszła na jaw i ceremonię trzeba było powtórzyć. I w pierwszym momencie pani Hout została oskarżona o sfałszowanie dokumentów państwowych, co w świetle faktów nie ulegało żadnej wątpliwości. Uznano, że wystarczającą karą będzie upomnienie.
Wtedy do akcji włączyły się poszkodowane, które twierdziły, że doszło do dyskryminacji ze względu na ich orientację seksualną. W osobnym postępowaniu karnym prokurator tym razem domagał się trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu. Sąd okazał się surowszy. Skazał, byłą już urzędniczkę, na pięć miesięcy więzienia, na zapłacenie 2 400 euro odszkodowania poszkodowanej parze (jak mówiły w sądzie: najpiękniejszy dzień ich życia został zrujnowany) oraz wpłacenie 150 euro na konto stowarzyszenia SOS Homophobie.
Jak podkreślił sędzia orzekający: żaden obywatel, bez względu na swój wiek, niepełnosprawność, rasę, poglądy polityczne i orientację czy tożsamość seksualną, nie może wątpić w neutralność urzędników oraz w republikańską lojalność tychże urzędników i radnych. Brzmi to pięknie, tylko co zrobić w sytuacji, w której taka republika stanie się monstrum i każe urzędnikom i radnym zabijać łysych? Co wtedy z neutralnością i lojalnością. Tylko nie mówcie, że to niemożliwe. Żyją wśród nas jeszcze tacy, którzy pamiętają transporty Żydów z Francji do Auschwitz. Jaka jest różnica między łysymi a Żydami? A między łysymi a Żydami nie ma żadnej różnicy!
Historia pani Sabriny Hout nie jest niestety jednoznaczna. Kiedy czytałem tę historię po raz pierwszy, przypomniałem sobie o starcu Eleazarze. I mam nieodparte wrażenie, że marsylska urzędniczka to taka wersja Eleazara, który dał się jednak skusić na to udawanie. Została poddana presji. Sabrina Hout w sądzie mówiła, że jej bracia bardzo nalegali, aby nie sankcjonowała tego homoseksualnego małżeństwa.
Z drugiej strony w magistracie reprezentowała partię socjalistyczną. I pewnie nie chciała utracić ani jej zaufania, ani stanowiska. I chciała zachować twarz wobec swojej rodziny. Ta próba ocalenia wszystkiego skończyła się tak jak się skończyła. Fatalnie. Nie dziwi zatem, że w przeciwieństwie do najpoważniejszych dzienników francuskich katolicki "La Croix" poświęcił tej sprawie mało miejsca. Trudno czynić męczennika klauzuli sumienia z kogoś, kto próbuje ten swój sprzeciw owinąć w złe samopoczucie i w fałszerstwo dokumentów państwowych.
Hstoria Sabriny Hout raz jeszcze każe zastanowić się nad tym, czym jest klauzula sumienia w europejskiej przestrzeni. W polskim prawie zapisy o klauzuli sumienia występują w dwóch dokumentach: w ustawie o zawodzie lekarza i w ustawie o zawodzie pielęgniarki i położnej. W tych sytuacjach klauzula sumienia wyraża się w prawie do odmowy wykonania czynności, które są sprzeczne z przekonaniami lekarza lub pielęgniarki.
Wolność sumienia jest gwarantowana przez prawodawstwo europejskie (artykuł 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) oraz prawodawstwo wszystkich krajów należących do Unii Europejskiej. Profesor Zoll powiada, że jeśli przyjmie się, że wolność sumienia jest prawem podstawowym wynikającym wprost z godności człowieka, to działanie zgodne z sumieniem nie wymaga podstawy prawnej. Więcej, podstawy prawnej, i to rangi ustawy, wymaga ograniczenie prawa podstawowego. Te gwarancje dotyczą przede wszystkim usług medycznych. Niestety, nie są wpisani w ten rejestr urzędnicy.
Co zatem należy czynić?
Pani Sabrina Hout, w nadziei powodzenia, sugeruje, że należy kluczyć. Już wiemy, że jest to droga prowadząca donikąd.
Druga możliwość polega na tym, że będziemy dochodzić swoich praw i rozszerzać listę tych, którzy w swoich powinnościach publicznych mogą odwoływać się do klauzuli sumienia. I wcale nie musi się to wiązać z deklaracją religijną, gdyż takie odwołanie się może wynikać z posiadanej wiedzy lub wierności określonej tradycji (w przypadku lekarzy tradycji hipokratejskiej).
Istnieje i trzecia możliwość. Być może nasze zabiegi o modyfikację prawa spełzną na niczym. Wtedy nie pozostaje nic innego jak rezygnacja z angażowania się w określone zawody. Przypominam sobie, jak przed wielu laty w pewnej wspólnocie neokatechumenalnej spotkałem kobietę, która była adwokatem. Wywodziła się z tradycyjnej, katolickiej rodziny. W pewnym momencie swojego życia (około czterdziestki) przeżyła głębokie nawrócenie. Weszła na drogę neokatechumenalną. Jedno z pierwszych jej postanowień polegało na tym, że zrezygnowała z prowadzenia spraw rozwodowych. Jak sama mówiła - kosztowało ją to około 40 procent dochodów. Podobnie musiało to wyglądać w pierwotnym chrześcijaństwie (ślady tego mamy chociażby w liście Pawła do Galatów), kiedy to nawróceni na chrześcijaństwo poganie byli usuwani z rzemieślniczych cechów, gdyż odmawiali udziału w pogańskiej liturgii.
Skomentuj artykuł